Archiwum kategorii: Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#311. Książeczki dla dzieci (3).

„Dlaczego?”


Tytuł: „Dlaczego? Księga najlepszych pytań i odpowiedzi na temat nauki, przyrody i świata”
Autor: Catherine Ripley
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 192
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8097-076-2
Wiek: 4+
Ocena: 10/10
Książka podzielona została na 6 działów: w kąpieli, w supermarkecie, przed snem, na dworze, w kuchni oraz wśród zwierząt gospodarskich. W każdym z działów znajduje się wiele pytań, na których znalezienie odpowiedzi często może sprawiać problemy rodzicom – książka pokazuje jak w łatwy sposób wytłumaczyć dzieciom dlaczego mydło jest śliskie, dlaczego dżdżownice wychodzą z ziemi jak jest mokro, czy coś mi się dzisiaj przyśni, dlaczego świnie taplają się w błocie czy co znajduje się za wielkimi drzwiami i wiele, wiele innych.
Książka zawiera masę kolorowych ilustracji, sam tekst często też jest kolorowy – zdecydowanie jest to coś co przyciągnie wzrok każdej pociechy. „Dlaczego?…” Jest jedną z tych książek, które moim zdaniem, każdy rodzic powinien kupić swojemu dziecku :)

„Charlie ciuch-ciuch”


Tytuł: „Charlie Ciuch-Ciuch”
Autor: Beryl Evans
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 24
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8097-058-8
Wiek: 3+
Ocena: 7/10
Pociąg Ciuch-Ciuch jest klasyczną postacią z bajek, którą zapewne kojarzą osoby w moim wieku lub starsze. Żeby umożliwić dzieciom poznanie historii Charliego Wydawnictwo Prószyński i S-ka zdecydowało się ponownie wydać tę książkę po 75 latach od jej pierwszej publikacji.
Parowóz Charlie i maszynista Bob tworzą zgrany zespół. Jednakże sytuacja ma się diametralnie zmienić, kiedy na torach pojawi się nowszy model… „Charlie Ciuch-Ciuch” to historia, która uczy dzieci miłości, pokazuje, że nie zawsze to co nowe jest w stanie zastąpić coś co mamy od lat, a przyjaźń pokona każdą przeszkodę.
Myślę, że książka przypadnie do gustu zarówno dziewczynkom jak i chłopczykom, chociaż ta druga grupa odbiorców z pewnością bardziej doceni postać tego (wprawdzie czasem trochę przerażająco) uśmiechniętego parowozu. Książeczka jest kolorowa, jednak przeważają beże, ciemna żółć i brązy. Polecam w szczególności dzieciom w wieku przedszkolnym.

„Wędrowne ptaki”


Tytuł: „Wędrowne ptaki”
Autor: Michael Roher
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 32
Data wydania: 2017
ISBN: 97-83-8097-099-1
Wiek: 5+
Ocena: 9/10
Faktycznie, jest to książeczka dla starszych już dzieci przede wszystkim ze względu na rysunki oraz ich kolorystykę utrzymaną w odcieniach szarości, brązu z pomarańczoym, oraz ciemną czerwienią i niebieskim. Sama fabuła też jest już mniej błaha. Główny bohater, chłopczyk imieniem Łukasz, poznaje dziewczynkę o imieniu Paulinka. Dziewczynka jest takim właśnie wędrownym ptakiem – przybyła zza granicy, z innego kraju, więc z początku ich przyjaźń musi przełamać bariery językowe. Książka ta uczy dzieci wartości przyjaźni oraz akceptacji czyjejś odmienności. Inny nie znaczy gorszy, nie znaczy też lepszy. Zdecydowanie polecam tę pozycję dla dzieci z zerówki lub pierwszych klas szkoły podstawowej.

Mam nadzieję, że jeśli macie dzieci to któraś z powyższych pozycji Was lub Wasze pociechy zainteresuje. Jeśli macie jakąś z tych książek w domu z chęcią poznam Waszą opinię na ich temat. Pozdrawiam majówkowo :)

#308. „Granice zła” – Griffiths Rebecca

„Granice zła”


Tytuł: „Granice zła”
Autor: Griffiths Rebecca
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 400
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8097-062-5
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 5 lutego 2017

„Granice zła” to książka, która bazuje w dużej mierze na pozorach i stereotypach – jednakże nie współgra z nimi, ale całkowicie je obala. Jest to naprawdę świetnie napisany thriller z kryminalną zagadką w tle, wywołujący w Czytelniku wiele przeróżnych emocji…

