
„Skrzydła nad Delft”
Tytuł: „Skrzydła nad Delft”
Autor: Aubrey Flegg
Wydawnictwo: Esprit
Liczba stron: 256
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-61989-82-0
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 1 lipca 2012
„Skrzydła nad Delft” to trylogia opisująca historię Louise Eeden autorstwa Aubrey Flegg. Autor przenosi czytelnika w drugą połowę XVII wieku, do holenderskiego miasta Delft. Książka zdobyła tytuł „najlepszej irlandzkiej powieści roku”. Warto ją przeczytać? Zdecydowanie tak!
Główną bohaterkę – 16-to letnią Louise Eeden poznajemy w kwietniu 1654 roku, kiedy to razem ze swoją starą nianią Annie, wybiera się do pracowni znanego artysty, malarza Jacoba Haitinka, przed którym jej ojciec Andreas postawił zadanie sportretowania ukochanej córki. Ojciec Louise to znany projektant porcelany, który pragnie rozszerzyć swoje wpływy i powiększyć zyski. Dlatego też Louise została obiecana synowi liczącego się w przemyśle porcelanowym na wielką skalę oraz przyjacielowi ich rodziny, Reynierowi DeVriesowi. Małżeństwo to wydaje się być idealne nie tylko dlatego, że stanowiłoby idealne zabezpiecznie finansowe dla obu rodzin, ale także dlatego, że Louise i Reynier znają się od dziecka. Jednak dziewczyna nie czuje nic do chłopaka, którego traktuje bardziej jak przyjaciela niż potencjalnego męża.
Gdy tylko Louise przekracza próg pracowni malarza, poznaje jego ekscentryczną osobowość oraz jego pomocnika, 18-to letniego czeladnika Pietera Kunsta. Mimo że chłopak jest brzydki dziewczyna od razu czuje do niego sympatię. Pracowity Pieter po śmierci ojca podjął pracę w barze by wspomóc matkę. Mimo że Louise i Pieter to dwa inne światy, które dzieli nie tylko majątek, status społeczny, ale także religia i poglądy. Czy Louise spełni marzenie ojca i chorej na gruźlicę matki i wyjdzie za bogatego Reyniera? A może podąży drogą, którą wyznaczy jej serce? Jak potoczą się losy 16-to letniej myślicielki kochającej naukę? Sprawdźcie sami!
Dużym plusem tej powieści jest wiarygodne przedstawienie holenderskiego miasta, które jednak różni się przecież od teraźniejszych Delft. Opisy są bardzo obrazowe, realistyczne i wiele wnoszą do treści powieści. Autor dużą uwagę poświęca w książce malarstwu. Bardzo skrupulatnie opisuje proces wydobywania kolorów oraz samo malowanie. Bohaterowie powieści to bardzo barwne postaci, bardzo precyzyjnie wykreowane (żywot niektórych pojawiających się postaci jest nawet udokumentowany historycznie!). Louise zasługuje na największą uwagę, gdyż jest postacią wszechstronną, otwartą na świat, naukę i nowe filozofie. Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na przepiękną okładkę. Zagięcia okładki również są ozdobione ilustracjami. Także w książce znajdzie się kilka ilustracji prezentujących postaci z powieści (tym razem nie w kolorze, a czarno-białe).
„Skrzydła nad Delft” to lekka powieść, która jednak niesie ze sobą pewne przesłanie. Przede wszystkim ukazuje moc miłości, przyjaźni, wiary oraz więzi rodzinnych i poświęcenia. Serdecznie polecam tę barwną powieść każdemu, kto ma ochotę poznać historię Louise i jej portretu, ale także każdemu czytelnikowi, który szuka lektury dającej do myślenia. Książka z pewnością przypadnie do gustu nastolatkom, ale dorośli również bez problemu docenią literacki kunszt autora i jego pomysłowość. Ja z wielką niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnych tomów z tej serii. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy Louise… Polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :