Archiwum kategorii: Wydawnictwo PWN

#451. „Sushi i cała reszta. Wszystkie smaki Japonii” – Michael Booth

„Sushi i cała reszta”


Tytuł: „Sushi i cała reszta. Wszystkie smaki Japonii”
Autor: Michael Booth
Wydawnictwo: Carta Blanca / PWN
Liczba stron: 352
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7705-247-7
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 12 stycznia 2014

Michael Booth to angielski dziennikarz i autor książek podróżniczo-kulinarnych. Jego teksty ukazują się regularnie w takich gazetach jak Independent on Sunday, Condé Nast Traveller, Monocle i Time Out. W 2012 roku Wydawnictwo PWN opublikowało jego książkę „Jedz, módl się, jedz”, następną była „Sushi i cała reszta”, która otrzymała Nagrodę im. Kate Whiteman od brytyjskiego Związku Pisarzy Kulinarnych (Guild of Food Writers) dla najlepszej publikacji poświęconej jedzeniu i podróżach w roku 2010. Książka to należy do serii „Bieguny” Wydawnictwa Carta Blanca należącego do grupy PWN.

Nie muszę chyba porównywać Japonii do jakiegokolwiek kraju w Europie. Japonia, jako jedno z państw usytuowanych na wąskim łańcuchu wysp na zachodnim Pacyfiku, u wschodnich wybrzeży Azji, jest krajem z odrębną kulturą, historią i filozofią życiową, tak różną w porównaniu do norm Europejskich. Z tego też względu Kraj Kwitnącej Wiśni jest wyjątkowym miejscem, które wiele osób chce zwiedzić.

Tak samo było z autorem, który wyruszając do Japonii chciał spróbować wszystkiego – to też opisuje w swojej książce. Nie wahał się próbować różnych dań, w różnych miejscach wyrabiając sobie własną opinię i smaki. Sięgając po książkę Michaela Bootha spodziewałam się przede wszystkim dużo informacji na temat azjatyckiej kuchni, tu konkretnie japońskiej oraz opisów podróży. Z podróżami było troszkę gorzej, ale myślę, że spokojnie mogę powiedzieć, że wiedziałabym już, co zamówić gdyby udało mi się kiedyś udać do Japonii. Poza tym autor także skupił się na przybliżeniu czytelnikowi kultury, historii oraz języka Kraju Kwitnącej Wiśni. Było to zestawienie ciekawe i pouczające.

Dzięki temu, że książka ma jednocześnie formę dziennika i reportażu poznajemy także przygody samego autora oraz ludzi, z którymi się spotykał. Jest to ciekawym przerywnikiem dla pozostałej części książki skupiającej się głównie na kuchni oraz historii. Język jakim pisze autor jest przystępny, przez co książkę czyta się sprawnie i z ciekawością. Nie brak także humorystycznych anegdotek. Pod koniec książki znajduje się indeks z ważnymi słowami, nazwami czy imionami, z odnośnikami do stron, na których o nich mowa.

Myślę, że książka ta jest ciekawą propozycją dla wszystkich osób, które nie mają pojęcia na temat japońskich dóbr kulturowych, historycznych czy smakowych. Niestety niektóre fragmenty książki dotyczące spraw ważnych, bo poruszających aspekty historyczne czy kulturowe zostały bardzo zdawkowo opisane, przez co czytelnik nie ma możliwości dokładnego poznania Japonii, musi to zrobić w swoim zakresie. Z drugiej strony, gdyby autor opisał to wszystko bardziej szczegółowo i precyzyjnie z pewnością książka ta była by dwa razy grubsza.

„Sushi i cała reszta. Wszystkie smaki Japonii” jest ciekawą lekturą prezentującą spojrzenie Europejczyka na smaki oraz obrazy, które serwuje turyście Japonia. Jeśli jesteście zainteresowani azjatycką kulturą to z pewnością książka ta będzie dla Was ciekawą lekturą. Polecam.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#343. „Wypędzone” – Helene Plüschke, Ursula Pless-Damm, Esther von Schwerin

„Wypędzone”


Tytuł: „Wypędzone”
Autor: Helene Plüschke, Ursula Pless-Damm, Esther von Schwerin
Wydawnictwo: Ośrodek Karta / PWN
Liczba stron: 192
Data wydania: 2013
ISBN: 978-8377-05-230-3
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 16 czerwca 2013

II Wojna Światowa, to okres kiedy ludzie pokazywali swoje najbardziej bestialskie i najbardziej szlachetne oblicza. Całe narody dzieliły się na oprawców i ofiary. To, co napędzało oprawców, to była najczęściej czysta nienawiść, która nie miała żadnego racjonalnego podłoża, zaś silniejsze ofiary za cel postawiły sobie przetrwanie na przekór wszystkiemu.

W skład tej książki wchodzą dwa dzienniki i jeden tekst wspomnieniowy oraz cytaty z innych zapisów, które w posłowiu umieściła Ewa Czerwiakowska, tworzą „niezwykle wyrazisty, choć niewyczerpujący obraz końca III Rzeszy na jej wschodnich terenach. Widziany oczyma kobiet, które wprawdzie nie miały wpływu na bieg zdarzeń politycznych czy militarnych, ale musiały ponosić ich konsekwencje i wziąć na siebie odpowiedzialność za przetrwanie swego najbliższego otoczenia.”

Po zakończonej wojnie odbieranie ziem bezbronnym Niemcom było formą zemsty i przemocy militarnej na narodzie oprawców. „Wypędzone” to świadectwo trójki kobiet: Helene Plüschke, Ursula Pless-Damm, Esther von Schwerin ze Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich – świadectwo niejednokrotnie szokujące, wzruszające i zmuszające do refleksji. Najstraszniejsze, co przytrafiało się kobietom podczas II Wojny Światowej, to sposób w jaki były traktowane. Niejednokrotnie gwałcone, pomiatane, wykorzystywane fizycznie i psychicznie.

„…wojna nie tylko stała się nieludzka, ale osiągnęła szczególny stopień bestialstwa.”

Helene Plüschke, Ursula Pless-Damm, Esther von Schwerin nie były związane w żaden sposób z polityką, nie miały nic wspólnego z wydawaniem rozkazów mordów innych nacji, a jednak to właśnie między innymi one musiały odpokutować za decyzje wydawane z góry. To na nich mścili się nowi uzurpatorzy i zwycięzcy, to one cierpiały z powodu głodu, brudu i braku dachu nad głową. To one zostały siłą wygnane z własnych domów, z własnych ziem. Jedyne dzięki czemu pozostały przy życiu to chęć przetrwania dla siebie, dla dzieci. Nie będę się szczegółowo wgłębiała teraz w poszczególne historie każdej z bohaterek tego świadectwa, zachęcam Was do tego. Dodam jeszcze tylko na koniec, że liczba Niemców, którzy zginęli w latach 1944-1946 jest olbrzymia…

„Wypędzone” to książka, która zmusi do głębszych refleksji – w końcu porusza temat tabu jaki do tej pory jest terror na Niemcach, którzy byli przecież oprawcami narodu polskiego. Książka ta nie jest łatwą lekturą, ale polecam ją każdemu, kto chce zgłębić ten temat i odciąć się od stereotypowego myślenia, że to tylko Polacy i Żydzi byli ofiarami podczas II Wojny Światowej.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#298. „Egzekutor” – Stefan Dąmbski

„Egzekutor”


Tytuł: „Egzekutor”
Autor: Stefan Dąmbski
Wydawnictwo: Ośrodek Karta / PWN
Liczba stron: 135
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7705-229-7
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 5 marca 2013

Stefan Dąmbski jako szesnastolatek opuścił szkołę i wstąpił w szeregi Armii Krajowej (AK), gdzie przyjął pseudonim „Żbik I”. Należał do oddziału „Józefa”, brał udział w akcji Burza, potem przeniesiony do Pułku Ułanów Jazłowieckich AK. Jako jeden z nielicznych w swym oddziale, został odznaczony Krzyżem Walecznych. Po wojnie wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie po latach postanowił spisać swoje wspomnienia z czasów II Wojny Światowej. Chory na raka, w roku 1993 w swoim domu w Miami popełnił samobójstwo, także jego wspomnienia nie zostały dokończone i urywają się w pół zdania. „Egzekutor” jako tytuł książki, budzi od razu bardzo negatywne konotacje i taki też ma być. Jednak żołnierze AK są postrzegani jako bohaterowie walczący o niepodległą ojczyznę, skąd więc taki a nie inny tytuł? Stąd, że autor sam nie postrzegał się za bohatera, co więcej kwestionował swoje bohaterstwo nazywając się mordercą…

Książka została podzielona na różne części, w których autor mniej więcej chronologicznie opisuje swoje losy. Zaczynając od próby wcielenia się do dywersji, po likwidację niemieckich okupantów czy volksdeutschów, likwidacje Ukraińców, rodaków-donosicieli czy „babskie roboty”, które polegały na karaniu zabawiających Niemców kobiet, po losy pod „cudownym wyzwoleniem” z rąk Sowietów. Jako że jest to forma pamiętnikowa, są to wspomnienia i wyznania win Stefana Dąmbskiego, który wypowiada się tu jako narrator. Język jest stylistycznie poprawny, ale jest to też zasługa redakcji. Nie jest to książka łatwa, jednak dzięki przedstawieniu wydarzeń jako szeregu akcji i minimalizacji opisów książkę czyta się jak historyczną powieść sensacyjną, ale trzeba pamiętać, że wydarzenia w niej opisywane to kawałek prawdziwej historii…

„Spełniły się moje marzenia; byłem człowiekiem bez skrupułów… Byłem gorszy od najpodlejszego zwierzęcia. Byłem na samym dnie bagna ludzkiego. A jednak byłem typowym żołnierzem AK. Byłem bohaterem, na którego piersi po wojnie spoczął Krzyż Walecznych, tylko jeden z czterech wydanych na cały oddział Czternastki…”

Prawdą jest, że wojna budziła w ludziach różne instynkty. Nie raz człowiek postrzegany za dobrodusznego stawał się oprawcą z wyboru, na szczęście, dla kontrastu byli i tacy, którzy w obronie niewinnych byli w stanie poświęcić własne życie. My, Polacy, często mamy tendencję do wybielania się, co więcej uważamy się za wyzwolicieli narodu Żydowskiego spod rąk niemieckiego oprawcy. Niestety, co najmniej tyle ile Polaków zostało nagrodzonych medalami „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, tyle też kolaborowało w złej intencji z oprawcą. Jak więc zaklasyfikować młodego chłopaka, który pragnie jedynie, by w jego życiu coś się zmieniło, by monotonia została przerwana, by zawalczyć z innymi mężczyznami o ojczyznę nieważne jakim kosztem?

Pod koniec książki Wydawnictwo opublikowało listy, które otrzymali, gdy po raz pierwszy fragmenty wspomnień Dąmbskiego ukazały się w kwartalniku „Karta” 47, które jak najbardziej polecam lekturze wraz z odpowiedzią dr hab. Grzegorza Ostasza. Pod żadnym pozorem nie chcę tą recenzją umniejszać wartości bohaterstwa młodych i starszych mężczyzn zasilających niegdyś szeregi AK. Chcę tylko w sposób obiektywny pokazać, że każdy kij ma dwa końce, a wojna jest czymś, do czego nie powinniśmy nigdy więcej doprowadzić. Żołnierze AK utożsamiani są z dobrem, bohaterstwem i walką za ojczyznę, jednak w momencie, gdy mordowanie innych ludzi staje się przyjemnością, zaczyna rodzić się pytanie, czy każdy żołnierz AK był tak kryształowo niewinny jak się nam wydaje? Tym pytaniem zakończę moją recenzję serdecznie polecając tę książkę żądnym wiedzy miłośnikom historii, zwłaszcza, że jest to piękne wydanie z serii „Karty Historii”.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#289. Wywiad z Magdaleną Skopek.

„Dobra krew”

Magdalena Skopek jest z zamiłowania podróżniczką i fotografem. Swoją pierwszą książkę wydała nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN – „DOBRA KREW”. Po przeczytaniu książki bardzo chciałam bliżej poznać autorkę. Teraz mogę zaprezentować Wam krótki wywiad i zachęcić do przeczytania książki.

