Archiwum kategorii: Wydawnictwo Kojro

#140. „Miecz. Strażnicy Sampo I” – Timo Parvela

"Miecz. Strażnicy Sampo I"


Tytuł: „Miecz. Strażnicy Sampo I”
Autor: Timo Parvela
Wydawnictwo: Kojro
Liczba stron: 200
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-928235-2-0
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 7 lutego 2012

„Miecz” to pierwsza część trylogii o nazwie „Strażnicy Sampo” fińskiego autora Timo Parvela. „Miecz” łączy motywy fińskiego eposu „Kalevala” z elementami fantastyki i realizmu wzbogaconego przez pomysłową wyobraźnię autora.

Książka jest podzielona na trzy części: „Kantele”, „Miecz” i „Kopalnia”. Oprócz tego historia, którą opowiada narrator wszechwiedzący jest podzielona na rozdziały, które stanowią niejako krótkie streszczenie danego rozdziału.

Zacząć trzeba od wyjaśnienia czym jest „Sampo” „Był to róg obfitości, który przynosił nieograniczone ilości pożywienia, bogactwa i dobrobytu. Ten, kto posiadał Sampo, otrzymywał wieczne szczęście i wszelką władzę.” Jednak, jak to nierzadko bywa z takimi przedmiotami, gdy ktoś ma dużo, chce więcej. Taka sytuacja doprowadziła do walki, „podczas której Sampo rozpadł się na kawałki i zatonął w morzu.” Jednak na tym rozpadzie nie kończy się historia rogu obfitości…

Książkę rozpoczyna pewno wydarzenie, które budzi ciekawość w chłopcach. Podczas Święta Wiosny, na zakończenie roku szkolnego dwaj chłopcy mają zagrać na instrumencie o nazwie kantele. Jednak ich przedstawienie zmienia się w coś, czego nie można zatrzymać, coś co ogarnia zebrane tam osoby, jednocześnie niesie ze sobą niespotykany mrok… Od znajomego rodziców dowiadują się o roli jaka została im przeznaczona – mają za zadanie zostać strażnikami odłamków Sampo, podobnie jak ich rodzice. Jednak ich zadanie jest bardzo skomplikowane. Nie tylko muszą odnaleźć magiczny przedmiot, ale również nie dopuścić do tego by lud Pohjoli je odnalazł przed nimi. Dzieci będą musiały stawić czoła niezliczonym przeciwnościom, począwszy od tych w postaci ludzi, jak i tych w postaci stworów. Czy dziewczynkom i chłopcom uda się tak zgrać, by uchronić pradawne Sampo? Jaką rolę odegra w powieści tytułowy „Miecz”? Tego wszystkiego musicie dowiedzieć się sami!

Książkę czyta się szybko, nie tylko dlatego, że nie jest długa, ale także dlatego, że historia grupy dziewczynek i chłopców wciąga. Powieść jest pełna tajemniczości i magii, a przygody dzieci ciekawe i wciągające. Jednocześnie bohaterowie są bardzo realistyczni, więc świat metafizyczny miesza się ze światem rzeczywistym. Pojawi się też bardzo ważny motyw walki dobra ze złem.

„Miecz. Strażnicy Sampo I” to książka przygodowa przeznaczona nie tylko dla dzieci. Bardzo lubię literaturę skandynawską dlatego też bez wahania postanowiłam przeczytać i zrecenzować tę książkę. Również fani gatunku fantasty oraz mitologii docenią kunszt literacki Timo Parvela. Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy dzieciaków i mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać kolejne części z tej trylogii. Polecam :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Kojro

#52. „Lit-6” – Risto Isomäki

"Lit-6"


Tytuł: „Lit-6”
Autor: Risto Isomäki
Wydawnictwo: Kojro
Liczba stron: 311
Data wydania: 2008
ISBN: 978-83-9164-587-1
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 7 sierpnia 2011

Każdy z nas słyszał o bombach atomowych i o tym, jakie skutki wywołały. „Możemy sobie zadać pytanie, czy ludzkość odniesie jakiekolwiek korzyści z odkrywania tajemnic przyrody.” jak powiedział Pierre Cuirie. Najbogatsze kraje świata budują całe miasteczka, tak by móc spokojnie badać działania i efekty bomb jądrowych. Sięgnijmy dalej, do Japonii, gdzie w 1945 roku Amerykanie zrzucili dwie bomby atomowe na Hiroszimę (Fat Man) i Nagasaki (Little Boy). Nie trzeba wspominać jak tragiczne w skutkach były to decyzje.