Sarah D’Villez w młodości przeżyła piekło. Jako nastolatka została porwana przez nieznajomego mężczyznę, który więził i krzywdził ją na wiele sposobów przez kilkanaście dni. Na szczęście po pewnym czasie puścił ją wolno…

Będąc dorosłą kobietą, pragnącą jedynie zapomnieć o koszmarze z przeszłości, próbuje założyć rodzinę, jednak jej związek szybko kończy się rozwodem, na dodatek ukochany tata z którym miała bliskie kontakty umiera, a potwór, który wyrządził jej krzywdę w przeszłości wychodzi na wolność. Niedługo myśląc Sarah postanawia opuścić Londyn i wyjechać do Walii, by na nowo rozpocząć swoje życie. Farbuje blond włosy na brąz i zmienia nazwisko na Rachel Wright. Niestety i tam wcale nie będzie bezpieczna czując, że stale ktoś ją obserwuje. A co gorsza w sąsiednim mieście ktoś morduje młode kobiety, które wychodząc wieczorem na miasto i pijąc alkohol stają się łatwym łupem… Czy te sprawy są ze sobą związane?

Fabuła jest wciągająca, niestety nie brak w niej nużących, czasem zbędnych opisów. Na szczęście, przeplatają się one z ciekawszymi elementami książki. Jednakże autorce nie można ująć tego, jak pięknie przedstawiła walijską mieścinkę, gdzie w powietrzu czuje się mroczne tajemnice z przeszłości, każdy z każdym się zna, a pogoda nie rozpieszcza jeszcze silniej wzbudzając efekt grozy. Częste są także retrospekcje do wydarzeń z przeszłości mieszkańców niewielkiej walijskiej mieściny. Z pozoru niewiele mające ze sobą wspólnego wydarzenia zaczynają układać się w całość dając podstawy do działania kolejnych bohaterów.

Jeśli poszukujecie kryminału z ciekawą historią, jesteście uważnymi Czytelnikami poszukującymi intrygującej, niezwykle klimatycznej fabuły z zaskakującym zakończeniem, to gorąco zachęcam Was do lektury tej książki.

Rebecca Griffiths wychowała się w środkowej Walii, studiowała literaturę angielską. Po udanej karierze w biznesie w Londynie, Dublinie i Szkocji wróciła na walijską wieś, gdzie mieszka z mężem, psem i dwiema owcami. (nota Wydawnictwa)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#306. „Granat poproszę” – Olga Rudnicka

„Granat poproszę”


Tytuł: „Granat poproszę”
Autor: Olga Rudnicka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 336
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-461-3
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 30 stycznia 2017

Olga Rudnicka skradła mi serce – jest jedną z moich ulubionych pisarek, jej książki są fenomenalne. Gorąco polecam ją moim koleżankom i jeszcze żadna się nie zawiodła. Olga Rudnicka jest absolwentką Pedagogiki Specjalnej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i pracuje jako asystentka osób niepełnosprawnych w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej w Śremie. Dotychczas napisała 13 powieści, głównie kryminalnych, w tym: „Martwe Jezioro”, „Czy ten rudy kot to pies?”, „Zacisze 13”, „Lilith”, „Zacisze 13 Powrót”, „Natalii 5”, „Cichy wielbiciel”, „Drugi przekręt Natalii”, „Fartowny pech”, „Diabli nadali”, „Do trzech razy Natalie”, „Były sobie świnki trzy” i „Granat poproszę”.

39-letnia Emilia Przecinek prowadzi szczęśliwe życie pisarki powieści romantycznych dla kobiet i nie spodziewa się, że zaraz to się diametralnie zmieni. Mąż z dnia na dzień oznajmia (i to przez telefon, bo honoru to mu brak!), że zostawia ją oraz dwójkę nastoletnich dzieci dla młodszej kochanki i po prostu nie wróci już do domu. Na dodatek w domu Emilii pojawiają się dwie starsze panie – babcia Adela i babcia Jadwiga, które od zawsze pałały do siebie nienawiścią, ale chęć pomocy córce/synowej i wspólny wróg zmusiły je do połączenia sił – wiadomo przecież, że wspólny wróg jednoczy największych nieprzyjaciół. Tymczasem okazuje się, że kochanka pana Przecinka wcale nie jest takim wspaniałym aniołem za jakiego on ją uważa… rodzina Przecinków znajdzie się w niebezpieczeństwie.

Czym charakteryzują się książki Rudnickiej? Przede wszystkim barwnymi postaciami oraz świetnym humorem, zarówno sytuacyjnym jak i ukrytym w podtekstach – nie sposób się nie zaśmiać. W „Granat poproszę” jest tak samo – fabuła wydaje się błaha (mąż zostawia żonę i ucieka do kochanki, ale jednak im nie wychodzi) ale nic bardziej mylnego! Zanim wreszcie do rozowdu dojdzie życie bohaterów wywróci się do góry nogami, gwarantując tym samym czytelnikowi ubaw po pachy. Uważny czytenik będzie mógł dostrzec też małe niuanse, np. słowa babci Adeli „diabli nadali”, ściśle odnoszące się do tytułu jednej z książek Rudnickiej.

I tym razem Olga Rudnicka udowodniła mi, że jest świetną pisarką i jedyne czego od niej pragnę to, by pisała więcej. Czekam z niecierpliwością na kolejne jej ksiażki, a każdemu z Was gorąco je polecam. Zapraszam także do lektury niedługiego wywiadu z pisarką, który opublikowałam TUTAJ.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#305. „Śnieżny wędrowiec” – Elisabeth Herrmann

„Śnieżny wędrowiec”


Tytuł: „Śnieżny wędrowiec”
Cykl: tom 2, Sanela Beara
Autor: Elisabeth Herrmann
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 512
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-451-4
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 25 stycznia 2017

W porównaniu do pierwszej części z tej serii, którą recenzowałam jakiś czas temu – „Wioska morderców”, historia nabiera tempa powoli. Na szczęście fabuła jest niezwykle intrygująca, dzięki czemu ciężko jest się oderwać od lektury tej książki. Autorka po raz drugi udowodniła, że potrafi w bardzo ciekawy sposób poprowadzić kryminalną intrygę.

Komisarz policji Ghering jest zmuszony do ponownego otwarcia sprawy sprzed lat – zaginięcie chłopca chorwackiego pochodzenia. Niestety status sprawy z zaginięcia zmienia się na morderstwo. Niewiele myśląc nad konsekwencjami tego działania Ghering prosi o niewielką pomoc w śledztwie swoją byłą współpracownicę pochodzenia chorwackiego, a obecnie studentkę na Wyższej Szkole Ekonomii i Prawa, Sanelę Bearę. I chociaż młoda kobieta wykazuje się ogromną intuicją i pcha śledztwo do przodu, to ciężko jest jej podporządkować się do bezwzględnych rozkazów przełożonego… i znowu kosztem odkrycia prawdy znajdzie się w niebezpiecznej sytuacji pracując pod przykrywką.

W poprzedniej części trochę irytował mnie krótki wątek romantyczny, w tej również pojawia się taki, ale jest mniej natarczywy i sprawia, że fabuła jest ciekawsza. Dobrze było powrócić do spotkania zarówno z Sanelą jak i Gheringiem, oraz poznać nowych, intrygujących bohaterów, którzy namieszali w śledztwie i przyczynili się do tragicznej śmierci małego chłopca. Jeśli chodzi o warstwę techniczną, to zarówno wspomniana wyżej kreacja bohaterów jak i fabuła zadowalają moje oczekiwania. Nie było wielu zaskakujących zwrotów akcji, ale książka zdecydowanie trzyma w napięciu.

Oczywiście polecam kryminały Elisabeth Herrmann, zarówno „Wioskę morderców” jak i „Śnieżnego wędrowca”. Jeśli się ukażą kolejne jej kryminalne powieści, to z pewnością je przeczytam :)

Elisabeth Herrmann urodziła się w Marburgu w 1959 roku. Wiele lat pracowała jako dziennikarka w telewizji RBB. Jej powieści są bardzo popularne i często służą za scenariusze filmowe. Otrzymała nagrodę Radio Bremen Crime oraz niemiecką nagrodę Crime Fiction 2012. Mieszka z córką w Berlinie.

