
„Doktor Sen”
Tytuł: „Doktor Sen”
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 656
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7839-618-5
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 10 października 2013
„Życie to koło, jego jedynym zadaniem jest się toczyć i zawsze wracać do punktu wyjścia.”
Stephena Kinga chyba nikomu przedstawiać nie trzeba, ten Amerykanin okrzyknięty przed wieloma laty mistrzem horroru nieprzerwanie do teraz dzierży ten tytuł. „Doktor Sen” to kontynuacja bestsellerowego horroru z roku 1977 – „Lśnienie”. Pewnie wielu z Was widziało nawet ekranizację tej książki. Stephen King wysoko postawił sobie poprzeczkę. W przypadku, gdy kontynuacja powieści jest pisana po tak wielu latach (36!), wcale nie trudno jest o literacką katastrofę. Najbardziej niesamowite jest to, że King stworzył dzieło, które nie tylko może spokojnie równać się z częścią pierwszą, czyli „Lśnieniem”, ale także może być uznane za lepsze. Osobiście uważam, że książka była naprawdę dobra i bez zająknięcia ją polecam.
Wróćmy na chwilkę do przeszłości… Panorama – jeden z najstarszych, luksusowych hoteli Kolorado, którym zajmował się w okresie zimowym John Torrance wraz z żoną Wendy i małym synkiem Danem oraz kucharzem Dickiem Hollorannem. Gdy w wyniku wybuchu kotła hotel uległ całkowitej destrukcji a oszalały John Torrance zginął w tym tragicznym wypadku, Danny wraz z matką przeprowadzili się do odległego od Panoramy małego mieszkania. Jednak mroczne siły z hotelu nie traktowały przeprowadzki czy zniszczonego hotelu jako bariery w dosięgnięciu Danny’ego. Na szczęście Dick Hollorann, który również posiadał pewne umiejętności (jasność) nauczył małego Danny’ego jak się chronić przed uciążliwymi zjawami, które są aż za bardzo żywe…

„Lśnienie”
Prawdziwy Węzeł to z pozoru wyglądający bardzo zwyczajnie ludzie jeżdżący po całym kraju kamperami i winnebago. Nie zwracają na siebie uwagi, są zwyczajni, często już wiekowi. Prawdziwi szukają ludzi z darem takim jak Dan, polują na nich, łapią i kaleczą, by wydobyć życiodajną dla nich parę, która powstaje w cierpieniu i bólu. Nazywani są pustymi diabłami. Mają pirackie imiona, które w pełni definiują ich drapieżną i złowrogą postać.
Poznajcie teraz Abrę Stone, która już od najmłodszych lat przejawiała niesamowite, paranormalne zdolności. Jednak z wiekiem zaczęła je ukrywać przed rodzicami, by nie sprawiać im kłopotu. Jedynie prababcia wiedziała prawdę o jej nadzwyczajnej naturze. W pewnym momencie Abra zdała sobie sprawę, że jej życiu zagraża wielkie niebezpieczeństwo ze strony tajemniczej kobiety w kapeluszu, której towarzyszy cała zgraja jej podobnych niby-ludzi. Abra telepatycznie skontaktowała się z Danem za pomocą tablicy w jego pokoju, a ten zgodził się jej pomóc zrozumieć wiele aspektów i chronić ją. Od tej pory Abrze towarzyszyć będzie czwórka dorosłych mężczyzn Dan, John, Billy i jej własny ojciec. Razem zjednoczą siły, by stoczyć walkę przeciw złu, które ponownie doprowadzi Dana do miejsca, gdzie przed laty stał hotel Panorama…
„Doktor Sen, też coś.” „Wszystko robi się mniejsze, kiedy wyciągnąć to na wierzch.”

„Doktor Sen”
Początek książki nie należał do łatwych, musiałam wgryźć się w fabułę, ale z każdą kolejną czytaną stroną wszystko się rozjaśniało i wyjaśniało. Z początku fabuła powieści przypomina bardziej historię obyczajową z kilkoma paranormalnymi elementami, jednak potem akcja książki nabiera niesamowitego, zawrotnego tempa, mrozi krew w żyłach i nie pozwala oderwać się od lektury. Realizm przeplata się z magicznymi elementami. Bohaterowie są świetnie wykreowani, z wielkim rozmachem i precyzją, jedyne do czego mogę się przyczepić to fakt, że mała, grzeczna, dwunastoletnia dziewczynka czasami za bardzo, co gryzło się z jej naturą. Muszę przyznać, że autor skrupulatnie wymyśla główne punkty akcji, do których precyzyjnie doprowadza zawiłą fabułę. Poruszył także kluczowy w historii Ameryki atak terrorystyczny na World Trade Center, a jeden z pracowników hospicjum zupełnie przypominał bohatera „Zielonej mili” – Percy’ego Wetmore. I pojawiło się już znane wszystkim z choćby „Joylandu” słowo ćwoki.
Zarówno „Lśnienie” jak i „Doktor Sen” poruszają ważne tematy – problem alkoholizmu (z którym swego czasu zmagał się sam pisarz, do czego teraz otwarcie się przyznaje), problemy z opanowaniem gniewu, a także odwieczna walka dobra ze złem. I mimo że główny bohater nie jest ucieleśnieniem kryształowego dobra, to czytelnik od razu widzi, że drzemie w nim ogromny potencjał, a przecież każdemu czasem zdarza się zbłądzić. Obie książki są powieściami, w których głównym motywem jest podejmowanie wyborów – nierzadko trudnych i bolesnych.
Przyznam szczerze, że nie jest wcale łatwo napisać recenzję tej książki, z tego względu, że zbyt wiele się na raz dzieje, a są to wątki na tyle ważne, że nie mogłam pominąć ich w mojej recenzji. Mam nadzieję, że nie zdradziłam Wam zbyt wiele jednocześnie zachęcając tych z Was, którzy „Doktora Sen” jeszcze nie znają do lektury tej książki. Tak jak ostrzegawczo pisze pod koniec swojej książki sam Stephen King… chyba już zawsze będę się zastanawiała nad tym, kto siedzi za kierownicą kamperów… Serdecznie polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam Fantastykę.
Otagowane:Czytam Fantastykę, dramat, fantastyka, horror, literatura amerykańska
Ostatnio wszędzie widzę recenzje tej książki, w większości pochlebne :)
Muszę przeczytać najpierw „Lśnienie”.
Ja z kolei muszę sobie odświeżyć „Lśnienie”, zanim sięgnę po tę powieść. Cieszę się, że King wciąż jest w formie!
@KulturkaMaialis: czy to zachęca Cię do lektury? :)
@Paweł Kosmala: tak, najpierw trzeba zacząć od „Lśnienia”. To podstawa w przypadku tych książek.
@Isadora: ja „Lśnienie” czytałam w wieku 18 lub 19 lat, bo dostałam książkę na 18-tkę. Film widziałam najpierw, ale książka jest zdecydowanie lepsza.
Czytałam Lśnienie, ale nie czytałam kontynuacji mimo tego że jest o niej głośno na blogach, w księgarniach, na facebooku. Dzięki Twojej recce mam ochotę na nią :)
Zdradziłaś wszystkiego w sam raz :) Zgadzam się oprócz tego, że akcja nie zmrozila mi krwi w żyłach :D
Oj, jak mnie cieszą takie recenzje książek Kinga…Zwłaszcza, że „Doktor Sen” w pełni na tak pochlebna zasługuje. :)
łał – jaka synchronizacja :) Ja też dziś opublikowałem recenzję najnowszego Kinga, „dojrzewałem” do niej blisko 2 tygodnie po zakończeniu lektury. Twoje przemyślenia i opinię stanowczo podzielam !
@Martha Oktawianowa: cieszy mnie to bardzo, oczywiście książkę serdecznie polecam :)
@Katarzyna K.: uff, dzięki hehe :) mnie momentami akcja przerażała, jednak nie tak jak w „Lśnieniu”.
@Ewa Książkówka: dokładnie tak!
@TommyKnocker: no proszę, ale mamy synchronizację :) Ja przeczytałam ją 5 dni temu, ale też musiałam się zebrać w sobie, by napisać recenzję.
super wpis Miqa, musze dorwać tą książkę muuuuszę!
Ostatnio nie mam ochoty na prozę Kinga, bo męczy mnie jego gawędziarski styl i tzw. wodolejstwo, dlatego tym razem podziękuję.
Bardzo, bardzo dobra!:))
O tak dawna próbuję zacząć przygodę z Kingiem, że już sama nie wierzę w to, że kiedyś w końcu zacznę :)
@Czytelnia – Basia Pelc: musisz, musisz, musisz! :)
@Cyrysia: och, szkoda :( Ja dawno nic jego nie czytałam, więc teraz za jednym zamachem pochłonęłam „Doktora Sen” i żądna więcej sięgnęłam po „Carrie”, która okazała się być gorszą powieścią, ale i tak dobrą.
@Scathach: to prawda!
@Karriba: kiedyś na pewno zaczniesz :) Musi nadarzyć się dobra okazja.
Aaa wszędzie „Doktro sen” a ja nie mam swojego egzemplarza :(
Muszę mieć tę książkę! :)
Ja się staram namawiać do nieporównywania „Lśnienia” i „Doktora Sen” (choć od porównań nie idzie tu zupełnie uciec ;)), bo chyba jednak gatunkowo są dość różne – obie bardzo dobre, ale w inny sposób. A przynajmniej tak sądzę, bo wprawdzie ledwie sam spisywałem wrażenie z „Doktora Sen”, to „Lśnienie” czytałem już dość dawno i chyba trochę żałuję, że go nie odświeżyłem. Ciekawe jakie są wrażenie z przeczytania obu książek po sobie… Może kiedyś, za kilkanaście lat wrócę do nich w ten sposób :)
Bardzo mnie cieszy Twoja ocena, bo nie ukrywam, że na kontynuację „Lśnienia” bardzo mocno czekałam. Książka już zamówiona w bibliotece, pozostaje swoje od odczekać i można czytać :)
@Dosiak: koniecznie musisz go zdobyć, polecam :)
@Ewa: w rzeczy samej! Warto choćby z czystej ciekawości sięgnąć po kontynuację „Lśnienia”.
@Dobry Jan: masz rację, „Lśnienie” to był w głównej mierze horror tutaj mamy jednak więcej obyczajówki, co nie zmienia faktu, że znalazły się przerażające sceny (choć nie wprawiały serca w palpitacje). Faktycznie ja też czytałam z kilkuletnią przerwą, ale na pewno kiedyś przeczyta te książki obie po kolei.
@Beatriz: super :) W mojej bibliotece to można byłoby sobie o niej tylko pomarzyć…
Hmm, brzmi ciekawie, więc chyba będę musiała sięgnąć, ale przedtem… Przeczytam Lśnienie, które kiedyś porzuciłam na półce z braku czasu ;)
Oj, dawno nie czytałem już niczego z twórczości Kinga, a przyznaję, że jego książki całkiem sobie cenię. Jeśli tylko się przyłoży, potrafi wykreować naprawdę interesujące światy, jak choćby w cyklu „Mrocza wieża”.
świetna recenzja.. Lśnienie przeczytałem jakieś 10 lat temu i myślę, że zakupie ebooka chyba, że wcześniej pojawi się w bibliotece… narobiłaś smaka na Kinga :)
Niestety, nie czytałam „Lśnienia”, tak więc „Doktor Sen” jest dla mnie jeszcze niedostępny, ale książkę planuję kupić na urodziny koleżance – fance Kinga. Myślę, że będzie zadowolona ;)
Pozdrawiam!
@Zajeckicajec: ojj nieładnie! :) Koniecznie „Lśnienie” przeczytaj w pierwszej kolejności.
@Ambrose: niestety „Mrocznej wieży” nie czytałam, ale skoro doceniłeś właśnie tę książkę to na pewno ją przeczytam :)
@Takitutaki: cieszy mnie to bardzo :) Czas ponownie sięgnąć po książki Kinga!
@Cinnamon: z pewnością!
A mi dobrze czytało się początek książki – był tak bardzo w stylu „Lśnienia”. Ale i reszta mi się podobała. King nie zawiódł;)
Czaję się już na tę książkę, od kiedy było wiadomo, że pojawi się w Polsce. „Lśnienie” czytałam i oglądałam – King po raz kolejny porwał mnie w swój pokręcony świat, dlatego z tym większa chęcią sięgnę po kontynuację tej historii :)
Ciekawa recenzja.Książka z pewnością na mnie jeszcze poczeka, bo najpierw sięgnę po „Lśnienie”
Zazdroszczę, że już jesteś po lekturze. Mam w planach tę powieść przeczytać do końca roku.
@Azumi: to prawda, nie zawiódł :)
@Kamyk: mam nadzieję, że Ci się spodoba. Trzymam kciuki byś jak najszybciej zdobyła „Doktora Sen”.
@Andra: tak też zrobić trzeba :)
@Awiola: trzymam kciuki byś się wyrobiła w czasie! :) Pozdrawiam!
„Lśnienie” czytałam wieki temu, dlatego zanim przystąpię do lektury „Doktor sen”, wypadałoby odświeżyć sobie pewne fakty. Szczerze, nie wiem kiedy to zrobię, ale książka ta doczeka się swojego czasu.
Koniecznie muszę polecić mężowi, który jest fanem twórczości Kinga. Ja czytuję go rzadziej, ale może też się skuszę:)
To King, więc nic dziwnego, że jest super :)
Lśnienie czytałam wieki temu i chyba muszę sobie odświeżyć pamięć przed czytaniem najnowszej książki Kinga :) czuję, że zrobi na mnie wrażenie, bo mam wśród znajomych kilka osób, które rzadko sięgają po książki, a ta wyjątkowo ich wciągnęła :)
@Natula: ja nie odświeżałam „Lśnienia”, ale kiedyś przeczytam jedną książkę za drugą i zobaczymy jak spodoba mi się taka kombinacja.
@A_psik: poleć, poleć! Mam nadzieję, że mu się książka spodoba.
@Paulina Król: to prawda.
@Magda: możesz, ale nie musisz, bo tu historia jest inna, chociaż niektóre fakty są ważne. Ale autor często do nich wraca.
Czytałam kilka książek Kinga. Jedne lepsze, inne gorsze. Wiadomo, że z tym bywa różnie :) Mimo to lubię autora i chętnie sięgnę po omawianą przez Ciebie książkę :)
ps. recenzja dodana do „Czytam Fantastykę”
pozdrawiam :)
nooo, ja jestem ciekawa, czy rzeczywiście King podołał zadaniu, jak Ty i inni piszecie ;-) mam ogromnego smaka na tę książkę!