JA: Skąd u Pani taka wielka miłość do podróżowania?
Magdalena Skopek: Naprawdę nie potrafię odpowiedzieć skąd się to bierze, tym bardziej, że tak naprawdę jeździć po świecie – takim bardziej odległym – zaczęłam dosyć późno i, można powiedzieć, trochę przez przypadek. Ale zraziłam się tym natychmiast po przekroczeniu granicy z Białorusią i raczej jest to choroba nieuleczalna. Fascynacja światem po prostu jest w człowieku: nie można się jej nauczyć, ale nie można się jej też pozbyć. To jest ciekawość i chęć poznania świata. Pięknie to ujął Ryszard Kapuściński:
Żyjąc jesteśmy otoczeni mnóstwem niedostępnych gołym okiem światów, o których istnieniu nawet nie wiemy i do których najprawdopodobniej nigdy nie dotrzemy. Nasza wyobraźnia jest zbyt uboga, nasza intuicja zbyt zawodna, a wiedza cząstkowa i ograniczona. Toteż najczęściej nie jesteśmy świadomi, że, przynajmniej teoretycznie, mogliśmy poznać wiele bogactw i niezwykłości istniejących w zasięgu naszej ręki. Tyle że chęć takiego poznania mają tylko nieliczni, jest to przygoda uprawiana przez niewielu, namiętność, która rzadko pojawia się w człowieku.

Dlaczego wybiera Pani miejsca, które są tak niespotykane jako miejsca do wybrania się na wakacje?
Bo miejsca, które generalnie uznawane są za dobre wakacyjne destynacje z reguły mnie bardzo szybko nudzą. A najszybciej nudzi mnie drink z parasolką pod palmą na plaży. Ja muszę być w ruchu. Poza tym nie szukam wygody i przyjemności. Szukam czegoś, co mnie wciągnie i zafascynuje. I nie ma reguły: coś fascynującego może być zarówno na ulicy obok jak i na drugim końcu świata. Regułą jest to, że trzeba być otwartym na drugiego człowieka.

Czym są dla Pani podróże?
Są poznawaniem siebie i świata. Są moją wielką pasją i inspiracją. I dobrą okazją do fotografowania.

Co jest dla Pani najważniejsze w podróżowaniu?
Poznanie.

Czy nauczyła się Pani czegoś podczas podróży w odległe miejsca?
Jeżeli nic się nie wynosi z wyjazdu, to ten wyjazd według mnie tak naprawdę nie miał sensu. Tyle, że to, czy cokolwiek wynosimy z podróży zależy tylko od nas. I, tak jak już powiedziałam, nie ma wielkiego znaczenia, czy miejsce jest odległe, czy też nie. Żeby jechać, trzeba być otwartym na inność. A „egzotyczna” podróż uczy, że my też dla kogoś jesteśmy inni i egzotyczni. To takie wprowadzenie do tolerancji.

Magdalena Skopek

Nawiązując do Pani książki „Dobra krew. W krainie reniferów, bogów i ludzi”, która miała swoją premierę 19 września, jak wspomina Pani pracę nad nią?
Wielką przyjemnością był powrót do wspomnień i do tych niesamowitych przeżyć z tundry. Ponieważ nigdy nie pisałam nic tak długiego, a ostatni literacki popis to matura z języka polskiego, to na początku było ciężko. Myślę, że dużo się nauczyłam, widzę swoje błędy (a przynajmniej część) i w przyszłości powinno być już łatwiej i, mam nadzieję, lepiej.

Ponieważ w książce pojawia się wiele wspaniałych fotografii wykonanych przez Panią, czy miała Pani problem z ich wyborem do książki?
Miałam o tyle problem, że ja wyobrażałam sobie tę książkę z dużo mniejszą ilością zdjęć, natomiast wydawnictwo miało zupełnie inną wizję. Trochę siłą ze mnie te zdjęcia wyciągali!