(notka Wydawnictwa)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#287. „Masa o kilerach polskiej mafii” – Artur Górski

„Masa o kilerach polskiej mafii”


Tytuł: „Masa o kilerach polskiej mafii. Jarosław Sokołowski „Masa” w rozmowie z Arturem Górskim”
Autor: Artur Górski
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 256
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-353-1
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 20 czerwca 2016

Z pewnością wielu z Was kojarzy książki wydawane nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka na temat byłego mafiozy – Masy. „Masa o kilerach polskiej mafii” to już 5 książka w tej serii po takich tytułach jak: „Masa o kobietach polskiej mafii.”, „Masa o pieniądzach polskiej mafii.”, „Masa o porachunkach polskiej mafii.” i „Masa o bossach polskiej mafii.”. Z poprzednich nie czytałam żadnej, ale temat kilerów polskiej mafii wydał mi się najciekawszy.

Ale na początek kilka słów o Masie, czyli o Jarosławie Sokołowskim, jednym z najbardziej wpływowych gangsterów grupy pruszkowskiej, który od 2000 roku jest świadkiem koronnym. W latach 90. blisko związany z jednym z pruszkowskich bossów Andrzejem K. Pershingiem. Skłócony z większością szefów mafii. Dzięki jego zeznaniom udało się pogrążyć „Pruszków”. (notka Wydawnictwa)

W książce obrazowo zostały przedstawione sylwetki zabójców, którzy dokonywali mordów z różnych powodów. Jedni robili to dla pieniędzy, inni dla przyjemności, jeszcze inni, by się obronić lub wskoczyć wyżej w gangsterskiej hierarchii. Poznamy także życie prywatne członków polskiej mafii. Niektóre ze zbrodni będą czytelnikom znane z mediów, inne mniej. Dodatkiem jest bardzo ciekawa rozmowa Górskiego z polskim wykładowcą, psychologiem kryminalnym i biegłym sądowym, który dużo wie o profilowaniu kryminalnym i egzekucjach mafijnych.

Przyznam szczerze, że od zawsze intrygowały mnie gangi i mafiozi, na lekcjach historii te o Alu Capone czy mafii sycylijskiej były jednymi z najbardziej intrygujących (nie licząc starożytności i okresu II Wojny Światowej), dlatego też książkę czytałam z wielkim zainteresowaniem. Artur Górski świetnie pisze, Masa świetnie opowiada, czasami mrożące krew w żyłach historie – całość jest niezwykle wciągająca i przyzna to zarówno czytelnik, jak i czytelniczka. Czy ktoś z Was czytał którąś z książek o Masie? Które wydały się Wam najciekawsze? Czekam na odpowiedzi w komentarzach.

Artur Górski – dziennikarz, pisarz, autor bestsellerowej rozmowy z Jarosławem Sokołowskim „Masa o kobietach polskiej mafii”, nagrodzonej „Bestsellerem Empiku 2014” w kategorii literatura faktu, książki „Masa o pieniądzach polskiej mafii”, „Masa o porachunkach polskiej mafii” i „Masa o bossach polskiej mafii”. Poza nimi napisał wiele powieści sensacyjnych, m.in. „Gucci Boys”, „Al Capone w Warszawie”, „Zdrada Kopernika”, oraz pozycji z gatunku non-fiction: „Świat tajnych służb”, „Gang” i „Pięść Dawida”. Specjalizuje się w problematyce międzynarodowej przestępczości zorganizowanej. Do niedawna redaktor naczelny „Focusa Śledczego”, obecnie redaktor „Focusa Historia”.(notka Wydawnictwa)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#286. „Za wcześnie” – Joanna Barnard

„Za wcześnie”


Tytuł: „Za wcześnie”
Autor: Joanna Barnard
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 352
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-422-4
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 12 sierpnia 2016

Świetny nauczyciel angielskiego Henry Morgan i 15-letnia Fiona Palmer, bystra młoda dziewczyna, obojga łączy wspólna miłość do literatury. Idealizowany przez nastolatkę mężczyzna, z którym może dzielić swoje pasje staje kimś więcej. Ale kogo winić w tej sytuacji?
Mijają lata, Fiona już jako 30-letnia mężatka, spotyka swojego nauczyciela z dawnych lat. To, co dzieje się potem jest kompletnym zaskoczeniem. Wprawdzie ich romans to tylko epizod z przeszłości, ale czy na pewno? Czy będą umieli zapanować nad targającymi ich dusze i ciała emocjami, zanim komuś stanie się krzywda?

Pomysł na fabułę, gdzie nauczyciel ma romans z uczennicą nie jest zbyt oryginalny, jednak wszystko się zmienia, gdy popatrzymy na ten romans oczami głównej bohaterki, która jest 30-letnią mężatką. Narracja prowadzona jest przez Fionę, wydarzenia z teraźniejszości łączą się z wydarzeniami z lat młodości spisanymi w pamiętniku oraz ze wspomnieniami. Z czasem staje się jasne, że ani Fiona ani Henry nie są dobrymi ludźmi, oboje są egoistycznymi narcystami. Ale przecież człowiek może się zmienić, prawda?

