#47. „Monte Cassino” – Sven Hassel


"Monte Cassino"


Tytuł: „Monte Cassino”
Autor: Sven Hassel
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Liczba stron: 347
Data wydania: 2009
ISBN: 978-83-89700-87-2
Ocena: 6/10
Data przeczytania: 29 lipca 2011

Z czym kojarzycie z historii wzgórze Monte Cassino? Z pewnością z serią bitew, która się tam odbyła pomiędzy wojskami alianckimi a Wehrmachtem, które miały miejsce w 1944 roku. Na pewno też kojarzycie świetnego polskiego generała Władysława Andersa, który na czele z II Korpusem Polski wytrwale bronił klasztoru na wzgórzu. Zapewne każdy z Was pamięta z lekcji historii pieśń „czerwone maki pod Monte Cassino…”

„Monte Cassino” to powieść oparta na wstrząsających wspomnieniach i przeżyciach autora z okresu II Wojny Światowej, kiedy to służył w jednostce karnej Wehrmachtu. Zdjęcie z okładki pochodzi z prywatnych zbiorów autora.

„Jeśli chcesz być dobrym żołnierzem, musisz być zdolny do nienawiści.”

Narracja w książce jest prowadzona w pierwszej osobie, dzięki czemu narrator staje się alter ego autora. Poznajemy jego subiektywne odczucia i przez pryzmat subiektywizmu poznajemy opisywane wydarzenia. Czasami powieść była dla mnie zbyt zawiła i niektóre momenty plątały się ze sobą. Akcja w książce rozgrywa się błyskawicznie, a niektóre przeskoki czasowe mogą wydać się skomplikowane. Również język jest stylizowany miejscami na specyficzny wojskowy żargon, który jednak nie będzie przeszkadzał laikowi. Trzeba przyznać, że Hassel z wielką precyzją kreuje postaci w swojej powieści. Mimo że duża część z nich to bohaterowie o czarnych charakterach, czytelnik od razu odczuwa do nich sympatię.

„Tylko idiota pozostawał dobrowolnie na froncie, ale oczywiście byli tacy po obu stronach. (…) Większość z nas była ochotnikami, więc w głębi serca mieliśmy coś w rodzaju podziwu dla twardych facetów, którzy nie cofali się przed niczym i akceptowali konsekwencje bycia ochotnikami.”

Większość żołnierzy nie miała nawet 25 lat, kiedy zostali wcieleni z własnej woli lub najczęściej z przymusu, do armii. Zasilili oddziały Wehrmachtu walcząc za wolność, honor i o przetrwanie.

„Choć niektórzy podnieśli ręce poddając się, zginęli pod naszymi gąsienicami, bo czołgi nie potrafią brać jeńców.”

Znajdzie się tu też wiele okrutnych i brutalnych scen, opisanych w bardzo dokładny, naturalistyczny sposób. Ale właśnie z takimi scenami wiązała się wojna. Autor chce pokazać w jak ciężkim okresie przyszło mu żyć i walczyć o to życie. Ale niektóre sytuacje przynoszą uśmiech na twarz, niestety jest to uśmiech podszyty groteską…

Jeśli kochacie historię i znacie ją bardzo dobrze niektóre fragmenty książki mogą Wam się wydać uciążliwe. Proszę zwrócić jednak uwagę na notę od Wydawcy: „Liczymy, że Czytelnicy, nie traktując powieści Svena Hassela jako źródła historycznego, docenią przede wszystkim jej zalety literackie.” Mimo niektórych fikcyjnych historycznie elementów, powieść ma w sobie dużo walorów literackich.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Instytut Wydawniczy Erica

Otagowane:, , , ,

11 komentarzy do “#47. „Monte Cassino” – Sven Hassel

  1. Książkówka 29 lipca, 2011 o 07:09 Reply

    Akurat Monte Cassino nie leży w kręgu moich zainteresowań historycznych, ale kiedyś to się może zmienic i wtedy na pewno skuszę się na tę książkę. :)

  2. kasandra_85 29 lipca, 2011 o 07:49 Reply

    Za historią nie przepadam, ale to już wiesz:)). Natomiast mam kilku znajomych, którzy uwielbiają takie książki, więc na prezent będzie ona idealna. Pozdrawiam:)

  3. Przepowiednia 29 lipca, 2011 o 08:52 Reply

    Hm… wojna.. brzmi ciekawie!

  4. Cinnamon 29 lipca, 2011 o 09:02 Reply

    „Czerwone maki na Monte Cassino…” – i to by było na tyle. Lubię historię, ale nie pociągają mnie powieści typowo wojenne.
    Pozdrawiam :)

  5. Isadora 29 lipca, 2011 o 12:46 Reply

    Interesująca tematyka, lubię czytać o takich kontrowersyjnych postaciach.
    Pozdrawiam!

  6. Varia 29 lipca, 2011 o 12:54 Reply

    mój ma 30gb i choć na początku strasznie na niego narzekałam – to całe przerabiane plików video i pilnowanie biblioteki – to po dwóch latach mnie do siebie przekonał ;) nadal wymóg zgodności listy z jego dysku z tym co na kompie mnie irytuje, ale przynajmniej długo bateria trzyma ;) poza tym to moja najcenniejsza konkursowa zdobycz – wygrany w ING Banku Śląskim – dlatego mam do niego spory sentyment. nie mniej faktem jest, że im nowszy sprzęt tym szybciej się psuje i wystarczy małe uderzenie a coś w nim odpada :/ u mnie aparat jest już na wykończeniu, a też mało co się z nim jeździło.

    • miqaisonfire 29 lipca, 2011 o 13:02 Reply

      Masz rację – im nowszy sprzęt tym wcale nie mocniejszy, a słabszy i częściej ulega jakimś uszkodzeniom. A szkoda. Mi się na przykład strasznie podoba ta klasyczność i to, że jest duży. Np. nowsze z classiców, są okropne kształtem i matowe… zero klasy :D

  7. Odcień purpury 29 lipca, 2011 o 13:27 Reply

    Lubię książki związane z historią, jednak głównie z dawnymi czasami. Książki traktujące o Wojnie Światowej niezbyt lubię.

  8. finkaa 29 lipca, 2011 o 17:42 Reply

    Ja raczej podziękuję. Wolę coś lżejszego, tym bardziej, że mamy wakacjeeee.

  9. Julia 30 lipca, 2011 o 17:32 Reply

    chyba nie dla mnie. chociaż tematykę lubię to jednak wolę opowieści oparte strikte na faktach.

  10. Jarek Nelkowski-nałogowiec literacki 1 sierpnia, 2011 o 06:39 Reply

    Właśnie przymierzam się do innej książki tego autora Generał SS, jak skończę to z chęcią zapoznam się z tą pozycją.Pozdrawiam.

Dodaj odpowiedź do Julia Anuluj pisanie odpowiedzi