W Japonii ktoś kradnie moduły LR. Widać, że kradzież była idealnie przygotowana. Na miejscu przestępstwa japońska policja znajduje zwłoki 8 mężczyzn, strażników pracujących w firmie Yoshikawa, gdzie pilnie strzeżono reaktora atomowego z serii Rapid-L. Japończycy postanawiają poinformować o tej kradzieży Amerykanów. Na tym jednak się nie kończy, bo po pewnym czasie francuska siedziba bezpieczeństwa informuje Amerykanów, że u nich też coś skradziono… 180 gramów dziewięćdziesięcioprocentowego plutonu-239 zniknęło z paryskiego koncernu Argeva – jeśliby połączyć te wydarzenia ze sobą to światu może grozić wielkie niebezpieczeństwo.

Akcja książki w dużej mierze dotyka tematyki bomb atomowych i terroryzmu. Pościgi, strzelaniny, poszukiwania tropów, fałszywe wskazówki ale też wątek romantyczny – to wszystko znajduje się w thrillerze Risto Isomäkiego.

„Mamy prawdopodobne wątki i kompletnie fałszywe tropy idące w różnych kierunkach. Jest ich bardzo dużo i zazwyczaj potrzeba czasu, zanim wszystko zacznie się klarować.”

Lauri Nuri, agent amerykańskiej organizacji Nuclear Terrorism Unit postanawia rozwiązać zagadkę kradzieży izotopów litu i plutonu. Pewnego dnia do jego biura przychodzi kobieta, która twierdzi, że na pewnym przyjęciu słyszała rozmowę mężczyzn, którzy wspominali o „licie-6”. Weryfikacja tych informacji okazuje się być łatwa i już po chwili kobieta staje się głównym świadkiem. Lauri wraz z Alice, swoją kobietą i współpracowniczką, postanawiają zapobiec tragedii, która ewidentnie wisi w powietrzu. Ale jeśli ma się do czynienia z przeciwnikami, którzy potrafią przewidzieć ruch agentów, to zadanie będzie bardzo skomplikowane.

Przestępcy zostawiają policji wyraźne ślady, wskazówki. Ale wszystko w tej układance wydaje się być zbyt łatwe do złożenia w całość. Co wspólnego z całą sytuacją ma japońska organizacja Yakuza? Czy ktoś chce specjalnie naprowadzić policję na fałszywe tropy, tak by nie domyślili się prawdy? Czy Lauriemu i jego agentom uda się odkryć złodzieja i zatrzymać go przed wcieleniem swojego zabójczego planu w życie? Czy starczy im czasu?

Dużym plusem książki jest akcja, która trzyma czytelnika w napięciu już od pierwszych stron po ostatnie. Ciężko jest oderwać się od lektury, w której co chwilę coś się dzieje. Dodatkowo wielowątkowa fabuła pozwala poznać wszystkie postaci i sytuacje w szybkim tempie, a akcja toczy się w różnych miejscach w tym samym czasie.

Nigdy wcześniej nie czytałam thrillera ekologicznego, na dodatek z elementami fantastyczno-naukowymi, które nie będą przeszkadzały laikowi. Fiński pisarz stworzył jedyną w swoim rodzaju lekturę, która zainteresuje nawet osobę, która do chemii i fizyki nigdy smykałki nie miała. Polecam :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Kojro

#44. „Harjunpää i kapłan zła” – Matti Yrjänä Joensuu

"Harjunpää i kapłan zła"


Tytuł: „Harjunpää i kapłan zła”
Autor: Matti Yrjänä Joensuu
Wydawnictwo: Kojro
Liczba stron: 320
Data wydania: 2005
ISBN: 83-916458-2-7
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 23 lipca 2011

„Harjunpää i kapłan zła” to wielowątkowa powieść, w której autor równolegle prowadzi 3 historie. Metafizyka jest odczuwalna już od pierwszych kart książki i towarzyszy czytelnikowi do samego końca. Warto również zwrócić uwagę na delikatnie wplecione wątki filozoficzne i skrupulatnie skonstruowanych bohaterów. Zapraszam Was do świata Mattiego Yrjänä Joensuu, helsińskiego policjanta i pisarza kryminałów znanych na całym świecie.