Autorka w swojej książce dotyka takich tematów jak miłość, obsesja, zdrada, prawda i zaufanie. Przygotujcie się na sekrety, kłamstwa i mieszaninę rozmaitych emocji. Pokazuje jak łatwo, będąc silną osobowością, manipulować innymi ludźmi. Wszystkie te tematy nie są proste i przyjemne, jednak lekkość jej pióra (tudzież klawiatury komputera) sprawia, że książkę czyta się zaskakująco dobrze.

Uważam, że jest to udany, wciągający debiut – wiadomo, że ma silne i słabsze strony, ale dzięki tematyce jaką dotyka, książka łatwo zyskuje w oczach czytelnika. Polecam.

Joanna Barnard jest absolwentką anglistyki, obecnie zdobywa uprawnienia terapeuty. W 2014 roku otrzymała nagrodę Bath Novel Award. Urodzona na północy Anglii, przebywa na wygnaniu na południowym krańcu wyspy i tęskni za płaskimi samogłoskami, serdecznymi kierowcami autobusów oraz frytkami z sosem. (notka Wydawnictwa)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#285. „Wioska morderców” – Elisabeth Herrmann

„Wioska morderców”


Tytuł: „Wioska morderców”
Autor: Elisabeth Herrmann
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 552
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-314-2
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 1 czerwca 2016

„Wioskę morderców” przeczytałam już w czerwcu, jednak z powodu nawału pracy, sesji, pisania pracy magisterskiej ciężko było mi znaleźć trochę czasu, by spisać swoje odczucia po skończonej lekturze. Na szczęście mam notatki w telefonie, a po drugie… wcale się nie przydadzą, bo książka zrobiła na mnie tak dobre wrażenie, że w dalszym ciągu mam ją w pamięci.

Po tym pozytywnym wstępie czas przejść do krótkiego opisu fabuły, żebyście wiedzieli, czego możecie się spodziewać. „Wioska morderców” to pierwszy tom serii o funkcjonariuszce policji, 26-letniej Saneli Bearze, która charakteryzuje się dużą pewnością siebie i upartością w dążeniu do celu. W ogrodzie zoologicznym dzieci zauważają pekari zjadające ludzką rękę… Beara będąc najbliżej zdarzenia przybywa na miejsce wraz ze swoim niezbyt rozgarniętym partnerem i stara się zabezpieczyć teren i przesłuchać świadków. Niestety węszy zbyt intensywnie przez co ląduje w szpitalu. Przełożony robi jej wyrzuty, a wizja awansu oddala się z każdą minutą popełnionych błędów. Po wyjściu ze szpitala Beara zaczyna śledztwo na własną rękę ponieważ uważa, że Charlie Rubin, która przyznała się do popełnienia zbrodni coś ukrywa. Policjantka udaje się do Wendisch Bruch, małego, opustoszałego i prawie wymarłego miasteczka, gdzie grozi jej ogromne niebezpieczeństwo.

W międzyczasie profesor Gabriel Brock wraz ze swoim asystentem, Jeremym Saalerem przygotowują się do wydania opinii na temat poczytalności Charlie Rubin. I oni zaczynają uważać, że wszystko ma swój początek w rodzinnym mieście kobiety Wendisch Bruch, w którym teraz nie ma mężczyzn – tylko sędziwe kobiety i psy. Jak potoczą się wydarzenia? Czy uda im się wspólnie odkryć prawdę, znaleźć odpowiedzi na trudne pytania i wskazać winnego morderstw?

Książka wciąga już od pierwszych stron, gdzie autorka w formie retrospekcji zabiera czytelnika do wydarzeń sprzed 20 lat, a narrację prowadzi oczami psa. Dla mnie to był naprawdę udany zabieg i świetne wprowadzenie. Herrmann dotyka takich tematów jak kwestia pamięci i wymazywanie trudnych wspomnień. Jedynym minusem w całej tej książce, która bezgranicznie mnie wciągnęła była scena w której Jeremy poznaje siostrę Rubin i nawiązuje się między nimi dziwny, zbyt szybko poprowadzony romans, który niezbyt pasuje do całości książki. Jednak jest to mały mankament na tle całości powieści.

