Wczoraj na pewnych blogach zaczął pojawiać się post tematyczny :) Tak, to znowu my – Śląscy Blogerzy Książkowi. Niestety u mnie post wczoraj się nie pojawił, gdyż wordpress odmówił mi posłuszeństwa i po prostu post się nie dodawał. Podobno jakaś awaria. Nadrabiam zaległości dziś.
Pożyczanie książek… szczerze przyznam, że NIE LUBIĘ pożyczać książek. Nie lubię się potem o nie upraszać, jak ktoś trzyma pół roku jedną moją książkę i nawet nie zaczął jej czytać, tylko leży ona na jego/jej półce, lub na dnie jakiejś szuflady, kurzy się, gniecie, dusi… No nie lubię, bo ja o książki DBAM. Nie lubię też, kiedy książka wreszcie do mnie wraca i jest wręcz rozszarpana, jakaś taka rozczłapana, okładka się rozdwaja na rogach, co więcej jak już książka jest brudna, to dostaję szału. Ale najczęściej duszę w sobie te negatywne uczucia, z tym, że jest to ostatni raz kiedy dana osoba książkę ode mnie pożyczyła.
Jednakże nie jest tak, że nie pożyczam książek. Pożyczam. Pożyczam książki mojej mamie, tacie, chłopakowi, bratu już rzadziej, chociaż też uczulam go, by je szanował. Swoją drogą mama ma u mnie minusa, bo ostatnio zauważyłam, że zagięła róg jednej z moich książek, co dla mnie jest niewybaczalną rzeczą. Pożyczam też czasem koleżankom, aczkolwiek tylko takim, którym ufam, one zresztą widzą, jak ja obnoszę się z książkami i starają się mnie naśladować. Dlaczego tylko starają? Dlatego, że z reguły każdy normalny człowiek trzyma otwartą książkę, a nie uchyloną na 3-4cm, tak tylko by widzieć (ledwo) co jest na danej stronie napisane. No cóż, nie twierdzę, że jestem normalna. Rozumiem, że książki są po to, by je czytać, a nie konsekrować, ale wolę je mieć w stanie idealnym. Lepiej prezentują się na półkach ;)
Co do pożyczania książek od innych. Czasem mi się to zdarza, ale wtedy zawsze o nie dbam. Z biblioteki też pożyczam, jak tylko mam czas ją odwiedzić.
Swoją drogą, Martuś pożyczyła mi teraz 4 książki z serii o Stephanie Plum autorstwa Janet Evanovich także obiecuję dbać o nie, jak o swoje :)
A czy Wy lubicie pożyczać własne książki? Czy pożyczacie książki od innych? Zapraszam do dyskusji.
Oj, ja też nie uważam, że książki są do konserwowania, ale… też sądzę, że w stanie idealnym o wiele lepiej prezentują się na półkach!:P Może i jesteśmy potworzycami książkowymi,ale cóż – nasze, to możemy robić co chcemy i niech inni się dostosują, jeśli chcą mieć z nich pożytek, o!:)
Do pożyczania swoich książek mam stosunek ambiwalentny. Podobnie jak Ty nie lubię pożyczania książek, ale i tak to robię. Z jednej strony chcę się żeby moi bliscy i znajomi czytali, lubię, gdy pytają mnie co dobrego ostatnio czytałam itp. a z drugiej nie lubię gdy ktoś długo przetrzymuje moje skarby :) Sama raczej nie pożyczam książek, bo mam za dużo własnych nieprzeczytanych i tych z biblioteki (chyba, że ktoś ma książkę, którą bardzo chcę przeczytać). Dzielę się swoimi zbiorami z rodzicami i babcią, czasem też z dalszą rodziną i dobrymi przyjaciółmi, ale już nie chętnie. Niestety moja mama ma niefajny zwyczaj pożyczania moich książek innym bez pytania :/ Sporo książek też do mnie nie wróciło, a najbardziej nie mogę odżałować „Madame” Libery, której nawet nie zdążyłam przeczytać. Czas zacząć prowadzić rejestr ;]
Pozdrawiam!