„Był synem albo córką Macierzy – zależało to zawsze od tego, w jakiej postaci pojawiało się przed nim bóstwo.”

„Góra Diabła” to dom „Gnoma” czy też mężczyzny znanego pod postacią Kapłana (łatwo się domyśleć, że chodzi o tytułowego Kapłana Zła). Jego zadaniem jest oczyszczenie świata ze zła, tak by cel Macierzy został osiągnięty. Musi spowodować by Wielki Wybuch nastał ponownie i zebrał ze sobą duże żniwo – wtedy Gnoma będzie czekała nagroda wiekuistego życia u boku Macierzy. Posługujący się biegle łaciną mężczyzna usiłuje znaleźć chłopca, którego mógłby na swój rytualny sposób adoptować. I wtedy Leena, dziewczynka którą poniekąd uratował, przyprowadza do niego Mattiego, który potrzebuje pomocy. Wierząc w słowa Kapłana, chłopiec oddaje mu siebie. Czy Gnomowi uda się adoptować chłopaka? Czy uda mu się poświęcić niewinne dziecko dla dobra Macierzy i swojego zbawienia?

„Teraz policjant poczuł, że w powietrzu unosi się też inna woń, szybko przenikająca do nozdrzy – woń poszarpanego ciała i krwi.”

Nadkonstabla policji z Wydziału Kryminalnego Timo Harjunpää poznajemy dopiero w 5 rozdziale. Zostaje wezwany do mieszkania, gdzie para nieboszczyków gnije już od miesięcy, a ich chory psychicznie syn przebywa razem z nimi. Zaraz po wyjściu z tego mieszkania, Timo zostaje wezwany na stację Hakaniemi, gdzie zginął pewien mężczyzna. Nie wiadomo czy było to samobójstwo czy wypadek… a może dobrze zorganizowane morderstwo? Zwłaszcza, że pociąg nie uderzył w ofiarę. Mężczyźnie udało się „wcisnąć w otwór pomiędzy wagonami.” W swoim życiu Harjunpää widział już wiele, ale w najbliższych dniach stanie przed najcięższym z zadań. Na dodatek jego koledzy łączą tę sprawę z inną, podobną w której człowiek został wepchnięty pod tory. W obu miejscach zdarzenia pojawia się pewna staruszka…

Jako trzecią historię autor wplótł tu rodzinę Moiso. Ojciec Mikko, pisarz rozwiódł się ze znęcającą się nad nim żoną Cecilią i opuścił dom, zostawiając pod opieką kobiety córkę i syna, by móc w spokoju pisać książki o szczęśliwej rodzinie, której nigdy nie doświadczył. Dlaczego i on zostaje wplątany w tę sprawę?

„Alea iacta est.”* (kości zostały rzucone)

Jeśliby dobrze przyjrzeć się okładce, to po lewej stronie na zdjęciu widać rozmytą postać, jakby ducha… czy jest to Kapłan Zła? Czy Timo ma do czynienia z seryjnym mordercą?

„(…) śmierć człowieka zawsze oznacza koniec jednego świata, tego konkretnego świata, w którym umarły był BYTEM i odbierał inne istnienia w wyjątkowy sposób, tylko i wyłącznie ze swojego punktu widzenia.”

Książka ta to nie tylko dobrze skonstruowana powieść z wątkiem kryminalnym. Jest to także mądra lektura poruszająca problemy, z którymi ludzie muszą zmagać się na co dzień: dyskryminacja, znęcanie się dzieci nad rówieśnikami, przemoc w rodzinie, alkoholizm, samotność ale także książka odkrywa wagę miłości. Nie jest to łatwa lektura. Jest to książka nad którą czytelnik będzie musiał się dłużej zastanowić. U mnie wywołała momentami uczucie smutku i niesprawiedliwości. A zakończenie wprawiło mnie w niemałe osłupienie. Polecam, bo jest to lektura warta przeczytania.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Kojro

Po przeczytaniu książki polecam zapoznanie się z filmem, który powstał na jej podstawie. A oto trailer z polskimi napisami.

