Archiwum kategorii: Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#238. „Śmiercionośne fale” – Carrie Ryan

„Śmiercionośne fale”


Tytuł: „Śmiercionośne fale”
Autor: Carrie Ryan
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 450
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-61386-13-1
Ocena: 8,5/10
Data przeczytania: 19 sierpnia 2012

„Śmiercionośne fale” to drugi tom trylogii „Lasu Zębów i Rąk” napisany przez amerykańską pisarkę Carrie Ryan. Seria ta szybko zyskała miano bestsellera. Pierwszy tom tej trylogii miałam okazję czytać jakiś czas temu, zainteresowanych odsyłam do mojej recenzji ”Lasu Zębów i Rąk”.

„Śmiercionośne fale” osadzone są w bardzo mrocznym świecie po zagładzie, gdzie albo jesteś żywy i ukrywasz się, albo jesteś zombie. Akcja z początku rozgrywa się powoli, jednak z każdą kolejną stroną nabiera niebezpiecznego tempa. Charakterystyczne dla pióra Carrie Ryan będą nagłe zwroty akcji i niespodziewane tajemnice wychodzące na jaw, a dzięki temu książka okaże się fascynująco wciągająca.

Po wydarzeniach, które miały miejsce w pierwszym tomie czytelnik pozna nową bohaterkę – Gabrielle, która wraz z matką Mary mieszka w mieście Vista. Vista to wyjątkowe miasto, które otacza Ocean i Bariera, której zadaniem jest odgrodzenie mieszkańców miasteczka od zamieszkujących tereny poza granicami miasta martwych ludzi – Mudo. Mimo niebezpieczeństwa czającego się za murami Bariery, Gabrielle wiedzie spokojne i bezpieczne życie, które gwarantuje jej matka. Niestety do czasu. Nagle wszystko w mgnieniu oka się zmienia. Połowa przyjaciół Gabry ginie, a druga połowa zostaje uwięziona. Świat nastolatki staje do góry nogami, a wszystko przez jedną noc spędzoną za Barierą. Na dodatek Gabra będzie musiała wybierać między znajomością z chłopakiem znanym od zawsze i drugim, bardzo tajemniczym… Gabra aby naprawdę dowiedzieć się kim jest i by ocalić swoje życie będzie musiała zmierzyć się z prawdą oraz podjąć niebezpieczne środki i wkroczyć do „Lasu Zębów i Rąk”. Jak potoczą się losy bohaterów tego tomu?

Mary jest bohaterką z pierwszego tomu, teraz już dorosłą kobietą, która nawinie myślała, że udało jej się pozostawić mroczną przeszłość za sobą. Jednak w świecie „Lasu Zębów i Rąk” nic nie pozostaje ukryte na zawsze, prawda w końcu musi wyjść na jaw…

Muszę również zwrócić uwagę na oprawę graficzną, która zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz jest świetna i od razu przykuwa wzrok. Jak to wygląda na zewnątrz to możecie już teraz zobaczyć, jednak co jest wewnątrz – nie zdradzę.

Drugi tom naprawdę okazał się być dużo lepszy od pierwszego, także wszystkie osoby, którym pierwszy tom nie do końca przypadł do gustu mogą spokojnie sięgnąć po drugi i przekonać się na własne oczy, że jest lepszy :)

„Śmiercionośne fale” serdecznie polecam wszystkim tym, którzy pierwszy tom z lepszym lub gorszym wrażeniem mają za sobą, oraz wszystkim tym, którzy lubią i chcą przeczytać wciągający paranormal z gatunku fantastyki młodzieżowej. A ja z wielką niecierpliwością będę teraz wyczekiwała trzeciego tomu.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#209. „Chłopiec w walizce” – Lene Kaaberbol, Agnete Friis

„Chłopiec w walizce”


Tytuł: „Chłopiec w walizce”
Autor: Lene Kaaberbol, Agnete Friis
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron:
Data wydania: (przed premierą) 2012
ISBN: 978-83-61386-17-9
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 24 czerwca 2012

„Chłopiec w walizce” to powieść kryminalna poruszająca tematykę handlu dziećmi, napisana przez skandynawski duet: Lene Kaaberbol i Agnete Friis. Jest to pierwszy tom z serii o Ninie Borg, głównej bohaterce, pielęgniarce czerwonego krzyża.