Też tak mam – chcę, żeby ludzie wokół mnie czytali. Po drugie jak przeczytam jakąś super książkę, chcę też dowidzieć się, co o niej myślą inne osoby. Na szczęście „wychowałam” sobie chłopaka i on dba o moje książki :) Kiedyś nie przywiązywał do tego wielkiej wagi, teraz nawet na swojego tatę krzyczy jak ten zostawia książki otwarte na podłodze :D Też coraz rzadziej wypożyczam z biblioteki i od innych osób, ale tak jak mówisz – jak coś mnie zainteresuje, to się nie waham. Do mnie na szczęście zawsze (do tej pory tak było) książki wróciły, także bardzo Ci współczuję.
Dbam, pożyczam, odbieram z płaczem. A tak na poważnie, pożyczam tylko zaufanym osobom. Zdarzyło się, że książki wróciły do mnie poplamione, z grzbietem zagiętym, okładkami i kartkami powyginanymi… Jak patrzę na te książki na półce to aż płakać się chce. Zwłaszcza, że ja również czytam tak, aby książce żadna krzywda się nie stała. Brrr…
Mam bardzo podobnie do Ciebie. Książki pożyczam tylko kilku zaufanym osobom, czyli mamie, chłopakowi i jego rodzinie, bo wiem, że zawsze wrócą w takim stanie, w jakim je pożyczałam. Natomiast nie pożyczam książek tacie po tym jak na wakacjach jedną utopił w basenie :P
Bardzo nie lubię pożyczać z przyczyn podobnych do tych, o których piszesz. Paradoksalnie już wolę z książką rozstać się na dobre i nie wiedzeć jak obeszła się z nimi następna osoba. :-) Niepożyczanie ma jednak jedną zasadniczą wadę – skoro sama nie pożyczam, trudno nie pożyczać od innych… Dlatego mam pewne wyjątki, których jestem dość pewna, choć wiadomo, wpadki nie można wykluczyć. Bardzo niechętnie ale pożyczam też teściowej. Trudno tego nie robić skoro ona sama dużo ciekawych tytułów mi udostępnia. Niestety nie należy do osób, które dbają o książki i większość wraca zniszczona. Dlatego wręcz staję na głowie by książki jej nie pożyczyć. Ostatnią o której wspomniała „zapominam” już chyba pół roku :-)
Ja pożyczam i zawsze będę to robić, bo od książek bardziej cenię sobie ludzi i dyskusje z nimi o tym, co przeczytali. Zresztą, znajomi dbają o książki, więc nie widzę problemu. Ba, czasem dostają ode mnie książkę do przeczytania zanim ja w ogóle po nią sięgnę.
@Antyśka: całkowicie Cię rozumiem. Jak ktoś dba o książki, to dla niego jest to koszmar, gdy po pożyczeniu książka wraca w opłakanym stanie.
@Dosiak: haha :D Och to tata miał przygodę :) Ale wiadomo, tatę łatwiej okrzyczeć, niż jakąś koleżankę, w końcu to rodzina.
@Alison2: o proszę :D Ja też stosuję taktykę zapominania wzięcia z domu jakiejś książki, gdy mam ją pożyczyć osobie, co do której mam wątpliwości. No i czasem one zapominają o tym, a czasem nie…
@Maialis: to ja mam taką zasadę, że nie pożyczam książki dopóki sama jej nie przeczytam, z tego względu, że uwielbiam nowe książki, a gdy już ją pożyczę, to nowa nie jest.
Rzadko pożyczam książki, bo po pierwsze nie lubię, a po drugie w moim otoczeniu mało jest osób zafascynowanych czytaniem. Mam przyjaciółkę, która razem ze swoją córką czytają, aczkolwiek nie są molami książkowymi. Rok temu odwiedziły mnie akurat jak układałam książki. Zaczęły je sobie wyszarpywać, a w końcu wzięły 24 egzemplarze do przeczytania. . Do tej pory jeszcze nie oddały mi wszystkich pozycji. Niektóre egzemplarze oddały brudne, ponieważ nagminnie były noszone w torebce razem z innymi klamotami, a jedna książka znalazła się po wielkich poszukiwaniach pod tapczanem, cała zakurzona. Czasami mam wyrzuty sumienia, że może jestem snobem i w taki sposób podchodzę do tego tematu.
Cóż, książki są dla mnie czymś ogromnie wartościowym.
Przeżyję już jakoś jeżeli ktoś ubrudzi mi jakiś egzemplarz, ale nie znoszę gdy książka długo nie wraca do mnie, albo nieoczekiwanie zmienia właściciela…
No cóż, z drugiej strony jeśli ktoś chce jakąś książkę przeczytać, a wie, jaki Ty, czy ja mamy stosunek do dbania o nie, to zawsze biblioteki stoją otworem. Sytuacja, którą opisałaś jest dla mnie nie do wyobrażenia. Współczuję Ci, bo 24 książki, to cały regał! Ja nie pożyczyłabym nikomu tak dużo.