Podsumowując – jeśli lubicie przerażające historie kryminalne, to z pewnością i ta przypadnie Wam do gustu. Wiem, że w mojej opinii nie jestem odosobniona, więc tym bardziej polecam miłośnikom gatunku, którzy jeszcze nie mieli okazji sięgnąć po „Wioskę morderców”.

Nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukaże się kolejny tom z tej serii – „Śnieżny Wędrowiec”. Ale na to musimy poczekać do 6 września.

Elisabeth Herrmann urodziła się w Marburgu w 1959 roku. Wiele lat pracowała jako dziennikarka w telewizji RBB. Jej powieści są bardzo popularne i często służą za scenariusze filmowe. Otrzymała nagrodę Radio Bremen Crime oraz niemiecką nagrodę Crime Fiction 2012. Mieszka z córką w Berlinie. (notka Wydawnictwa)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#278. „Były sobie świnki trzy” – Olga Rudnicka

„Były sobie świnki trzy”


Tytuł: „Były sobie świnki trzy”
Autor: Olga Rudnicka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 360
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-266-4
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 20 kwietnia 2016

Nie wiem jak zabrać się do recenzji tej książki. Jeśli o mnie chodzi to napisałabym tyle: ŚWIETNA KSIĄŻKA! CAŁKOWICIE POLECAM. No, ale wypada napisać coś więcej, w końcu tak ładnie na blogu wygląda jak recenzja wykracza długością chociaż trochę za to zdjęcie okładki, prawda? :)

Olga Rudnicka umocniła sobie u mnie pozycję jednej z najlepszych polskich pisarek jeśli chodzi o lekkie powieści z humorem, barwnymi postaciami, a czasem i wątkiem kryminalnym w tle. Mimo że nie czytałam jeszcze jej wszystkich książek, a na razie tylko 4 to z każdą kolejną jedyne czego żałuję to tego, że książka już się skończyła (no cóż… mogłam nie czytać jej po nocach, toby mi więcej na dzień zostało…) Teraz mogę tylko polecać jej książki każdej osobie, która pyta mnie o dobrą powieść – zwłaszcza każdej kobiecie, bo to głównie one są targetem.

„Życie jest takie niesprawiedliwe dla sponiewieranych żon. Ile wyrzeczeń, ile poświęceń trzeba włożyć w małżeństwo, a i tak jedyne, co można dostać w zamian, to kopniak w tyłek na odchodne.”

Jolanta Markiewicz ma 38 lat, dwójkę nastoletnich dzieci i męża mecenasa, który nagminnie ją zdradza, co w sumie nawet jej nie przeszkadza, byle dał jej święty spokój i płacił za SPA. Kamelia Padecka ma 36 lat, a jej mąż jest komornikiem stołecznym, wiodą nudne życie i nie mają dzieci, jej głównym relaksem jest siłownia i SPA. Marta Skałka ma 34 lata, męża, który jest właścicielem firmy doradztwa podatkowego i jedyne o czym marzy, a czego nie chce jej dać mąż to dzieci, dlatego udziela się na rzecz dzieci i również często uczęszcza do SPA. Trzy całkowicie różne kobiety, które są najlepszymi przyjaciółkami, mają te same problemy – są nieszczęśliwe w małżeństwie, niedoceniane i niekochane przez mężów dla których są tylko dodatkiem na imprezach firmowych. Kobiety wpadają na diaboliczny pomysł pozbycia się mężów i zyskania całego majątku – ale jak to zrobić, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń? Na horyzoncie pojawia się także Sandra Tomaszewska, młoda, aspirująca prawniczka, którą los w zaskakujący sposób połączy z trzema kobietami.

„Nic tak nie łączy ludzi, jak wspólny wróg. Nie pamiętała kto to powiedział, ale miał rację.”

Każda z wyżej wymienionych bohaterek jest kompletnie inna, każdą z nich polubimy za inny aspekt osobowości (chociaż przyznam, że moją ulubioną zdecydowanie jest moja imienniczka – Martusia). Historia, a co najważniejsze zaskakujące zwroty akcji – sprawiają, że książka to istny majstersztyk. Nie zabraknie także dużej dawki humoru, a dialogi są dopracowane w każdym szczególe. „Były sobie świnki trzy” to książka, której nie brak niczego, a jej lektura to sama przyjemność.