Wyobraź sobie, że jesteś ze swoim małym synkiem na placu zabaw, sięgasz po kawę i patrzysz jak Twój mały chłopczyk bawi się w piaskownicy. I jest to ostatnie, co pamiętasz bo nagle budzisz się w szpitalu, gdzie pielęgniarki oskarżają Cię o alkoholizm, a Twój syn został porwany. To właśnie przydarzyło się bohaterce książki – Sigicie. Jak łatwo można się domyślić, tytuł nie jest metaforą. Faktycznie pojawi się tu chłopiec w walizce. Kim jest? Dlaczego ktoś go zapakował do walizki? I kto za tym stoi?

Nina Borg to pielęgniarka czerwonego krzyża, kobieta o złotym sercu. Gdy przyjaciółka prosi ją o nagłą przysługę, ta nie może odmówić. Udaje się na dworzec, by odebrać pewną przesyłkę. Z depozytu na dworcu wyciąga ważącą ponad 20 kg walizkę, w której ktoś umieścił odurzonego jakimś środkiem małego, ponad 3-letniego chłopca. Po chwili widzi, wściekłego mężczyznę, który wali w drzwiczki depozytu, z którego przed chwilką wyjęła walizkę. Nina od razu orientuje się, że ma do czynienia z przemytem dziećmi.

W międzyczasie matka dziecka ląduje w szpitalu z wstrząsem mózgu i prawie 3 promilami we krwi. Jednocześnie porywacze kontaktują się z Janem Marquartem, który miał odebrać przesyłkę osobiście i zostawić w depozycie pieniądze, jednak wysłał swoją asystentkę Karin, ponieważ sam utknął na lotnisku. Rozpocznie się szalony pościg za dzieckiem i pieniędzmi. Na dodatek giną ludzie… Czy mały Mikas trafi do mamy? Czy handlarze zostaną ukarani?

Akcja powieści rozgrywa się w Danii i na Litwie. W książce przedstawiono historię matki chłopczyka, porywaczy i rodziny, która chce kupić nielegalnie dziecko. Ich historie naprzemiennie się przeplatają. Autorki dogłębnie prezentują każdego bohatera, opisują jego życie i motywy działania. Narracja prowadzona przez narratora wszechwiedzącego. Z początku ciężko jest nadążyć za kolejnymi nowymi wprowadzanymi bohaterami, ale z czasem wszystkie elementy układanki dopasowują się w swoje miejsce.

Kryminał Lene Kaaberbol i Agnete Friis to niepokojąca książka poruszająca ponadczasowe problemy, które były, są i będą. Właśnie dlatego jest tak realistyczna i przerażająca. Bardzo ciężko jest złapać handlarzy dziećmi, a co dopiero odnaleźć porwane dzieci. Książkę czyta się szybko, a akcja wciąga od pierwszych stron. Serdecznie polecam fanom kryminałów.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#130. „Wiadomość z nieba” – Brooke i Keith Desserich

"Wiadomość z nieba"


Tytuł: „Wiadomość z nieba”
Autor: Brooke i Keith Desserich
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 300
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61386-12-4
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 17 stycznia 2012

Brooke i Keith Desserich, to autorzy tej książki, ale zarazem zatroskani rodzice, których dotknęła poważna tragedia. Mówią, że gdy rodzic przeżywa swe dziecko, to jego ból jest przeogromny, wręcz nie do opisania. Brooke i Keith postanowili spisać pamiętnik, który stanowi nie tylko ich wspomnienia oraz opis walki z nieuleczalną chorobą ich ukochanej córeczki, ale również zawiera wiadomości od Eleny i ludzi, którzy wspierali zarówno ich jak i dziewczynkę.

„Wiadomość z nieba” to jedyna taka książka, która zarazem zmusza do refleksji, smuci i bawi, rozśmiesza i przyprawia o łzy. Ten pamiętnik z początku miał być przeznaczony dla młodszej córeczki państwa Desserich, Gracie, która była zbyt mała by zrozumieć wydarzenia, które się wokół niej działy. Jednak z czasem stał się swoistą lampką w tunelu dla ludzi z podobnymi problemami. Książka jest podzielona na 3 części, narracja jest prowadzona głównie z punktu widzenia rodziców. Co da się łatwo zauważyć od pierwszych stron to wielka miłość, którą rodzice darzą swoje córki Elenę i Gracie, jak również ogromna miłość ich małej córeczki do nich. Wydaje się nawet, że mała Elenka była mądrzejsza i dojrzalsza emocjonalnie od swoich rodziców.

Elena ma 6 lat, jest uśmiechniętą dziewczynką pełną życia i ciekawą świata. Niestety, okazuje się, że choruje ona na rzadką i wyjątkowo złośliwą odmianę raka mózgu. Rodzice decydują się na agresywną radioterapię i chemioterapię, które niestety nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Lekarze wydają wyrok… ich córeczce pozostało około 135 dni życia. Państwo Desserich decydują, że spędzą każdy dzień życia ich ukochanego dziecka jak najlepiej tylko będą potrafili. Chcą by mała Elena zabrała ze sobą jak najwięcej radości z tego świata i by pozostawiła im dużo dobrych wspomnień. Po ukazaniu się zapisków rodziców dziewczynki w Internecie, okazało się, że ludzie z całego świata pragną udzielić im psychicznego wsparcia.

„Wiadomość z nieba” to książka, która nie stara się odpowiedzieć na najtrudniejsze pytanie „dlaczego nasza córeczka”, ale stara się złagodzić ból, stara się naprowadzić na pozytywne myślenie. Państwo Desserich poruszą w niej wiele trudnych tematów, począwszy od pytań do Boga, po bardzo intymne rozmyślania o życiu i śmierci. Brooke i Keith dobrze wiedzieli jaki koniec czeka ich córeczkę, jednak nie chcieli się poddawać, starali się pokonać chorobę, pokonać czas i wywalczyć każdą minutę spędzoną z najdroższą córeczką.

Książka ta jest naprawdę niesamowita. Uroku dodają jej zdjęcia oraz obrazki wykonane przez Elenę. Czułam się jakbym towarzyszyła rodzicom w trudzie walki z chorobą oraz jakbym bardzo dobrze znała tę dziewczynkę. Miałam wrażenie jakbym nawiązała z nimi wszystkimi wyjątkową więź. Elena była prześliczną dziewczynką i jest mi przykro, że tak niewinnemu dziecku zostało odebrane tyle możliwości, tyle radości ale i smutku, które czekałyby na nią w dalszym życiu. Choroba i kuracja lecznicza, spowodowały zmiany w jej wyglądzie i gdy porównywałam jej zdjęcia to za każdym razem łzy zbierały się w moich oczach i czułam ścisk w klatce piersiowej.

Czytałam tę książkę nie tylko w domu, ale również w pociągu i nie raz musiałam odkładać ją na bok i powstrzymywać cisnące się do oczu łzy. Wiadomo, że Elena nie jest jedynym dzieckiem, które musiało zmagać się z guzem mózgu i myślę, że ta książka będzie również odpowiednią lekturą dla dzieci i rodziców, które tak samo zmagają się z tą paskudną chorobą. Ja uważam, że była to naprawdę wartościowa książka, która wywołuje całą gamę emocji w czytelniku i zmusza do głębokich refleksji. Serdecznie polecam tę „niezwykłą historię, którą napisało życie” naprawdę każdemu!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#113. „Dziewczyna z sąsiedztwa” – Jack Ketchum

"Dziewczyna z sąsiedztwa"


Tytuł: „Dziewczyna z sąsiedztwa”
Autor: Jack Ketchum
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 307
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61386-09-4
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 12 grudnia 2011

„Dziewczyna z sąsiedztwa” to kolejna książka Jack’a Ketchuma, którą miałam okazję ostatnio przeczytać. Po lekturze „Jedynego dziecka” [recenzja TUTAJ] poprzeczka została ustawiona bardzo wysoko, więc byłam ciekawa czym zaskoczy mnie Ketchum swoim kolejnym horrorze.

Narracja przypomina pamiętnik, lub wyznanie, którego autorem jest bohater powieści – David, dorosły mężczyzna po przejściach i podwójny rozwodnik. Dzięki zabiegowi retrospekcji, narracja przemienia się w opisy wydarzeń z życia młodego Davy’ego, czasami poprzedzane wtrąceniem dorosłego Davida.

Przenieśmy się do lat 50. i 60. XX wieku, do Ameryki, do kraju gdzie „nie wspominaj o tym” stało się mottem dnia codziennego. Rodzice Meg i Susan zginęli w wypadku samochodowym, w którym nastolatki poważnie ucierpiały. Sieroty zamieszkały u swojej ciotki Ruth, samotnie wychowującej 3 synów: Donny’ego, Williego i Woofera. Jednak ciepły kąt, który miały znaleźć u swojej krewnej przemienia się w tragiczny w skutkach i przebiegu koszmar.

Postać Ruth już od samego początku budziła we mnie skrajne uczucia. Wpływ jaki wywierała na inne osoby był bardzo mocny, stąd wszyscy czuli do niej strach i respekt. Z każdą stroną książki coraz bardziej pogrążała się w swojej psychozie i obłędzie, ciągnąc za sobą na dno wszystkich, których tylko mogła. Ruth staje się symbolem zła, brzydoty i okrucieństwa, który chce pochłonąć niewinną i piękną Megan.

Natomiast wielkie współczucie i podziw czułam do postaci Meg i Susan, które stały się symbolami dobra. Siostry były sobie bardzo bliskie i darzyły się bezwarunkową miłością, która była w stanie znieść naprawdę wszystko. Dzięki poczuciu niesprawiedliwości i osamotnieniu chciały pokazać, że są silne i nigdy się nie poddadzą. Jednak tak naprawdę, jedyne co im pozostało – to były one same. Musiały stawić czoło upokorzeniu, znęcaniu się fizycznemu i psychicznemu, oraz cierpieniu i bólowi, które nierzadko były nie do wytrzymania. Śmierć wydawała się jedynym wybawieniem, zwłaszcza dla Meg…

Warto zwrócić uwagę również na emocje i uczucia, które zaczynają kłębić się w Davidzie. Nie wie, po której stronie ma stanąć: czy po stronie swoich sąsiadów, czy po stronie Meg. Staje się zbyt rozdarty wewnętrznie by podjąć właściwą decyzję. Dziecko w obliczu niebezpieczeństwa nie może liczyć na dorosłego, który tutaj sam bywa agresorem. A nieznająca granic wyobraźnia młodych ludzi może stać się niebezpiecznym narzędziem tortur… Czy Davy ulegnie obłędowi tak Ruth i reszta dzieci? Czy uda mu się zapobiec tragedii?

Jak pisze we wstępie (który polecam czytać PO przeczytaniu powieści) Stephen King, Jack Ketchum jest „zafascynowany egzystencjalnym okrucieństwem życia”, co czyni jego powieści realistyczne i bardzo okrutne. Język, którym się posługuje jest dobitny i pełen wulgaryzmów, które znacząco ubarwiają powieść. Na końcu książki autor umieścił komentarz odnośnie pracy nad „Dziewczyną z sąsiedztwa”, który również polecam lekturze.

Mimo tego, że bardziej podobało mi się „Jedyne dziecko”, to i ta książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dla tych, którzy są fanami gatunku i uwielbiają powieści grozy i suspensu, książka z pewnością stanie się jedną z ulubionych. Niebanalnie opisana straszna historia wprowadza czytelnika w odległy, a zarazem bliski świat, który przeraża i zmusza do myślenia. Zdecydowanie polecam, zwłaszcza, że jest to historia oparta na faktach…

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#99. „Więzień Labiryntu” – James Dashner

"Więzień Labiryntu"


Tytuł: „Więzień Labiryntu”
Autor: James Dashner
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: ok. 400
Data wydania: (przed premierą) 2011
ISBN: 978-83-61386-09-4
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 15 października 2011

Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia budzicie się w ciemnym, małym, wydającym metaliczne odgłosy, poruszającym się wolno pomieszczeniu. Nie wiecie gdzie jesteście ani dokąd zmierzacie. I nagle słyszycie głosy, pomieszczenie, które okazuje się być pewnego rodzaju windą, zwaną później Pudłem, otwiera się. Wychodzicie na zewnątrz i znajdujecie się w kompletnie nieznanym miejscu wśród samych młodych chłopaków, niekoniecznie pozytywnie nastawionych do nowego przybysza.

Właśnie w takiej sytuacji poznajemy głównego bohatera powieści „Więzień Labiryntu” – odważnego Thomasa. Nastoletni chłopak stracił pamięć i niewiele pamięta, jednak coś mu mówi, że już tu był. Wkraczając na terytorium Streferów, czyli mieszkańców Strefy zostaje nazwany „świeżakiem”, „Njubi”. Wokół tej tajemniczej Strefy rozciąga się Labirynt, który jest o tyle niebezpieczny, że jego ściany co noc zmieniają swoje położenie, a wewnątrz niego grasują żądne ludzkiego mięsa i krwi niewyobrażalne potwory – Bóldożercy. Są to przypominające mieszankę krowy z maszyną stwory, których podstawowym zadaniem jest eliminowanie Streferów. Ukąszenie tego stworzenia, powoduje śmierć, chyba, że podane zostanie serum. Wtedy następuje dziwna Przemiana.

Już od pierwszych dni Thomasa w Strefie zaczynają dziać się dziwne wydarzenia. Jego przybycie zdecydowanie stanowi pewien przełom. Czy uda mu się, razem ze swoim przyjacielem Chuckiem, odnaleźć odpowiedzi na wszystkie dręczące ich pytania? Kto i dlaczego ich tam uwięził? Czy zostali ocaleni, czy uwięzieni? I najważniejsze: czy to Thomas będzie tym jedynym, który znajdzie drogę z Labiryntu do domu?

Język powieści jest prosty w odbiorze, ale jednocześnie pełen neologizmów, które stanowią wyjątkowy ozdobnik treści. Rodzicom na pewno spodoba się brak wulgaryzmów (oprócz takich słówek jak „smrodas”). Na uwagę zasługują również bohaterowie powieści bardzo skrupulatnie wykreowani, wyjątkowi i różni od siebie. Nie zabraknie również czarnych charakterów.

Autor stworzył bardzo mistyczny świat. Cała powieść jest owiana wielką tajemnicą. Dużym plusem jest to, że Dashner nie podaje wszystkich ważnych detali od razu, a dawkuje je czytelnikowi, sprawiając, że od lektury niełatwo jest się oderwać. Nie raz musiałam doczytać jeszcze parę rozdziałów zanim poszłam w końcu spać. Napięcie, nieprzewidywalny rozwój wydarzeń to kolejne plusy powieści Jamesa Dashnera.

Słyszałam, że seria jest porównywana do „Gone” czy „Igrzysk śmierci” jednak nie wydaje mi się, bym mogła zgodzić się z tym stwierdzeniem. Chyba, że mówimy tu o spektakularnym sukcesie, na który na pewno zdobędzie „Więzień labiryntu”.

Naprawdę ciężko mi ubrać w słowa, co czuję po przeczytaniu tej książki. Tak jak labirynt mnie pochłonął, tak ja pochłonęłam jego. Mogę powiedzieć z czystym sercem, że jestem całkowicie oczarowana pierwszym tomem bestsellerowej trylogii Jamesa Dashnera. Z wielką niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnych części, które, mam nadzieję, ukażą się wkrótce. Zdecydowanie polecam nie tylko nastolatkom, ale także dorosłym!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#84. „Las Zębów i Rąk” – Carrie Ryan

"Las Zębów i Rąk"


Tytuł: „Las Zębów i Rąk”
Autor: Carrie Ryan
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 350
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61386-05-6
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 6 października 2011

„Las Zębów i Rąk” przyciąga uwagę nie tylko pod względem świetnej graficznie okładki i tajemniczego tytułu, ale także z opisu na tylnej okładce książki. Jednak, wierzcie mi, nic z tych rzeczy nie oddaje prawdziwie fenomenu tej powieści. Przeniesiemy się teraz do przyszłości. Do mrocznych czasów, w których panuje zaraza zamieniająca ludzi w oszalałe potwory. Oto wizja ponurego świata po zagładzie według Carrie Ryan.

Główna bohaterka książki, inteligentna marzycielka Mary, żyje w pewnej wiosce otoczonej metalową siatką – wiosce, która swoją strukturą przypomina swoiste getto, enklawę. Ogrodzenie stanowi ochronę przeciwko Nieuświęconym – tajemniczym postaciom o agresywnym nastawieniu, które pochodzą z Lasu. Najwyższą władzę w osadzie sprawuje Siostrzeństwo, a wyselekcjonowani Strażnicy starają się nie dopuścić nieproszonych gości na własne terytorium. Wszędzie wokół ogrodzenia rozlega się tytułowy „Las Zębów i Rąk” – miejsce mroczne, tajemnicze i bardzo niebezpieczne. Miejsce, z którego nie ma już powrotu, a w którym jest tylko zatracenie i śmierć. Przynajmniej tak mówią Siostry.

Niestety, spokojne życie Mary szybko przemienia się w koszmar. Jej tata znika, mama wypatruje go, wierząc, że nie został zainfekowany i nie oszalał oraz, że czeka na nią za ogrodzeniem. Niedługo po stracie ojca, Mary i jej dorosły brat Jed, tracą i matkę. Odeszła by powrócić jako Nieuświęcona i dołączyć do ukochanego męża. Od tej pory Mary musi podjąć decyzję, czy chce zostać w osadzie i dołączyć do Sióstr, czy chce znaleźć się po drugiej stronie ogrodzenia – w Lesie. A życie w wiosce pełnej fanatyków nie będzie łatwe, zwłaszcza jeśli obiekt pożądania będzie znajdował się w zasięgu ręki… Czy Mary uda się zdobyć miłość Travisa? Czy mieszkańcom wioski uda się przetrwać inwazję zombie? Czy istnieje coś poza „Lasem Zębów i Rąk”?

Akcja książki cały czas jest utrzymana na wysokim poziomie, co uniemożliwia oderwanie się od lektury. Na każdej stronie czeka nowa zagadka, nowe pytanie. Nie zabraknie również wątku miłosnego i licznych intryg. Pojawią się też żyjące umarlaki – czyli zombie. Pod koniec książki wyraźnie da się odczuć klimat grozy i horroru.

Co takiego urzekło mnie w „Lesie Zębów i Rąk”? Na pewno wszechobecna tajemniczość, świetnie wykreowany świat z zagadkowymi postaciami. Ale również to, że książka wywiera na czytelniku całą gamę emocji. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie, przez Mary, co umożliwia nawiązanie z główną bohaterką specyficznej więzi. Czułam się jakbym jej towarzyszyła, czasem nawet jakbym to ja była nią.

Ciężko mi również jakkolwiek zaklasyfikować tę książkę. Owszem, jest pełna elementów fantastycznych, ale również ma do przekazania pewne głębsze wartości, ma otworzyć serca i umysły czytelników. Po przeczytaniu „Lasu Zębów i Rąk” zdecydowanie można dopisać mnie do listy fanów twórczości Carrie Ryan. Na dodatek zakończenie daje do myślenia poprzez swoją zagadkowość. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu z tej serii – mam nadzieję, że będzie równie dobry. A może nawet lepszy? :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#77. „Motyl” – Lisa Genova

"Motyl"


Tytuł: „Motyl”
Autor: Lisa Genova
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 368
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61386-06-3
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 21 września 2011

„Niezależnie od tego, czy było to molekularne morderstwo, czy też komórkowe samobójstwo, jej ciało nie było w stanie jej ostrzec, że umiera.”

Główną bohaterką powieści jest Alice Howland, 50-cio letnia specjalistka od lingwistyki, wykładowca na Harvardzie, jedna z najbardziej znanych i szanowanych osób w dziedzinie psychologii. Matka trójki dorosłych dzieci: Anny, Toma i Lydii, żona naukowca z Harvardu – Johna. Wszystko w jej życiu układa się tak jak powinno, dobrze wychowała dzieci, jest kimś i ma kochającego męża. Jednak największym jej atutem jest umysł, dlatego gdy dostrzega niepokojące symptomy jakiejś choroby udaje się do lekarza. Od pewnego czasu zdarza jej się zapominać. Zapomina słów, tematów wykładów, raz nawet zapomniała gdzie mieszka…

Alice postanawia udać się do lekarza, który oznajmia jej, że to Alzheimer. Jest to choroba, w której chory nie tylko stopniowa traci pamięć, koncentrację i orientację, ale również doprowadza ona w późniejszej fazie do zaniku mózgu. 10% ludzi poniżej 65 roku życia choruje na tę formę o wczesnym początku – tak samo jak główna bohaterka. Informację o chorobie traktuje jak wyrok śmierci. Nikt w jej rodzinie nie potrafi się pogodzić z tym, że ich mądra matka utraci władzę nad ciałem i umysłem. Z początku bagatelizują problem, jednak potwierdzona badaniami diagnoza neurologa mówi swoje. A najgorszy okazuje się fakt, że choroba jest dziedziczna.

Historię Alice opowiada narrator wszechwiedzący, stąd też czytelnik od razu wyłapuje problemy z jakimi zmaga się kobieta. Autorka w bardzo precyzyjny i szczegółowy sposób opisuje zmagania z Alzheimerem z punktu widzenia głównej bohaterki. Wyjątkową historię choroby autorka wplotła w zwyczajne życie rodzinne. Książka jest podzielona na miesiące i okres 2 lat. Ostatnie 16 stron stanowi rozmowa z Lisą Genovą, która jest również bardzo ciekawa. Autorka poprzez swoją książkę, chciała pokazać, jak mało jeszcze wiemy o Alzheimerze i jak powinniśmy postępować gdy choroba dotknie kogoś z najbliższej rodziny, czy nas samych.

Jednak tytuł oryginału to nie, jak można by się spodziewać „Butterfly”, ale „Still Alice” – oznaczający dla mnie, że Alice z chorobą to wciąż ta sama Alice. Skąd się więc wziął „Motyl”? Tytułowy motyl w książce ma dwa znaczenia. Jednym jest piękny, secesyjny naszyjnik kojarzący się Alice z matką. Mama tłumaczyła jej, gdy była małą dziewczynką, że mimo iż motyle żyją tylko parę dni i „ich życie było krótkie, nie oznaczało, że było tragiczne”. Drugim znaczeniem jest plik w komputerze, o tej nazwie, który ma za zadanie przypomnieć jej najważniejsze fakty z jej życia, gdy zapomni już jaki jest miesiąc, gdzie mieszka i ile ma dzieci. Uważam, że „Motyl” to zdecydowanie lepszy bardziej wysublimowany tytuł dla książki w polskim wydaniu niż próba oddania angielskiego tytułu. I tutaj brawa dla Wydawnictwa za podjęcie takiej decyzji oraz za wspaniałą okładkę, milion razy ładniejszą i subtelniejszą od amerykańskiej.

Jeśli szukacie książki nad wyraz prawdziwej, takiej, która swoją treścią wzruszy i zostanie w pamięci na dłuższy czas, to zdecydowanie musicie sięgnąć po „Motyla”. To unikalna książka, od której nie da się łatwo oderwać i która jest tak prawdziwa, że aż niemożliwe jest by była tylko fikcją literacką autorki…

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc

#62. „Jedyne dziecko” – Jack Ketchum

"Jedyne dziecko"


Tytuł: „Jedyne dziecko”
Autor: Jack Ketchum
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 324
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-61386-07-0
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 26 sierpnia 2011

„A on przyszedł na świat, żeby zrobić wiele rzeczy, ale również po to, by dać im nauczkę.
Przekazać im prostą prawdę.
Że świat jest mrocznym miejscem.
Miejscem, w którym chowasz się przed tym, co uczyniłeś.”

Czy słysząc „Jack Ketchum” przechodzą Was dreszcze i czujecie jak jakaś nieuchwytna groza czai się w powietrzu? Nie? To zdecydowanie powinniście zacząć się tak czuć, ponieważ mam zaszczyt przedstawić państwu amerykańskiego pisarza znamienitych horrorów, ulubieńca Kinga. Jeśli nie jesteście ludźmi o mocnych nerwach – to tę pozycję lepiej sobie odpuśćcie. Natomiast fani wszelakich horrorów będą mogli docenić literackie walory lektury.

„Jedyne dziecko” to horror, który sprawia, że czytelnika przechodzą dreszcze. Boi się, co będzie kryło się na kolejnej stronie. Jednak nie jest to horror w stylu science-fiction. Nie mamy tu żadnych potworów, zjaw, czy zombie a po prostu rodzinną tragedię. Koszmar, który odmieni życie każdego z głównych bohaterów. Już sam prolog sprawił, że czytałam z szeroko otwartymi oczami nie dowierzając opisywanej historii. Ale to był dopiero początek okropieństw, którymi miał karmić moje oczy Ketchum.

Lydia McCloud spotyka Arthura Danse’a na weselu swojej siostry, które ma miejsce w jego restauracji – The Cave. Po pewnym czasie zakochują się w sobie i Lydia wychodzi po raz drugi za mąż. Młode małżeństwo jest bardzo szczęśliwe, dobrze im się powodzi, Lydia nawet nie musi pracować. Niedługo potem rodzi im się syn – Robert. „Cieszyła się z życia. Dlatego przyszedł czas, żeby dać jej nauczkę.” Troskliwy ojciec, romantyczny kochanek i dobry mąż z czasem zamieni się w potwora uzależnionego od alkoholu, matki i broni. Zachowanie Arthura było jakby rozłożone na trzy płaszczyzny: w stosunku do żony, syna i innych kobiet.

W książce pojawi się również wątek poboczny – brutalne morderstwa kobiet. Policjant Duggan będzie za wszelką cenę starał się rozwiązać obie sprawy, które mogą być ze sobą powiązane. Odnalezienie prawdy okaże się skomplikowane.

Dużą część książki stanowi bardzo rzetelny opis rozpraw sądowych i kruczków prawnych. Walka z systemem okaże się bardzo ciężka i żmudna. Wynik końcowy będzie zatrważający. Czy winni zostaną ukarani? Czy prawda wyjdzie na jaw?

Jack Ketchum w perfekcyjny, bardzo umiejętny sposób ukaże studium psychologiczne głównych bohaterów. Wszystko, co się w ich życiu wydarzy będzie miało skutki w przyszłości. Realizm i precyzja z jaką autor oddaje klimat książki, sprawiają, że nie sposób się od niej oderwać, czyta się ją jednym tchem. Operuje dobitnym, dosadnym językiem bez zbędnych upiększeń. A okładka jest znakomita – od razu przyciąga uwagę czytelnika. Stanowi swego rodzaju preludium i zaproszenie do lektury.

„Jedyne dziecko” to horror o życiu rodzinnym – coś wyjątkowego w swojej makabrze. Jak pisze sam autor, wzorował się na pewnej historii młodej kobiety, która do tej pory siedzi w więzieniu. Dlatego książka tym bardziej jest przerażająca. Bo czy to mało razy słyszeliśmy w telewizji o domowych tragediach? Znęcaniu się, maltretowaniu, wykorzystywaniu. Takie koszmary mogą mieć miejsce w naszym najbliższym otoczeniu pozostając nigdy nie odkryte. Nigdy nie wiadomo, co kryje się za drzwiami domu naszych sąsiadów…

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Papierowy Księżyc