Archiwa miesięczne: Wrzesień 2013

#399. ¿Español? Sí, gracias numer 24 – recenzja.

„¿Español? Sí, gracias”

Zacznę od trzech najważniejszych artykułów w najnowszym numerze magazynu ¿Español? Sí, gracias na miesiące październik-grudzień. Pierwszy z nich, to tak jak wskazuje nam okładka, obszerny artykuł poświęcony Kubie, trochę historii, podstawowych informacji i ciekawostek wraz z pięknymi zdjęciami. Drugim ważnym artykułem jest tekst poświęcony wielkiemu artyście – Pablo Picasso. Znajdziecie tam wiele ciekawych informacji o tym znakomitym malarzu, a także jego zdjęcie wraz z grafikami trzech jego obrazów. Ostatni artykuł przedstawia postać współczesnej artystki, hiszpańskiej piosenkarki popowej Malú. Poniżej jedna z jej piosenek.

Konspekt pracy dla nauczyciela w tym numerze dotyczy tematu specjalnego, jaki jest artykuł poświęcony Kubie. Możecie taki konspekt pobrać z tej strony. Zwróćcie uwagę na znaczniki na samej górze tekstów, które będziecie czytać – określają one poziom trudności tekstu od A1-C1, z czego przeważa poziom B. W tym numerze znajduje się także 5 tekstów do których możecie pobrać nagrania mp3 wykonane przez lektorów. Nagrania pobieracie wpisując unikatowy kod na tej stronie. Nie wiem czy wiecie, ale możecie także korzystać z kodów QR, dzięki nim pobierzecie nagrania mp3 na swój telefon i będziecie mogli odsłuchać je w każdym miejscu, o każdym czasie. A teraz przejdę do omówienia pozostałych działów i tematów, które znajdziecie w magazynie.

INICIO
Dowiecie się dlaczego wąsy są tak kluczowym elementem kota, dlaczego słychać morze w muszelce, jakie jest słowo, które nie może być napisane w języku hiszpańskim, dlaczego niedźwiedzie polarne są białe oraz o yoyo, które pierwotnie było używane jako broń a także o tym, że koale mogą spędzić całe swoje życie bez wody!

NOTICIAS
W tym dziale trzy artykuły, pierwszy z nich będzie dotyczył ważnego tematu jakim jest spadek efetywności w hiszpańskich szkołach publicznych. Kolejny tekst będzie opowiadał o najmłodszym fizyku w Europie – Hiszpan Diego Martínez Santos. Ostatni temat będzie o budzącym kontrowersje skorumpowanym człowieku, polityku Luisie Bárcenasie.

SOCIEDAD
Jaki transport wybrać i dlaczego? Własny samochód, rower czy transport publiczny?

HISTORIA
Bardzo ciekawy artykuł dotyczący hiszpańskiej wojny o niepodległość (1808-1814), w której brali udział Polacy.

DEPORTE
Dwa ciekawe tematy dotyczące klubu F.C. Barcelona oraz utalentowanego tenisisty Rafa Nadala.

COCINA
Przepis na pysznego krokieta z kurczakiem!

PRÁCTICA
Coś dla ambitnych czytelników, czyli 4 zadania z różnych dziedzin. Ćwiczcie!

Magazyn ¿Español? Sí, gracias to czasopismo dla osób, które znają już język hiszpański na podstawowym poziomie i chcą go dalej doskonalić. Pewnie większość z Was wie, że jest to jedyne takie czasopismo na polskim rynku. Jak pisałam wyżej, nad każdym tekstem znajduje się wyznacznik poziomu trudności tekstu od A1-C1, więc każdy z czytelników będzie zadowolony. Niestety, miłośnicy tego magazynu muszą pogodzić się z faktem, że od tego numeru ¿Español? Sí, gracias to kwartalnik, nie dwumiesięcznik, a jego cena nieznacznie wzrosła w górę do 10,90 zł. Na pocieszenie dodam, że arto jest czekać na kolejny numer te 3 miesiące – teksty są świetnie dopracowane, z różnych dziedzin, co więcej czytelnicy mają możliwość poznania nowego słownictwa oraz przy użyciu nagrań mp3 poćwiczyć wymowę słówek, płynność wypowiedzi i akcent.

Tytuł: ¿Español? Sí, gracias
Wydawnictwo: Colorful Media
Liczba stron: 34
Kwartalnik nr: 24 październik-grudzień
Cena: 10,90 zł
Do kupienia: w salonach sieci Empik, salonikach prasowych InMedio, Relay, Kolporter i Ruch oraz w księgarniach językowych (np. sieci Omnibus, Polanglo, Bookland)
Możliwość prenumeraty i kupna przez internet: kliknij tu

#398. Français Présent numer 26 – recenzja.

„Français Présent”

Może zacznę od razu od artykułów, które najbardziej mi się podobały tematycznie oraz pod względem słownictwa, które mogłam się nauczyć czytając je. Na stronie szóstej artykuł poświęcony jednemu z moich ulubionych współczesnych artystów francuskojęzycznych – Stromae. Poniżej umieszczam jedną z jego najnowszych piosenek wraz z teledyskiem. Jeśli jesteśmy już przy muzyce, to patrząc na okładkę łatwo można domyślić się, że jeden z najobszerniejszych tekstów poświęcony będzie znanej, chyba każdemu, piosenkarce światowej sławy pochodzącej z francuskojęzycznej części Kanady (Quebec) – Céline Dion. Kolejnym bardzo ciekawym artykułem jest ten poświęcony Smerfom (Schtroumpfs), które pochodzą z kraju komiksów – Belgii. Warto także przeczytać tekst dotyczący samolotów naszych czasów. Sama niedawno leciałam samolotem, także specjalistyczne słownictwo, które przygotowała dla nas Redakcja magazynu na pewno przyda się w kolejnych podróżach tym powietrznym transportem.

Magazyn Français Présent to czasopismo przeznaczone dla osób, które rozpoczęły już naukę języka francuskiego i pragną ją doskonalić na własną rękę, w wolnej chwili. Teksty są wybierane odpowiednio do ważnych wydarzeń z krajów frankofońskich. Każdy numer obfituje w dużą dawkę słownictwa, które zostało wyróżnione kolorem i przetłumaczone pod tekstem. Wydawnictwo Colorful Media jest jedynym wydawnictwem na ryku, które oferuje swoim czytelnikom wspaniale wydane magazyny do nauki języka obcego: angielskiego, niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego i rosyjskiego. Więcej informacji na stronie Wydawnictwa.

W dziale „Curiosités” przeczytacie o znanym projektancie Christianie Louboutinie i jego fascynacji kolorem czerwonym (co widać na podeszwach jego szpilek), przeczytacie o bezie – słodkim i nieodłącznym elemencie cukiernictwa. Następnie w dziale „Actualités” przeczytacie o najsłynniejszym z fast foodów – McDonaldzie, który buduje swoją pozycję nawet w kulinarnie purystycznej Francji. Poznacie także najbogatszego mężczyznę Europy – Bernarda Arnaulta, przeczytacie o firmie Campgemini (tu konkurs!), o sortowaniu śmieci (temat bardzo na czasie). Poza tym w dziale „Voyage” wyruszycie w podróż wzdłuż Jeziora Genewskiego. Na koniec coś, na co bardzo czekałam, czyli drugi epizod przygód Francuza w Polsce oraz dwa quebeckie przepisy kulinarne (pychotka!). Na ostatnich dwóch stronach znajdziecie 34 słówka z francuskiego potocznego i formalnego.

Pamiętajcie też o możliwości pobierania nagrań w formacie mp3, wystarczy, że kod z danego tekstu wpiszecie na tej stronie. W najnowszym numerze magazynu znajduje się 5 nagrań: o Céline Dion, Smerfach (Schtroumpfs), Bernardzie Arnault, szwajcarskim jeziorze Lac Léman (Jezioro Genewskie) oraz relacja Francuza w Polsce. W tym numerze znajduje się oczywiście konspekt pracy dla nauczyciela, który tym razem poświęcony jest artykułowi o Stromae, pobrać go możecie z tej strony. Zwracam również uwagę na kody QR, dzięki którym macie możliwość odsłuchania nagrań na swoim telefonie.

Najnowszy numer magazynu Français Présent bardzo mi się podobał. Wszystkie teksty czytałam z dużym zainteresowaniem, ponieważ odpowiadały mi tematycznie. Korzystam także z nagrań mp3, dzięki którym mogę doskonalić swoją wymowę, a także wsłuchiwać się w sposób mówienia lektorów szlifując własny akcent. Każdy numer tego czasopisma zawiera wiele bardzo przydatnych słówek, które łatwo jest się uczyć w kontekście, ponieważ są w tekście wyróżnione na jakiś kolor. Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniałam także o samym wydaniu – mnogość kolorowych ilustracji, ciekawie napisane teksty, kolorowe czcionki składają się na bardzo estetyczną całość.

Niestety… dla miłośników magazynu Français Présent niezbyt dobra wiadomość – magazyn nie będzie ukazywał się, co dwa miesiące jak do tej pory, a co trzy. Także dobrze rozplanujcie lekturę tekstów i naukę słówek :) Natomiast cena nieznacznie wzrosła – 10,90 zł.

Tytuł: Français Présent
Wydawnictwo: Colorful Media
Liczba stron: 34
Kwartalnik nr: 26 październik-grudzień
Cena: 10,90 zł
Do kupienia: w salonach sieci Empik, salonikach prasowych InMedio, Relay, Kolporter i Ruch oraz w księgarniach językowych (np. sieci Omnibus, Polanglo, Bookland)
Możliwość prenumeraty i kupna przez internet: kliknij tutaj

#397. „Bransoletka” – Ewa Nowak

„Bransoletka”


Tytuł: „Bransoletka”
Autor: Ewa Nowak
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 291
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-08-05184-9
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 27 września 2013

Ewa Nowak, polska pisarka i publicystka, zadebiutowała w roku 1997 w magazynie „Filipinka”. Obecnie współpracuje z wieloma różnymi magazynami pisząc także życiowe powieści młodzieżowe. W 2002 roku ukazał się jej debiut książkowy, powieść „Wszystko, tylko nie mięta”, która zdobyła uznanie zarówno wśród młodzieży jak i dorosłych. Z twórczością Ewy Nowak kojarzę czasy, gdy uczęszczałam do gimnazjum. Pochłaniałam jej książki w jeden lub dwa dni, jedna za drugą, z niecierpliwością wyczekując kolejnej powieści. Tym razem sięgnęłam po powieść „Bransoletka”.