Czy spodziewała się Pani, że książka zyska tak wiele pozytywnych recenzji czytelników?
Nie spodziewałam się tak naprawdę niczego (trochę na wszelki wypadek!), ale miałam ogromną nadzieję, że książka będzie interesująca i pokaże coś, czego na co dzień nie widzimy. Bardzo się cieszę, że dużo osób chce się czegoś o Nieńcach dowiedzieć. To niesamowici ludzie, bardzo wiele im zawdzięczam.

Jak wygląda Pani zwykły dzień?
To zależy, czy jestem w jamalskiej tundrze, czy w Pradze ;-)

Jakie miejsca planuje Pani odwiedzić w najbliższej przyszłości?
W tundrę bardzo mnie ciągnie, więc pewnie północna Syberia nie będzie na mnie długo czekać. I o nomadach na pustyni dużo ostatnio myślę…

Pani Magdalenie serdecznie dziękuję za udzielenie mi odpowiedzi na moje pytania. Wydawnictwu PWN dziękuję za umożliwienie mi kontaktu z Autorką, a Wam serdecznie polecam książkę „DOBRA KREW”!

#274. „Ja, terrorysta” – Antonio Salas

„Ja, terrorysta”


Tytuł: „Ja, terrorysta”
Autor: Antonio Salas
Wydawnictwo: Naukowe PWN
Liczba stron: 616
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-01-17115-5
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 25 listopada 2012

Antonio Salas to hiszpański pisarz i dziennikarz śledczy specjalizujący się w reportażu wcieleniowym, który najlepiej oddaje rzeczywistość opisywanych przez niego środowisk. Już sam pomysł książki jest bardzo ciekawy, a terroryzm jest tematem bardzo mocno odczuwalnym i obecnym w dzisiejszym świecie. „Ja, terrorysta” to niezwykła książka relacjonująca działania hiszpańskiego dziennikarza, który dopiął swego i wkradł się w łaski najniebezpieczniejszych terrorystów. Dokonał niemożliwego, ponieważ jako jeden z nielicznych miał możliwość zinfiltrowania terroryzmu dżihadu. Jak tego dokonał?

Antonio Salas staje się zupełnie innym człowiekiem, od teraz będzie znany jako Muhammad Ali Tovar Abd Allah, Abu Ajman, Al-Filastini, obywatel Wenezueli z palestyńskimi korzeniami, który osiadłszy na Zachodnim Brzegu Jordanu poślubił kobietę, która została przypadkowo zastrzelona podczas zamieszek. By realistycznie odgrywać swoją rolę Salas zaczął uczyć się języka arabskiego, zapisał się na kursy o terroryzmie, wnikliwie studiował Koran, zapuścił brodę, przyciemnił kolor swojej skóry, a co więcej… poddał się obrzezaniu i zmienił nawet religię. Musiał wiele poświęcić, by stać się jednym z Muzułmanów. Wiele też ryzykował i nierzadko cud ratował go z opresji.

Zdeterminowany Salas miał szczęście. Dopiął swego i w końcu udało mu się nawiązać pierwsze kontakty z terrorystami. Na kursach szkolących terrorystów nauczył się wszystkiego, co tak naprawdę musi znać i umieć terrorysta dżihadu. Co więcej udało mu się zdobyć pozycję w organizacji terrorystycznej Hezbollah Wenezuela, a dzięki swoim dziennikarskim umiejętnościom mógł prowadzić stronę internetową Szakala – terrorysty, który był postrachem jeszcze przed Osamą bin Ladenem. Co pozostaje kwestią wręcz niezwykłą jest pytanie: jak Salasowi udało się przeniknąć do znanych grup terrorystycznych i zdobyć zaufanie członków Ruchu Tupamaros, Hezbollah czy Hamasu? Co więcej – udało mu się to bez wspierania zamachów terrorystycznych oraz bez wspierania jakiegokolwiek niezgodnych z prawem handlu.

Ciężko jest dokładnie oddać charakter tej książki. Nie tylko dlatego, że jest to obszerna relacja, ale także dlatego, że każdy powinien ją przeczytać dla siebie, by dokładnie zrozumieć pobudki dziennikarza oraz cały system terrorystów. Przyznam szczerze, że spędziłam nad tą książką sporo czasu, ponieważ jej lektura nie jest łatwą. Jednak na pewno nie żałuję, ponieważ dowiedziałam się wielu naprawdę interesujących rzeczy, które nierzadko zmieniły mój punkt widzenia.

Trzeba jednak przyznać, że informacje jakie latami zbierał Salas, by wreszcie móc napisać tę niespotykaną książkę. Pisarz analizuje międzynarodowe organizacje terrorystyczne oraz podłoża ich powstawania i konfliktów, które zaistniały. Co więcej autor książki zwraca uwagę na podział jaki występuje na świecie – podział, gdzie jedne wojny toczą się w rzeczywistości, a drugie w internecie, który był jednym z głównych punktów, z których Salas czerpał swoją wiedzę. Wypowiada się w swoim imieniu, nie stosuje stricte specjalistycznego języka, co z pewnością ułatwia czytanie. Książkę podzielił na 6 części, z których każda opisuje inny rok.

Książka „Ja, terrorysta” nie jest łatwą w odbiorze lekturą. Jest to obszerna książka, która zalewa czytelnika wieloma informacjami o międzynarodowym terroryzmie zmuszając go do nieustannego skupienia. Jednak na pewno jest ciekawa i godna polecenia. Z pewnością przypadnie ona do gustu wszystkim czytelnikom zainteresowanym tematyką terroryzmu i literaturą faktu. Polecam, bo warto spróbować.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#265. „Przysięga Gertrudy” – Ram Oren

„Przysięga Gertrudy”


Tytuł: „Przysięga Gertrudy”
Autor: Ram Oren
Wydawnictwo: Naukowe PWN
Liczba stron: 304
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-01-16934-3
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 1 listopada 2012

„Przysięga Gertrudy” to spisana przez izraelskiego pisarza Rama Orena historia żydowskiego chłopca Michała Stołowickiego (dziś Michaela Stolowitzky’ego) i jego polskiej, katolickiej niani Gertrudy Babilińskiej. Pisarz obiektywnie przedstawił losy tej dwójki, jednakże zastosował pewne zabiegi stylistyczne, dzięki którym stworzył powieść ze wspomnień.

Narracja prowadzona jest z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego. Pod koniec książki znajdują się czarno-białe, archiwalne fotografie, czyli to, co najbardziej lubię w literaturze faktu. Na końcu znajdują się również przypisy pochodzące od redakcji oraz bibliografia dla osób chcących zgłębić temat. Wspomnę również o przepięknej okładce, na której jest fotografia pochodząca z prywatnych zbiorów Mike’a Stolowitzky’ego.

„Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat.” (napis wyryty na medalu „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” pochodzący z Talmudu)

Gertruda Babilińska, była ubogą i skromną nauczycielką, kiedy jej życie przemieniło się w prywatną tragedię, gdy ukochany nie stawił się przed ołtarzem kościoła w dniu ślubu. Zrozpaczona kobieta wyrusza w poszukiwaniu nowego życia do Warszawy, gdzie znajduje pracę u bardzo bogatej żydowskiej rodziny. Jej zadaniem jest opieka nad sześcioletnim Michałkiem. Niestety, nadchodzi wojna i Michał zostaje sierotą. Gertruda obiecuje, że będzie pełniła nad nim opiekę, wychowa go i zabierze do Palestyny, do jego krewnych. Podczas tej trudnej życiowej drogi, Gertruda spotka wiele dobrych ludzi, którzy nie raz ocalą ją i Michałka od śmierci. Oficer SS Karl Rink, który sam miał za żonę Żydówkę, czy też żydowski lekarz dr Berman, to kolejne osoby, które pokazały swoje dobre serce w tych jakże trudnych i skomplikowanych czasach.

„Przysięga Gertrudy” to wciągająca, poruszająca i fascynująca powieść o „miłości i dobroci w czasie wojny i Zagłady”. Ponieważ wojna i holocaust to tematy bardzo smutne i poruszające, dobrze jest móc przeczytać powieść, która jest pełna nadziei i o szczęśliwym zakończeniu. Gertruda poświęciła swoje życie dla Michała, którego wychowała w obcej kulturze i w obcej jej religii. Nie zmuszała go na przejście na katolicyzm, co po dziś dzień doceniają Żydzi. Jednak nie zrobiła tego z uwagi na daną jego rodzicom obietnicę, a ze względu na miłość jaką darzyła chłopca oraz dobroć płynącą z jej czystego serca.

