Archiwa miesięczne: Marzec 2012

#167. „Osaczona” – Tess Gerritsen

"Osaczona"


Tytuł: „Osaczona”
Autor: Tess Gerritsen
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 304
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-238-8478-1
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 30 marca 2012

Tess Gerritsen jest współczesną pisarką amerykańską specjalizującą się w thrillerach. „Osaczona” to kolejny thriller tej autorki tym razem z wyraźnym wątkiem miłosnym w tle.

„Niebezpieczne kobiety. Czy można je odróżnić od tych niewinnych?”

Główna bohaterka, Miranda Wood to korektorka znanej lokalnej gazety. Odkąd podjęła się pracy w gazecie, między nią a szefem Richardem Tremainem zaiskrzyło. I to poważnie. Szalony romans z czasem stał się dla Mirandy bardzo uciążliwy. Kobieta czuła się winna i zniewolona ślepą miłością do żonatego mężczyzny i ojca dwójki dzieci. W miesiąc po ich zerwaniu Richard dzwoni do niej nalegając na spotkanie twarzą w twarz, jednak Miranda szybko wychodzi z domu. Gdy po długim spacerze wraca znajduje ciało kochanka rozłożone na jej łóżku. Nagie, okaleczone i martwe. Obok zwłok dostrzega własny nóż kuchenny. Wszystkie poszlaki wskazują na to, że to ona zabiła swojego kochanka w szalonym afekcie zazdrosnej kochanki.

Miranda jednak stara się udowodnić policji i rodzinie Tremainów, że nie jest morderczynią, jednak nikt jej nie wierzy, nawet sąsiedzi. Zostaje oskarżona o morderstwo i umieszczona w areszcie. Ale nie na długo. Ktoś wpłaca za nią kaucję w wysokości 100.000$ i chce pozostać anonimowy. Niedługo potem na oczach brata Richarda, Chase’a, skradzione auto prowadzone przez nieznanego kierowcę zamierza uderzyć w Mirandę i ją zabić. Ta próba morderstwa wydaje się przekonać Chase’a do tego, że coś tu nie gra i być może Miranda jest niewinna. Jednak wątpliwości wciąż pozostają. Kto zapłacił za nią kaucję i dlaczego? Kto chciał ją zabić? Czy mógł to być przypadek? Czy Miranda zabiła Richarda? A jeśli nie ona to kto i dlaczego?

Akcja pędzi od pierwszych stron i niesamowicie wciąga. Sytuacja zmienia się diametralnie z każdą stroną. Pojawiają się kolejne poszlaki, nowi podejrzani i niebezpieczne sytuacje, z których bohaterowie ledwo uchodzą z życiem. Fenomenalnie skonstruowany suspens, świetnie wykreowani bohaterowie i wciągająca fabuła z romansem w tle. Na dodatek zakończenie, które zaskakuje i daje do myślenia. Czego jeszcze tu chcieć?

„Osaczona” była pierwszą książką Tess Gerritsen, którą miałam okazję przeczytać, ale z pewnością nie ostatnią. Muszę przyznać, że odrobinkę porównałabym ją do kryminałów Nory Roberts. Książka wciąga niesamowicie, nie mogłam się od niej oderwać. Polecam wszystkim fanom pisarki, jak i tym, którzy lubią thrillery z wątkami miłosnymi. Nie zawiedziecie się na Tess :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Harlequin/Mira

#166. Stosik nr 12 i WYNIKI konkursu!


Od czego by tu zacząć najpierw od mojego stosiku, czy może od wyników mojego konkursu? Zacznę od wyników, żeby nie trzymać Was już dłużej w niepewności. W konkursie organizowanym dzięki życzliwości Wydawnictwa PWN w którym można było wygrać książkę z literatury faktu „Ślicznotka” Soni Faleiro (RECENZJA) wzięły udział 62 osoby. Szczęście jednak uśmiechnęło się do Pani, która pozostawiła taki komentarz:

Cinnamon proszę o przesłanie danych do wysyłki na mój adres e-mail (x.miqa.x@hotmail.com). Wszystkim uczestnikom dziękuję za wzięcie udziału w konkursie, niedługo pojawi się kolejny, a Cinnamon gratuluję!

  • „Ślub z biznesmenem. Przeprowadzka do Rzymu” – Catherine Spencer, Daphne Clair: zrecenzowane dla Wydawnictwa Harlequin. Recenzja TUTAJ.
  • „Siła trucizny” – Maria V. Snyder: zrecenzowane dla Wydawnictwa Mira. Rewelacyjna książka. Już nie mogę doczekać się kolejnych części tej trylogii! Recenzja TUTAJ.
  • „Zło konieczne” – Alex Kava: zrecenzowane dla Wydawnictwa Mira. Świeża recenzja TU.
  • „Łaska” – Terry Virgo: przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Esprit. Recenzja dostępna TUTAJ.
  • „Królestwo” – Clive Cussler: zrecenzowane dla Wydawnictwa Amber. Rewelacyjna książka Cusslera, recenzja do przeczytania TU.
  • „Arytmia” – Anne Holt, Even Holt: zrecenzowane dla Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Recenzja TUTAJ.
  • „Europa blues” – Arne Dahl: zrecenzowane dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza. Bardzo fajny kryminał, a recenzja do przeczytania TU.
  • „Ślicznotka” – Sonia Faleiro: zrecenzowana dla Wydawnictwa PWN. Świeża recenzja TU.
  • „Shit! Rok w brukowcu” – Joanna Żebrowska: otrzymana od autorki za pośrednictwem portalu CzytaNIEszkodzi. Recenzja TUTAJ.