Napiszę krótko. Nienawidzę pożyczać książek i jeśli już to robię, to z ogromnym bólem serca, jakbym pozbywała się cząstki siebie. Po prostu w tej kwestii jestem typową egoistką.
Dbam o swoje książki oraz o cudze tak samo. Jak komuś pożyczam, uważam, aby to była zaufana osoba, co do której mam pewność, że odda w takim samym stanie :)
Pozdrawiam :)
Ja też dbam o książki i nie lubię czytelnianych niechlujów ;/ Książki pożyczam, owszem ale tylko zaufanym osobom. Z kolei gdy ja pożyczam książkę, to chucham na nią i dmucham :)))
Książki zawsze wypożyczam z biblioteki i dbam o nie- nie zaginam kartek, wkładam zakładkę, choć zdarza się, że wypożyczam już takie znoszone z wypadającymi kartkami. Własne czasami pożyczam, choć nie lubię, gdy druga osoba długo trzyma, a jakoś głupio się prosić by oddała (co nie dotyczy tylko książek).
@Cyrysia: no cóż, w końcu jest to Twoja własność :) Nie trzeba się wszystkim ze wszystkimi dzielić. Książki, dla nas książkoholików, mają specyficzną, cenną wartość.
@Aneczka: wcale Ci się nie dziwię :) Pozdrawiam.
@Aleksandra: też tak mam, w końcu ktoś, kto pożycza nam książkę, nam zaufał i oczekuje, że jej nie zniszczymy.
@Monalisap: ja też dbam o książki z biblioteki, ale widać, wiele osób tego nie robi – rozumiem jak książka ma 10 czy więcej lat, ale jak ma kilka miesięcy i czytały ją 3 osoby, a wygląda jak po przejściu huraganu, to jest coś nie tak. Też nie lubię się upominać o moją własność.
Moim zdaniem książki powinny być czytane a nie konserwowane. Jeśli widać, że przeszły przez wiele rąk to dobrze. Oczywiście nie pochwalam niszczenia książek ale raczej wolę książkę z zagiętymi rogami, z jakimiś notatkami od poprzednich czytelników, jakąś plamą po herbacie bo ktoś położył jako zakładkę biegnąc odebrać telefon itp. Taka książka jest lepsza niż taka czystą, nowiuśką książkę co to dotykać to tylko przez białe rękawiczki i nie oddychać podczas obcowania z nią bo przesiąknie czyimś oddechem i straci swój zapach drukarni, nie wystawiać na zbytnie działanie promieni słonecznych bo okładka wyblaknie, strony zżółkną itp..
Teraz poszedłeś w drugą skrajność, bo ja nie piszę o tym, że książka ma się nie niszczyć samoistnie, bo z czasem tak się dzieje. Od wielokrotnego czytania np. Harry’ego Pottera mam w połowie książki żółte strony, od trzymania placami. Strony niektórych książek zżółkły przez czas i kurz, ale to nie znaczy, że mam się godzić, na to, że za moje ciężko zapracowane pieniądze kupuję książkę, którą potem ktoś przypadkowo niszczy, bo jest niechlujem i o książki nie dba, a już nie o swoje to w ogóle. Nie mam nic przeciwko, by książka z biblioteki była opatrzona czyimiś notatkami, ale moje książki nigdy takie nie będą. Książka to nie brudnopis, tylko coś z czego się czyta, nie po czym się pisze. Także nie zgodzę się z tym, co piszesz.
Nie mówię, żeby kopać, deptać i ogólnie poniewierać książkami. Jednak jeśli ktoś pożyczy ode mnie książkę i po prostu zagnie sobie róg dla zaznaczenia strony gdzie skończył to moim zdaniem nie jest to jakaś tragedia. Oczywiście jeśli ją znacząco zniszczy to się zdenerwuję. Podoba mi się podejście kumpla, który z wielką ekscytacją opowiadał mi, że książka(którą mi pożyczał) przejechała pół europy ile osób ją czytało. A znów inny dał mi mocno do zrozumienia, że ma podejście jak ty. Książka to świętość, myj ręce przed wzięciem do ręki(nie mówię, że brudnymi łapami biorę książki, jednak ręce się pocą, zwłaszcza latem jadąc autobusem, czekając w kolejce wiadomo jakieś odciski palców mogą zostać), nie zaginaj rogów, nie otwieraj zbyt szeroko bo się grzbiet zmarszczy. Co to za przyjemność z czytania jak trzeba tak zerkać co tam napisane, bo jak się dobrze otworzy to się Ci grzbiet zmarszczy
Jakbym czytała o sobie. ;) Ja też delikatnie otwieram książki, lubię, kiedy są w stanie idealnym. I zawsze myję ręce przed lekturą! ;) Czy pożyczam? Z moimi ulubionymi pozycjami się nie rozstaję, ale te, które nie przypadły mi do gustu, pożyczam/wymieniam, a nawet rozdaję. Kiedyś wszystkim pożyczałam; wtedy problemem nie był stan zwracanych powieści, ale to, że nigdy one nie wracały.
Nie mam problemów z osobami, którym pożyczam książki. Dbają o nie, jak o swoje :)
Chociaż… zdarzały się wpadki. Kilka książek w ogóle do mnie nie wróciło. A raz zdarzyło mi się, że po usilnych prośbach pożyczyłam koleżance książkę, którą przyniosłam z biblioteki. Wróciła do mnie w stanie gorzej niż tragicznym. Nie przejęła się specjalnie tym, że to ja mam ją zwrócić do biblioteki. Więcej już ode mnie nic nie dostała :)
Aż muszę skomentować :D
Ostatnio też nie mam ochoty pożyczać książek innym, właśnie ze względu na to, że nie wracają do mnie w takim stanie, w jakim chciałabym je widzieć. Nie to, że traktuję książki jak jakieś „nie-wiadomo-co”, ale po prostu, skoro są moją własnością, skoro za nie zapłaciłam (albo dostałam, jeśli mowa o prezentach czy egzemplarzach recenzenckich), to chyba ta druga osoba powinna czyjąś rzecz szanować. Rodzinie pożyczam, chociaż też czasem mówię Mamie coś takiego, żeby ostrożnie czytała i nie odginała okładki :D
No, to w zasadzie podobny mamy stosunek do pożyczania książek innym :D
Przez to zdjęcie, które zamieściłaś, aż mnie serce zabolało :( Biedna ksiązka:(
Ja nie pożyczam, bo lubię jak ksiązki wyglądają jak nowe i wiem, że nikt poza mną nie będzie tak o nie dbał, bo „nie czuje tego”. Kiedyś pożyczałam i dlatego moja seria o Harrym Potterze wygląda jakbym ją w śmietniku znalazła :(
@Kasjeusz: u mnie z myciem rąk raczej różnie :) W sumie nie mam chyba tak, że myję za każdym razem ręce przed otwarciem książki, ale przyznam, że jest to dobry pomysł na dbanie o nie ;) No trudno żebyś pożyczała, skoro to nie było pożyczanie, a po prostu dawanie książek..
@Jenah: no to faktycznie niezły przypadek Ci się zdarzył! Dlatego ja jak pożyczam książki z biblioteki to tylko dla siebie, bo przecież ja za nie odpowiadam przed drugą osobą.
@Hanna: a komentuj, bardzo mi miło :) Zgadzam się z Tobą całkowicie, po prostu, gdy komuś coś pożyczamy, to wypadałoby by ta osoba dbała o pożyczoną rzecz, czymkolwiek ta rzecz by nie była.
@Beatriz: pocieszam się tym, że to pewnie jakaś baaardzo stara książka… Widzę, że my się rozumiemy :) Też lubię jak książka wygląda jak nowa :)
Też nie lubię pożyczać, bo książki wracają w różnym stanie.
Podobnie jak Ty nie przepadam za pożyczaniem książek, bo ludzie rzeczywiście oddają mi je w różnym stanie :/ O książki biblioteczne dbam jednak nieco mniej niż o swoje :P
Ja staram się dbać o moje książki, ale nie zawsze mi to wychodzi. Przeprowadzki z akademika na kilku pozycjach odcisnęły mniejsze lub większe piętno. Nie raz, nie dwa zdarzyło mi się również kupić lekko uszkodzone książki po promocyjnej cenie. Bardzo chętnie pożyczam, bowiem uwielbiam wciskać ludziom dobrą prozę. Szczególną satysfakcję odczuwam, kiedy odbieram pożyczony egzemplarz i słyszę, że rzeczywiście był dobry oraz czy mam coś jeszcze do zaproponowania.
Do pożyczania książek masz podejście iście bibliotekarskie;) Ok, trochę się z tego śmieję, ale czasami bibliotekarze dbają o to, żeby książki się nie zniszczyły i były dobrze przechowywane, a do udostępniania ich czytelnikom już nie są tacy chętni;)
Tak całkiem poważnie – rozumiem Cię, to bardzo irytujące kiedy ktoś niszczy naszą własność. Pożyczam książki tylko bliskim osobom, wtedy mam pewność że wrócą do mnie w mniej lub bardziej nienaruszonym stanie.
@Nathalie: wygląda na to, że ludzie nie dbają o pożyczone książki… ciekawe, co jest głównym powodem takiego niechlujstwa?
@Ewa: jeśli mam okazję, że wypożyczam książkę z biblioteki i jest ona w stanie bardzo dobrym to oczywiście dbam o nią i nie jeżdżę po niej pięścią, by jak najszerzej ją rozłożyć, ale jeśli książka już sama w sobie tak się otwiera, to nie mogę o nią bardziej dbać.
@Ambrose: ale nie napisałeś, czy zwracasz uwagę na to w jakim stanie ten pożyczony egzemplarz wraca. To mnie ciekawi ;)
@Azumi: no cóż nic na to nie poradzę :D Nawet jak moje zbiory były niewielkie też nie lubiłam pożyczać książek różnym osobom, bo od dziecka uczono mnie dbać o książki i nie tylko o nie.
Nie mam żadnego problemu z pożyczaniem książek :-) Dla mnie książka to wciąż tylko książka, czyli opakowanie dla pewnych myśli i idei. Czekolada w nawet najbardziej zniszczonym opakowaniu wciąż smakuje jak czekolada. Książka nawet jak wróci do mnie z zagiętym rogiem, to nie deprecjonuje to wartościowego wnętrza, a drobne uszkodzenia zrzucam na karb normalnego użytkowania. Książka żyje tyle razy, ile jest czytana, dlatego wolę, by moje żyły nawet brudne, niżby miały stać piękne za szybką. :-)
Osobiście też nie przepadam za pożyczaniem książek. Jednak zdarza mi się, że pożyczę jakąś powieśc komuś z rodziny, bądź moim najbliższym koleżankom. Wtedy mam pewnośc, że książkom nic się nie stanie. ;)
ja jestem bibliofilem z dokładnie tego samego gatunku co Ty. nie znoszę pożyczać ksiażek. ja rozumiem, że mało kto ma takie halo jak ja i przerabia od 3-5 tytułów tygodniowo, ale ponad pół roku na jedną powieść to już przesada. czy taka osoba w ogóle pamięta co się działo na początku? od pożyczania są biblioteki, moje ksiażki „macać” mogą tylko najbliżsi ;) .
Też nie lubię pożyczać, ale od jakiegoś czasu zdarza mi się coś komuś wręczyć, choćby dlatego, że i mnie nie raz ktoś poratował, gdy nie mogłam nigdzie znaleźć jakiejś książki. A że czasem coś się lekko zniszczy – zdarza się. Natomiast nie wybaczę celowego zaginania rogów, paprania jedzenia po kartkach czy zakreślania czegokolwiek długopisem.
@S.: rozumiem :) Ja też lubię wymieniać się z ludźmi poglądami na temat przeczytanej książki, ale nie lubię jak ktoś niszczy moją własność lub ją przetrzymuje.
@LadyBoleyn: to tak jak ja :)
@Varia: haha :) Cieszę się, że nie jestem sama w tym myśleniu. Masz rację, mnie też dziwi jak ktoś może pół roku czytać książkę, która ma 200 stron. Wystarczy wieczorami nie oglądać telewizji.
@AnnRK: masz rację, celowe niszczenie książek, to już w ogóle nie mieści mi się w głowie… okay jeśli to jest kogoś książka, ale jeśli pożyczona to naprawdę nie wypada.
Hahahaha, a ja myślałem, że tylko ja otwieram minimalnie nową (no dobra, każdą ;p) książkę, żeby ją nadmiernie nie rozerwać :P. Widać dziwnych czytelników jest wiele :D.
A co do pożyczania to też nie lubię, ale jak już muszę to nie mogę odmówić ;). W końcu trza powiększać liczebność zagorzałych fanów książek :). Ale jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby ktoś popsuł… a nie… było tak raz… Moja koleżanka na wakacjach, nad jeziorem uwaliła mi czymś „Igrzyska Śmierci”! Rozumiesz, „IGRZYSKA ŚMIERCI” ;P. Chyba jej nigdy tego nie wybaczę ;D.
Więcej takich przykrych historii jak dotąd nie miałem :).
Spokojnej nocy życzę :)!
Melon
Ja wśród znajomych mam mało osób, którym pożyczam książki, bo oni po prostu oni nie czytają. Cóż, wstyd się przyznać, ale kiedyś nie dbałam o książki, ale to się zmieniło. Nienawidzę popisanych książek, wpisów na marginesach i zagiętych rogów. W każdej czytanej książce mam zakładkę. Sama nie lubię pożyczać od innych bo boję się,że ktoś przez przypadek uszkodzi egzemplarz.
P.S. Życzę mnóstwo miłych chwil z plumowską serią :)
Nienawidzę pożyczać książek i dopiero na terapii uświadomiłem sobie, że wyrzuty sumienia z tego powodu to bzdura. To wcale nie jest egoizm i wcale nie muszę czuć żalu, że „blokuję książki”. Naprawdę SĄ biblioteki. I choć jest mi trudno, to odmawiam i się nie tłumaczę.
Pamiętam taki program w telewizji – wywiad z Heyem. Siedzi Nosowska na przedzie i w pewnym momencie pełna jakiejś złości mówi do kolegi z tyłu „Nie, nie pożyczę Ci książki, bo ja tego nie lubię, choć głupio mi odmawiać”. Wkurza mnie to, że socjalizacja nam robi krzywdę, że się męczymy.
Skoro nienawidzicie pożyczać książek, a i tak to robicie i czekacie w niepokoju na zwrot, albo idziecie WY do biblioteki, by pożyczyć ten egzemplarz biblioteczny (też mam taką przygodę na swym koncie) to znaczy, że gdzieś tu jest problem z asertywnością i warto by się przyjrzeć innym sferom życia – tzn. że nie umiecie odmawiać i to Was męczy. Powiem tak: warto się nauczyć odmawiania i choć pierwsze parę razy odleżymy odłogiem z wyrzutami sumienia, to następne razy będą łatwiejsze – aż się nauczymy, To wbrew pozorom – oczyszcza relacje i sprawia, że nie boimy się bliskości, bo nie boimy się, że ktoś nas poprosi o coś, czego nie będziemy chcieli robić, a zrobimy z powodu braku asertywności.
Też nie lubię pożyczać książek. Ale jak sobie tak czytam tę dyskusję, to natrętnie chodzi mi po głowie zasłyszany gdzieś tekst: statki najbezpieczniejsze są w porcie, ale nie po to buduje się statki. Książki pisze się po to, żeby były czytane. Co komu po książce eksponacie, czy elemencie wystroju wnętrza. Przecież to co najcenniejsze w książce znajduje się między okładkami! Nie niszczę książek, ale też nie czytam ich jak złodziej, podglądając wąską szparką, żeby okładka się nie zagięła.
Dla mnie sytuacja jest prosta – kupuję książki, to je czytam w taki sposób, by były zadbane. Nie kupuję ich po to, by leżały na półce nieprzeczytane. Czytam, ale dbam, bo z tym się lepiej czuję. Więc porównanie do nieużywanych statków w porcie nijak się ma do dbania o to, by książka nie była wygięta, poplamiona czy podarta.
Pożyczam swoje książki tylko tym osobom co do których mam 100% pewności,że wrócą .Zdarzyło mi się,że nie mogłam doprosić się później zwrotu.Ja czasem pożyczam od innych osób,ale to już w wypadku jak nie mogę czegoś dostać w księgarni.Z biblioteki czasem korzystam.Najbardziej jednak lubię mieć swój egzemplarz,tak by móc po niego w każdej chwili sięgnąć.
[…] – rzadko kiedy pożyczam ludziom książki, mam garstkę przyjaciół, którym jestem w stanie pożyczyć książkę, bo wiem, że mogę im zaufać i oddadzą mi ją, a co więcej nie zniszczą [zapraszam do wypowiedzenia się w kwestii pożyczania książek w tej dyskusji] […]