Książka Rama Orena z pewnością spodoba się osobom zainteresowanym taką tematyką oraz samą książką. Jednakże proszę zwrócić uwagę, że autor połączył fakty z fikcją (stworzył dialogi między postaciami, dogłębnie wszedł w ich umysły – nie są to jednak prawdziwe przemyślenia Michała czy Gertrudy). Nie sądzę, żeby przez to powieść ta traciła na realności. Niemało jest historii o Polakach pomagających Żydom w czasie II Wojny Światowej, jednakże „Przysięga Gertrudy” to bardzo interesująca powieść, którą czytałam z zapartym tchem. Serdecznie polecam.
Książka jest dostępna również w wersji audio.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#248. „Dobra krew” – Magdalena Skopek

„Dobra krew”


Tytuł: „Dobra krew.
W krainie reniferów, bogów i ludzi. ”
Autor: Magdalena Skopek
Wydawnictwo: Naukowe PWN
Liczba stron: 380
Data wydania: (przed premierą) 2012
ISBN: 978-83-01-17098-1
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 11 września 2012

Magdalena Skopek jest doktorem fizyki, jednak najbardziej fascynują ją podróże w odległe, z dala od cywilizacji, nieznane miejsca świata i fotografia. Jej debiutancka książka „Doba krew. W krainie reniferów, bogów i ludzi” opisuje jej roczną, samotną wyprawę w kierunku półwyspu Jamał, na Workutę, a nazwa Jamał oznacza „koniec ziemi”.

Autorka koncentruje się na dokładnym opisaniu całej swojej podróży, a także na opisaniu zwyczajów i życiu tundrowników – ludu północy, Nieńców zwanych wcześniej Samojedami. Nieńcy to ubrani w skóry reniferów, prowadzący koczowniczy tryb życia ludzie, żyjący w bardzo ciężkich warunkach. Fascynacja Nieńcami zrodziła się w Magdalenie Skopek w momencie, gdy po raz pierwszy spotkała jednego z Nieńców, oraz gdy zobaczyła ich fotografie w pewnym muzeum podczas wcześniejszej podróży w głąb Rosji.

Jak sam tytuł wskazuje, krew jest bardzo znaczącym elementem życia Nieńców. Jak mówi sama Magdalena, krew zazwyczaj jest kojarzona ze śmiercią, z wojną. U Nieńców krew jest życiem, jest dobrem, stanowi bowiem ich podstawowy pokarm. Krew oraz mięso reniferów dostarcza im podstawowych minerałów i substancji odżywczych. Bez tego, nie przeżyliby. Renifery stanowią jednak nie tylko pożywienie Nieńców. Służą im także jako materiał na ubranie, środek transportu, są także przyjaciółmi i towarzyszami częstych podróży.

(fotografie autorstwa Magdaleny Skopek)

Nieńców autorka opisuje jako bardzo przyjaznych i otwartych ludzi, którzy szybko zaakceptowali jej obecność, pokazali jej swoje życie, zwyczaje i zachęcili ją do próbowania wielu nieznanych rzeczy. Nowy styl życia choć z początku bardzo ciężki, całkowicie spodobał się Magdalenie. Żyjąc z Nieńcami miała szansę uczestniczyć w przygotowaniach posiłku, spróbować zarówno krwi jak i mięsa reniferów, nosić wodę z jeziora na herbatę, zbierać drewno na opał, udało jej się nawet powozić zaprzęgiem, spróbowała wyprawianiem skóry i nauczyła się robienia nici ze ścięgien.

Książka Magdaleny Skopek jest wyjątkowym reportażem, który czyta się błyskawicznie. Język jest prosty i przyjemny w odbiorze. Książka składa się głównie ze wspomnień autorki, refleksji nad życiem oraz rekonstrukcji jej rozmów z koczowniczym ludem północy. Nie zabrakło również wnikliwych opisów, a rewelacyjne fotografie wykonane przez nią samą, pozwalają czytelnikowi unaocznić sobie zarówno koczowniczy lud Nieńców, ich zwyczaje, ich życie, a także tundrę, która choć groźna jest zjawiskowo urokliwa.

