Archiwa miesięczne: Styczeń 2012

#136. „Marionetki” – Paweł Jaszczuk

"Marionetki"


Tytuł: „Marionetki”
Autor: Paweł Jaszczuk
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 344
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7839-011-4
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 30 stycznia 2012

„Marionetki” to już druga (po „Krwi na Placu Lalek”) książka Pawła Jaszczuka, zdobywcy nagrody Wielkiego Kalibru, która ukazała się w wyjątkowej serii „Asy kryminału” Wydawnictwa Prószyński i S-ka dla fanów gatunku. Książka zaintrygowała mnie już po samym opisie z okładki.

Akcja powieści rozgrywa się we Lwowie, rok przed rozpoczęciem bardzo ważnych wydarzeń w historii, a mianowicie od wtorku 28 czerwca do 8 lipca 1938 roku. Dużym atutem i urozmaiceniem kryminału są słowa obcego pochodzenia, które przetłumaczone zostały umieszczone na końcu książki w dwóch słowniczkach: bałaku lwowskiego i wyrazów żydowskich. W powieści tej występuje narracja implicytna, którą prowadzi nieujawniający się narrator wszechwiedzący, jednak pod koniec książki jest ona wzbogacona myślami tajemniczego mordercy…

Głównym bohaterem powieści jest Jakub Stern, dziennikarz piszący dla „Kuriera”, poszukujący jakiegoś ciekawego materiału na „krwawy artykuł”, który przyniesie mu sławę i pieniądze. Nie czeka długo, bo we Lwowie zbliża się światowy festiwal lalek. Jednak spokój dawnej stolicy Galicji zaburzy fala morderstw. Pod Wysokim Zamkiem zostaje znalezione ciało bez głowy. Okazuje się, że zamordowanym mężczyzną jest Konrad Rewalski, pracownik banku, w którego drugim mieszkaniu Jakub i Wilga znajdują bardzo realistyczne marionetki oraz w jednej z nich pewien wartościowy pamiętnik. Jakub z Wilgą rozpoczynają prywatne śledztwo, ponieważ ich znajomy policjant Andrzej Zięba milczy jak grób, nie chcąc udzielić im żadnych wskazówek. Niedługo po śmierci Rewalskiego, z jego domu znikają marionetki, ale w szafie znajduje się kolejne ciało. Trop prowadzi do pewnej grupy teatralnej, jednak bez rezultatu. Gdy wydaje się, że śledztwo utknie w miejscu zostaje popełnione kolejne morderstwo…

Okazuje się, że Stern jest na tropie mordercy, a artykuły, które publikuje wzburzają niezadowolenie w pewnych kręgach. Czy morderstwa trójki ludzi są ze sobą powiązane? Kto za nimi stoi? Jaki motyw powodował sprawcą krwawych zbrodni? Czy policji uda się rozwiązać zagadkę, a może to dziennikarze jako pierwsi złożą w całość morderczą układankę?

Bardzo podobał mi się sposób kreacji bohaterów, a zwłaszcza Jakuba Sterna, którego poznajemy zagłębiając się w lekturę książki. Autor bardzo precyzyjnie wykreował tego bohatera. Poznamy jego najskrytsze sekrety, przeszłość oraz wątki rodzinne, nierzadko przysparzające mu problemów. Stern ma ogromną siłę perswazji i potrafi swoimi sposobami każdego namówić do rozmowy dzięki czemu udaje mu się zdobyć najskrytsze informacje przydatne w śledztwie. Nie zabraknie również bardzo charakterystycznych, ale epizodycznych postaci, które tylko wzmogą ciekawość czytelnika. „Marionetki” to kryminał w stylu retro, którego zakończenia się nie spodziewałam. Mimo że jest to kryminał, który bazuje głównie na domysłach czytelnika i zmusza do ruszenia wyobraźnią to bardzo przypadł mi do gustu.

„Marionetki” serdecznie polecam zwłaszcza fanom pisarza, ale również tym, którzy jeszcze nie spotkali się z jego twórczością a uwielbiają dobre kryminały. Książkę czyta się szybko i jest to mimo wszystko lekka lektura, dobra na długie, zimowe wieczory.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#135. „Uchodźcy i wygnańcy” – Chuck Palahniuk

"Uchodźcy i wygnańcy"


Tytuł: „Uchodźcy i wygnańcy”
Autor: Chuck Palahniuk
Wydawnictwo: Niebieska Studnia
Liczba stron: 224
Data wydania: 2008
ISBN: 978-83-6097-907-5
Ocena: 5/10
Data przeczytania: 9 lipca 2010

Jak na wielką fankę twórczości amerykańskiego pisarza satyrycznego przystało dałam pod lupę, kolejną powieść Palahniuka. :)

Przyznam, że czytanie w tym przypadku nie sprawiło mi radości. Strasznie męczyła mnie ta książka i nie potrafiłam jej skończyć. Momentami czułam, że zmuszam się do tego, by przebrnąć przez daną stronę.

Nie, żeby w „Uchodźcach i wygnańcach” nie było nic ciekawego, wręcz przeciwnie – książka jest naszpikowana ciekawostkami, jednakże jest to poniekąd typowy przewodnik po Portland w stanie Oregon. Dowiesz się jakie miejsca warto zwiedzić, jakie niespotykane rzeczy zobaczyć, czy jakich wspaniałych ludzi poznać, ale to nie to, co zawsze oddaje Chuck „na tacę”.

Jedynymi ciekawymi elementami są obrazki poprzedzające każdy rozdział i „pocztówki” czyli dwustronne wspomnienia Palahniuka dotyczące jego okresów z młodości, co pozwala zbliżyć się do autora i poznać go dogłębniej. Ale moim zdaniem tych „pocztówek”, bo tak nazywa je sam autor, jest w powieści za mało. Nie czułam się zawiedziona, po prostu tak chyba wygląda książka – przewodnik.

Fanom Palahniuka nie polecam „Uchodźców i wygnańców”, chyba, że tak jak ja wcześniej, ustanowili sobie za główne zadanie przeczytać wszystkie jego książki. Natomiast tym, którzy chcieliby w niedalekiej przyszłości odwiedzić Portland w stanie Oregon – na pewno się przyda :) zdecydowanie lepsza niż jakikolwiek przewodnik. Jest to jedyna książka Palahniuka, którą odsprzedałam ze swojej kolekcji.

Ponieważ nie mam teraz czasu na dokończenie jakiejkolwiek książki i napisanie nowej recenzji, to postanowiłam dodać tę ‚starą’, ale może uda mi się napisać coś w poniedziałek :) Już mam za sobą egzamin z j.angielskiego pisemnego, z gramatyki oraz ustny, z literatury brytyjskiej (której się obawiałam bardzo) i cywilizacji. Jeszcze został mi esej z angielskiego i historia Anglii. A potem jak wszystko pójdzie dobrze to tydzień ferii, który spędzę w Zakopanym z książkami i deską snowboardową :)

#134. Stosik nr 10.


Zanim zacznę opisywanie moich stosików, to przejdę do podsumowania grudnia, bo jeszcze tego nie zrobiłam! Grudzień był miesiącem bardzo pozytywnym i owocnym. Mam tutaj na myśli przede wszystkim liczbę odwiedzin, która była jak do tej pory największa! Udało mi się zdobyć 4,103 wyświetlenia bloga, czyli o 14 więcej niż w listopadzie, ale to i tak jest ogromna liczba. Za to Wam z całego serca dziękuję! Dodałam 16 wpisów, z czego 12 było recenzjami książek, które przeczytałam. Mam nadzieję, że ten nowy rok będzie jeszcze bardziej produktywny dla mojego rozwijającego się bloga :)

  • „Wiadomość z nieba” – Brooke i Keith: książkę przeczytałam tydzień temu, jej recenzję można przeczytać TUTAJ. A za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc.
  • „Opary szaleństwa” – Tess Gerritsen: z wymianki. Moja pierwsza książka tej pisarki.
  • „Cel” – Catherine Coulter: kolejna książka z wymianki.
  • „Włoskie sekrety” – Małgorzata Yildrim: wygrana w konkursie u Cyrysi, książka a autografem pisarki! :)
  • „Zagadka trzeciej mili” – Colin Dexter: otrzymana do recenzji od Wydawnictwa Funky Books. To, moim zdaniem, najlepsza książka Dextera. Recenzja TUTAJ.
  • „Jak spełnić marzenia” – Arlene Harder: poradnik, którego recenzja jest TU. Jest to egzemplarz recenyjny od Wydawnictwa GWP.
  • „Rzeka bogów” – Ian McDonald: rewelacyjna książka, która mnie całkowicie pochłonęła. Otrzymałam ją do recenzji dzięki uprzejmości Wydawnictwa MAG. Recenzję można przeczytać TUTAJ.
  • „Królestwo Spokoju” – Jack Ketchum: kolejna książka tego pisarza, którą otrzymałam od Wydawnictwa Replika. Naprawdę rewelacyjny zbiór utworów, ciekawych odsyłam TU.

Teraz czas na książki, które dostałam w prezencie:

  • „Powiedz wszystko” – Chuck Palahniuk: dostałam ją na Mikołaja od mojego chłopaka :) Mam zamiar zabrać się za czytanie po sesji.
  • „Potępieni” – Chuck Palahniuk: również od mojego chłopaka, tylko z tą różnicą, że na święta. Jeszcze czeka w kolejce na przeczytanie.
  • „Przepisy z mojego ogrodu” – Anna Applebaum-Sikorska, Danielle Crittenden: książka kucharska, którą dostałam na święta od Babci. Naprawdę świetna, jeszcze nie przejrzałam całej.

A teraz książki, które dostałam od Sztukatera:

  • „Podwójna cisza” – Mari Jungstedt: kolejny kryminał autorki, który mam okazję czytać. Niedługo pojawi się recenzja :)
  • „Czas pokaże” – Jeffrey Archer: najnowsza książka autora, rozpoczynająca sagę rodzinną.
  • „Dom Jedwabny” – Anthony Horowitz: ostatnio wokół mnie wszędzie jest Sherlock Holmes!
  • „Baśnie” – Bracia Grimm: recenzja TUTAJ.
  • „W moim ogródeczku” – Maria Konopnicka: już przeczytana, recenzję można zobaczyć na stronie Sztukatera.

#133. Prezentuję moją biblioteczkę…

Postanowiłam wreszcie, po wielu Waszych prośbach, zaprezentować moją, codziennie się poszerzającą biblioteczkę. Jak będziecie mogli zobaczyć, miejsca mi już brakuje, ale nowa półka jest już w drodze do mnie :) Ta półka stoi u mnie w pokoju.




Natomiast ten „komin” stoi w pokoju gościnnym. Są to zbiory moje, rodziców i brata.



Ufam, że moja biblioteczka przypadła Wam do gustu :) Obecnie mam 317 książek.

Mam tyle wolnego miejsca w domu, że ciężko jest się zdecydować gdzie trzymać książki, tak by były dobrze wyeksponowane. Zaczynam się zastanawiać, czy nie zrobić z małej garderoby biblioteczki! I na koniec ostatnie zdjęcie, przedstawiający mały stosik książek, które są na moim parapecie :) Tych z Was, którzy jeszcze nie chwalili się swoimi biblioteczkami i zbiorami książkowymi zapraszam serdecznie do zabawy:) + TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI SESJA W TOKU !!!

#132. „Juniper Berry i tajemnicze drzewo” – M. P. Kozlowsky

"Juniper Berry"


Tytuł: „Juniper Berry i tajemnicze drzewo”
Autor: M. P. Kozlowsky
Wydawnictwo: Esprit
Liczba stron: 270
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61989-73-8
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 22 stycznia 2012

„Jestem mną, ale nie jestem sobą
Nie jestem sobą, chociaż jestem mną.”

M. P. Kozlowsky mieszka w Nowym Jorku. „Juniper Berry i tajemnicze drzewo” to jego pierwsza, debiutancka powieść, która już zdobyła wiele pochlebnych recenzji licznych krytyków. Książka porównywana jest do twórczości Neila Gaimana i Hansa Christiana Andersena. Moim zdaniem: słusznie.

Juniper Berry to 11-to letnia dziewczynka i zarazem główna bohaterka tej książki. Jest córką pary kochanych przez miliony aktorów. Jednak bogactwo i sława przyniosły ze sobą więcej złego niż dobrego. Juniper jako jedynaczka czuje się samotna i odrzucona na dalszy plan. Jedynym jej przyjacielem jest pies, o przewrotnej nazwie „Kicia”. Mimo tego, dziewczynka czuje się w domu jak w twierdzy, jest odizolowana od zewnętrznego świata. „Bycie samemu było okropne, po prostu okropne”. Jednak wszystko zaczyna się zmieniać, gdy pewnego deszczowego dnia poznaje chudego chłopca – Gilesa. Okazuje się, że tę dwójkę łączy nie tylko wiek. Jego rodzice są znanymi śpiewakami i spędzają z nim coraz mniej czasu, co chłopczyk zrzuca na karb ich nocnych, tajemniczych wycieczek do lasu. Oboje, po raz pierwszy w życiu mają przyjaciela. „I tak, przebywając w swoim małym świecie, każde z nich odnajdywało przyjaciela w drugim.” Po pewnym czasie, ta dwójka trafia na ślad tajemniczego drzewa i czarnego kruka, który na nim przesiaduje. Kruk staje się symbolem zła, a drzewo portalem do pewnego mrocznego miejsca. Juniper i Giles postanawiają dowiedzieć się, co to stare, brzydkie drzewo i kolorowe balony mają wspólnego ze zmianą, która dokonała się w ich rodzicach…

Momentami współczułam małej Juniper, której smutek i odrzucenie dało się wyraźnie odczuć. Zapracowani i skoncentrowani na sobie rodzice, w ogóle nie zwracali na nią uwagi. Innym razem kibicowałam jej i Gilesowi, mając nadzieję, że szybko rozwiążą zagadkę i odzyskają swoich ukochanych rodziców. Jak się stało? O tym musicie przekonać się sami!