  • „Quidditch przez wieki” – Joanne Kathleen Rowling: wygrana w konkursie u Cassin.
  • „Majątek w Australii” – Emma Darcy: wygrana w konkursie organizowanym przez Wydawnictwo Mira/Harlequin.
  • „Świąteczna noc” – Michelle Reid, Jane Porter, Susan Stephens: również wygrana w konkursie organizowanym przez Wydawnictwo Mira/Harlequin.
  • „Klub Książki” – Mary Alice Monroe: również wygrana w konkursie organizowanym przez Wydawnictwo Mira/Harlequin.
  • „Wdowa” – Anne Stuart: i już ostatnia książka wygrana w konkursie organizowanym przez Wydawnictwo Mira/Harlequin.
  • „Gracze” – Karina Obara: książka wygrana w konkursie organizowanym w ramach Syndykatu Zbrodni organizowanego przez Zbrodnię w Bibliotece.
  • „Listy miłosne” – wielu autorów: książka otrzymana w wyniku wymianki. Czeka na swoją kolej.
  • „Karzeł Mendla” – Simon Mawer: książka otrzymana w wyniku wymianki. Także czeka na swoją kolej.
  • „La Conjugaison”: coś z czym jest ostatnio związane moje życie, czyli francuska odmiana czasowników…

#165. „Śniadanie z Sokratesem. Filozofia na talerzu” – Robert Rowland Smith

"Śniadanie z Sokratesem"


Tytuł: „Śniadanie z Sokratesem.
Filozofia na talerzu”
Autor: Robert Rowland Smith
Wydawnictwo: Carta Blanca
Liczba stron: 240
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7705-138-2
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 28 marca 2012

Robert Rowland Smith to brytyjski pisarz, autor książek z zakresu filozofii, literatury i psychoanalizy. W jego najnowszej książce „Śniadanie z Sokratesem. Filozofia na talerzu” autor łączy te gatunki, skupiając się jednak głównie na filozofii i starając się w prosty sposób zachęcić czytelnika do poznania odpowiedzi na wiele nurtujących pytań.

„Śniadanie z Sokratesem. Filozofia na talerzu” to zbiór felietonów, które mają za zadanie przekonać czytelnika w każdym wieku, że filozofowanie wcale nie jest takie skomplikowane! Może być zarówno zabawne jak i pouczające, a w tej książce łączą się oba te czynniki tworząc coś bardzo ciekawego. Robert Rowland Smith zwraca się bezpośrednio do czytelnika nie używając górnolotnych określeń i trudnych definicji, a raczej pisząc prostym językiem wykłada nawet najbardziej skomplikowane aspekty z dziedziny filozofii. Dużym plusem jest to, że autor nie stosuje swojej wiedzy, żeby przedłożyć nam suche fakty znane już od wieków. Smith pokazuje jak można zastosować i zobaczyć pewne filozoficzne przemyślenia wielkich filozofów, psychologów i socjologów sprawdzające się w codziennym życiu.

„Nie ma tu wyłącznie wielkich idei głoszonych przez wielkich myślicieli. Oprócz paru moich własnych koncepcji znajdują się tu również odniesienia do muzyki, malarstwa, filmu, literatury, a nawet wspaniałego japońskiego eksperymentu z kryształami wodnymi.”

Bardzo podobało mi się w książce, że autor nie tylko poznawał mnie z danym myślicielem, ale również zakorzeniał we mnie jego idee w bardzo prosty sposób na wielu przekonywujących przykładach. I tak zaczynając od pobudki z Kartezjuszem, po senne dywagacje z Immanuelem Kantem wybierzemy się do kuchni z Claudem Lévi-Straussem, następnie do siłowni z Michaelem Foucaultem na zakupy z Jacquesem Lacanem, Karol Marks sprzeda nam swoje najcenniejsze rady, Niccolò Machiavelli pomoże zorganizować wspaniałe przyjęcie, „a Budda podpowie, jak nie zasnąć w wannie”, za to na koniec udamy się w sen z Carlem Jungiem. Ale jest to tylko namiastka tego, co znajdziecie w tej książce :)

Książka została podzielona na 18 rozdziałów, z których każdy jest ciekawie zatytułowany (np. „Na wakacjach, czyli o cnotach i niecnotach odpoczynku” czy też „Obiad. Gotowanie, zgniłe czy surowe?”). Na początku mamy oczywiście „Wstęp”, który również polecam lekturze. Pod koniec książki, w dziale „Polecane lektury” dla ciekawych i bardziej wnikliwych znajduje się lista interesujących lektur pogrupowanych tematycznie („Filozofia”, „Psychoanaliza i psychologia”, „Polityka i społeczeństwo”, „Socjologia i kulturoznawstwo” i „Literatura i teoria literatury”), na której bazował autor i które sam poleca.

„Śniadanie z Sokratesem. Filozofia na talerzu” to naprawdę bardzo ciekawa książka, która z pewnością przypadnie do gustu fanom filozoficznych dywagacji, miłośnikom filozofii, a także laikom dla których stricte filozoficzna książka byłaby ciężkim orzechem do zgryzienia. Jest to idealna pozycja, która nie tylko pozwoli rozwinąć myślenie, odpowie na wiele ciekawych pytań, a dzięki temu nauczy czegoś nowego jednocześnie dostarczając rozrywki. Serdecznie polecam lekturze!

#164. „Zło konieczne” – Alex Kava

"Zło konieczne"


Tytuł: „Zło konieczne”
Autor: Alex Kava
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 416
Data wydania: 2006
ISBN: 978-83-2386-744-9
Ocena: 8,5/10
Data przeczytania: 24 marca 2012

Alex Kava jest jedną z najbardziej znanych, czołowych amerykańskich pisarek specjalizujących się w gatunku: thriller psychologiczny. W serii z Maggie O’Dell autorka prezentuje w bardzo ciekawy sposób różne oblicza zła, zbrodni oraz portretów psychologicznych okrutnych morderców. „Zło konieczne” to pierwsza książka rozpoczynająca moją przygodę z twórczością pisarki.

Narracja jest prowadzona przez narratora wszechwiedzącego. Język, którym posługuje się pisarka jest barwny, ale nieskomplikowany. W książce pojawią się liczne opisy, czasami przydługie. Podobało mi się bardzo to, że okładka nawiązuje do fabuły książki.

„Przygotowanie portretu psychologicznego mordercy nie jest takie proste, jak sądzi wiele osób. Nie polega na przypisaniu zabójcy do pewnej kategorii i przewidywaniu na tej podstawie jego następnego kroku. To wymaga wglądu w umysł zbrodniarza, zajrzenia w najciemniejsze zakamarki, i to tak, żeby nie dać się wciągnąć w tę piekielną otchłań.”

Główną bohaterką jest Maggie O’Dell – specjalistka od portretów psychologicznych seryjnych morderców. Staje przed nią kolejne, tym razem bardzo trudne zadanie. Musi rozwikłać nietypową morderczą zagadkę, której ofiarami są katoliccy księża. Z biegiem czasu i wdrążania się w sprawę tajemniczych morderstw Maggie odkrywa, że księża w przeszłości skrzywdzili wielu młodych mężczyzn. Teraz ktoś wydaje na nich wyrok śmierci. Kto jest mordercą? Na to pytanie pomoże odpowiedzieć Maggie pewien ksiądz. Kobieta będzie musiała podjąć się „zła koniecznego” by doprowadzić sprawę do końca, ale czy uda jej się zdążyć przed tym, który na własną rękę wymierza sprawiedliwość?

Dużym plusem tego thrillera są charakterystyczne, precyzyjnie wykreowane postaci, wciągająca fabuła oraz świetna, zaskakująca intryga kryminalna a także niebanalne, zaskakujące zakończenie. I mimo że można dość szybko zorientować się kto stoi za tymi morderstwami, nie umniejsza to wartości temu nieszablonowemu thrillerowi. Kava postanowiła wpleść w fabułę książki bardzo kontrowersyjny temat. Mianowicie poruszyła delikatny i trudny temat molestowania seksualnego wśród duchownych. Bo kiedy dziecku dzieje się krzywda ze strony dorosłego, to jest to przestępstwo na gigantyczną skalę, tragiczne w skutkach. Wątki psychologiczne są ogromnym plusem tej książki, więc fani tego typu zabiegów będą zadowoleni.

Muszę przyznać, że nie zawiodłam się na tej książce. Akcja jest wciągająca, z licznymi momentami kulminacyjnymi. Jest to pierwsza książka tej autorki, którą miałam okazję czytać i z pewnością nie ostatnia! Już niedługo na moim blogu pojawi się recenzja jej najnowszej powieści „Śmiertelne napięcie”. Książkę Alex Kavy serdecznie polecam wszystkim jej fanom oraz tym, którzy uwielbiają ciekawie wykreowane, trzymające w napięciu thrillery z licznymi wątkami psychologicznymi.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Harlequin/Mira

#163. „Ślicznotka” – Sonia Faleiro

"Ślicznotka"


Tytuł: „Ślicznotka”
Autor: Sonia Faleiro
Wydawnictwo: Naukowe PWN
Liczba stron: 256
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-01-16885-8
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 20 marca 2012

„Ślicznotka” to pierwsza powieść z dziedziny literatury faktu hinduskiej dziennikarki i pisarki Soni Faleiro, do której stworzenia autorka zbierała materiały przez 5 lat.

Narratorką jest autorka, która przedstawia historię Lii oraz jej rodziny, przyjaciół i koleżanek po fachu a także licznych mężczyzn stykających się z nimi. Bazuje na swoich wnikliwych obserwacjach, doświadczeniu i swojej wiedzy nie tylko historycznej, ale także ogólnej dotyczącej tego kraju. Tytuły rozdziałów są wyjętymi z tekstu fragmentami zdań, które wypowiadają bohaterowie. Język jest dosadny, momentami pełny wulgaryzmów – jednak jest to tutaj zabieg stylistyczny, który ma za zadanie dosadne uzmysłowienie czytelnikowi sytuacji bohaterów książki. Plusem są również liczne przypisy tłumaczące słówka, lub ważne postaci z kultury indyjskiej a także wplecione w tekst pojedyncze słowa z języka hindi, a czasami nawet zdania.

„Ponad połowa mieszkańców osiemnastomilionowego Bombaju wegetowała w slumsach. Zgodnie z raportem firmy konsultingowej McKinsley&Company jedna trzecia ludności była pozbawiona wody pitnej. Dwa miliony nie miało toalet. […] W tych statystykach nie było jednak nic z demokracji, bo jednocześnie Bombaj był miastem, w którym mieszkała największa liczba milionerów.”

Bombaj to miasto całkowicie skrajne. Z jednej strony pełne ekskluzywnych domów i luksusowych aut, z drugiej przerażająco biedne, pełne żebrzących ludzi i brudnych dzieci sprzedających podrabiane książki. To właśnie tu rozpoczyna się historia Lii, bombajskiej tancerki. Tancerki w Bombaju stoją najwyżej w hierarchii kobiet sprzedających swoje usługi, ponieważ nie oferują galat kaam, usług seksualnych. A kiedy to robią, muszą to robić bardzo dyskretnie, tak by nikt się nie dowiedział. Jednak ich głównym zadaniem jest taniec oraz oszukiwanie i okradanie klientów. Tancerki wydają się być zadowolone ze swojego losu, w końcu zarabiają sporo pieniędzy. Jednak jak tylko są same czują się opuszczone, niechciane, piją i okaleczają się by doznać dziwnej ulgi, która zagłuszy ból psychiczny a sprowadzi ból fizyczny.

Sonia Faleiro w rzetelny sposób prezentuje Bombaj, nocne życie Indii, nocne kluby oraz społeczność bombajską. Dzięki świetnym, obrazowym opisom czytelnik czuje się jakby tam był. Poznaje przerażające historie kilku tancerek, zwykłych prostytutek czy hidżry – tak zwanej 3 płci. Sytuacja tancerek i właścicieli klubów zmienia się diametralnie, gdy w sierpniu 2005 roku wprowadzono zakaz działalności bombajskich nocnych klubów. Tym sposobem wiele tancerek straciło pracę, co doprowadziło do zwiększonej ilości nielegalnych klubów a także prostytucji.

Książka Soni Faleiro „Ślicznotka”, jest rewelacyjną powieścią opartą na faktach. Momentami historie w niej opisywane są niewyobrażalne dla Europejczyka, który wierzy w wolność słowa i prawa człowieka. Książka wzrusza, bawi i ciekawi. Serdecznie polecam tę powieść wszystkim, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej o Bombaju, ale także tym, którzy chcą spędzić wspaniałe chwile z pasjonującą książką.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#162. „Ulubiony bilbord Papieża” – O. Leon Knabit OSB

"Ulubiony bilbord Papieża"


Tytuł: „Ulubiony bilbord Papieża”
Autor: O. Leon Knabit OSB
Wydawnictwo: Esprit
Liczba stron: 272
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-61989-79-0
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 19 marca 2012

„Nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości”

Ojciec Leon Knabit to mnich benedyktyński z Tyńca i jednocześnie publicysta. Jego najnowsza książka zatytułowana „Ulubiony bilbord Papieża” to głównie przegląd najważniejszych momentów z życia Papieża podczas ich 48 letniej, serdecznej znajomości. Jaki jest więc ulubiony bilbord Papieża? „Czas ucieka, wieczność czeka”.

„Wolność jest nam nie tylko przez Boga dana,
jest nam także zadana!”

Parę słów o oprawie graficznej. Wnętrze książki jest świetnie zredagowane. Stosunkowo duża czcionka i prosty język ułatwiają szybkie czytanie, a urozmaicenie stanowią cytaty i fragmenty wypowiedzi Jana Pawła II. Liczne sentencje zostały włożone w ramki i stanowią pewnego rodzaju bilbordy. Nie zabraknie także kilku rewelacyjnych zdjęć Papieża Polaka. Okładka również zasługuje na chwilę uwagi. Moim zdaniem jest prześliczna pod względem kolorystyki jak i dzięki temu konkretnemu zdjęciu Jana Pawła II oraz zdjęciu Ojca Leona, który aż promienieje radością.

„Leon Knabit i Karol Wojtyła spotkali się po raz pierwszy w 1957r. w Pewli Małej w Beskidzie Żywieckim. W tamtych czasach, kiedy w Polsce panował reżim komunistyczny, chodziło się w góry nie tylko po to, by uprawiać turystykę, ale także aby odetchnąć wolnością.”

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę? Z pewnością dlatego, że Ojciec Leon stara się przedstawić pewne sprawy tak, by stały się bardziej zrozumiałe. Nie stara się jednak drastycznie zmienić myślenia czytelnika, a tylko delikatnie naprowadza go na pewne tory myślowe. Przytacza również liczne słowa Papieża, znane sentencje, fragmenty pielgrzymek, analizuje je i przedstawia w łatwy do zrozumienia sposób. Książka ta składa się w dużej mierze z osobistych wspomnień Ojca Knabita ze spotkań z Janem Pawłem II oraz pielgrzymek w Polsce i Rzymie.

„ […] umieranie Jana Pawła II to jednak nie jest tragedia, ale przejście z domu do Domu.”