Weronika Sroka za kilka miesięcy skończy 16 lat. Ma normalną rodzinę, jednak ojciec ma w zwyczaju jej dokuczać, nie myśląc o tym, że może sprawiać jej przykrość, starszy brat Kuba tylko mu wtóruje, a mama w sumie nie zwraca na nic uwagi. Do tego dochodzi irytujący Śliwa, mały, śmierdzący kundelek oraz egoistyczna, wredna i skupiająca całą uwagę wokół siebie fałszywa przyjaciółka Magda. Nic dziwnego, że dziewczyna ma już dość swojego obecnego życia i pragnie coś w nim zmienić. Gdy w szkole zwraca na nią uwagę Łukasz, chłopak z równoległej klasy i proponuje jej wyjazd na ferie na warsztaty teatralne dziewczyna nie może uwierzyć we własne szczęście. Niestety okazuje się, że Łukasz miał interes w namówieniu jej na wyjazd. Zrozpaczona Weronika z niechęcią wyjeżdża na warsztaty, prowadzone przez szaloną kobietę o imieniu Salomea, nie zdając sobie sprawy z tego, że spędzi tam wspaniały czas, zdobędzie nowe doświadczenia, pozna nowego chłopaka oraz nowe koleżanki. Weronika wróci z warsztatów całkowicie odmieniona…

„Każdy z nas jest aktorem w teatrze życia. […] Nie chodzi o to, jaką się gra rolę, tylko żeby ją zagrać wspaniale!”

Przyznam, że mimo różnicy wieku czasami utożsamiałam się z główną bohaterką i jej problemami. Czas dorastania jest czasem trudnym zarówno dla dzieci jak i rodziców. Problem tkwi w tym, że rodzice często zapominają jak to było, gdy sami mieli naście lat. W książce nie zabraknie też mądrości płynącej ze zdobywania doświadczeń, poznawania nowych ludzi i odkrywania samego siebie.

Powieść Ewy Nowak czyta się błyskawicznie i z rosnącym zainteresowaniem. Wydawałoby się „a cóż to takiego napisać książkę o nastolatce”, jednak uważam, że jest to jedna z lepszych polskich książek opowiadających przygody 16-tolatki, która musi zmagać się z problemami w domu, w szkole oraz sercowymi. Język jest prosty, ale dopracowany, stylizowany na język młodzieżowy. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, z punktu widzenia głównej bohaterki. Wiadomo, że fabuła powieści jest momentami przewidywalna, ale to nie ma znaczenia. Najważniejszy jest przekaz jaki kieruje do swoich czytelników pisarka. Jaki to przekaz? Sprawdźcie sami sięgając po „Bransoletkę”.

Osoby, które znają twórczość Ewy Nowak na pewno nie będą potrzebowały jakiekolwiek zachęty do sięgnięcia po jedną z jej najnowszych powieści. Za to czytelniczki i czytelników, którzy nie znają jej poprzednich książek, serdecznie zachęcam do lektury „Bransoletki” gwarantując udaną przygodę literacką. Gorąco polecam.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Literackie

książka przeczytana w ramach wyzwania Z Literą W Tle

#396. „Zdrada pachnie pomarańczami” – Iwona Czarkowska

„Zdrada pachnie pomarańczami”


Tytuł: „Zdrada pachnie pomarańczami”
Autor: Iwona Czarkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 352
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7839-525-6
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 25 września 2013

Iwona Czarkowska, pracuje jako dziennikarka i tłumaczka, w międzyczasie pisząc książki. Jej kariera pisarska rozpoczęła się od wydania książeczek dla dzieci, potem przyszedł czas na powieści dla dorosłych takie jak „Słomiana wdowa” i jej kontynuacja „Kobieta do zadań specjalnych”. Dziś mam przyjemność zaprezentować Wam jej najnowszą książkę, która została wydana na wakacje.

„Pomarańcze? Przecież to nie Boże Narodzenie.”

Przenosimy się do czasów PRL-u, gdzie rok 1981 odegrał bardzo ważną rolę. Z jednej strony obserwujemy gości hotelu Trzy Buki oraz wydarzenia z miasteczka obok, gdzie doszło do napadu na bank. Co zabawne, napadu dokonały trzy osoby przebrane za postaci ze znanej kreskówki Bolek i Lolek. Ciężko jednak zlokalizować włamywaczy, bo w mieście odbywa się festiwal w przebraniach. Trop prowadzi Milicję do pensjonatu Trzy Buki, jednak tam też się urywa.

Po zgoła 30 latach, syn byłego właściciela hotelu postanawia go doprowadzić do porządku. Potrzebuje jednak dobrej reklamy. Pada pomysł, by zaprosić gości, którzy w czasach PRL-u, w maju roku 1981 przebywali w pensjonacie oraz by wyreżyserować napad na bank. W międzyczasie ambitna policjantka pracująca w archiwum wraz z redaktorem nowego show policyjnego chcą rozwiązać sprawę napadu „Bolek, Lolek i Tola”. Czy im się to uda? I co mają z tym wspólnego tytułowe pomarańcze?

Kryminał ten skonstruowany jest w bardzo specyficzny sposób. Przed każdym nowym rozdziałem zostało umieszczone niejako jego streszczenie składające się z kilku zdań. Nie do końca taki zabieg mi się podobał, ze względu na to, że czasem zbyt kluczowe fakty zostały zdradzone, także później pomijałam lekturę tego wstępu do rozdziału. Kolejnym aspektem, który trochę utrudniał lekturę była mnogość bohaterów pojawiających się znikąd oraz ilość wątków, z pozoru ze sobą niezwiązanych. Na szczęście dla przeciwwagi minusów, autorka serwuje nam całkiem fajną kryminalną historię, w której nie zabraknie wielu niewiadomych, nie do końca profesjonalnego śledztwa oraz dużej dawki humoru.

W powieści Czarkowskiej ważną rolę odgrywają kobiety. Są niezależne, mimo że nie zawsze im się powodzi, mimo że w ich życiu nie brakuje nieszczęść, to nie poddają się. Walczą o swoją niezależność, nie chcą podporządkować się mężczyznom. Kolejnymi ważnymi postaciami w książce są osoby, które po latach wracają do pensjonatu. Autorka wyraźnie nakreśla ich życiowe historie. Pozostaje jeszcze najważniejsza kwestia – kwestia napadu na bank. Co ukradziono i czy uda się odnaleźć sprawców?