Książka została podzielona na 16 rozdziałów. Narrator wypowiada się za Juniper, przedstawiając czytelnikowi jej myśli, odczucia i spostrzeżenia. Literki w książce są stosunkowo duże, a język powieści łatwy w odbiorze, co ułatwi czytanie i zrozumienie tekstu nawet małym czytelnikom. Bardzo wielkim walorem są prześliczne ilustracje, wykonane przez Erwina Madrida, twórcę grafik do animowanych filmów „Shreck2” i „Madagaskar”. Książka ta jest przeznaczona głównie dla dzieci, jednak również młodzieży i dorosłym z pewnością przypadnie do gustu. Zawiera w sobie pewne prawdy i wartości, zwłaszcza moralne i duchowe, o których pielęgnowaniu ludzie często zapominają, żyjąc zbyt szybko i zbyt intensywnie. Pokazuje moc przyjaźni, miłości, oddania i poświęcenia dla drugiego człowieka. Uczy, że marzenia mogą być czasem niebezpieczne…

„Pokusy będą towarzyszyć nam zawsze, gdziekolwiek się w życiu udamy i cokolwiek będziemy robić.”

„Nasze życie stało się płaskie jak kartka papieru. Już do nas nie należy.” Myślę, że to zdanie można traktować jako pouczającą sentencję, płynącą z tej książki. Ma ona ukazać czytelnikom i tym małym, i tym większym, jakie wartości w życiu są najważniejsze oraz jak łatwo jest się zatracić, a jak ciężko odnaleźć. Jest to bardzo wartościowa książka, którą z ręką na sercu polecam każdemu!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Esprit

#131. „Zakupy na obcasach. Sekrety kobiecych motywacji” – Jane Cunningham, Philippa Roberts

"Zakupy na obcasach"


Tytuł: „Zakupy na obcasach.
Sekrety kobiecych motywacji”
Autor: Jane Cunningham, Philippa Roberts
Wydawnictwo: Naukowe PWN
Liczba stron: 320
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-01-16858-2
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 19 stycznia 2012

Jane Cunningham i Philippa Roberts to amerykańskie specjalistki od marketingu, które po pewnym felernym spotkaniu postanowiły uzmysłowić kolegom po fachu, jakie podstawowe błędy popełniają. Bo przecież bycie kobietą nie znaczy zamiłowanie do koloru różowego, prawda!? Stąd też postanowiły rzucić się na głęboką wodę i założyły firmę, a później wykorzystując własne doświadczenie napisały tę książkę. Premiera książki „Zakupy na obcasach. Sekrety kobiecych motywacji” miała miejsce
16 stycznia 2012 roku i jest to jedyna taka pozycja na polskim rynku.

Z pewnością patrząc na tytuł i okładkę (która mnie osobiście bardzo się podoba!) większość mężczyzn nie sięgnęłaby po tę książkę. Akurat w tym przypadku okładka i tytuł mogą być mylące. Nie obawiajcie się, że będzie to poradnik dla kobiet dotyczący głównie zakupów takich przedmiotów jak cichy, kosmetyki i akcesoria. Ta książka to idealna lektura zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Dlaczego? Dlatego, że jak podaje okładka „kobiety dowiedzą się, jakim procesom manipulacji są poddawane a specjaliści od marketingu, jak zrozumieć kobiety i skutecznie wpływać na ich wybory konsumenckie.” Warto w tym momencie zwrócić uwagę na tytuł oryginału, który brzmi: „Inside her pretty little head”, który moim zdaniem lepiej oddaje treść książki.

Książka podzielona jest na: „Wstęp”, 14 rozdziałów (z których każdy jest odpowiednio zatytułowany i porusza dane zagadnienie poprzez wiele aspektów, nie tylko marketingowych), następnie pojawi się część zatytułowana „Załącznik – istotne dane”, gdzie zostały umieszczone statystyki opierające się na wielu źródłach, a na koniec „Bibliografia” dla ciekawych. Autorki kierują swoje słowa bezpośrednio do czytelników, a cała książka ma wydźwięk pouczający, wręcz edukacyjny. Pisarki posługują się wieloma źródłami, czy to historycznymi, graficznymi lub literackimi.

Głównym celem książki jest ukazanie wszystkim specjalistom od marketingu, że „niemal w każdym sektorze kobiety stają się coraz bardziej wpływowe”. I nie chodzi tu o przedmioty gospodarstwa domowego, odzież czy kosmetyki, a o kupno samochodów, sprzętów AGD i RTV jak i otwieranie rachunków oszczędnościowych. Podrzędnym celem tej książki jest scharakteryzowanie „kobiecych motywacji” oraz scharakteryzowanie męskości i kobiecości w ujęciu naukowym. Autorki pokazują podstawowe i skomplikowane myślenie mężczyzn oraz kobiet, co umożliwia dostrzeżenie różnic. Zwracają również uwagę na bardzo ważne „Cztery kody kobiece”, w których skład wchodzą: kod altruizmu, kod estetyki, kod ładu i kod więzi. Moim zdaniem na uwagę zasługuje rozdział „Jak kupują kobiety”, który wydał mi się naprawdę interesujący.

Dla mnie ta książka była skarbnicą wiedzy. Mimo że nie wiążę mojej przyszłości z karierą specjalisty od marketingu, to byłam bardzo ciekawa odkrycia wielu pobudek, które mną kierują podczas robienia zakupów. Już teraz wiem dlaczego mam 10 tuszów do rzęs… ach, te promocje i skuteczne reklamy! :) Książkę serdecznie polecam naprawdę KAŻDEMU. Świetna, pouczająca lektura otwierająca oczy.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#130. „Wiadomość z nieba” – Brooke i Keith Desserich

"Wiadomość z nieba"


Tytuł: „Wiadomość z nieba”
Autor: Brooke i Keith Desserich
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 300
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61386-12-4
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 17 stycznia 2012

Brooke i Keith Desserich, to autorzy tej książki, ale zarazem zatroskani rodzice, których dotknęła poważna tragedia. Mówią, że gdy rodzic przeżywa swe dziecko, to jego ból jest przeogromny, wręcz nie do opisania. Brooke i Keith postanowili spisać pamiętnik, który stanowi nie tylko ich wspomnienia oraz opis walki z nieuleczalną chorobą ich ukochanej córeczki, ale również zawiera wiadomości od Eleny i ludzi, którzy wspierali zarówno ich jak i dziewczynkę.

„Wiadomość z nieba” to jedyna taka książka, która zarazem zmusza do refleksji, smuci i bawi, rozśmiesza i przyprawia o łzy. Ten pamiętnik z początku miał być przeznaczony dla młodszej córeczki państwa Desserich, Gracie, która była zbyt mała by zrozumieć wydarzenia, które się wokół niej działy. Jednak z czasem stał się swoistą lampką w tunelu dla ludzi z podobnymi problemami. Książka jest podzielona na 3 części, narracja jest prowadzona głównie z punktu widzenia rodziców. Co da się łatwo zauważyć od pierwszych stron to wielka miłość, którą rodzice darzą swoje córki Elenę i Gracie, jak również ogromna miłość ich małej córeczki do nich. Wydaje się nawet, że mała Elenka była mądrzejsza i dojrzalsza emocjonalnie od swoich rodziców.

Elena ma 6 lat, jest uśmiechniętą dziewczynką pełną życia i ciekawą świata. Niestety, okazuje się, że choruje ona na rzadką i wyjątkowo złośliwą odmianę raka mózgu. Rodzice decydują się na agresywną radioterapię i chemioterapię, które niestety nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Lekarze wydają wyrok… ich córeczce pozostało około 135 dni życia. Państwo Desserich decydują, że spędzą każdy dzień życia ich ukochanego dziecka jak najlepiej tylko będą potrafili. Chcą by mała Elena zabrała ze sobą jak najwięcej radości z tego świata i by pozostawiła im dużo dobrych wspomnień. Po ukazaniu się zapisków rodziców dziewczynki w Internecie, okazało się, że ludzie z całego świata pragną udzielić im psychicznego wsparcia.

„Wiadomość z nieba” to książka, która nie stara się odpowiedzieć na najtrudniejsze pytanie „dlaczego nasza córeczka”, ale stara się złagodzić ból, stara się naprowadzić na pozytywne myślenie. Państwo Desserich poruszą w niej wiele trudnych tematów, począwszy od pytań do Boga, po bardzo intymne rozmyślania o życiu i śmierci. Brooke i Keith dobrze wiedzieli jaki koniec czeka ich córeczkę, jednak nie chcieli się poddawać, starali się pokonać chorobę, pokonać czas i wywalczyć każdą minutę spędzoną z najdroższą córeczką.

Książka ta jest naprawdę niesamowita. Uroku dodają jej zdjęcia oraz obrazki wykonane przez Elenę. Czułam się jakbym towarzyszyła rodzicom w trudzie walki z chorobą oraz jakbym bardzo dobrze znała tę dziewczynkę. Miałam wrażenie jakbym nawiązała z nimi wszystkimi wyjątkową więź. Elena była prześliczną dziewczynką i jest mi przykro, że tak niewinnemu dziecku zostało odebrane tyle możliwości, tyle radości ale i smutku, które czekałyby na nią w dalszym życiu. Choroba i kuracja lecznicza, spowodowały zmiany w jej wyglądzie i gdy porównywałam jej zdjęcia to za każdym razem łzy zbierały się w moich oczach i czułam ścisk w klatce piersiowej.

Czytałam tę książkę nie tylko w domu, ale również w pociągu i nie raz musiałam odkładać ją na bok i powstrzymywać cisnące się do oczu łzy. Wiadomo, że Elena nie jest jedynym dzieckiem, które musiało zmagać się z guzem mózgu i myślę, że ta książka będzie również odpowiednią lekturą dla dzieci i rodziców, które tak samo zmagają się z tą paskudną chorobą. Ja uważam, że była to naprawdę wartościowa książka, która wywołuje całą gamę emocji w czytelniku i zmusza do głębokich refleksji. Serdecznie polecam tę „niezwykłą historię, którą napisało życie” naprawdę każdemu!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#129. „Zagadka trzeciej mili” – Colin Dexter

"Zagadka trzeciej mili"


Tytuł: „Zagadka trzeciej mili”
Autor: Colin Dexter
Wydawnictwo: Funky Books / GWP
Liczba stron: 304
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-7489-294-0
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 14 stycznia 2012

Colin Dexter to wybitny autor 13 powieści, które wywarły wielki wpływ na literaturę kryminalną w Wielkiej Brytanii. Licznie nagradzany, został w końcu uhonorowany „Orderem Imperium Brytyjskiego” za zasługi dla literatury w 2000 roku.
„Zagadka trzeciej mili” to już 5 książka o kryminalnych przygodach nadinspektora Morse’a i jego przyjaciela sierżanta Lewisa, którą miałam okazję przeczytać. I muszę przyznać, że z każdym kolejnym przeczytanym kryminałem Dextera, wciągam się coraz bardziej.
Przed jakim zadaniem stanie tym razem sławny Morse?

Książka jest podzielona na 3 części, zatytułowane kolejno „Pierwsza mila”, „Druga mila” i „Trzecia mila”. Oczywiście „Zagadka trzeciej mili” zostaje rozwikłana w podczas czytania tych 3 części. Każdy rozdział to jakaś konkretna data, po której następuje zdanie, w którym pokrótce jest napisane, co wydarzy się w danym rozdziale. W książce występuje narracja implicytna, w której narrator zgrabnie wprowadzi czytelnika w świat głównego bohatera, jak i kryminalnych zagadek. Akcja powieści będzie rozgrywała się głównie wokół instytucji Uniwersytetu Oksford w Anglii, co nie tylko sprowadzi na Morse’a wspomnienia dawnych lat studenckich, ale również będzie stanowiło pokusę w postaci pięknych i młodych kobiet.

Książkę otwiera z pozoru niezwiązana z całą historią opowieść Gilberta, wspomnienie tragicznej bitwy pod El Alamein. Następnie czytelnik zostaje przeniesiony do czasów obecnych. Nadinspektor Morse stanie przed nie lada skomplikowanym zadaniem. W jednym z kanałów zauważono ciało. Na miejscu zbrodni okazuje się, że jest ono pozbawione pewnych bardzo kluczowych dla identyfikacji członów. Kim jest zamordowany mężczyzna? Kim jest morderca? Jaki był motyw? Pierwsze podejrzenia kierują Morse’a na postać Browne-Smith’a, nielubianego przez studentów i pozostałych wykładowców, profesora na uniwersytecie oksfordzkim, który parę dni temu zostawił ciekawą notatkę. Kolejnym tropem okazuje się znaleziona w marynarce nieboszczyka koperta z tajemniczym, do połowy zamoczonym listem. Podczas śledztwa okazuje się, że Browne-Smith spędził trochę czasu w barach topless i z pewną prostytutką, jednak potem nikt go już nie widział…

„Czeka cię wstrętna sprawa, Morse. Uważam, że powinieneś się przyjrzeć kilku rzecom, kiedy jeszcze jesteśmy in situ, jak to się mówi…”

Autor zaprezentuje barwną, ale zarazem smutną i tragiczną przeszłość młodego Morse’a, która miała ogromny wpływ na ukształtowanie tego, kim się stał. Z człowieka ambitnego i pełnego marzeń stał się kochającym samotność, piwo i krzyżówki starszym panem bojącym się wysokości, pająków, myszy i trupów. Na dodatek czytelnik będzie miał (wreszcie!) okazję poznać imię Morse’a, które nie zostało dotąd ujawnione w żadnej innej powieści. Ale imienia tego Wam nie zdradzę.

Tym razem sprawa morderstwa była dla mnie naprawdę zagadkowa. Colin Dexter tak manipuluje czytelnikiem, że ciężko jest się domyślić, kto tak naprawdę za tym wszystkim stoi. Na szczęście to nie ja musiałam rozwiązać zagadkę, a niezawodny Morse i jego przyjaciel Lewis, który jest całkowitym przeciwieństwem inspektora. Spokojny, cichy, ale ambitny i ciekawski jest jego prawą ręką.

Muszę przyznać, że spośród wszystkich przeczytanych przeze mnie kryminałów z nadinspektorem Morse’m w roli głównej „Zagadka trzeciej mili” podobała mi się najbardziej. Serdecznie polecam tę książkę zarówno fanom pisarza, jak i tym, którzy go nie znają, a uwielbiają czytać dobre kryminały. Polecam!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo FunkyBooks


#128. „600 fiszek Phrasal Verbs j.angielski”

600 fiszek Phrasal Verbs


Tytuł: „Angielski 600 fiszek Phrasal Verbs z ćwiczeniami”
Wydawnictwo: Edgard
Liczba stron: 600
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-7788-018-0
Ocena: 10/10

Któż z nas nie pragnie władać biegle paroma językami? Ostatnimi czasy, dzięki globalizacji oraz łatwości podróżowania, takie języki jak: angielski, niemiecki i francuski, stały się podstawą porozumienia z drugim człowiekiem. Wydawnictwo Edgard, specjalizujące się w literaturze związanej z językami obcymi, wydało wiele świetnych książek i pomocy naukowych, które mają za zadanie ułatwić naukę wybranego języka, czy to od podstaw, czy tylko uzupełnić braki w jakiejś konkretnej dziedzinie.

„Angielski 600 fiszek Phrasal Verbs z ćwiczeniami” to rewelacyjna pomoc w nauce języka, przeznaczona przede wszystkim dla osób na poziomie od B1-C1 (czyli dla osób średnio zaawansowanych i zaawansowanych). W skład zestawu wchodzi: 500 najważniejszych i najczęściej stosowanych prasal verbs, 500 przykładowych zdań, 100 ćwiczeń oraz 20 pustych kartoników do wykorzystania na inne przykłady oraz bardzo przydatna instrukcja.

Fiszki zostały podzielone na kategorie tematyczne, według których są ułożone. Znajdziecie takie grupy tematyczne jak: biznes i finanse, czas wolny, komunikacja, nauka, charakter i wygląd, relacje międzyludzkie, zwroty okolicznościowe oraz wiele, wiele innych. Każdy kartonik z fiszką zawiera w prawym górnym rogu symbol danego działu, następnie na szarym tle jest angielski prasal verb, a pod spodem zdanie z jego użyciem w języku angielskim. Po odwróceniu kartonika na drugą stronę przechodzimy do polskiego tłumaczenia.

Ponieważ phrasal verbs są podstawą w języku angielskim, te fiszki będą również idealną pomocą dla tych, którzy przygotowują się do egzaminów FCE i ACE. Kolejnym plusem fiszek jest to, jak zostały wydane. Pudełeczko to twardy kartonik, w którym znajdują się wyprodukowane na sztywnych kartkach fiszki. Fiszki można zabrać ze sobą wszędzie, bo zmieszczą się idealnie i do małego plecaczka czy torebki, i do walizki.

Jest wiele różnych sposobów na efektywną naukę. Jedni wolą uczyć się w ciszy, inni słuchając muzyki czy nawet w drodze do szkoły czy pracy. Jednak najlepszą metodą nauki przy użyciu fiszek, okazuje się być ta, opracowana w latach 70. XX wieku przez Sebastiana Leitnera, niemieckiego publicystę, polegająca na przekładaniu kartoników do specjalnych, numerowanych przegródek. I wierzcie mi, ona naprawdę działa :)

Jestem bardzo zadowolona z fiszek, a urzekły mnie nie tylko dlatego, że jestem studentką filologii (j.angielski z j.francuskim). „Angielski 600 fiszek Phrasal Verbs z ćwiczeniami” to nie tylko świetna zabawa, ale również owocna nauka. Muszę przyznać, że Wydawnictwo Edgard posiada w swojej ofercie również przydatne fiszki z innych języków jak i karty obrazkowe dla dzieci, a po więcej informacji zapraszam na stronę Wydawnictwa. Polecam, bo cena również jest przystępna.

Za możliwość przeczytania zrecenzowania fiszek serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Edgard Języki Obce

#127. Seriale, które oglądam.

Postanowiłam dla odmiany napisać parę słów o tym, jakie seriale oglądam. Być może niektóre z nich będą Wam znane, inne nie – i to właśnie do tych nieznanych chciałabym Was serdecznie zachęcić :) Zdecydowałam ułożyć seriale według lubialności – od tych najbardziej uwielbianych, po lubiane.

Dexter
Rewelacyjny, wciągający, mroczny, krwawy! Nie pamiętam kiedy po raz pierwszy obejrzałam „Dextera” wydaje mi się, że było to rok lub dwa lata temu i od tej pory całkowicie pokochałam ten serial. Powstał on na podstawie książek Jeff’a Lindsay’a (które jeszcze na mnie czekają). Jak do tej pory – jest 6 sezonów (ostatni sezon skończył się parę tygodni temu). Dexter to pracujący w policji Miami specjalista do spraw krwi, wzywane na liczne miejsca zbrodni. Trzeba przyznać, że niezły z niego fachowiec. Niestety, Dex nie jest tylko dobrym bohaterem. Ma również swoją drugą stronę, skrywającą „Mrocznego Pasażera”. Śmierć matki, którą widział będąc dzieckiem wywarła na niego ogromny wpływ. Z tego też powodu Dexter zabija złych ludzi. Perypetie Dextera są świetną rozrywką, momentami przerażającą, momentami trzymającą w napięciu i zabawną. Zdecydowanie polecam każdemu, kto lubi takie klimaty :)

Wilfred US
„Wilfreda” zawdzięczam mojemu chłopakowi (żeby się już więcej nie powtarzać, tylko AHS jest odnaleziony przez moją imienniczkę i partnerkę w trudzie studenckiego życia, reszta to polecone przez Olka wciągające seriale). Ważne jest, byście pobierając, lub wypożyczając, zwrócili uwagę na to, by była to amerykańska produkcja, nie australijska. W amerykańskiej główną rolę odgrywa Elijah Wood (zdjęcie) i Jason Gann (zdjęcie).


Jason jest tak naprawdę psem, lecz Elijah widzi go jako człowieka przebranego w psi kostium. Ogólnie serial (jest na razie tylko jeden sezon) opowiada o przygodach tej pokręconej dwójki i jest prześmieszny :) Mam nadzieję, że Amerykanie wypuszczą niedługo kolejne odcinki „Wilfreda” bo brakuje mi tego wyjątkowego akcentu Gann’a.


Misfits
Ostatnio jestem całkowicie oczarowana tym serialem (i ponownie pokochałam brytyjski akcent). Misfits to serial o grupie nastolatków, która musi wykonywać prace na rzecz społeczeństwa, ponieważ popełnili jakieś małe wykroczenia. Pewnego dnia, podczas dziwnej burzy, uderza w nich piorun i zyskują nadprzyrodzone moce. Tyle o fabule. Są trzy sezony (jak na razie i ja liczę na kolejne!). W 1 jest sześć odcinków, w 2 siedem, w 3 i zarazem ostatnim na tę chwilę 8. Zdecydowanie polecam wszystkim ten serial, całkowicie wciąga. [Akcent jednej z głównych bohaterów: KLIKNIJ]

American Horror Story
„American Horror Story” (aka AHS) to jak można się łatwo domyślić amerykańska produkcja, która ma straszyć. Ale nie tylko straszy :) W zależności od tego jak jesteście odporni na wszelkiego rodzaju horrory i grozę, oraz pojawiające się znienacka postaci, tak Was wystraszy (Martę wystraszyło, mnie nie :D) W każdym razie na razie ukazał się jeden sezon serialu, zawierający 12 odcinków i już zdobył prestiżowe nagrody, także niedługo będzie można spodziewać się kolejnego sezonu. „AHS” opowiada o nawiedzonym domu. Poprzez losy pewnej rodziny, która wprowadza się do domu, reżyser pokazuje nam historię tego miejsca. Oprócz tego pojawi się tam wiele ciekawych motywów, a pod koniec seria w ogóle nie straszy, a raczej intryguje i ciekawi.

Skins UK
„Skins” ponownie UK series, ponieważ amerykańskie są zwyczajną podróbką pozbawioną jakiegokolwiek uroku i sensu. Wydanych zostało 5 sezonów. Każde dwa sezony opowiadają historię tych samych bohaterów, czyli podsumowując mamy tu historie 3 grupek przyjaciół, 3 generacji. Nie chcę Was skłamać, ale nie pamiętam ile odcinków wchodzi w jeden sezon, myślę, że koło 10. Motywem przewodnim tego serialu są imprezy, używki oraz problemy nastolatków, przedstawione w bardzo wciągający sposób :) Dodatkowym atutem jest tutaj rewelacyjny brytyjski akcent zwłaszcza Cook’a (postać z 3 i 4 sezonu). Na obrazku poniżej bohaterowie sezonu 3 i 4 (z tym, że panienka z przodu, pojawiła się już wcześniej).

How I Met Your Mother
Nie powiem Wam w którym sezonie „HIMYM” jestem, ale przyznam, że nie w pierwszym… :D W każdym razie sezonów jest 7, każdy z nich opowiada historię przyjaciół, widzianą oczami Ted’a (pan w środku zdjęcia). Dlaczego jego oczami? Ponieważ on przedstawia swoim dzieciom historię „jak poznał ich mamę”. Jednak mimo wszystko najlepszym bohaterem jest Barney, czyli Neil Patrick Harris (pierwszy z prawej), który jest najzabawniejszą postacią serialu. Polecam te krótkie, bo 20 minutowe odcinki jako najlepszą formę relaksu :)

Przedstawiłam Wam moje ulubione seriale, mam nadzieję, że do któregoś z nich mogłam Was zachęcić :) Ciekawi mnie jeszcze czy i Wy oglądacie seriale, i jeśli tak, to jakie?