Kiedy po przeczytanej lekturze nasze myśli w dalszym ciągu do niej powracają – to znak, że była to naprawdę dobra książka. Zainteresowanych odsyłam także do niedługiego wywiadu (KLIKNIJ TU), który miałam okazję przeprowadzić z Panią Olgą, przesympatyczną kobietą i wspaniałą pisarką :) Z ogromnym utęsknieniem czekam na kolejną jej książkę i wiem, że w tym wyczekiwaniu nie jestem odosobniona :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#277. „Pamiętnik Christophera. Duchy Dollangangerów” – Virginia C. Andrews

„Skąd się wzięło pisklę w jajku?”


Tytuł: „Pamiętnik Christophera. Duchy Dollangangerów”
Seria: Pamiętnik Christophera. TOM 2
Autor: Virginia C. Andrews
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 368
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-261-9
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 17 kwietnia 2016

Virginia C. Andrews była amerykańską pisarką słynącą z sag rodzinnych, między innymi z „Kwiatów na poddaszu”. Motywami charakterystycznymi dla jej książek była zakazana miłość (często między członkami rodziny) oraz tajemnice rodzinne. Trzytomową serię „Pamiętnik Christophera” napisał jednak inny autor, Andrew Neidermann, który od 1987 roku stał się jej ghostwriterem. Dzięki temu fani mogli jeszcze chwilę pobyć z ulubionymi bohaterami książek Andrews oraz zgłębić ich historie.

Kristin Masterwood mieszka z tatą, ponieważ jej mama nie żyje od kilku lat. Mimo tego są najbliższymi przyjaciółmi i świetnie się dogadują. Jednak Kirstin potrzebuje także miłości drugiego człowieka, innego niż jej tata. W szkole poznaje chłopaka Kane’a. Ich uczucie jest wyjątkowe. Kristin zwierza mu się z najgłębszych tajemnic i on jej także. I właśnie wtedy dziewczyna decyduje się powiedzieć chłopakowi o pamiętniku Christophera Dollangangera, który znalazł jej ojciec w ruinach posiadłości Foxworth Hall. Postanawiają czytać go razem, a w celu wczucia się w sytuację Christophera i jego rodzeństwa, postanawiają czytać pamiętnik na poddaszu jej domu. Podczas lektury czują, jakby zamienili się rolami – Kane jest Christopherem, a Kristin Cathy. Dowiadują się o sobie nowych rzeczy, zaczynają także poznawać nowe uczucia i odkrywać swoją seksualność.
Jednocześnie ojciec Kristin zajmuje się budową nowej posiadłości na miejscu Foxworth Hall, która z czasem coraz bardziej zaczyna ją przypominać. Nie wiadomo jednak kto tak naprawdę jest jej właścicielem – to kolejna tajemnica, którą trzeba odkryć.

Christopher wraz ze swoją siostrą i dwójką młdszego rodzeństwa przez lata byli zamknięci na poddaszu dużej posiadłości przez matkę, której zależało tylko na pieniądzach i babkę, która jedyne, co uznawała za dobre to swoją szaloną wiarę i oddanie Bogu. Dzieci były przez lata pozostawione bez opieki, bez miłości, mogły liczyć tylko na sporadyczne odwiedziny matki, oraz mroczne wizyty babki dla której głodzenie czy bicie dzieci miało tylko pomóc ich dobremu wychowaniu. Cathy i Christopher musieli przejąć rolę matki i ojca, mimo że sami byli dorastającymi nastolatkami, walczącymi z burzą hormonów. Dlatego też główni bohaterowie – Kristin i Kane tak łatwo potrafią wczuć się w sytuację opisywaną przez Christophera w pamiętniku, mimo że nie są ze sobą spokrewnieni. Pamiętnik Christophera daje dwójce młodych ludzi możliwość poznania tamtych wydarzeń, jakiej nie oferują gazety, internet czy nawet najbardziej wiarygodne plotki. Ukryci na poddaszu domu Kristin, podobnie jak dzieciaki Dollangangerów, czytają z wypiekami na twarzy wydarzenia sprzed lat, wczuwając się w nie i zatracając się w lekturze.

