Archiwa miesięczne: Październik 2011

#91. „Św. Hildegarda z Bingen. Medycyna dla kobiet” – Dr Med. Claus Schulte-Ubbing

"Medycyna dla kobiet"


Tytuł: „Św. Hildegarda z Bingen.
Medycyna dla kobiet”
Autor: Dr Med. Claus Schulte-Ubbing
Wydawnictwo: Esprit
Liczba stron: 447
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61989-66-0
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 30 października 2011

„Hildegarda z Bingen żyła na początku ubiegłego tysiąclecia, była pierwszą kobietą na obszarze niemieckojęzycznym, która intensywnie zajmowała się powstawaniem, leczeniem, a zwłaszcza profilaktyką chorób.”

Hildegarda z Bingen była średniowieczną zakonnicą, urodzoną w 1098 roku w niemieckiej miejscowości Bermersheim. Była dziesiątym dzieckiem frankońskiego hrabiego, który wedle tradycji w ramach dziesięciny ofiarował ją kościołowi. Była anachoretką, wizjonerką, mistyczką i uzdrowicielką. Największą uwagę w swoich licznych dziełach zwracała na kwestię duszy i duchowości – jeśli dusza będzie zdrowa, to i ciało. Swoją terapię opierała na 5 filarach, którymi były: dusza, duch, zdrowe życie, oczyszczanie oraz wzmacnianie odporności organizmu (o których jest również mowa w tej książce).

Książka niemieckiego doktora medycyny Clausa Schulte-Ubbinga, to poradnik, w którym znajdziemy dostosowane do dzisiejszych warunków i możliwości różne rozwiązania w stanach zapalnych i chorobowych bazujące na doświadczeniu św. Hildegardy. Żyjemy w czasach pełnych stresu i niewystarczającej ilości czasu dla nas samych, co powoduje wiele problemów ze zdrowiem. Ten poradnik to zbiór nie tylko zasad ale także opisów chorób. Jest to książka zdecydowanie przeznaczona tylko dla kobiet (w każdym wieku), które znajdą tu wiele ciekawych i przydatnych receptur czy porad. Autor zwraca jeszcze uwagę na pewnie aspekt: by pamiętać, że przed rozpoczęciem terapii warto skontaktować się z odpowiednim lekarzem.

Czytanie książki ułatwia dobrze opracowany spis treści. Zaczynamy od „Przedmowy” i „Ważnych informacji dotyczących stosowania preparatów” gdzie są wskazówki dotyczące produktów leczniczych, ich receptur oraz niebezpiecznych składników toksycznych. Następnie jest „Wprowadzenie” w którym poznamy skróconą biografię Hildegardy z Bingen oraz parę ciekawostek z jej życia. A potem jest już wielki, najciekawszy dział „Medycyna Hildegardy w konkretnych zastosowaniach” podzielony na mniejsze poddziały. W książce poruszone zostaną tematy: depresji, lęków, zaburzeń hormonalnych, problemów z miesiączką i zajściem w ciążę, dysplazji, raka piersi, raka szyjki macicy oraz wiele innych.

Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o okładce. Jest naprawdę cudowna. Zdjęcie z przodu wprawdzie nie przedstawia Św. Hildegardy z Bingen, a „Venus” z obrazu „The Birth of Venus” Sandro Botticelliego. Tył okładki, którego podziwiać niestety nie możecie, jest równie uroczy, zwłaszcza dzięki idealnie skomponowanej kolorystyce. Wnętrze książki jest estetyczne, co ułatwia czytanie.

Co jest pewne, to to, że medycyna wiele zawdzięcza Św. Hildegardzie. Jej dzieła niosą nie tylko wartość medyczną, ale także historyczno-kulturalną. Ta książka pomoże czytelniczkom nie tylko uporać się z problemami zdrowotnymi, gdzie nierzadko konwencjonalna medycyna bywa bezradna, ale również poprawi samopoczucie. Jeśli ktoś jest zainteresowany medycyną ekologiczną, to ta książka zdecydowanie będzie jego trafem w dziesiątkę. Polecam w szczególności kobietom :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Esprit

#90. „Ostatni dobry człowiek” – A.J. Kazinski

"Ostatni dobry człowiek"


Tytuł: „Ostatni dobry człowiek”
Autor: A.J. Kazinski
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 512
Data wydania: (przed premierą) 2011
ISBN: 978-83-241-4060-2
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 25 października 2011

„Sytuacja jest następująca: w różnych miejscach na świecie, w Chinach, w Indiach, w Rosji, w Stanach Zjednoczonych doszło do licznych morderstw. Ofiary to „dobrzy” ludzie, czyli lekarze, ratownicy, osoby zaangażowane w pomoc dla krajów rozwijających się.”

A.J. Kazinski to duet dwóch duńskich pisarzy: scenarzysty Jacoba Weinricha i scenarzysty oraz reżysera Andersa Rønnow Klarlunda. „Ostatni dobry człowiek” szybko podbił listy światowych bestsellerów, zyskując wiele prestiżowych nagród w tym nagrodę dla najlepszego debiutu 2010 przyznawaną przez Duńską Akademię Kryminału.

Książka jest podzielona na 3 księgi: „księga umarłych”, „księga sprawiedliwych” i „księga Abrahama”. Akcja powieści rozgrywa się głównie w Kopenhadze, ale nie tylko. Narracja natomiast umożliwia czytelnikowi poznanie wszystkich faktów, bez subiektywnej oceny (narrator wszechwiedzący). Pojawiają się także różne wątki poboczne, które sprawiają, że czytelnik nie jest w stanie oderwać się od lektury, a ciekawie zarysowani bohaterowie są jak prawdziwi ludzie.

Głównymi bohaterami książki są Niels Bentzon i Hannah Lund. Niels to duński negocjator policyjny, typowy humanista, cierpiący na agorafobię (strach przed podróżami), sympatyczny mężczyzna o wielkim sercu, dla którego każda porażka stanowi tragedię. Hannah to przeciwieństwo Nielsa – umysł ścisły, astrofizyczka. Oboje zmagają się z depresją. Pewnego dnia Niels przychodzi do domu Hannah mając nadzieję, że zastanie w domu jej męża. Gustava nie ma, a Hannah pomaga Nielsowi jako tłumaczka, gdy ten odbiera kolejny telefon od policjanta z Wenecji Tomasso di Barbary, zaangażowanego w sprawę dziwnych morderstw. Od tego momentu niezwiązana ze sprawą Hannah postanawia pomóc niechętnemu tej propozycji Nielsowi. Z początku myślą,że zabójstwo może mieć charakter sekciarski, jednak każda spekulacja jest daleka od prawdy. Jak znaleźć sprawcę jeśli giną ludzie z różnych zakątków świata? Czy tej skontrastowanej parze uda się odkryć prawdę i uratować… „dobrych ludzi”? I kim jest tytułowy „Ostatni dobry człowiek”?

Głównym motywem książki jest nawiązanie do przypowieści o „sprawiedliwych ludziach Boga”, która pochodzi ze zbioru pism religijnych – Talmudu. Mówi ona o tym, że na świecie zawsze będzie 36 sprawiedliwych ludzi, którzy będą chronić ludzkość. Jednak oni nie będą wiedzieć, że zostali wybrani przez Boga.

„ – Żydzi mają przypowieść o „dobrych ludziach”. (…) Jest to przypowieść o trzydziestu sześciu dobrych ludziach, dzięki którym ludzkość przetrwa.
– Dlaczego akurat trzydziestu sześciu?
– Każda litera żydowskiego alfabetu ma przypisaną sobie wartość liczbową. Litery w słowie „życie” „sumują się” do osiemnastu. Dlatego osiemnastka uchodzi za liczbę świętą.
– Osiemnaście plus osiemnaście równa się trzydzieści sześć. Czy to znaczy, że ta liczba jest podwójnie święta?”

Akcja w książce z każdą stroną nabiera ogromnego tempa, a poziom adrenaliny u czytelnika wzrasta wraz z kolejnymi rozdziałami. Pościgi za nieznanym wrogiem i poszukiwanie osób, których nie da się znaleźć oraz fenomenalny suspens. „Ostatni dobry człowiek” to chyba jedyny tego rodzaju thriller, który dzięki swojej specyficznej fabule całkowicie wciągnie czytelnika.

„Ostatni dobry człowiek” to świetny thriller z elementami filozoficznymi. Mam nadzieję, że nie jest to ostatnia książka, którą wydał ten duński duet znakomitych pisarzy i z niecierpliwością czekam na jej kontynuację. Oto jest powieść, która zawojuje polski rynek już 2 listopada 2011 roku – polecam koneserom gatunku i osobom poszukującym nowych wrażeń w dobrej literaturze!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Amber

#89. „Żona Beduina” – Marguerite van Geldermalsen

"Żona Beduina"


Tytuł: „Żona Beduina”
Autor: Marguerite van Geldermalsen
Wydawnictwo: Imprint/Księgarnia PWN
Liczba stron: 325
Data wydania: 2006
ISBN: 978-83-61171-36-2
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 23 października 2011

Beduini (z arabskiego بدوي badawi) to (pierwotnie) koczownicze lub półkoczownicze plemiona krajów arabskich, Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Do XX wieku głównym zajęciem Beduinów była hodowla (wielbłądów, owiec i kóz). Beduini byli odrębnym społeczeństwem z własną administracją. *

Historia Marguerite van Geldermalsen to zaklasyfikowana do cyklu „Historie prawdziwe” Wydawnictwa PWN wyjątkowa opowieść o miłości i poświęceniu, poruszająca wiele ważnych kwestii i bazująca na emocjach. Autorka to jednocześnie główna bohaterka tej książki, urodzona w Nowej Zelandii pielęgniarka, która od 1978 roku razem z koleżanką postanowiła zwiedzać świat.

I tak też wylądowała na Bliskim Wschodzie, gdzie w miejscowości Petra poznała swojego przyszłego męża Muhammada. Po dwóch miesiącach znajomości pobrali się, a po pewnym czasie urodziła im się pierwsza z trójki dzieci – córeczka Salwa. Marguerite starała się wychowywać dzieci wedle własnych przekonań, nie stosując się do każdej rady plemiennych kobiet, jednocześnie żyjąc z nimi w przyjaznych stosunkach. Rodzice nowozelandzkiej pielęgniarki przyjęli wiadomość o ślubie całkiem pozytywnie, natomiast większość z jej przyjaciół nie potrafiła zrozumieć decyzji młodej kobiety.

Mówi się, że miłość jest w stanie przenosić góry. I taką z pozoru małą górkę przeniosła miłość Marguerite i Muhammada przezwyciężając bariery kulturowe i religijne. Wiele kobiet w dzisiejszych czasach nie jest w stanie sobie wyobrazić porzucenia luksusów, zakrywania głowy chustą czy przejścia na islam, a co dopiero zamieszkania w jaskini bez bieżącej wody, elektryczności i modnych ubrań. Jednak Marguerite taka nie była. Dla niej zamieszkanie z mężem w jaskini i dostosowanie się do jego trybu życia i wpasowanie się w jego kulturę było czymś nadzwyczajnym a zarazem oczywistym. Niestety, w pewny momencie rodzina musiała opuścić jaskinię, którą zakwalifikowano jako przedmiot badań archeologicznych. Beduińskie rodziny zamieszkały w specjalnej wiosce wybudowanej przez UNESCO.

Jak każdy Beduin – Muhammad chciał być bogaty. Pierwsza w Petrze kawiarenka, czy ozdobne butelki z utłuczonym na miał wielokolorowym piaskowcem to jego zasługa. Turyści ściągali do Petry tłumami, będąc zawsze gościnnie przyjmowani. Największym honorem dla małżeństwa było dostąpienie poznania królowej Elżbiety II. I mimo że nierzadko podróżowali, to jednak Petra zawsze była ich domem, tam czuli się najlepiej. Jednak mimo tak wspaniałego życia razem, Muhammad zmarł rok po przeszczepie nerki w 2002 roku, we śnie. Życie Marguerite już nigdy nie było takie jak kiedyś.

Książka będzie idealną lekturą dla kogoś, kto chciałby chociaż odrobinkę poznać kulturę i zwyczaje obowiązujące wśród Beudinów, ale również spodoba się komuś, kto lubi niebanalne historie oparte na faktach. Dzięki książce autorka chciała złożyć pewnego rodzaju hołd dla ludzi wśród których spędziła najlepszą część swojego życia. „Żonę Beduina” jak najbardziej polecam, bo jest to wyjątkowa powieść.

*Wikipedia.pl

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#88. „Arystokraci” – Nora Roberts

"Arystokraci"


Tytuł: „Arystokraci”
Autor: Nora Roberts
Wydawnictwo: Mira/Harlequin
Liczba stron: 480
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-238-8251-0
Ocena: 6/10
Data przeczytania: 22 października 2011

Nora Roberts to jedna z najbardziej znanych i cenionych amerykańskich pisarek wielogatunkowych powieści głównie dla kobiet.
„Arystokraci” to drugi tom opisujący historię książęcego rodu de Cordina Nory Roberts. Chociaż pierwszej części nie czytałam, to nic nie stało na przeszkodzie bym sięgnęła po drugą.
„Arystokraci” to powieść opowiadająca dwie osobne historie królewskich członków rodu de Cordina, stanowiące kontynuację 1 tomu – „Dziedzictwa”.

Główną rolę w pierwszej części „Arystokratów” zatytułowanej „Beztroski książę” stanowi książę Bennet de Cordina. Wbrew pozorom Bennet taki beztroski nie jest. Całą swoją miłość i pasję pokłada w koniach i dopóki nie poznaje lady Hannah Rothchild jego życie wydaje się być nudne i bardzo szablonowe. Owa lady to angielska badaczka literatury wezwana na polecenie siostry Benneta, która z początku nie wywiera na księciu dobrego wrażenia. Ale jak to często bywa, niechęć czy brak zainteresowania zamienia się w ogromną ciekawość poznania i nie tylko… Jednak czy uda im się odważyć i przyznać do uczuć? Na dodatek Hannah ma do wykonania pewne zadanie, które na pewno nie będzie łatwe.

Natomiast główną bohaterką drugiej części zatytułowanej „Błękitna krew” jest księżniczka Camilla de Cordina. To właśnie losy jej rodziców – Gabrielli i Reeva, zostały opisane w pierwszym tomie z tej serii. Camilla zmęczona dostatnim i nudnym życiem obserwowanej przez wszystkich księżniczki postanawia zrobić coś szalonego. By zastanowić się nad sensem swojego życia i znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania postanawia wyjechać. Jednak nie wszystko jest tak piękne jak by się mogło z początku wydawać. Księżniczka wpada w niezłe tarapaty, co prowadzi do tego, że zamieszkuje w chatce dziwnego archeologa. I tak jak w poprzednim opowiadaniu, tak i tutaj historia zatoczy w bardzo podobny, schematyczny sposób koło. Gburowaty archeolog Delaney staje się interesującym obiektem pożądania. Jednak biedny mężczyzna nie ma pojęcia o tym kim jest Camilla.

Mimo że jest to zdecydowanie bardzo skupiona na wątkach miłosnych powieść, to nie zabrakło w niej i odrobiny sensacji – pojawi się nieprzyjaciel. Chociaż przyznam, że akcja „Beztroskiego księcia” była ciekawsza, to obydwie części na pewno zasługują na uwagę fanek autorki i gatunku.

Mocnym plusem w książkach Nory Roberts są zdecydowanie postaci. Barwni, precyzyjnie scharakteryzowani bohaterowie wdrążają czytelnika w akcję powieści. Pisarka głównie skupia się na sferze emocjonalnej bohaterów. Zważywszy na to, że będziemy mieli tu książęce rody, to na pewno książka przypadnie do gustu tym z czytelniczek, które zawsze chciały być księżniczkami, ale również i tym, które szukają miłosnych historii, gdzie miłość jest w stanie pokonać wszystkie bariery.

Przyznam szczerze, że lubię czytać utwory wychodzące spod pióra tej pisarki, jednak zdecydowanie bardziej wolę kryminały z wątkiem romantycznym. „Arystokraci” to typowy romans, który zdecydowanie przypadnie do gustu fankom gatunku i umili im długie, jesienne wieczory.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Mira/Harlequin


Sztukater

#87. „Dom Derwiszy | Dni Cyberabadu” – Ian McDonald

"Dom Derwiszy | Dni Cyberabadu"


Tytuł: „Dom Derwiszy | Dni Cyberabadu”
Autor: Ian McDonald
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 715
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-7480-221-5
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 15 września 2011

Ian McDonald to angielski pisarz science-fiction, zdobywca nagrody Hugo postrzegany również jako twórca nowego rodzaju fantastyki. „Dom Derwiszy” i „Dni Cyberabadu” to dwa zbiory unikalnych opowiadań z gatunku fantasy, które we wrześniu tego roku weszły na polski rynek. Spróbujcie wyobrazić sobie świat w którym powszechna jest sztuczna inteligencja, walki z maszynami, wszystko zdaje się być genetycznie ulepszone: mężczyzn jest czterokrotnie więcej od kobiet, a do tego powstała nowa niesklasyfikowana płeć. To tylko namiastka tego, co znajdziecie w najnowszej książce angielskiego pisarza.

Książka „Dom Derwiszy | Dni Cyberabadu” została zaklasyfikowana do ekskluzywnej serii „Uczta wyobraźni” Wydawnictwa MAG i zdecydowanie prawidłowo. Dawno nie czytałam tak oryginalnej i niepowtarzalnej książki. Warto wspomnieć również o szacie graficznej, która od razu przyciąga wzrok. To wielkie 700-stronicowe tomisko posiada cudowną okładkę, która już dla samych oczu stanowi ucztę wyobraźni. Ale jest to tylko aperitif, daniem głównym jest wnętrze książki.

Styl autora jest wyjątkowy, w delikatny sposób zmusza czytelnika do otworzenia umysłu, spojrzenia na opisywane wydarzenia poprzez własną wyobraźnię, budzi on ją do życia. Świat realny przeplata się ze światem metafizycznym w bardzo subtelny sposób. Każde opowiadanie ma w sobie nutkę tajemniczości, a połączenie wielu elementów z różnych kultur, głównie tych poza obszarem krajów zachodnich, sprawia, że książka nabiera multikulturowego znaczenia.

McDonald stosuje różne typy narracji, co jest ciekawym i wcale niełatwym zabiegiem. Główni bohaterowie są barwnymi, ciekawymi postaciami, otwierającymi przed czytelnikiem świat, jakiego nie znał.

Tym, dla których ta książka będzie pierwszą pozycją Iana McDonalda, polecam zapoznanie się z przydatnymi, krótkimi notami od tłumacza i słowniczkiem, oraz tureckim alfabetem, które jednak nie będą częścią obowiązkowej lektury, dla kogoś kto czytał „Rzekę bogów”.
Mimo że nie czytałam (jeszcze) „Rzeki bogów”, która stanowi preludium dla „Dni Cyberabadu”, to i tak byłam urzeczona wizją świata o bogatej scenerii, który zręcznie wykreował autor. Indii roku 2047, Indii przyszłości. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów dotyczących każdego utworu z obydwu części, ponieważ czytelnik może interpretować go na swój własny sposób. Do moich ulubionych opowiadań należały: „Małżonka dżinna” (za którą autor dostał nagrodę Hugo), „Winszu w Kocim Cyrku” czy 77 stronicowa mikropowieść.

Niektóre utwory przypominają mi pewne motywy z filmów (np. „Matrix”, „Wojna światów”, „Gracz”). Autor tworzy przede wszystkich światy pełne nowoczesnej technologii, wpisując się w kanony cyberpunku.

Chociaż znawczynią fantastyki nie jestem, to jednak mogę powiedzieć, że „Dom Derwiszy | Dni Cyberabadu” to kawał dobrej literatury budzącej do życia wyobraźnię. Fanom gatunku z pewnością książka przypadnie do gustu. Szczególnie polecam tym, którzy „Rzekę bogów” mają już za sobą, ale również i tym, którzy oczekują od literatury czegoś więcej niż po prostu dobrze złożonych w całość słów. A ja wrócę jeszcze nie raz do tej lektury, idealnej na długie, chłodne wieczory.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo MAG

#86. „Mucha” – Jacek Skowroński

Drogiej Marcie dziękuję, za poinformowanie mnie, że jestem W FINALE NA NAJLEPSZY BLOG KSIĄŻKOWY ROKU! Dacie wiarę? Miło mi będzie jeśli oddacie na mnie (Reviews of Books) swoje głosy :) Możecie wygrać nagrody książkowe! Trzymajcie za mnie kciuki kochani!
___________________________________________________________________

"Mucha"


Tytuł: „Mucha”
Autor: Jacek Skowroński
Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 328
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-62465-10-1
Ocena: 9,5/10
Data przeczytania: 2 listopada 2010

Już pierwszy wątek, otwierający całą opowieść bezwstydnie obdziera czytelnika ze skrywanych żądz i myśli, którymi nie mamy w zwyczaju się z nikim dzielić. Autor pisze, że każdy z nas „wyobrażał sobie, jak chwyta za gardło łachudrę, który właśnie wyrządził krzywdę jemu albo komuś bliskiemu, i ściska z całej siły, aż zdławi szyderstwo wyryte na szujowatym pysku”. Jest to teza tej książki, którą Jacek Skowroński będzie z łatwością pierwszorzędnego pisarza potwierdzał przez pozostałą jej część.

Od czasu do czasu na kolejnych stronach pojawiają się poplamione krwią zdjęcia tytułowej muchy z okładki, pewnie po to by jeszcze lepiej ukazać gangsterską tematykę. A narracja jest stale prowadzona w pierwszej osobie, co pozwala czytelnikowi dokładnie wczuć się w sytuację rozgrywaną na kartkach książki.

Z głównym bohaterem Apoloniuszem – agentem ubezpieczeniowym, spotykamy się w momencie realizacji kolejnego, tym razem nieco niezwykłego zlecenia. A przynajmniej zlecenia – które na zawsze odmieni jego życie. Autor wyśmienicie operuje czarnym humorem połączonym z groteską przyprawiającą o dreszcz czytelnika. Poprzez relacje Apoloniusza, który dzieli się z czytelnikiem anegdotkami z pracy i mówi: „jak to kiedyś mimo że – jak zawsze byłem umówiony na konkretną godzinę, trafiłem w sam środek gejowskiej balangi, której uczestnicy z nieskrywanym entuzjazmem rzucili się na nowego kompana. Wyglądali jak głodne wilki wietrzące świeże mięso. Nigdy w życiu nie byłem tak adorowany.”

„Nudnawe… nie, raczej cudownie proste i wspaniale przewidywalne.” Apoloniusz jest idealnym przykładem świetnie pokazanego przeciętnego Polaka (a przynajmniej do czasu), gdy wtem jego życie diametralnie się zmienia. Ze znudzonego swą pracą, szaraczka staje się numerem jeden na czarnej liście gangstera Muchy.

Natomiast z tytułowym bohaterem Muchą czyli Konradem Z. spotykamy się przed jego domem, gdzie przy pomocy swoich dryblasów dokonuje on egzekucji na pewnym mężczyźnie, czego świadkiem jest Apoloniusz, który od razu wpada w panikę i przy akompaniamencie świstu kul ucieka z willi przez okno. Apoloniusz wpada w panikę, zaczyna przejawiać objawy osoby szalonej, opętanej paranoidalnymi lękami – ale cóż mu się dziwić, przecież życie jego i jego rodziny wisi na włosku.

Co czyni tę opowieść kryminałem (i to całkiem osobliwie napisanym kryminałem) oprócz pościgów, wartkiej akcji, wpadek, zasadzek, wzrastającego napięcia i lekkiego w odbiorze języka, to dobre studium psychologiczne, które prezentuje nam Skowroński. Urzekło mnie to, jak łatwo potrafi przeanalizować strukturę psychiki człowieka. Sprawia, że czuje się jakby wchodził w nasz umysł i robił tam porządki ukazując całą prawdę o nas samych.

Paradoksalnie sytuacje momentami wydają się irracjonalne, wręcz przekolorowane i niemożliwe. Czytelnik doświadcza odczucia, jakby były one zbyt tragiczne, by mogły dziać się naprawdę. Główny bohater z szarego człowieka przeistacza się w pomysłowego amatora w świecie mafii, i razem z przyjacielem Jackiem chce zastraszyć gangstera i doprowadzić go do załamania nerwowego. Czy mu się to uda? I jakie będą konsekwencje tego czynu? Nie zdradzę już nic więcej, pozostawiam Was sam na sam z tym – mając nadzieję, że po „Muchę” sięgniecie. :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

LubimyCzytać.pl

#85. „Crimen” – Józef Hen

"Crimen"


Tytuł: „Crimen”
Autor: Józef Hen
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Liczba stron: 468
Data wydania: (przed premierą) 2011
ISBN: 978-83-62329-36-6
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 9 września 2011

Józef Hen po raz pierwszy opublikował „Crimena” w listopadzie 1973 roku. Pod koniec września tego roku, Instytut Wydawniczy Erica podjął się reedycji tej powieści. Z bardzo pozytywnym rezultatem. „Crimen” to teraz pięknie wydane (twarda oprawa i świetna graficznie okładka), grube tomisko, które z wielką przyjemnością dzisiaj Wam zaprezentuję.

Głównym bohaterem jest Tomasz Błudnicki – 26-letni, waleczny żołnierz „(…) pod Moskwą w sapieżyńskich wojskach się bił”, który po 8 latach niewoli na Rusi Czerwonej wraca do domu. Niestety, Tomasz szybko dowiaduje się, że jego ojciec nie żyje od pół roku, a macocha rządzi majątkiem. Na dodatek niektórzy ludzie podważają naturalną śmierć jego ojca, twierdząc, że było to misternie zaplanowane morderstwo…

„Tomek? Tomek, nie udawaj. Chyba ty nie wierzysz, że ojciec twój naturalną śmiercią odszedł?”

Nie będzie łatwo odkryć zagadkę śmierci ojca. Będą pojawiali się różni podejrzani. Na dodatek sam Tomasz będzie musiał być bardziej ostrożny, bo i on będzie w niebezpieczeństwie. Ale dla kogoś, komu wojaczka była matką śmierć nie będzie straszna. Tylko czy uda mu się wraz z pomocą przyjaciół odkryć prawdę morderstwa ojca? Kto i dlaczego zabił Jana Tomasza?

Akcja powieści jest ciekawa. Józef Hen wykreował misterny świat, który chociaż odległy w latach, jest mimo wszystko bliski czytelnikowi poprzez wątki miłosne, śledztwo, oraz liczne uczucia, które przejawiają bohaterowie. W książce nie zabraknie też wręcz naturalistycznych opisów walk czy śmierci.

Plusem jest realne tło historyczne powieści. Na uwagę zasługuje również narracja. W pierwszym rozdziale narratorem jest Cyrylek, w późniejszych rozdziałach wydarzenia opisuje narrator wszechwiedzący, jednak czasami narracja przechodzi w ręce Tomasza. Jednak największym atutem powieści są jej bohaterowie. Nieszablonowe, wyjątkowo skrupulatnie wykreowane postaci z wachlarzem różnych cech. Ponieważ nie są to postaci karykaturalne, zapadają głęboko w pamięć i dodają uroku książce.

Język stylizowany jest na ówczesny okres, czyli jak na szlachtę wkupioną lub rodową przystało, główni bohaterowie często posługują się makaronizmami. Na szczęście moja znajomość łaciny jest na poziomie przyzwoitym, jednak szkoda, że sentencje nie są tłumaczone.

W pewnym momencie czytania może się nasunąć skojarzenie z „Potopem” Henryka Sienkiewicza. Dobra wiadomość i dla fanów i dla tych, którzy za „Potopem” nie przepadają – bez obaw. Czytelnik będzie mógł podziwiać kunszt literacki autora, nie narażając się na nudne i przydługawe opisy.

„Crimen” to opowieść sensacyjna z XVII wieku, która z pewnością przypadnie fanom dobrej, sensownej literatury. Bardzo ważny jest tutaj sam wątek zbrodni, jednak nie jest to kryminał. Warto również wiedzieć, że na podstawie tej książki nakręcono serial telewizyjny (Linda, Globisz, Cembrzyńska, Stenka). „Crimen” będzie idealną lekturą na długie, jesienne wieczory ciekawą, wciągającą, momentami zabawną i trzymającą w napięciu.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Instytut Wydawniczy Erica

#84. „Las Zębów i Rąk” – Carrie Ryan

"Las Zębów i Rąk"


Tytuł: „Las Zębów i Rąk”
Autor: Carrie Ryan
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 350
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61386-05-6
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 6 października 2011

„Las Zębów i Rąk” przyciąga uwagę nie tylko pod względem świetnej graficznie okładki i tajemniczego tytułu, ale także z opisu na tylnej okładce książki. Jednak, wierzcie mi, nic z tych rzeczy nie oddaje prawdziwie fenomenu tej powieści. Przeniesiemy się teraz do przyszłości. Do mrocznych czasów, w których panuje zaraza zamieniająca ludzi w oszalałe potwory. Oto wizja ponurego świata po zagładzie według Carrie Ryan.

Główna bohaterka książki, inteligentna marzycielka Mary, żyje w pewnej wiosce otoczonej metalową siatką – wiosce, która swoją strukturą przypomina swoiste getto, enklawę. Ogrodzenie stanowi ochronę przeciwko Nieuświęconym – tajemniczym postaciom o agresywnym nastawieniu, które pochodzą z Lasu. Najwyższą władzę w osadzie sprawuje Siostrzeństwo, a wyselekcjonowani Strażnicy starają się nie dopuścić nieproszonych gości na własne terytorium. Wszędzie wokół ogrodzenia rozlega się tytułowy „Las Zębów i Rąk” – miejsce mroczne, tajemnicze i bardzo niebezpieczne. Miejsce, z którego nie ma już powrotu, a w którym jest tylko zatracenie i śmierć. Przynajmniej tak mówią Siostry.

Niestety, spokojne życie Mary szybko przemienia się w koszmar. Jej tata znika, mama wypatruje go, wierząc, że nie został zainfekowany i nie oszalał oraz, że czeka na nią za ogrodzeniem. Niedługo po stracie ojca, Mary i jej dorosły brat Jed, tracą i matkę. Odeszła by powrócić jako Nieuświęcona i dołączyć do ukochanego męża. Od tej pory Mary musi podjąć decyzję, czy chce zostać w osadzie i dołączyć do Sióstr, czy chce znaleźć się po drugiej stronie ogrodzenia – w Lesie. A życie w wiosce pełnej fanatyków nie będzie łatwe, zwłaszcza jeśli obiekt pożądania będzie znajdował się w zasięgu ręki… Czy Mary uda się zdobyć miłość Travisa? Czy mieszkańcom wioski uda się przetrwać inwazję zombie? Czy istnieje coś poza „Lasem Zębów i Rąk”?

Akcja książki cały czas jest utrzymana na wysokim poziomie, co uniemożliwia oderwanie się od lektury. Na każdej stronie czeka nowa zagadka, nowe pytanie. Nie zabraknie również wątku miłosnego i licznych intryg. Pojawią się też żyjące umarlaki – czyli zombie. Pod koniec książki wyraźnie da się odczuć klimat grozy i horroru.

Co takiego urzekło mnie w „Lesie Zębów i Rąk”? Na pewno wszechobecna tajemniczość, świetnie wykreowany świat z zagadkowymi postaciami. Ale również to, że książka wywiera na czytelniku całą gamę emocji. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie, przez Mary, co umożliwia nawiązanie z główną bohaterką specyficznej więzi. Czułam się jakbym jej towarzyszyła, czasem nawet jakbym to ja była nią.

Ciężko mi również jakkolwiek zaklasyfikować tę książkę. Owszem, jest pełna elementów fantastycznych, ale również ma do przekazania pewne głębsze wartości, ma otworzyć serca i umysły czytelników. Po przeczytaniu „Lasu Zębów i Rąk” zdecydowanie można dopisać mnie do listy fanów twórczości Carrie Ryan. Na dodatek zakończenie daje do myślenia poprzez swoją zagadkowość. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu z tej serii – mam nadzieję, że będzie równie dobry. A może nawet lepszy? :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#83. „Słodkie lato” – Mari Jungstedt



___________________________________________________________________

"Słodkie lato"


Tytuł: „Słodkie lato”
Autor: Mari Jungstedt
Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 352
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-1112-102-7
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 2 października 2011

„Słodkie lato” to 7 część kryminalnej serii szwedzkiej pisarki Mari Jungstedt z inspektorem Andersem Knutasem w roli głównej. Tytułowe słodkie lato odnosi się do czasu akcji opisanej w książce – lipiec i sierpień. Miesiące słońca świecącego wysoko na niebie, odpoczynku, wakacji… i morderstwa.

Peter Bovide wraz ze swoją żoną Vendelą i dwójką dzieci wyjeżdża na wakacje na wyspę Farö, gdzie będzie z rodziną stacjonował na polu kempingowym. Wakacje u boku żony, z dziećmi, mają sprawić, że właściciel firmy budowlanej i miłośnik biegania uspokoi swoje zszargane nerwy, i złapie oddech… Niestety, po trzech dniach zostaje postrzelony podczas porannego joggingu i to, co łapie to swój ostatni oddech. Karin Jacobsson, zastępczyni komendanta, przejmuje dochodzenie nad tą sprawą. Od tej pory policja rozpoczyna śledztwo pełną parą. Sprawa morderstwa Petera wygląda na egzekucję.

52-letni inspektor Anders Knutas podczas postrzelenia Petera Bovide przebywa z żoną i dziećmi w Danii na urlopie. Jakakolwiek nadzieja na poprawienie stosunków w jego małżeństwie znika wraz informacją o morderstwie. Knutas porzuca urokliwą Danię, żonę, dzieci i wakacje by czym prędzej wrócić na Gotlandię i pomóc swojej koleżance Karin w prowadzeniu śledztwa.

Niestety niedługo po sprawie Bovide’a zostaje popełnione kolejne morderstwo. Tym razem ginie strzałowy w kamieniołomie – Morgan Larsson. Wszystko wskazuje na to, że oba morderstwa są ze sobą powiązane. Obie ofiary zostały postrzelone w głowę i parę razy w brzuch. Śledztwo wolno posuwa się do przodu. Pojawiają się nowe zagadki, nowe tropy prowadzące donikąd. Kim jest morderca strzelający ze starej, rosyjskiej broni? Dlaczego zabija, jaki jest jego motyw? Czy uda się go złapać?

W książce śledztwo prowadzone jest przez dwie oddzielne instytucje, w tym samym czasie. Policjanci mający dostęp do dowodów, świadków i nieograniczonych środków. Oraz środowisko dziennikarskie, które również posiada własne źródła. Johan Berg i Pia Lilja tworzą zgrany zespół, który musi podać do wiadomości publicznej jak najwięcej informacji o tym strasznym morderstwie.

Dużym plusem książki są bardzo precyzyjnie wykreowani bohaterowie. Mari Jungstedt pokazuje życie prywatne głównych postaci, przez co czytelnik ma wrażenie, że są realne. Przez te 350 stron poznaje ich problemy, smutki i radości, zżywa się z nimi, kibicuje im. Akcja powieści rozgrywa się w Gotlandii, w okresie letnim, wakacyjnym od 10 lipca do 19 sierpnia. Dodatkowo pisarka dzięki zabiegowi retrospekcji zabiera nas ponad sto lat wstecz do pewnego tragicznego wydarzenia, które miało miejsce w pobliżu wyspy Gotska Sandön. Jaką rolę ogrywa to wydarzenie? Musicie przekonać się sami.

Wprawdzie jest to pierwsza książka Mari Jungstedt, którą miałam możliwość czytać, ale przyznam szczerze, że jestem zafascynowana. Na szczęście książki można czytać w dowolnej kolejności, ponieważ każda stanowi oddzielną historię. Autorka świetnie tworzy fenomenalny suspens, akcja jest nieprzewidywalna a zakończenie zaskakujące. „Słodkie lato” to kryminał dla wymagających czytelników i miłośników gatunku.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Bellona


Sztukater

#82. Stosik nr 7.

Najwyższa pora podsumować miesiąc wrzesień. Także zanim przejdę do prezentacji stosu, który ostatnimi tygodniami mi się uzbierał, zapraszam do statystyk. W tym miesiącu odwiedziny bloga sięgnęły liczby 2,660, troszkę większej, ale porównywalnej do odwiedzin z miesiąca poprzedniego. Książek przeczytałam 12. Postów tym razem było 15, czyli norma spadkowa. I tak już pewnie teraz będzie szło, ponieważ od poniedziałku zaczynają się studia i dodatkowe zajęcia. Ale postaram się tu zaglądać jak najczęściej i przynajmniej raz na tydzień napisać jakąś recenzję :) Przechodzimy więc do książek.

  • „Mordercy” – Łukasz Śmigiel : otrzymani do recenzji od portalu Horror Online. Recenzja już napisana, czeka na akceptację i dodanie.
  • „Morderstwo niedoskonałe” – Agnieszka Krawczyk : wygrana w morderczym konkursie organizowanym przez Konkursy z polskimi autorami CPA.
  • „Potsdamer Platz” – Buddy Giovinazzo : otrzyma do recenzji od Wydawnictwa Replika. Recenzję można przeczytać TUTAJ.
  • „Dziewczyny, których pożądał” – Jonathan Nasaw : efekt wymiany na portalu LubimyCzytać.pl.
  • „Dom Derwiszy | Dni Cyberabadu” – Ian McDonald : otrzymana do recenzji od Wydawnictwa MAG. Jestem w trakcie czytania. Książka jest olbrzymia, z małą czcionką także troszkę mi zejdzie… :)

Stosik w całości zawdzięczam Instytutowi Wydawniczemu Erica. Czyż nie jest on piękny? W skład tego stosu wchodzą:

  • „Crimen” – Józef Hen : zaczęłam czytać, także recenzja pojawi się w ciągu tygodnia. Premiera książki miała miejsce wczoraj – 30.09.2011.
  • „Blitzkrieg. Marsz na Warszawę.” – Leo Kessler : bardzo wyczekiwałam jakiejś książki Kesslera, bo „Krew i Lód” bardzo mi się spodobała. Nareszcie mam okazję przeczytać coś nowego, nowego bo premiera książki również była przed paroma dniami – 28.09.2011.
  • „Wschodzący księżyc” – Keri Arthur : pierwsza część z serii o Riley Jenson. 3 tom przygód tej wampiro-wilkołaczki wychodzi już 20.10.2011!
  • „Triumf. Bitwa pod Assaye, 1803. Kampania Richarda Sharpe’a” – Bernard Cornwell : to, również jest nowość, data premiery to 28.09.2011. Spodziewajcie się recenzji jeszcze w tym miesiącu.
  • „Ostatnie królestwo” – Bernard Cornwell : to pierwszy tom z serii o Wikingach. Za jakiś czas się za nią zabiorę :)
  • „Zwiastun burzy” – Bernard Cornwell : to drugi tom z serii o Wikingach.

wygrana

I na koniec coś miłego. W środę przyszła do mnie paczuszka od Marty za 666 komentarz, który zostawiłam na jej blogu. Totalnie się nie spodziewałam, bo oczekiwałam tylko listu, ewentualnie zakładki – a tu i czekolada i książka! Super! :) Bardzo Ci Martuś jeszcze raz dziękuję :)
A na dodatek pochwalę się, że ZDAŁAM PRAWO JAZDY! :) Życzę Wam miłego weekendu, ja uciekam niedługo do koleżanki na świętowanie :)

PRZYPOMINAM RÓWNIEŻ O KONKURSIE : KLIKAJCIE TUTAJ !