#16. „Wirus Ebola w Helsinkach” – Taavi Soinivaara

"Wirus Ebola w Helsinkach"


Tytuł: „Wirus Ebola w Helsinkach”
Autor: Taavi Soininvaara
Wydawnictwo: Kojro
Liczba stron: 270
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-928235-1-3
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 4 czerwca 2011

Generał Raimo Siren, Dowódca Operacyjny Sił Obronnych, po upojnej w smaki i napoje wyskokowe kolacji wraca do domu. Prowadząc auto, szuka numeru telefonu w komórce, tylko od czasu do czasu zerkając na pustą z pozoru drogę. Nagle uderza w dziewczynkę jadącą na rowerze. Wykonuje liczne manewry, ale wypadek jest nieunikniony. Tą sceną otwiera się wspaniała sensacyjno – kryminalna powieść Taavi Soininvaary.

Finlandię obiega straszna informacja: wirus Ebola – Helsinki zaatakował. Informacja dopiero po 3 miesiącach zostaje podana do wiadomości publicznej. Wirusolodzy bezustannie pracują nad wynalezieniem lekarstwa na zabójczy typ wirusa.
Szczepionkę wynajduje wirusolog Arto Ratamo. Ale ponieważ jest bardzo zmęczony, przykleja kartkę na monitor komputera z wiadomością dla kolegów, że odnalazł antidotum. Wzór zapisuje w notesie, nie wprowadzając go do komputera. I wraca do domu, do swojej żony z którą od dawna nie łączy ich nic prócz wzajemnej zajadłości i bezgranicznej miłości do małej córeczki.

W książce pojawiają się dwie równoległe historie prowadzonej na jednej płaszczyźnie – historia generała Sirena i wirusologa Ratamo.

„(…) rozumiał oczywiście, jakie znaczenie mogły mieć dla wojska wirus Ebola – Helsinki i szczepionka. Byłyby one niezwykle przydatne dla każdej organizacji terrorystycznej, ruchu niepodległościowego i wojskowej dyktatury, która nie miała środków lub możliwości, żeby zdobyć broń jądrową.”

Profesor Manneraho, przełożony Arto, nakazuje wirusologowi by oddał mu wszystkie notatki i nie mówił nikomu więcej o swoim odkryciu. Potajemnie kontaktuje się z generałem Sirenem chcąc przywłaszczyć sobie chwałę za odkrycie antidotum. Generał knuje misterny plan, który ma pomóc mu w uniknięciu kary za popełnione pod wpływem alkoholu przestępstwo.

Nagle zamordowany zostaje profesor Manneraho. Kto stoi za tą okrutną zbrodnią? Ale to nie koniec, ponieważ zamordowana zostaje żona wirusologa Arto Ratama. Ktoś strzelił do niej z pistoletu, oddając strzały prosto w głowę. Kto i dlaczego zabija? Czy to Arto zabił profesora, który chciał przypisać jego zasługi sobie? Czy zabił swoją żonę, ponieważ nie mógł już dłużej z nią żyć? A może ktoś go wrabia? Wirusolog znika z domu. Policja poszukuje go jako winnego obu zbrodni. Na dodatek, jako jedyny zna formułę szczepionki przeciwko wirusowi Ebola. W międzyczasie młodym wirusologiem zaczynają się interesować Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji. A ktoś bezwstydnie manipuluje ludźmi i faktami na swoją korzyść…

Ktoś może powiedzie „to już było”. Możliwe, ale nie było w takim stylu. „Wirus Ebola w Helsinkach” to świetna książka trzymająca w napięciu do ostatniej chwili. Jeśli szukacie czegoś nowego i przyprawiającego o dreszcze ekscytacji, nie będziecie zawiedzeni. Chyba nikt też nie powinien być zdziwiony, że autor jest jednym z najpoczytniejszych pisarzy w Finlandii.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Kojro