Widziałam różne opinie na temat tej książki, ale według mnie jest ona naprawdę wciągająca i z pewnością stanowi świetny dodatek dla miłośników tej serii. Podobał mi się cały aspekt psychologiczny postaci – opis dojrzewania nastolatków, odkrywania siebie po raz kolejny, oraz tajemnice, które towarzyszą głównym bohaterom na każdej stronie. Całość jest bardzo przekonująca i ja ją kupuję :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#265. „Bazar złych snów” – Stephen King

„Bazar złych snów”


Tytuł: „Bazar złych snów”
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 672
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-8069-174-2
Ocena: 6/10
Data przeczytania: grudzień 2015

Sądzę, że przedstawianie sylwetki takiego pisarza jak Stephen King jest zbędne – większość z nas czytała jego książki, inni oglądali ich ekranizacje (czasami nawet nieświadomie, że są one oparte na jego powieściach :)). Mimo że nie czytałam wszystkich książek Mistrza, mam już swoje ulubione i staram się nadrabiać zaległości jeśli chodzi o jego twórczość. Dlaczego? Nie tylko dlatego, że lubię jego horrory, powieści obyczajowe czy opowiadania z elementami metafizycznymi, ale także dlatego, że po prostu warto!

Książka ukazała się w listopadzie, ja dopiero w grudniu miałam okazję ją zacząć czytać, więc dochodziły do mnie różne opinie na temat tego zbioru opowiadań. Ale wiadomo – najlepiej przekonać się na własne… oczy :)
Tym razem autor oferuje nam aż 21 opowiadań, które powstawały w różnym czasie jego życia – jak sam pisze, niektóre pomysły dopiero po latach rosły do miary rangi opowiadania, i właśnie w tym zbiorze się znalazły. Przed każdym opowiadaniem jest krótki wstęp, ale radzę tego nie pomijać – w tych miejscach autor tłumaczy wiele rzeczy, a także odnosi się do twórczości innych pisarzy, którzy go inspirowali.

Ponieważ mamy do czynienia z dużą ilością opowiadań nie będę ich streszczać, pozwolę sobie przede wszystkim zwrócić Wam uwagę na te z nich, które najbardziej mi się spodobały i które zrobiły na mnie tak duże wrażenie, że do tej pory myśląc o tym zbiorze przychodzą mi na myśl. Lekturę „Bazaru złych snów” rozpocznamy przez opowiadanie 130. kilometr i moim zdaniem jest to jedno z najlepszych opowiadań, które znalazło się w tym zbiorze. Z pewnością nie spodziewałam się, że właśnie w ten sposób się ono rozwinie. Kolejnym, które pozostanie w mojej pamięci było opowiadanie Wydma, które jest istnym majstersztykiem świadczącym właśnie o niezwykłym i bezsprzecznym talencie pisarza – ciarki na plecach gwarantowane, mimo iż nie pojawiają się tam żadne zjawy czy potwory. Intrygujące było także opowiadanie Wredny dzieciak, który to „stanowi apoteozę wszystkich małych łobuziaków od zarania dziejów […] który bezustannie sprawia kłopoty i nigdy, przenigy nie zachowuje się jak należy.” – jednak nie sugerujcie się tym cytatem, bo opowiadanie i tak Was zaskoczy :) I na koniec coś dla miłośników czytlników Kindle – opowiadanie Ur, które z początku trochę nużące, z czasem wciąga bezgranicznie! Jeśli zaś chodzi o pozostałe (17) opowiadania – gdyby ich zakończenia były odrobinę inne, myślę, że zdecydowanie bardziej przypadłyby mi do gustu. Inne znowu są dla mnie jakby niedopracowane, zdecydowanie nie są wizytówką Kinga.

„Bazar złych snów” to nie tylko zwykły zbiór różnorodnych opowiadań, to także bazar w którym King pokazuje czytelnikowi przeróżne style narracji i sposoby pisania (z pewnością najlepiej widać to jednak w oryginalnej wersji). Ten zbiór jest naprawdę bardzo nierówny – są w nim świetne opowiadania oraz dość słabe, jednak wszystkie z nich łączy tematyka życia, śmierci oraz życia po śmierci (jeśli takie jest!). Ogólnie całość odbieram dość pozytywnie, aczkolwiek czytywałam już dużo lepsze zbiory opowiadań tego autora. Chociaż przy tak ogromnej ilości (21 opowiadań) to i tak dobrze się to wszystko czytało :)

Z pewnością jest to książka, którą muszą przeczytać wszyscy fani Stephena Kinga – bo tak właśnie robią fani. A dla tych szczególnie godnych zapamiętania opowiadań – na pewno jest warta lektury. Każdemu może spodobać się coś innego, w końcu ile ludzi, tyle opinni, dlatego polecam na długie, ciemne, zimowe wieczory!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka