Archiwa miesięczne: Wrzesień 2011

#81. „Potsdamer Platz” – Buddy Giovinazzo

"Potsdamer Platz"


Tytuł: „Potsdamer Platz”
Autor: Buddy Giovinazzo
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 336
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-76741-14-7
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 28 września 2011

Tytułowy „Potsdamer Platz” to jeden z największych i najruchliwszych placów w centralnym Berlinie. Jego nazwa pochodzi od niemieckiego miasta Poczdam. W książce Buddy Giovinazziego odegra bardzo ważną rolę. „Potsdamer Platz” jest to kryminał w którym czytelnik będzie mógł poznać okrutny świat mafii, bez litości, bez przebaczenia i drugiej szansy. Mam nadzieję, że jesteście na to gotowi!

Przenosimy się do Niemiec zaraz po upadku muru Berlińskiego. Berlin jest miastem przerażającym, pełnym cudzoziemców, z których praktycznie każdy marzy o szybkim wzbogaceniu się niekoniecznie w uczciwy sposób… Riccardo Montefiore, wizjoner, głowa nowojorskiej rodziny mafijnej postanawia poszerzyć swoje wpływy aż po Berlin. Nowy Jork nie stwarza już tak wielu możliwości, jakie widzi Montefiore w budzącym się do życia niemieckim państwie. By nadzorować plac budowy Potsdamer Platz i pomóc swoim tureckim przyjaciołom, wysyła swoich najbardziej zaufanych zabójców – Tony’ego i Hardy’ego. Niestety, podczas wykonywania pewnego ważnego zadania, dochodzi w konsekwencji do strasznego wypadku. Tony zostaje „na okresie próbnym”, jednak jego życie zaczyna się drastycznie odmieniać.

Narratorem powieści i jej głównym bohaterem jest właśnie Tony ksywka Nietoperz. W książce pojawia się retrospekcja, dzięki której poznajemy bohatera dogłębnie, od jego najmłodszych lat. Tony to brutalny, młody mężczyzna działający na usługach amerykańskiej mafii Franchise. Człowiek lubiący robić to, co robi. Jego praca dostarcza mu pieniędzy i satysfakcji, do czasu gdy na dyskotece w Niemczech poznaje intrygującą Monikę. Nagle wszystko zaczyna się zmieniać. Ten agresywny członek mafii uzależniony od seconalu zaczyna zastanawiać się nad tym, by porzucić swoje dotychczasowe życie. Ale jak wiadomo, nie można porzuć tak o, mafijnej rodziny… A tym bardziej, że Montefiore nie pozwala odchodzić komuś, kto spaprał robotę. Komuś, kto zwrócił na siebie uwagę rosyjskiej mafii. Czy Anthonemu się to uda?

Autor świetnie wykreował bohaterów powieści, dając im charakterystyczne cechy. Pokazuje, że w świecie mafii nie liczy się ludzkie życie, a zarobek, szybka kasa. W tym świecie nie ma litości i nie ma prawdziwej przyjaźni. Za pieniądze da się kupić praktycznie wszystko. Znakiem szczególnym książki będzie język pełen wulgaryzmów i szybka akcja, z masą krwawych, naturalistycznych scen, bardzo obrazowo opisanych.

Jeśli czytaliście „Ojca chrzestnego” Mario Puzo, to „Potsdamer Platz” Buddy Govinazziego również przypadnie Wam do gustu. Kryminał Govinazziego jest niezwykle realistyczny, chociaż jest to bardziej powieść gangsterska. Pełna krwawych i brutalnych scen książka jest tak wciągająca, że nie można się od niej oderwać. Zdecydowanie polecam miłośnikom gatunku.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika

#80. „Kuchnia antyrakowa” – Dr Chantal Tse

"Kuchnia antyrakowa"


Tytuł: „Kuchnia antyrakowa”
Autor: Dr Chantal Tse
Wydawnictwo: Esprit
Liczba stron: 361
Data wydania: 2011
ISBN: 978-8361989-47-9
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 25 września 2011

Odkąd medycyna zaczęła bardzo szybko posuwać się do przodu, lekarze starają się znaleźć lekarstwa na każdą, z pozoru nieuleczalną chorobę. Jednak nie zawsze im się to udaje. Tak też jest w przypadku nowotworów. Wiadomo, że wykryte we wczesnym stadium mogą zostać zwalczone przez odpowiednią profilaktykę. Do takiej profilaktyki zaliczamy na przykład właściwie przygotowaną dietę. Właśnie taką dietę profilaktyczną mam Wam dzisiaj do przedstawienia. Książka Dr Chantal Tse zawiera 237 przepisów, które przydadzą się tym, którzy już wiedzą, że będą musieli stoczyć walkę z rakiem, ale również i tym, którzy chcą się przed nim uchronić i zdrowo się odżywiać.

„W ostatnich latach badania nad żywieniem i rakiem znacznie się rozwinęły i pewne jest, że nasze zwyczaje żywieniowe odgrywają tu bardzo ważną rolę.”

Wiele ludzi uważa, że jakakolwiek dieta profilaktyczna składa się z jedzenia samej „trawy”, a dania są bez smaku. To duży błąd. Bo jak można powiedzieć, że dorsz w kapuście włoskiej z łososiem, filet z halibuta w winogronach, chłodnik z melona i pomidora, ciasto francuskie z jabłkami i malinami, chałka czekoladowa z orzechami laskowymi, sałatka z melona i awokado z orzechami pinii, kurczak po hawajsku, wieprzowina w miodzie z ziarnami zbóż, zupa krem ze szpinaku czy szparagów są potrawami bez smaku? Ale to tylko parę wybranych pyszności, które znajdziecie w książce Dr Chantal Tse.

Czy wiecie, że kakao ma pozytywny wpływ na układ krążenia? A soja zawiera bardzo dużo protein odżywczych? Natomiast owoce i warzywa bardzo dobrze sprawdzają się w codziennej profilaktyce przeciw rakowi? Autorka daje również parę niezbędnych przy każdej diecie podstawowych porad: należy ograniczyć spożywanie napojów słodzonych i gazowanych, ograniczyć spożywanie cukrów białych, a herbatę pić od razu po zaparzeniu. Zaleca używanie oliwy z oliwek oraz oleju rzepakowego, ponieważ są to dwa najlepsze oleje.

Książka została podzielona na 5 części: „Jak jeść i zapobiegać rakowi”, „Przepisy”, „Lepiej poznać produkty żywnościowe”, „Słowniczek” i „Indeks przypisów”. Część „Przepisy” została podzielona na 8 działów, w których znajdują się sposoby na różne przygotowanie przystawek, sałatek, zup, quiches i tart, dań mięsnych, ryb, warzyw i deserów. Dodatkowo każdy przepis jest zakończony hasłem „składniki przeciwrakowe” więc znając te składniki sami możemy komponować jedzenie, według własnego uznania.

Największym problemem przy stosowaniu się do diet pisanych przez zagranicznych autorów, jest to, że często nie mamy dostępu do jakichś ważnych składników. Po większość produktów będzie się trzeba udać do sklepów ze zdrową żywnością, których w Polsce jest coraz więcej. Także przygotowanie dań z przepisów nie będzie takie trudne.

Uważam, że „Kuchnia antyrakowa” to jedyna taka pozycja na polskim rynku, która porusza problematykę nowotworów, podaje świetne rozwiązania, które może zastosować każdy by zmniejszyć prawdopodobieństwo zachorowania oraz zawiera masę wspaniałych przepisów na naprawdę pyszne dania. Jedynym problemem książki jest to, że nie wolno czytać jej o pustym żołądku ;) Wyśmienite potrawy, które prezentuje autorka mogą przyprawić o burczenie w brzuszku. Za to plusem jest możliwość przetestowania niektórych dań już podczas czytania! „Kuchnia antyrakowa” to wyjątkowa książka, która znalazła się na mojej półce dzięki uprzejmości Wydawnictwa Esprit i będzie często czytaną lekturą.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Esprit

#79. „Rodzina Wenclów | Wspólnik” – Lena Najdecka

"Rodzina Wenclów | Wspólnik"


Tytuł: „Rodzina Wenclów | Wspólnik”
Autor: Lena Najdecka
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Liczba stron: 480
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-62329-28-1
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 24 września 2011

Powieści prawnicze od zawsze mnie interesowały, ponieważ swojego czasu marzyła mi się kariera prawnika. Marzenia niestety musiały się ograniczyć jedynie do czerpania wiedzy i radości z ciekawych książek poruszających tę tematykę. Dlatego sięgnęłam po „Rodzinę Wenclów | Wspólnik” mając nadzieję, że pani Lena Najdecka stanie na wysokości zadania i zabierze mnie w prawniczy świat.

Bohaterowie książki „Rodzina Wenclów” to postaci wielowymiarowe. W skład tej sławnej rodziny wchodzą rodzice – Ryszard i Elżbieta, którzy mieli to szczęście, że komunizm okazał się być dla nich łaską. Dzięki prywatyzacji, mogli przygotować godne życie swoim synom. Paweł, to najstarszy syn, adwokat, właściciel znanej kancelarii Wencel, Zagajewicz i Zybert w Warszawie i mąż Hanny. Mateusz, piastuje wysokie stanowisko w dobrze prosperującej firmie, mąż Karoliny. Najmłodszy z synów to Piotr, który w dalszym ciągu poszukuje sensu i swojej drogi życia. Jednak oprócz rodziny Wenclów, poznajemy również rodzinę Hanny – Roliczów oraz Zagajewicza i Zyberta, czyli wspólników Pawła Wencla.

Jak sugeruje sam tytuł „Wspólnik” będzie głównym bohaterem – zaraz po samej rodzinie Wenclów, o której opowiada pierwsza część sagi. Gdy kancelaria Wencel, Zagajewicz i Zybert otrzymuje pewne zlecenie wszyscy widzą w tym wielką szansę. Jednak Paweł zaczyna mieć duże wątpliwości. W końcu chodzi o wielkie sumy pieniędzy. Nie jest pewny, czy podjęcie się tego zlecenia nie jest pułapką. Coś mu podpowiada, że zaufanie, którym darzył swojego wspólnika było ślepe. Jaką podejmą decyzję?

Akcja dzieje się w Polsce, głównie w Warszawie, ale nie tylko. Przeniesiemy się parę lat wstecz, do roku 2006, do ówczesnych rządów, do atmosfery tamtych, nie tak dawnych lat. W książce bardzo rzuca się w oczy ogromna ilość wątków. Trzeba bardzo uważnie je śledzić, żeby się nie pogubić. Warto zauważyć, że mnogość wątków wcale nie stanowi minus książki, a plus. Czytelnik nie jest w stanie się od niej oderwać, na każdej stronie czeka na niego intryga, romans, nieprzewidywalna akcja opisana dosadnym językiem.

Autorka bardzo dobrze wykreowała również różne portrety rodzinne. Zaczynając od tych pozornie idealnych, po te, które już całkowicie chylą się ku upadkowi. Kłamstwa, wymówki, zdrady, odrzucenie to częste motywy w książce, które sprawiają, że bohaterowi wydają się być bardzo realni. Nie są wybielani, mają swoje ohydne wady z którymi muszą walczyć… lub się im podporządkować.

Jednak głównym zadaniem autorki w tej powieści obyczajowej, było ukazanie społeczeństwa. Nie tylko tego prawniczego, ale po prostu społeczeństwa klasy średniej. Przedstawiła je z wszystkimi przywarami, charakterystycznymi dla polskiego narodu. Tak, jest to istna satyra na klasę średnią.

Jeśli ktoś jest fanem trzymających w napięciu prawniczych powieści w stylu Johna Grishama, ten na pewno nie zawiedzie się czytając rewelacyjną powieść Leny Najdeckiej. Dla mnie był to czas spędzony z dobrą, wciągającą lekturą. Już nie mogę się doczekać kolejnej części sagi „Rodziny Wenclów” – „Układ”.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Instytut Wydawniczy Erica

#78. Konkurs.

Cześć słodziaczki!
Pora na jakiś mały konkursik książkowy. Ponieważ muszę zrobić sobie troszkę wolnego miejsca na półkach :)
Do wygrania jest książka „O dwóch różnych kobietach w życiu jednego mężczyzny” Zenona Jerzego Marona (RECENZJA TUTAJ):

A oto zasady konkursu:

  1. Wpisujecie się w komentarzu pod tym wpisem.
  2. Każdy użytkownik może zostawić TYLKO 1 komentarz. Dodatkowe będą usuwane. Proszę nie spamować.
  3. Osoby nie posiadające bloga tym razem MOGĄ WZIĄĆ UDZIAŁ w losowaniu. W komentarzu proszę podać swoje imię i adres e-mail.
  4. Konkurs trwa od 22 września do 31 października. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi 1 listopada.
  5. Oprócz nagrody książkowej, do szczęśliwca poleci także własnoręcznie zrobiona zakładka (żadna tam rewelacja…) i jakiś umilacz.
  6. Posiadacze bloga SĄ PROSZENI aby umieścić baner konkursowy na swoim blogu. Kod banera można pobrać klikając TUTAJ.

I to by było na tyle. Zapraszam do wzięcia udziału w konkursie !

#77. „Motyl” – Lisa Genova

"Motyl"


Tytuł: „Motyl”
Autor: Lisa Genova
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 368
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61386-06-3
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 21 września 2011

„Niezależnie od tego, czy było to molekularne morderstwo, czy też komórkowe samobójstwo, jej ciało nie było w stanie jej ostrzec, że umiera.”

Główną bohaterką powieści jest Alice Howland, 50-cio letnia specjalistka od lingwistyki, wykładowca na Harvardzie, jedna z najbardziej znanych i szanowanych osób w dziedzinie psychologii. Matka trójki dorosłych dzieci: Anny, Toma i Lydii, żona naukowca z Harvardu – Johna. Wszystko w jej życiu układa się tak jak powinno, dobrze wychowała dzieci, jest kimś i ma kochającego męża. Jednak największym jej atutem jest umysł, dlatego gdy dostrzega niepokojące symptomy jakiejś choroby udaje się do lekarza. Od pewnego czasu zdarza jej się zapominać. Zapomina słów, tematów wykładów, raz nawet zapomniała gdzie mieszka…

Alice postanawia udać się do lekarza, który oznajmia jej, że to Alzheimer. Jest to choroba, w której chory nie tylko stopniowa traci pamięć, koncentrację i orientację, ale również doprowadza ona w późniejszej fazie do zaniku mózgu. 10% ludzi poniżej 65 roku życia choruje na tę formę o wczesnym początku – tak samo jak główna bohaterka. Informację o chorobie traktuje jak wyrok śmierci. Nikt w jej rodzinie nie potrafi się pogodzić z tym, że ich mądra matka utraci władzę nad ciałem i umysłem. Z początku bagatelizują problem, jednak potwierdzona badaniami diagnoza neurologa mówi swoje. A najgorszy okazuje się fakt, że choroba jest dziedziczna.

Historię Alice opowiada narrator wszechwiedzący, stąd też czytelnik od razu wyłapuje problemy z jakimi zmaga się kobieta. Autorka w bardzo precyzyjny i szczegółowy sposób opisuje zmagania z Alzheimerem z punktu widzenia głównej bohaterki. Wyjątkową historię choroby autorka wplotła w zwyczajne życie rodzinne. Książka jest podzielona na miesiące i okres 2 lat. Ostatnie 16 stron stanowi rozmowa z Lisą Genovą, która jest również bardzo ciekawa. Autorka poprzez swoją książkę, chciała pokazać, jak mało jeszcze wiemy o Alzheimerze i jak powinniśmy postępować gdy choroba dotknie kogoś z najbliższej rodziny, czy nas samych.

Jednak tytuł oryginału to nie, jak można by się spodziewać „Butterfly”, ale „Still Alice” – oznaczający dla mnie, że Alice z chorobą to wciąż ta sama Alice. Skąd się więc wziął „Motyl”? Tytułowy motyl w książce ma dwa znaczenia. Jednym jest piękny, secesyjny naszyjnik kojarzący się Alice z matką. Mama tłumaczyła jej, gdy była małą dziewczynką, że mimo iż motyle żyją tylko parę dni i „ich życie było krótkie, nie oznaczało, że było tragiczne”. Drugim znaczeniem jest plik w komputerze, o tej nazwie, który ma za zadanie przypomnieć jej najważniejsze fakty z jej życia, gdy zapomni już jaki jest miesiąc, gdzie mieszka i ile ma dzieci. Uważam, że „Motyl” to zdecydowanie lepszy bardziej wysublimowany tytuł dla książki w polskim wydaniu niż próba oddania angielskiego tytułu. I tutaj brawa dla Wydawnictwa za podjęcie takiej decyzji oraz za wspaniałą okładkę, milion razy ładniejszą i subtelniejszą od amerykańskiej.

Jeśli szukacie książki nad wyraz prawdziwej, takiej, która swoją treścią wzruszy i zostanie w pamięci na dłuższy czas, to zdecydowanie musicie sięgnąć po „Motyla”. To unikalna książka, od której nie da się łatwo oderwać i która jest tak prawdziwa, że aż niemożliwe jest by była tylko fikcją literacką autorki…

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#76. Stosik nr 6.

  • „O dwóch różnych kobietach w życiu jednego mężczyzny” – Zenon Jerzy Maron : do recenzji od Wydawnictwa Novae Res. Recenzja TUTAJ.
  • „Słodkie lato” – Mari Jungstedt : niedługo biorę się za czytanie, obecnie czeka na recenzję, otrzymana od Sztukatera.
  • „Wszystko, tylko nie mięta” – Ewa Nowak : od Sztukatera. Recenzję można przeczytać klikając TUTAJ.
  • „Arystokraci” – Nora Roberts : i już ostatnia od Sztukatera. Czeka na półce na przeczytanie…
  • „Nieznane grzechy siostry Juany” – Kyra Galvan : zakup własny.
  • „Kuchnia antyrakowa” – Dr Chantal Tse : te pyszności otrzymałam do recenzji od Wydawnictwa Esprit.
  • „Żona Beduina” – Marguerite van Geldermalsen : czeka na przeczytanie, a otrzymana do recenzji od Wydawnictwa PWN.
  • „Dziewczynka w zielonym sweterku” – : otrzymana do recenzji od Wydawnictwa PWN. Recenzję można przeczytać klikając TUTAJ.
  • „To nie mogło się zdarzyć” – Jessica stern : do recenzji od Wydawnictwa PWN. Recenzję znajduje się TUTAJ.
  • „Dotyk ciemności” – Karen Chance : wygrana na portalu LubimyCzytać.pl. Recenzja TUTAJ.

Koteczek wcisnął się na zdjęcie, dlatego zakładki i czekolada dzielą pierwszy plan z Batmanem, którego bardzo interesowały wstążki z zakładki :D A skąd mam te cudeńka? Wygrałam u Beatrix za bycie 2500 szczęśliwcem, który, a raczej która zostawiła komentarz na jej blogu. Biała zakładka jest totalnie rewelacyjna i ujęła moje serduszko. Masz talent kochana, naprawdę! Dziękuję raz jeszcze za cudowne zakładki!

#75. „To nie mogło się zdarzyć” – Jessica Stern

"To nie mogło się zdarzyć"


Tytuł: „To nie mogło się zdarzyć”
Autor: Jessica Stern
Wydawnictwo: PWN
Liczba stron: 300
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61171-35-5
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 17 września 2011

„Po przeżyciu serii traum można utracić zdolność właściwego odczuwania lęku.”

Jessica Stern to dziś ekspertka do spraw terroryzmu. Ale bycie najlepszą w swoim zawodzie poniekąd zawdzięcza pewnemu strasznemu wydarzeniu. Gdy miała 15 lat, wraz z młodszą o rok siostrą zostały zaatakowane przez gwałciciela, który groził im pistoletem. Książka jest relacją ze śledztwa, które autorka postanowiła wraz z gorliwym porucznikiem Paulem Macone przeprowadzić na własną rękę. Chęć poznania sprawcy, jego pobudek, motywów działania to dopiero początek góry lodowej. Największym niepokojem Jessicę napawa myśl, że może być nieskora do kochania…

Jessica Stern będzie musiała od nowa przejść przez piekło z przeszłości by dociec prawy i zrozumieć efekty traumy po gwałcie. Pamięć nie będzie stała po jej stronie – niektóre momenty zostały automatycznie wyparte z jej ośrodków pamięci. Jednak Jessica to twarda kobieta, która osiąga postawione przed sobą cele. Ale czy uda jej się po tylu latach odnaleźć gwałciciela? Czy będzie w stanie pogodzić się z tym, co się stało?

Zawsze chciała zrozumieć ludzi, którzy krzywdzili innych. Stąd wybór pracy związanej z terrorystami. Świetnie się do tego zadania nadawała, bo w kryzysowych, niebezpiecznych dla życia sytuacjach potrafiła zachować zimną krew i jasność myślenia. Lekarze umiejętność tę zakwalifikowali do zespołu stresu pourazowego (PTSD), który to był reakcją na przeżyte traumatyczne wydarzenie z przeszłości, któremu towarzyszyła groźba śmierci.

„(…) jeśli pozwalałam sobie na odczuwanie wyłącznie ciekawości i empatii – której nie należy mylić ze współczuciem – terroryści chętnie ze mną rozmawiali.”

Jestem kobietą dlatego dla mnie tym bardziej niepojęte jest jak można zrobić drugiej osobie taką krzywdę. A co dopiero jak można zgwałcić dziecko, wiedząc, że zawali mu się cały świat. Temat gwałtu jest trudnym tematem często zamienianym w temat tabu. Tak intymny akt barbarzyńskiej ingerencji obcego w drugiego człowieka budzi instynktowny bunt, odrazę i złość nawet w osobie, która jest poza sprawą.

„To nie mogło się zdarzyć” jest książką, która porusza bardzo trudne i kontrowersyjne tematy. Narracja jest prowadzona przez Jessicę w pierwszej osobie. Autorka dogłębnie opisuje swoje uczucia towarzyszące ponownemu rozgrzebywaniu sprawy z przeszłości. Książka została podzielona na 13 rozdziałów, które poprzedza „Przedmowa”, w której Jessica Stern pokrótce opisuje siebie oraz cel tej książki.

„To nie mogło się zdarzyć” to książka z serii „Historie prawdziwe”, którą szczerze polecam. Jessica Stern pokazuje, że nigdy nie wolno nam się poddać, że dążenie do poznania prawdy powoduje często ból, ale zaspakaja ciekawość. Książka bardzo mnie poruszyła. Autorka mówi, że napisała tę książkę dla ofiar „zgwałconych, skrzywdzonych i sterroryzowanych” by mogły znaleźć w sobie siłę na przezwyciężenie koszmaru i nadzieję na lepsze jutro…

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#74. „O dwóch różnych kobietach w życiu jednego mężczyzny” – Zenon Jerzy Maron

"O dwóch różnych kobietach w życiu jednego mężczyzny"


Tytuł: „O dwóch różnych kobietach w życiu jednego mężczyzny”
Autor: Zenon Jerzy Maron
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 310
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-7722-059-7
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 15 września 2011

Zenon Jerzy Maron, mimo że jest pisarzem specjalizującym się w opowiadaniach kryminalnych, postanowił zmierzyć się z czymś kompletnie innym. Postanowił napisać powieść prozatorską. „O dwóch różnych kobietach w życiu jednego mężczyzny” to, moim zdaniem, bardzo dobra powieść… ale o tym musicie przekonać się sami.

„(…) chciałem stworzyć rodzinę, która przetrwa burze, zawirowania, nie da się zepchnąć na boczny tor. Rodzina powinna dać oparcie wszystkim członkom w każdej sytuacji.”

Główny bohater uważał rodzinę w której dorastał, nie tylko za niepełną (brak ojca), za dużą (3 dzieci, a on najstarszy) ale również za bardzo niedoskonałą. Takie myślenie sprowadziło go do podjęcia pewnych decyzji. W przyszłości sam chciał założyć rodzinę idealną. Niestety, wygląda na to, że przeszłość bardzo odcisnęła na nim piętno „nieidealnej rodziny”. Jego pierwsze małżeństwo rozpadło się. Zamiast stworzyć rodzinę idealną, członkowie przyczynili się do jej rozpadu.

„Nie zawsze wymarzony model rodziny spełnia się w rzeczywistości.”

Czy jeśli ktoś bardzo czegoś pragnie, jest w stanie to osiągnąć? Czy choroba, która niespodziewanie staje na drodze bezbronnego, samotnego człowieka może stanowić pewnego rodzaju wybawienie? Czy idealna rodzina w ogóle istnieje? Rozpad pierwszej rodziny, zmusił głównego bohatera do poszukiwania kolejnego, idealnego modelu rodziny. Czy mu się to udało?

Akcja książki dzieje się w okresie PRL-u, w Polsce, głównie w Warszawie. Powieść ta jest podzielona na II części, a jej tematem przewodnim jest rodzina. Tak jak w tytule jest mowa o dwóch kobietach, tak każda część została poświęcona życiu z jedną z nich. Narrację prowadzi w pierwszej osobie mężczyzna, jednocześnie główny bohater, którego imienia nie poznajemy. Sytuacja wydaje się tak oczywista, że mamy wrażenie, że to autor opowiada historię swojego życia. Nigdzie nie jest jednak napisane, że to powieść biograficzna, dlatego narrator jest alter ego Zenona Jerzego Marona.

Książka porusza liczne ponadczasowe kwestie takie jak miłość, zaufanie, poszukiwanie szczęścia, zdrada, kłamstwo, ból, samotność i choroba oraz niezawodność zwierząt. Autor kreuje portret rodziny, której daleko do doskonałości. Pokazuje cały proces tworzenia się i rozpadania instytucji rodziny na przykładach dobrze wykreowanych bohaterów. Historia, którą opisuje autor jest bardzo ciekawa i wciągająca, ponieważ czytelnik od razu wie, że II część książki będzie radośniejsza. Warto również zwrócić uwagę na ładną okładkę.

Pierwszy raz zetknęłam się z twórczością Zenona Jerzego Marona i przyznaję, że bardzo dobrze czytało mi się książkę. Pisana prostym językiem trafi do każdego czytelnika. Mam nadzieję, że nie jest to moje ostatnie spotkanie twórczością pisarza. Wszystkim, którzy chcą poznać historię trudną, ale ze szczęśliwym zakończeniem – polecam tę książkę.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Novae Res

#73. „Wszystko, tylko nie mięta” – Ewa Nowak

"Wszystko, tylko nie mięta"


Tytuł: „Wszystko, tylko nie mięta”
Autor: Ewa Nowak
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 192
Data wydania: 2010
ISBN: 83-89127-03-2
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 12 września 2011

„ – Wolisz herbatę czy miętę?
– Wszystko, tylko nie mięta.”

„Wszystko tylko nie mięta” to pierwsza z 10 książek Ewy Nowak z serii dla młodszej i starszej młodzieży. Urokliwa okładka i tematyka bliska każdemu młodemu człowiekowi sprawiają, że książki Ewy Nowak są świetnie rozpoznawalne na polskim rynku i chętnie czytane przez dzieci i dorosłych.

Głównymi bohaterami są członkowie rodziny Gwidoszów. Mama Joanna, tata Mariusz i trójka dzieci: Kuba, Malwina i Marysia. Kuba jest w klasie maturalnej, to przystojny chłopak miłośnik muzyki poważnej, za którym ugania się tłum dziewczyn, mający „185 cm wzrostu i 75 kilo żywej wagi, stalowe mięśnie i do tego szczere, przyjazne oczy jak bławatki oraz brązowy pas w karate”. Malwina właśnie rozpoczęła naukę w liceum, wchodzi w ciężki okres dorastania. Marysia jest jeszcze malutka, ale to bardzo mądre, ciekawskie dziecko – pociecha całej rodziny. Dodatkowo Gwidoszowie posiadają psa – Łapę i kotkę – Psa.

„Człowiek musi cierpieć (…) bo inaczej nigdy nie nauczy się doceniać szczęścia. Takie zwykłego, codziennego szczęścia. Radość i cierpienie do dwie połówki tego samego jabłka.”

Autorka pokazuje życie rodziny od wewnątrz. Od radości, po smutek i problemy, które są tak ponadczasowe – że mogą dotknąć każdą zwykłą rodzinę. Świetnie wykreowane postaci i bardzo obrazowo przedstawiony portret rodziny to zdecydowanie duże plusy tej wciągającej książki. Ewa Nowak sama z zawodu jest psychologiem terapeutą i jej książka niesie głębsze przesłanie, dlatego jest też dobrą, pouczającą ale rozrywkową lekturą dla dorosłych.

Kuba i Malwina to postaci pierwszoplanowe. Na ich przykładzie autorka świetnie pokazuje rozterki nastolatków. Kuba zakochuje się w pewnej dziewczynie, która ma mózgowe porażenie dziecięce i kuleje, a na dodatek nie zwraca uwagi na zaloty przystojnego młodzieńca. Malwina za to popada w wielkie kompleksy na punkcie swojego wyglądu i zakochuje się w bardzo nieodpowiedniej osobie. A Marysia, jak to Marysia – rośnie i zadaje coraz trudniejsze pytania.

Przyznam szczerze, że nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i tą serią. Ponad 5 lat temu koleżanka poleciła mi parę książek Ewy Nowak i byłam tą serią urzeczona. Miło jest powrócić do lektury po tylu latach, będąc już osobą wedle prawa dorosłą i mając tak samo pozytywne odczucia po przeczytaniu. Zdecydowanie mam sentyment do książek tej autorki. Polecam i młodym, i starszym.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Egmont Polska


Sztukater

#72. „Dziewczyna, która pływała z delfinami” – Sabina Berman

"Dziewczyna, która pływała z delfinami"


Tytuł: „Dziewczyna, która pływała z delfinami”
Autor: Sabina Berman
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 232
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-240-1766-9
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 11 września 2011

Wreszcie się w sobie zebrałam i postanowiłam napisać recenzję, książki, którą pożyczyła mi Natula – za co z całego serduszka dziękuję :)

„Bądźcie państwo miłosierni. Gdy napotkacie ptaszka ze złamanym skrzydełkiem, złamcie mu drugie.”

Isabelle Nieto po śmierci swojej siostry dziedziczy jej zaniedbany dom i Przetwórnię Tuńczyków Pociecha. Już podczas pierwszej nocy spędzonej w ruinie pełnej mrówek zostaje wystraszona przez małą dziewczynkę. Od następnego dnia dzięki informacjom gosposi Grubaski i własnym obserwacjom zaczyna poznawać niezwykłą, niesforną dziewczynkę. To właśnie nasza główna bohaterka – „dziwaczka” Karen dla której muzyką jest dźwięk rozbijanego szkła.

„Nie mówi – oznajmiła Grubaska. – Co najwyżej pomrukuje. Nie używa sztućców i je rękami to, co się jej poda, albo, na własną rękę, mokry piasek. Spędza całe dnie w tej swojej jaskini w piwnicy albo tu, w zagrodzie w morzu, goła jak ją Pan Bóg stworzył. Boi się wszystkich oprócz mnie, przy mnie jest łagodna.”

Kim jest „Dziewczyna, która pływała z delfinami” i dlaczego jest taka wyjątkowa? Najprawdopodobniej Karen jest siostrzenicą Isabelle i tak kobieta będzie ją traktowała. Widząc upośledzenie dziecka, nie traktuje jej z góry jak pozostali, a postanawia nauczyć ją tyle ile będzie mogła. Zaczynają od mówienia, nazywania przedmiotów, czytania, pisania, później Karen trafia do szkoły dla umysłowo upośledzonych dzieci. Efekty są bardzo widoczne jednak największym problemem pozostają dalej emocje i uczucia. To naprowadza Isabelle na odkrycie prawdziwej choroby dziewczynki – autyzmu wysokofunkcjonującego. Komunikacja stanowi podstawową barierę ze światem ludzi z autyzmem, co często jest powodem do niesprawiedliwości, której doświadczają. A nie jest łatwo długo udawać kogoś kim się nie jest.

Narratorem powieści jest sama Karen opisująca swoją historię z perspektywy czasu. Postrzega ona świat tylko w kategoriach: czarne – białe, jest – nie ma. Czytelnik wyraźnie zauważa, że mimo iż dziewczynka jest wyzbyta uczuć w stosunku do ludzi, to świetnie rozumie zwierzęta i potrafi odczytywać ich emocje.

Nie sądzę, żeby ta powieść była „zabawna” jak sugeruje opis z okładki. Dla mnie była smutna. Poruszała nie tylko kwestie autyzmu jako strasznej choroby blokującej uczucia i uniemożliwiającej prawidłowy rozwój, ale także ukazywała okrucieństwo ludzi zdrowych. „Dziewczyna, która pływała z delfinami” jest książką pełną emocji, które bardzo łatwo jest dostrzec. Jest to niezwykła opowieść, od której nie mogłam się oderwać.