Książka Ojca Leona Knabita jest nie tylko pełna mądrości, ale także poprzez próbę przybliżenia czytelnikowi osoby Jana Pawła II oraz jego najważniejszych słów zmusza do refleksji, a momentami wzrusza do łez. Serdecznie polecam tę prześliczną w formie jak i treści książkę każdemu kto już czytał liczne dzieła Ojca Knabita, ale również tym, którzy mieli okazję poznać Papieża Polaka i tym, którzy nie zdążyli. Znajdźcie w niej swój własny, życiowy bilbord!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Esprit

#161. „Ślub z biznesmenem. Przeprowadzka do Rzymu” – Catherine Spencer, Daphne Clair

"Ślub z biznesmenem. Przeprowadzka do Rzymu"


Tytuł: „Ślub z biznesmenem.
Przeprowadzka do Rzymu”
Autor: Catherine Spencer, Daphne Clair
Wydawnictwo: Harlequin
Liczba stron: 314
Data wydania: 2008
ISBN: 978-83-2385-619-1
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 16 marca 2012

„Ślub z biznesmenem. Przeprowadzka do Rzymu” to dwa romanse, dwóch różnych autorek – kanadyjskiej pisarki Catherine Spencer i nowozelandzkiej pisarki Daphne Clair. Wchodzą one w skład serii „Światowe życie DUO” wydawanej przez Wydawnictwo Harlequin.

„Ślub z biznesmenem”
Lia Cameron po śmierci swojego kochanka Ricka postanawia udać się do Sydney po swojego syna Dominika, który znajduje się pod opieką dziadków. Lia powierzyła go dziadkom będąc w głębokiej depresji po stracie ukochanego, jednak teraz pragnie ponownie odzyskać syna. Dynastia Brunellescich nie podda się bez walki. Brat Ricka, szalenie przystojny Zandro nie chce narażać Dominika oraz rodziców na kolejne cierpienia. Młodymi ludźmi targają sprzeczne uczucia, z jednej strony obopólna niechęć, z drugiej rosnące pożądanie. Zandro wpada na szalony pomysł i proponuje Lii małżeństwo. Jaki motywy nim kierują? Czy chodzi mu tylko o dobro dziecka? Jednak sielankę przerywa pewna misternie ukryta tajemnica, która wychodzi na jaw… Czy ślub będzie nadal aktualny?

„Przeprowadzka do Rzymu”
Caroline Callie Leighton zostaje telefonicznie poinformowana przez swoją dawną miłość, Paulo Rainero, że jej siostra i szwagier zginęli na jachcie, który wybuchł. Na szczęście dzieci były wtedy z dziadkami i są bezpieczne. Callie musi udać się do Rzymu na ceremonię pogrzebową oraz po to by zająć się dziećmi, odbudować z nimi relacje i zabrać je do domu w Ameryce. Kiedy Paulo po raz pierwszy widzi Callie od 9 lat na oczy, powracają wspomnienia wesela jego brata i jej siostry… Jednak ból jaki czuła przez ostatnie lata Callie i to, że oboje chcą mieć bliźniaki dla siebie czyni z nich wrogów. Po pewnym czasie Paulo proponuje by Callie przeprowadziła się do Rzymu i została jego żoną dla dobra dzieci. Jednak nie wie on o pewnej tajemnicy, którą Callie ukrywa. Jak potoczą się ich losy? Czy wspólna przyszłość jest im pisana?

Oba opowiadania łączy ten sam motyw – samotna kobieta i samotny mężczyzna chcą zyskać dla siebie prawo do opieki nad dziećmi. Mężczyzna pochodzi z dobrego domu, jest bogaty i ma bardzo stanowczego ojca despotę i kochającą, delikatną matkę. Kobieta pochodzi z drugiego końca świata, gdzie samotnie mieszka i poświęca się karierze i ukrywa jakąś tajemnicę. Oczywiście oboje są nieziemsko piękni i czują do siebie przeogromny magnetyzm. Dzieci stanowią spoiwo ich rodzącego się uczucia i związku.

Muszę przyznać, że bardziej podobało mi się pierwsze opowiadanie – „Ślub z biznesmenem”. Zdecydowanie akcja była wciągająca, momentami zaskakująca i dla kogoś nie czytującego harlequinów na co dzień będzie to opowiadanie z romansem jedynie w tle. Drugie opowiadanie jest już bardziej pikantne i ma więcej scen, które z pewnością przypadną do gustu fankom gatunku. To już moje drugie spotkanie z harlequinem i jak na razie się nie zawiodłam. Może to dlatego, że Wydawnictwo Harlequin publikuje najlepsze romanse? :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Harlequin/Mira

#160. „Front burzowy” – Jim Butcher

"Front burzowy"


Tytuł: „Akta Dresdena: Front burzowy”
Autor: Jim Butcher
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 352
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-7480-225-3
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 15 marca 2012

„Akta Dresdena” amerykańskiego pisarza fantasy, Jim’a Butcher’a interesowały mnie już od pewnego czasu. Z wielką przyjemnością zaczęłam czytanie pierwszej części z tej serii, o tytule „Front burzowy”.

Kim jest Harry Dresden?
„Nazywam się Harry Blackstone Copperfield Dresden. Możecie mnie wzywać na własne ryzyko. Jestem magiem i mam biuro niedaleko centrum Chicago.” Harry jest prawdziwym gentlemanem traktującym kobiety z należytym im szacunkiem. Ma wielkiego kota Mistera oraz czaszkę zamieszkiwaną przez ducha imieniem Bob. Nie lubi nowoczesnych maszyn i bardzo rzadko z nich korzysta, ponieważ jego paranormalne zdolności potrafią negatywnie wpłynąć na radio, ksero, telefon czy windę. Przyznaje, że jest paranoikiem, jednak ten instynkt samozachowawczy pomaga mu przetrwać. Za zamordowanie swojego mistrza w obronie własnej wisi nad nim „Miecz Demoklesa”, obserwuje go „magiczny kurator”, nadzorca Morgan i jeśli tylko Harry’emu powinie się noga, to… czeka go śmierć.

Dresden zostaje wezwany przez detektyw z wydziału „dochodzeń specjalnych” Karrin Murphy do pomocy przy sprawie podwójnego, makabrycznego morderstwa. Wygląda na to, że jakiś inny, bardzo silny mag złamał Pierwsze Prawo z Siedmiu Praw Magii, z czego nie będzie zadowolona Biała Rada. Z momentem kiedy Dresden zaczyna zagłębiać się w śledztwo okazuje się, że ludzie znający ofiary uważają go za głównego podejrzanego, a pewien mafiozo oferuje mu spore pieniądze w zamian za to, by zostawił sprawę w spokoju… Jak postąpi ten ceniony informator policyjny a jednocześnie narzekający na brak funduszy mag? Przychodzi do niego również pewna tajemnicza kobieta prosząc o odnalezienie męża, jednak nie chce ujawniać zbyt wiele. Na dodatek w mieście pojawia się podejrzany narkotyk zwany „TrójOkiem” umożliwiający poznanie obrazów Trzeciego Wymiaru. Czy Dresdenowi, najlepszemu detektywowi, uda się dopasować pozornie niepasujące elementy tej układanki?

Harry nie raz będzie musiał szaleńczo walczyć o swoje życie. Zmierzy się nie tylko z ludźmi, ale także z wszystkimi magicznymi istotami, częściej wrogo niż przyjacielsko do niego nastawionymi. A jedno morderstwo będzie goniło drugie.

U Butchera liczne będą obrazowe, momentami naturalistyczne opisy bardzo krwawych scen czy odrażających postaci. Dla przeciwwagi książka jest bardzo humorystyczna, nie zabraknie także czarnego humoru. Dużym plusem są również różnorodne postaci: począwszy od magów, po czarownice, elfy, wampiry, duchy i demony. Świat, który wykreował autor jest pomysłowy i wciągający. W tej powieści również język jest bardzo dużym plusem, autor wręcz zabawia czytelnika, tym samym zachęcając do dalszej lektury. Narratorem jest sam Harry, także byłam w stanie poznać tę postać bardzo dogłębnie i polubić tego intrygującego maga. Akcja książki pędzi z każdą stroną, co chwilę zmieniając swój bieg i całkowicie wciągając czytelnika.

Zapewne wielu z Was kojarzy kasowy serial „Akta Dresdena”. Tak, to właśnie na podstawie książek Jim’a Butcher’a został on nakręcony. Jednak ja zdecydowanie bardziej wolę sięgać najpierw po książki. I muszę przyznać, że aż smutno było mi się rozstawać z Harry’m! Powieść Butcher’a wciąga całkowicie, nie można się od niej oderwać. Ciekawostka: 10 lutego miała miejsce premiera drugiej części „Akt Dresdena” zatytułowana „Pełnia księżyca”. Mam nadzieję, że o magu Harry’m jeszcze u mnie usłyszycie…

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo MAG

#159. Wywiad z Joanną Żebrowską

Niedawno miałam okazję czytać i recenzować debiutancką książkę Pani Joanny Żebrowskiej „Shit! Rok w brukowcu” (<- recenzja). Zaciekawiona postanowiłam zadać autorce książki parę pytań i jednocześnie przybliżyć Wam jej osobę :) Zapraszam do przeczytania kolejnego wywiadu :)

JA: „Shit! Rok w brukowcu” to Pani pierwsza książka. Jak wspomina Pani pracę nad nią? Co sprawiało Pani podczas pisania najwięcej przyjemności a co chciała Pani mieć za sobą najszybciej?
Joanna Żebrowska: Proces twórczy można podzielić na kilka etapów. Pierwszy to jest wstępny projekt – spisuje się na kolanie to, co się chce powiedzieć. Podczas drugiego etapu (najbardziej pracochłonnego) pracuje się nad spójnością tekstu. Selekcjonuje się informacje, uzupełnienia „dziury”, uszczegóławia się pewne kwestie, wychwytuje błędy logiczne. Trzeci etap to już zabawa słowem. Należy wyeliminować powtórki, wprowadzić epitety i inne środki stylistyczne.
Według mnie każdy etap jest w pewnym sensie przyjemny pod warunkiem, że nie trwa zbyt długo. Myślę, że każdy, kto pisał, choć raz większą objętościowo pracę, zna męki związane ze sczytywaniem tekstu po sto razy. Wydaje się człowiekowi, że to już koniec, że można pójść o krok dalej, a tymczasem nadal wychodzą błędy, okazuje się, że coś nie gra. To jest strasznie frustrujące. W pewnym momencie zna się już swój tekst na pamięć, śni się on po nocach…

Czy długo zastanawiała się Pani nad wydaniem książki? Był to Pani pomysł, czy ktoś Panią natchnął?

W czasie jednej z imprez opowiadałam koledze z studiów o swoich perypetiach związanych z pracą w brukowcu. Śmialiśmy się do rozpuku. W pewnym momencie Mareczek stwierdził, że mam świetny materiał na książkę. To była iskra zapalna. Od razu zabrałam się do pisania traktując to, jako formę autoterapii…

Skąd taki a nie inny tytuł?
Na początku tytuł miał być jednowyrazowy: inne brzydkie słowo;))) Podobał się on zarówno moim redaktorom jak i grafikom. Niestety, prawnik, który miał czuwać nad tym, aby nikt nie poczuł się urażony, powiedział zdecydowanie: nie. Uznał, iż tytuł za bardzo kojarzy się z pewną gazetą;) Wtedy padła propozycja, aby sparafrazować tytuł Merde! Rok w Paryżu. To nasze brzydkie słowo miało wejść w miejsce słowa „Merde!”. Ku naszemu rozczarowaniu prawnik również odrzucił tę wersję. Więc zdecydowaliśmy się na angielskie „shit!” w miejscu „merde”. Jednocześnie postanowiliśmy, że gazeta w książce będzie się nazywała „Hit”.

Czy utożsamia się Pani z którymś z bohaterów powieści?
Rozumiem, że w tym pytaniu kryje się inne pytanie, postawione nie wprost, czy to Pani jest tą niedojrzałą emocjonalnie i zagubioną Edi?;))) O.K. Będę szczera. Myślę, że w mojej bohaterce jest coś ze mnie, ale nie ze mnie dzisiejszej (mam swoje lata, jestem stateczną matką i żoną), ale z Joanny Żebrowskiej z bardzo odległej przeszłości.

Jakie przesłanie chciała Pani zawrzeć w swojej książce?
Przesłanie jest bardzo czytelne: bądźcie krytyczni, nie wierzcie we wszystko to, co serwuje Wam kolorowa prasa, ale nie tylko kolorowa prasa. Ta książka nie jest bowiem, wbrew pozorom, satyrą tylko na świat tabloidów. Porusza problemy dotyczące mediów w ogóle. Wiele z nich coraz bardziej upodobnia się do brukowców pod względem rzetelności dziennikarskiej. Mam na myśli zwłaszcza telewizję, która robi nam w sposób nieprawdopodobny wodę z mózgu. Wykorzystuje fakt, że za pomocą obrazu (nie ważne czy to zdjęcie w gazecie, czy to kadr telewizyjny), można łatwo manipulować odbiorcą. Gdy coś widzimy na zdjęciu, to wydaje się nam, że tak jest. Tymczasem to często bywa złudne…
Drugie przesłanie dotyczy pracy w korporacji. Chciałam poradzić bardzo młodym ludziom, do których adresowana jest książka: nie bądźcie szczurami, które startują w wyścigu, nie warto. Prędzej czy później zapłacicie za to wysoką cenę.

Czy spodziewała się Pani tak pozytywnej reakcji ze strony czytelników?
Spodziewałam się, że książka wywoła dyskusję. W końcu pozwoliłam sobie powiedzieć o czymś, o czym do tej pory głośno się nie mówiło. Starałam się być przy tym szczera. Wydaje mi się, że czytelnicy świetnie wyczuwają, które teksty pisane są dla pieniędzy, a które z potrzeby serca.

Czy może Pani uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić przynajmniej jedną historię z książki, która była prawdziwa?
O historiach związanych z pracą w tabloidzie, nie mogę mówić z oczywistych powodów. Podzielę się jednak pewnym spostrzeżeniem dotyczącym historii z życia prywatnego mojej bohaterki. Nie mówiłam tego do tej pory… Te wydarzenia też w dużej mierze znajdują potwierdzenie w faktach. I co ciekawe, historie, które znajdują potwierdzenie w faktach są najbardziej krytykowane np. na blogach. Zarzuca mi się, że są nieprzekonujące, nieprawdopodobne, co mnie często śmieszy. Jedną z takich historii jest historia z czarnoskórym lekarzem. Podobną przygodę przeżyłam sama wiele lat temu.
Niektóre postacie z książki mają też swoje pierwowzory. Taką postacią jest m.in. Rachela. Po cichutku liczyłam na to, że ktoś rozszyfruje ten pseudonim. Nie było to takie trudne. Chodzi o osobę, o której było dość głośno w pewnym momencie. Niedawno powstał film na kanwie jej przeżyć…
Od razu jednak zaznaczę, że nie można brać za bardzo na serio wszystkiego, co napisałam. Postacie w książce są pokazane w karykaturalnym świetle, w krzywych zwierciadłach. To ma być w końcu współczesna satyra.

Kto należy do grona Pani ulubionych pisarzy/pisarek? Książki, z jakiego gatunku lubi Pani najbardziej czytać i dlaczego?
Pochłaniam wszystko, co mi wpadnie w ręce, od najwybitniejszych twórców, do literatury popularnej. W zależności od nastroju, pory, miejsca, w którym się znajduję. Wyznaję przy tym jedną zasadę: czytam to, co mi sprawia przyjemność, a nie to, co powinnam przeczytać. Moim zdaniem życie jest za krótkie na to, żeby faszerować się treściami, dzięki którym można zabrylować w towarzystwie. Czytam to, co jest mi w jakiś sposób bliskie, w czym odnajduję bliskie mi wartości, co pozwala mi odkrywać i poznawać lepiej siebie oraz otaczającą mnie rzeczywistość. Nigdy nie skuszę się np. na Masłowską, którą tak się wszyscy zachwycają, bo według mnie to wydmuszka, lektura pusta, która nie niesie ze sobą nic. Wyjątkowo odrzucają mnie też książki, które są popisem erudycji autora. Takich książek mogłabym wymienić wiele.

Czy ma Pani zamiar w przyszłości wydać kolejną książkę? Jeśli tak, to czy ma Pani już jakiś konkretny pomysł?
Nie mam pewności, że jeszcze kiedykolwiek napiszę coś, co będzie dłuższe niż artykuł prasowy;) Wciąż czuję się bardziej dziennikarką niż pisarką. Wyznaję jedną zasadę, o której niestety większość świata artystycznego zapomina. Zabierać głos powinno się tylko wtedy, kiedy ma się coś istotnego do powiedzenia. Takiej zasadzie hołdował m.in. mój ulubiony reżyser Janusz Morgenstern. Nakręcił w życiu tak mało filmów, ale przecież nie liczy się ilość…
Na koniec ciekawostka: gdy „Shit!” ukazało się na rynku zgłosili się do mnie byli dziennikarze tabloidów. Dzielili się ze mną swoimi wspomnieniami. Okazało się, że moje przeżycia wypadają blado przy ich doświadczeniach;) Doszliśmy do wniosku, że mamy gotowy materiał na drugą część przygód Edi. Na razie jednak nie podjęłam decyzji na tak ani na nie.

Pani Joannie Żebrowskiej serdecznie dziękuję zarówno za udostępnienie mi książki do recenzji oraz za udzielnie wyczerpujących odpowiedzi na moje pytania. Was, drodzy bloggerzy i czytelnicy, mogę już tylko zachęcić do przeczytania książki „Shit! Rok w brukowcu” :)

#158. „Wszystkie kobiety don Hułana” – Maciej Bennewicz

"Wszystkie kobiety don Hułana"


Tytuł: „Wszystkie kobiety don Hułana”
Autor: Maciej Bennewicz
Wydawnictwo: G+J Gruner&Jahr
Liczba stron: 304
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7778-121-0
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 11 marca 2012

„Wszystkie kobiety Don Hułana” nie jest pierwszą książką Macieja Bennewicza. Jest to jednak jego pierwsza powieść. Maciej Bennewicz to osoba bardzo wszechstronna – „menadżer, trener, coach, socjolog ze specjalizacją z psychologii” a także „miłośnik malarstwa, kotów i realizmu magicznego.”

Narratorem jest główny bohater – Piotr. Dużym plusem powieści jest synkretyzm rodzajowy. Czytelnik znajdzie tu nie tylko liczne wątki psychologiczne, elementy powieści detektywistycznej, filozoficznych dywagacji ale także odrobinę dobrego humoru. Momentami czytelnik może zostać przytłoczonym psychologicznymi wywodami, jednak miłośnicy dogłębnej analizy myśli i czynów ludzkich będą mogli nacieszyć swoje oczy podczas lektury tej książki.

Kim jest don Hułan? Jest to Hieronim Ułan, bohater książki, mężczyzna, który pewnego dnia znika bez śladu. Matka don Hułana prosi jego kolegę z klasy Piotra Glucka, pseudonim „Glusio”, z zawodu etnografa, o pomoc w odszukaniu zaginionego syna. Dlaczego kobieta poprosiła o pomoc Glusia, skoro za czasów liceum był on prześladowcą a nie przyjacielem zaginionego chłopaka? Mimo wszystko Piotr postanawia stanąć na wysokości zadania i rozpoczyna śledztwo na własną rękę, nie zdając sobie sprawy w co się tak naprawdę pakuje. Zaczyna od zadawania pytań matce, eks żonie, kochance, drugiej eks żonie i córce don Hułana. Niestety każda z kobiet mówi co innego. Dlaczego? Czy starają się coś ukryć? A może motywy ich postępowania są inne, leżące w ich naturze? Glusio wyruszy w podróż w czasie do przeszłości, do czasów licealnych, odkrywając swoje motywy postępowania i wyraźniej widząc konsekwencje w teraźniejszości.

Podczas śledztwa pojawią się kolejne pytania dotyczące osoby don Hułana. Kim był? Jaki był? Kto go znał tak naprawdę? Był ofiarą, a może prześladowcą? Był krzywdzonym, czy krzywdził sam? Jak jego przeszłość wpłynęła na jego przyszłość? I najważniejsze pytanie: czy Glusio odnajdzie don Hułana? Tego wszystkiego musicie dowiedzieć się sami!

Jako że psychologia jest specjalizacją Macieja Bennewicza, jego postaci są świetnie wykreowane. Zmysł obserwacji autora wyraźnie da się zauważyć przy analizie bohaterów tej książki. Jak odnaleźć prawdę w świecie manipulacji, oszustw, kłamstw i niedomówień? Jak odnaleźć samego siebie? Fabuła również jest ogromnym plusem, wciąga, intryguje a momentami dostarcza nawet dreszczyku emocji. Powieść Macieja Bennewicza zmusza do refleksji nie tylko nad życiem, ale również nad ludźmi, którymi się otaczamy na co dzień.

„Wszystkie kobiety do Hułana” to książka, która mimo że jest odrobinkę zawiła, jest świetną lekturą dla każdego wymagającego czytelnika. Akcja książki wciąga, zmusza do przerzucenia kolejnej strony i nie pozwala oderwać się czytelnikowi od lektury. Mam nadzieję, że moja recenzja jak i świetna okładka zachęciły Was do sięgnięcia po tę niezwykłą książkę.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorowi,
Panu Maciejowi Bennewiczowi!