Podsumowując „Zdrada pachnie pomarańczami” to całkiem ciekawy kryminał dla mniej wymagających czytelników. Po lekturze odczuwam niedosyt, jednak mogę tę książkę polecić w szczególności czytelniczkom kryminałów, które na pewno docenią pomysł autorki oraz kreacją kobiecych postaci.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

książka przeczytana w ramach Kryminalnego Wyzwania

#395. „Siła strachu” – Koethi Zan

„Siła strachu”


Tytuł: „Siła strachu”
Autor: Koethi Zan
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 344
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7839-554-6
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 22 września 2013

Co robisz, by uniknąć nieszczęścia? Jak chronisz się przed tragedią? Wybierasz zawsze oświetlone ulice, nie przekraczasz dozwolonej prędkości, zawsze zamykasz drzwi do domu na klucz? Co jeśli wykonujesz wszystkie czynności niezbędne do przetrwania, a jednak raz wykonasz zły ruch i całe Twoje życie legnie w gruzach?

Po wypadku samochodowym, dwie nastoletnie przyjaciółki Sara i Jennifer postanawiają stworzyć „listę nigdy”. W dziennikach zaczęły opisywać tragiczne wydarzenia, które mogą przytrafić się ludziom od wypadków samochodowych, samolotowych, po pożary, porwania czy gwałty. Dzięki prowadzeniu statystyk uwierzyły, że wiedza, którą zapewniają liczby uchroni ich przed jakimkolwiek wypadkiem, katastrofą, tragedią czy chorobą. Wraz z wyjazdem na studia ich obsesje nie zniknęły, ale spróbowały żyć jak normalne nastolatki. Podczas jednej z imprez poza kampusem wsiadły do nieznanej taksówki i od tej pory ich życie zmieniło się w koszmar…

Sara i Jennifer na trzy lata wylądowały w piwnicy szaleńca, doktora psychologii zafascynowanego eksperymentami na ludziach. Nagie i przykute do ścian łańcuchami wraz z innymi dwiema dziewczynami walczyły o przeżycie, głodując i cierpiąc fizyczne i psychiczne katusze. Na szczęście Sarze udało się uciec, ocaliła tym samym dwie uwięzione dziewczyny – Tracy i Christine. Niestety nie uratowała swojej przyjaciółki Jennifer.

Po 13 latach od tego strasznego wydarzenia, Sara Farber zmieniła imię na Caroline Morrow i rozpoczęła pracę jako aktuariuszka w firmie ubezpieczeniowej, ponieważ zawsze dobrze radziła sobie z liczbami. Zamieszkała w wysokim apartamentowcu na Manhattanie i coraz bardziej zamykała się w swojej bezpiecznej skorupie, dopuszczając do siebie jedynie psycholog, śledczego FBI i portiera, który przynosił jej zakupy robione przez internet. Pewnego dnia dowiaduje się, że Jack Derber, porywacz i psychopata, który ją więził, ma wyjść po 10 latach na wolność, jako że udowodniono mu tylko porwanie. Sara postanawia rozpocząć prywatne śledztwo mające na celu udowodnienie, że Derber zamordował jej przyjaciółkę.

Autorka w bardzo precyzyjny sposób wykreowała główną bohaterkę, jednocześnie narratorkę powieści, ukazując ją jako osobę, która zatraciła zdolność normalnych uczuć i odruchów, zamknęła się w swojej egoistycznej skorupie bezpieczeństwa skupiając się na swoim własnym cierpieniu, nie patrząc na to, co dzieje się innym ludziom. Za to psycholog psychopata, jest opisywany nie jako osoba chora, ale jako czyste zło. Korzystając z wiedzy jaką czerpał z książek postanowił stworzyć własne Stowarzyszenie Bataille’a, porywając dziewczyny, torturując je, znęcając się nad nimi psychicznie i fizycznie i zostawiając na ich ciele piętno.

Koethi Zan, Amerykanka, która przed rozpoczęciem kariery pisarskiej była prawnikiem specjalizującym się w dziedzinie rozrywki. Jej książka „Siła strachu” została ciepło przyjęta wśród krytyków literackich i miłośników kryminałów. W książce tej zabrakło mi dokładniejszego opisu wydarzeń, które miały miejsce w piwnicy – wiadomo, że kobiety zostały poddane torturom psychicznym i fizycznym, okaleczone, głodzone i poniżane, jednak brakowało mi dokładnych szczegółów. Inne aspekty tej powieści też czasem były niedopracowane, jednak sama intryga i pomysł na fabułę jest naprawdę interesująca i intrygująca.

„Siła strachu” jest książką z historią, która może zdarzyć się każdemu z nas. Unikając nieszczęść, nie możemy uciec przed przeznaczeniem lub… psychopatą czającym się za rogiem. Książkę Koethi Zan czyta się bardzo szybko i z rosnącą ciekawością, której towarzyszy dreszczyk emocji. Serdecznie polecam miłośnikom kryminałów.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

książka przeczytana w ramach Kryminalnego Wyzwania

#394. ŚBK: czy Wy też jesteście uzależnieni od książek?

  1. W dzieciństwie książki były Twoimi najlepszymi przyjaciółmi.

  2. Najlepszymi nie, ale bardzo dobrymi ;)

  3. Kiedy czytasz dobrą książkę zapominasz o jedzeniu i spaniu.

  4. O tak :)

  5. Twoje wzloty i upadki są całkowicie uzależnione od tego, co akurat czytasz.

  6. Tak też się zdarza.

  7. Przeżywasz traumę przez coś, co zdarzyło się „tylko” w książce.

  8. Tak.

  9. Masz w portfelu na wierzchu kartę do biblioteki, a nie prawo jazdy.

  10. Akurat w tym przypadku nie :)


  11. Myślisz o kolorach w kategoriach serii Penguin Classics.

  12. Nie.

  13. Deszczowe dni>słoneczne dni.

  14. Czasami tak :)


  15. Tak wyobrażasz sobie idealny dom.

  16. O taaak.

  17. Przechodzenie obok zamkniętej księgarni jest torturą, a kiedy jest otwarta, nie jesteś w stanie wyjść bez kupienia czegoś.Zadurzyłaś/eś się w sprzedawcy w księgarni tylko na postawie jego gustu książkowego.

  18. Uwielbiam wchodzić do księgarni nawet z pustym portfelem, żeby pooglądać książki :) Zakochałam się kiedyś w zwykłym chłopaku, nie sprzedawcy w księgarni, a jego gust książkowy też odegrał w tym rolę :)

  19. Za każdym razem kiedy rozpoczynasz nowy projekt, musisz najpierw przeczytać mnóstwo książek na jego temat. Zakładasz, że z książek nauczysz się wszystkiego.

  20. Tak, ale przeglądam też strony internetowe – co i tak sprowadza nas do czytania :)

  21. Nigdy nie wyśmiewasz tego, kto coś przeczytał, ale szydzisz z tych, co nie czytali.

  22. 50/50

  23. Kiedy ktoś przychodzi do Ciebie po radę, dajesz mu książkę.

  24. O ile obieca, że jej nie zniszczy…


  25. Tak wygląda Twoja walizka gdy jedziesz na wakacje.

  26. Wyglądała do tej pory :) Teraz mam Kindle’a więc mam wiele książek na jednym urządzeniu.

  27. Nie masz pojęcia, co robią na plaży ludzie, którzy przychodzą tam bez książek.

  28. Haha, prawda :)


  29. Stos książek przy Twoim łóżku zaczyna przypominać wieżę z gry Jenga.

  30. To w 100% prawda…

  31. Najseksowniej wyglądają dla Ciebie osoby, które trzymają w ręku książkę.

  32. Czasem.

  33. Im grubsza książka, tym lepsza.

  34. Lepsza, bo historia trwa dłużej.

  35. Oceniasz ludzi na podstawie ilości książek, które mają w domu. Ale książki i tak są lepsze niż konieczność zmagania się z ludźmi.

  36. Nie oceniam, ale dobrze wiedzieć, że są oczytani :) Można wtedy godzinami z nimi rozmawiać o samych książkach.

  37. Twoja wiara w ludzi wraca, kiedy ktoś przeczyta książkę, którą mu polecałaś/polecałeś.

  38. Nie. Po prostu jest mi wtedy bardzo miło :)

  39. Książka jest zawsze, zawsze lepsza.

  40. Ok :D

  41. Jedną z największych przyjemności w twoim życiu jest zapach książek.

  42. Może lepiej nie odpowiem na to pytanie…

  43. Bardzo przejmujesz się przemocą wobec książek.

  44. Tak. Tego nie mogę znieść.


  45. Oczywiście, że ćwiczysz!

  46. Jasna sprawa!

  47. Zachowujesz się czasami jakbyś cierpiała/ł na bezsenność.

  48. Czytanie do białego świtu… tak znam to :)

  49. A kiedy już zasypiasz, to zwykle z książką w ręku.

  50. Nie inaczej!

  51. Kończenie dobrej książki jest jak strata przyjaciela. Pomiędzy jedną a drugą książką jesteś zagubiona/y.

  52. Zdarza mi się uronić łzę…

#393. „Pretty Little Liars. Niewiarygodne” – Sara Shepard

POZDRAWIAM WAS SERDECZNIE Z PIĘKNYCH WYSP KANARYJSKICH! WRACAM 22.09.

„Niewiarygodne”


Tytuł: „Pretty Little Liars. Niewiarygodne”
Tom: 4
Autor: Sara Shepard
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 328
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-7515-175-6
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 21 lipca 2013

Sara Shepard to znana amerykańska pisarka. Dwie jej serie książkowe „Pretty Little Liars” i „The Lying Game” zostały zekranizowane i jako seriale są wyświetlane na kanale ABC Family. Seria książek „Pretty Little Liars” liczy sobie 14 tomów, a 12 zostało przetłumaczonych na język polski. „Pretty Little Liars. Niewiarygodne” to czwarty część z tej serii.

„Tęskniłyście? Dajcie sobie spokój z tym śledztwem albo i wam stanie się krzywda. A.”

Co słychać u czwórki przyjaciółek? Sytuacja między Spencer, a Melissą nie należy do najprzyjemniejszych, a ich stosunki są bardzo chłodne ponieważ siostry pałają do siebie nienawiścią. Melissa nie może wybaczyć Spencer tego, że ta najpierw kradnie jej chłopaków, a potem ważne prace domowe. Czy Spencer podoła mnogości kłamstw i zdobędzie prestiżową Złotą Orchideę? Hanna wylądowała w szpitalu i zapadła w śpiączkę po tym jak potrąciło ją auto prawdopodobnie prowadzone przez A. Na szczęście niedługo potem dziewczyna wraca do zdrowia, a Spencer wraz z Mną organizują dla niej bal maskowy. Tylko czy Hanna zdoła sobie przypomnieć kim jest A.? Rodzice Emily wysłali ją do ciotki w stanie Iowa, co ma posłużyć za terapię przeciwko jej homoseksualizmowi. Jak Emily zniesie pobyt w Iowa? Czy naprawdę wyleczy się ze swojej miłości do dziewczyn? Aria zostaje zmuszona do zamieszkania w małej klitce wraz z Byronem i jego dziewczyną Meredith. Ezra zostaje zwolniony ze szkoły i planuje przeprowadzę, czy to całkowicie przekreśli jego związek z Arią? I tym razem dziewczynom będzie groziło wielkie niebezpieczeństwo. Wróg będzie bliżej niż będą się tego spodziewały…

„Czasem przeszłość rodzi mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Szczególnie w Rosewood, miasteczku, gdzie trwa nieustająca gra pozorów.”

W historii pojawi się także Lucas i Jenna, nowe światło padnie na wydarzenia dotyczące jej wypadku. Dziewczyny będą miały mętlik w głowie. Nie wiedzą już w co wierzyć i czy Ali, którą znały faktycznie była ich przyjaciółką? Czy wraz ze śmiercią kolejnej osoby i znalezieniem mordercy Alison dziewczyny uwolnią się od smsów A.?

Sara Shepard z pozoru zwykłej młodzieżówki zrobiła powieść kryminalno-sensacyjną, w której nie brak zaskakujących zwrotów akcji, mrożących krew w żyłach tajemnic i kolejnych ofiar tajemniczego A. Jeśli oglądacie serial to z pewnością dostrzeżecie wiele różnic między fabułą książek, a tym, co reżyser pokazał na ekranie. Niektóre wątki zostały lepiej przedstawione, jednak to, co wyraźnie odróżnia serial od książek i nie działa na jego plus, to brak oddania klimatu powieści, która jest bardziej mroczna i drastyczna.

Czwarty tom z serii był równie dobry, co poprzednie. Przy „Pretty Little Liars” nie możecie narzekać na nudę. Akcja książek pędzi od samego początku, bohaterowie są świetnie wykreowani, a miasteczko Rosewood jest przedstawione bardzo realistycznie. „Niewiarygodne” polecam wszystkim, którzy mają już za sobą lekturę trzech poprzednich części tej serii, a ci z Was, którzy jeszcze jej nie znają niech najlepiej rozpoczną przygodę od tomu pierwszego. Polecam.

Z tej serii recenzowałam także:
1. „Kłamczuchy”
2. „Bez skazy”
3. „Doskonałe”

książka przeczytana w ramach Kryminalnego Wyzwania

#392. „The Walking Dead. Droga do Woodbury” – Robert Kirkman, Jay Bonansinga

„Droga do Woodbury”


Tytuł: „The Walking Dead. Droga do Woodbury”
Autor: Robert Kirkman, Jay Bonansinga
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 320
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-63248-76-5
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 13 września 2013

Robert Kirkman znany twórca komiksów wraz z świetnym pisarzem thrillerów Jay’em Bonansinga postanowili dostarczyć miłośnikom komiksów „The Walking Dead” czegoś więcej. Połączywszy swoje siły napisali cykl świetnych książek dla miłośników Żywych Trupów. Do tej pory ukazały się dwie części książek – „Narodziny Gubernatora” i „Droga do Woodbury”. Na podstawie komiksu pojawił się serial o tej samej nazwie, emitowany na kanale FOX, dwie gry planszowe (jedna na postawie tego właśnie serialu), linia figurek oraz gra komputerowa. Widać, mimo wszystko darzymy zombiaków miłością.

W poprzedniej części mogliście poznać samozwańczego Gubernatora nie mającego żadnych skrupułów, mogliście zobaczyć na czym polega walka z zombie, jak ich pokonać najszybciej. W drugiej części na główny plan wysuwa się miasteczko Woodbury, które stanowi ostoję i bezpieczną przystań dla ludzi szukających schronienia przed zombie. Ale nic nie jest za darmo, nawet w czasach kryzysu ochronę, pokarm i pomoc trzeba zdobywać pracą. Pracą fizyczną, bo pieniądze nie mają już wielkiej wartości.

Główną bohaterką drugiej części „The Walking Dead” jest Lilly Caul, która podobnie jak wiele innych ludzi, mieszka w jednej z prowizorycznych osad. Niestety, ta widmowa sielanka zostaje przerwana przez atak zombie w którym ginie dziewczynka, którą Lilly miała się opiekować. W wyniku tej sytuacji Lilly wraz z grupką przyjaciół opuszcza miejsce, w którym nie jest mile widziana, wyruszając w przerażającą i niebezpieczną drogę do innego miasta – Woodbury, które jawi dla nich niczym eden. Ogrodzone murami miasteczko pod samozwańczymi rządami Gubernatora gwarantuje spokój i ochronę przed hordą krwiożerczych zombie. Ale spróbuj się wychylić… a znowu znajdziesz się w wielkim niebezpieczeństwie.

Muszę przyznać, że kreacja głównej bohaterki, która jest całą sytuacją przerażona i do końca nie potrafi sobie radzić ze swoimi uczuciami, nie wzbudziła we mnie z początku sympatii. Z czasem jednak zyskała w moich oczach. W książce Kirkmana i Bonansinga ważne są także relacje międzyludzkie, które w obliczu tragedii najczęściej wcale nie szlachetnieją, a wręcz przeciwnie – na jaw wychodzą negatywne i mroczne strony ludzkiej osobowości. Miłośnicy krwawej jatki będą mogli spokojnie nacieszyć swoją wyobraźnię licznymi opisami mrożących krew w żyłach starć z zombie. Będzie krew, będą flaki, będą wszystkie inne możliwe wnętrzności i lecące w powietrze kończyny.

Uważam, że druga część w dalszym ciągu trzyma dobry poziom i nie jest wcale słabsza od części pierwszej. Książkę czyta się naprawdę szybko, historia wciąga od pierwszych stron rozkręcając się coraz bardziej z każdą kolejną. Kreacja żywych bohaterów powieści może wzbudzać różne uczucia, natomiast jeśli chodzi o kreację zombie… uczucia są raczej skrajnie negatywne i budzą jedynie strach. W tej powieści nie zabraknie także szybkich zwrotów akcji i absurdalnych wydarzeń graniczących z realnością. „The Walking Dead” to książki dla ludzi o wyszukanym guście czytelniczym.

Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o wydaniu – starannie przygotowane okładki i wnętrze książki tylko zachęcają do lektury. Czcionka jest w miarę duża także książkę czyta się dość szybko.

„The Walking Dead. Droga do Woodbury” to nie powieści na miarę ambitnej literatury, ale książki skierowane dla miłośników Żywych Trupów, którzy będą chłonęli każdą przeczytaną stronę czekając na więcej… zombie. Miłośników komiksów, książek, serialu, gier zapraszam dziś do Woodbury!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Sine Qua Non

Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam Fantastykę.

#391. Wyniki konkursu z Wydawnictwem MAG + LBA.

Pewnie wszyscy, którzy wzięli udział w konkursie bardzo się niecierpliwią. Kto jest zwycięzcą, kto?!
Przypomnę, że pytanie konkursowe brzmiało:

Wyobraź sobie, że możesz wyśnić sobie sen. Wybierz kolor piórka i opowiedz mi swój zwariowany, bajkowy, romantyczny lub całkowicie pomieszany sen. Jaki on będzie to już zależy od Ciebie.

Przyznam szczerze, że bardzo trudno było mi wybrać osobę, która zasługuje na książkę, ponieważ uważam (i nie kłamię), że każdy wpis konkursowy był bardzo kreatywny, ciekawy i zasługuje na nagrodę główną. Niestety, mam tylko jeden dodatkowy egzemplarz, także po długich dniach namysłu, postanowiłam nagrodzić…

Darth_Morrigan

Oto jej odpowiedź na zadanie konkursowe:

Wybieram czarne pióro – jak wiadomo dzięki klasykowi sf, Frankowi Herbertowi, „strach zabija duszę”, więc obietnica możliwości walczenia ze strachem przemawia do mnie najbardziej. Nie wiem czego się boję tak na prawdę – pająków? Nie sądzę by sen kazał mi walczyć z zastępami przerośniętych kątników i innych tarantul…
Otwieram oczy w wielkim, pustym domu. Wszystkie światła pogaszone, a na zewnątrz mrok, burza. W trwającym sekundę błysku pioruna widzę stojącą koło mnie postać olbrzymiego mężczyzny w zakrwawionym fartuchu, trzymającego siekierę – pamiętam go, w niezliczonych koszmarach z mojego dzieciństwa stał na moim łóżkiem z siekierą wzniesioną do ciosu, sparaliżowana strachem obserwuję jak kuca i otwiera właz do piwniczki, z której wychodzą postacie, które natychmiast rozpoznaję – każdej z nich zawdzięczam niezliczone nieprzespane noce i budzenie się z krzykiem i płaczem w dzieciństwie. Uciekam. Trzaskam za sobą drzwiami, bezskutecznie szukam klucza, by je zamknąć. Serce wali mi jak młotem, słyszę zbliżające się kroki ciężkich butów, biegnę dalej, dom to labirynt pokoi i schodów, zupełnie pusty, a jestem sama, sama, sama… Ejże! Przystaję nagle poirytowana, przecież jestem dorosła, trenuję boks,raz już w prawdziwym życiu obroniłam się przed napaścią, więc czemu zachowuję się jak przerażone dziecko? Mój wzrok przyciąga oparty o kominek łom, chwytam go w obie dłonie i próbuję sobie przypomnieć jakiś dobry tekst, którym w takich sytuacjach rzucają twardzi bohaterowie filmów… I już wiem:
„I’m not locked up in here with you. You’re locked up in here with me.”

Na maila od Zwyciężczyni czekam do czwartku 19.09. W razie nie otrzymania adresu do wysyłki, wybiorę kolejną osobę. Dla mnie każdy z Was jest Zwycięzcą! Mam nadzieję, że poszczęści się Wam w innym konkursie, który już niedługo :)


Już po raz trzeci zostałam nominowana do zabawy Liebster Blog Award, tym razem przez Basię Pelc z Czytelni. Dziękuję bardzo za nominację! Ja nominować nikogo nie będę, bo pewnie większość z Was już brała udział w tej zabawie. Teraz odpowiem na pytania zadane przez Basię!

1. Dlaczego odwiedzasz mojego bloga? Czy jest może coś co podoba Ci się w nim, a jeżeli tak, to co najbardziej? Uważam, że jesteś sympatyczną osobą piszącą dobre recenzje świetnych książek. Sama mówisz, że wolisz ambitniejszą literaturę i taką też u Ciebie na blogu widać. Podoba mi się kolorystka, szablon, czcionkę zmieniłabym na mniejszą, ale to moje zdanie :)
2. Wolisz czytać wieczorami, czy w ciągu dnia? Chyba wieczorami. Wtedy mogę spokojnie położyć się w łóżku i czytać godzinami, bo nikt mi nie przeszkadza.
3. Czy kiedy czytasz, to musisz mieć absolutną ciszę, żeby się skupić, czy jednocześnie potrafisz słuchać muzyki, lub oglądać telewizję? Kiedyś mogłam mieć włączoną muzykę, telewizor, obok ktoś mógł gadać. Teraz już nie.
4. Co dokładnie czujesz podczas czytania książki, którą uznałeś/aś za wspaniałą? Zapiera mi dech w piersi. Dosłownie. Czuję ciarki na rękach. Ale to zdarza się najczęściej podczas czytania kryminałów, sensacji czy thrillerów.
5. Ekranizację jakiej książki chciał(a)byś obejrzeć? Czy została już nakręcona, czy jeszcze nie? Jest sporo takich książek… ciężko wybrać mi jedną.
6. Literaturę którego kraju cenisz sobie najbardziej ? Cenię sobie skandynawskie kryminały, japońskie powieści i amerykańskie thrillery.
7. Wymień swoją ulubioną lekturę szkolną (o ile pamiętasz). „Harry Potter i Komnata Tajemnic”! Haha :) Naprawdę taką mieliśmy. Zaraz potem będzie „Nawiedzony dom”, „Lalka” i „Mistrz i Małgorzata” oraz dramaty Shakespeare’a.
8. Wymień ulubionego polskiego autora/autorkę. Niestety nie mam.
9. Jaką postać literacką cenisz sobie najbardziej? Wiele, nie mogłabym zdecydować się teraz na jedną konkretną.
10. Czym się kierujesz kupując książkę o której nigdy i nigdzie wcześniej nie słyszałeś/aś? Ceną? Promocją? Okładką? Czy zdarza Ci się taki zakup? Wtedy najczęściej gatunkiem, okładką i opisem z okładki oraz ceną :)
11. Jaką książkę teraz czytasz? Czytam kilka na raz… :D

#390. „Po drugie dla kasy” – Janet Evanovich

„Po drugie dla kasy”


Tytuł: „Stephanie Plum: Po drugie dla kasy”
Seria/tom: Stephanie Plum / 2
Autor: Janet Evanovich
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 415
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7574-764-5
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 7 lipca 2013

Janet Evanovich to znana i ceniona na całym świecie amerykańska pisarka powieści kryminalno-sensacyjnych. Sławę przyniosła jej seria książek o Stephanie Plum, niepokornej łowczyni nagród. Książki Evanovich zapewniają świetną rozrywkę i dreszczyk emocji, ale także bawią i podnoszą na duchu. Czytają je kobiety i mężczyźni.

Po drugi tom Stephanie Plum sięgnęłam już z Wydawnictwa Fabryka Słów dzięki uprzejmości Archer. Po tym jak zawiodłam się na tłumaczeniu, które zaserwowało swoim czytelnikom Wydawnictwo Amber, postanowiłam kontynuować lekturę tej serii z Fabryką Słów.

Witajcie w Grajdole, robotniczej dzielnicy Trenton. Stephanie szuka NS-a, niejakiego Kenny’ego Mancusa, który wpłacił kaucję za pośrednictwem firmy poręczycielskiej jej kuzyna Vincenta Pluma, jednak nie stawił się na rozprawie w sądzie. Ponieważ Steph jest łowczynią nagród, jej zadaniem jest dostarczenie na posterunek policji Mancusa, który tak się składa, jest spokrewniony z Joe Morellim, seksownym policjantem i kolegą z dawnych lat. Ponieważ Stephanie jest nowicjuszką w tej branży, prosi o pomoc kolejnego seksownego mężczyznę, wygę w tym fachu – Komandosa. Pomocną dłoń wyciągnie do niej także kobieta – ekscentryczna Lula, nowa pracownica Vinniego, którą Stephanie kiedyś poznała w szemranej dzielnicy, gdzie ta pracowała jako prostytutka do czasu brutalnego pobicia.

„Kiepski z ciebie łowca nagród, ale masz cholerne szczęście, a kiedy pracujesz nad sprawą, to jesteś zawzięta jak pitbull.”

Życie towarzyskie w Grajdole kręci się dzięki domom pogrzebowym, które, paradoksalnie, są miejscem spotkań. Jest to jedno z ulubionych miejsc babci Mazurowej. Pewnego razu Stephanie wybrała się razem z babcią na pewien pogrzeb i została poproszona przez właściciela domu pogrzebowego, Spiro Stivę, o znalezienie 24 trumien, które ktoś mu ukradł z magazynu. Sprawa trumien od początku wydaje się Steph podejrzana. Jak potoczą się jej śledztwa w sprawie schwytania Mancusa i znalezienia trumien? Czy uda jej się rozwiązać zagadkę zanim będzie za późno?

„Cukiereczku, popełnianie błędów to cała twoja kariera.”

Stephanie nie należy do orłów, ale w miarę szybko się uczy i jest zdeterminowana. Zwłaszcza, że musi zapłacić rachunki. Wszyscy stale jej mówią, że jest jak „wrzód na dupie”, jednak to ją wcale nie zniechęca. Zresztą, co tu dużo mówić Steph może zawsze liczyć na pomoc Komandosa i Luli, a i Joe czasem wyciągnie do niej pomocną dłoń.

Kolejna powieść Janet Evanovich jest równie dobra jak poprzednie tomy, które miałam okazję czytać. Wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu do ostatnich. Nie zabraknie także specyficznego humoru, który momentami rozbawia do łez. Ponieważ Stephanie pracuje nad kilkoma sprawami na raz, w powieści nie ma miejsca na nudę. Powoli też rozwijają się wątki na polu Stephanie-Joe i Stephanie-Komandos.

„Po drugie dla kasy” jest powieścią sensacyjno-kryminalną, która z pewnością przypadnie do gustu kobietom szukającym w literaturze wrażeń. Ponieważ nie czytałam tej serii od początku, a od połowy, drugi tom jest dla mnie 5 częścią przygód Stephanie Plum i mam zamiar dalej kontynuować przygodę z tą szaloną i budzącą od pierwszej strony sympatię łowczynią nagród. Serdecznie polecam!

Z tej serii recenzowałam także:
1. „Po pierwsze dla pieniędzy”
2. „Po szóste nie odpuszczaj”
3. „Szczęśliwa siódemka”
4. „Ósemka wygrywa”

książka przeczytana w ramach Kryminalnego Wyzwania