Uważam, że książka „Doba krew. W krainie reniferów, bogów i ludzi” jest fascynująca i z pewnością przypadnie do gustu nie tylko osobom zainteresowanym tematem, czy miłośnikom historii i reportaży. Jest to magiczna podróż do nieznanej Rosji, do niezwykłego plemienia ludów koczowniczych, Nieńców. Ta książka przypadnie do gustu każdemu czytelnikowi. Serdecznie polecam, ponieważ jest to lektura, którą naprawdę warto przeczytać.
Zapraszam również do obejrzenia wywiadu z autorką książki.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#236. „Dobre maniery w przedwojennej Polsce” – Maria Barbasiewicz

„Dobre maniery w przedwojennej Polsce”


Tytuł: „Dobre maniery w przedwojennej Polsce.
Savoir-vivre | Zasady | Gafy”
Autor: Maria Barbasiewicz
Wydawnictwo: Naukowe PWN
Liczba stron: 336
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-01-16981-7
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 13 sierpnia 2012

„Savoir-vivre – zasady dobrego wychowania, formy towarzyskie, znajomość tych form.”

Najnowsza książka Marii Barbasiewicz „Dobre maniery w przedwojennej Polsce” to jedyna taka pozycja, która łączy zarówno fakty jak i swobodną i subiektywną prezentację wybranych przez autorkę tematów dotyczących zasad sovir-vivre w różnych środowiskach i miejscach w okresie przedwojennym w Polsce. Jak pisze autorka lata 1918-1939 były okresem wielu różnorakich zmian, które zapoczątkowały erę tworzenia i unowocześniania się zasad savoir-vivre’u w Polsce.

„Dobre maniery to klucz do sukcesu towarzyskiego, udanych relacji biznesowych i społecznych.”

Maria Barbasiewicz postanowiła przede wszystkim skupić się na trzech tematach: „savoir-vivre”, „zasady” oraz „gafy”. Myślę, że gdyby autorka pominęła którykolwiek z tematów, książka mogłaby okazać się nie tak interesująca jak w ostateczności jest. Jest to lektura nad wyraz wyjątkowa i przepięknie wydana. Książka została podzielona na 11 rozdziałów, z których każdy jest poprzedzony ilustracją i cytatem umieszczonym na czerwonym tle. Dla ciekawych została dodana również „Bibliografia” oraz „Spis ilustracji”. Gruba oprawa, masa ilustracji, starych fotografii i dokumentów, ciekawe informacje, fakty, cytaty z pamiętników i wspomnień, literatury pięknej, ówczesnej prasy i zasady preferowane przez autorów ówczesnych poradników savoir-vivre’u – to wszystko składa się na tę książkę.

W książce znalazły się zasady obowiązujące kobiety, wojskowych, dzieci i młodzież, wszystkich ludzi przy stole, w kawiarni, na balu i podczas pojedynków oraz ogólne maniery. Niektóre z zasad poruszanych w książce z pewnością wydadzą się czytelnikom dziwaczne, a momentami nawet szokujące. Tę publikację czyta się o tyle przyjemnie, że nie zabrakło w niej również odrobiny humoru. Bardzo ciekawiły mnie również gały popełniane przez ważne osobistości, ale także przez kelnerów, czy innych urzędników.

Co jest może odrobinkę zaskakujące, to fakt, że w przedwojennej Polsce zdecydowanie bardziej przywiązywało się wagę do dobrych manier oraz przestrzegania zasad savoir-vivre’u. W dzisiejszych czasach, mimo że niektóre z zasad przetrwały do tej pory, a inne uległy zmianie, ogół społeczności raczej nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do savoir-vivre’u. Czym to jest spowodowane? Po części z pewnością tym, że kobiety zyskały status równy mężczyznom, dlatego nie wszyscy pamiętają o tym, że warto kobiecie otworzyć drzwi i przepuścić ją przed sobą, oraz, że to kobieta (lub osoba starsza) pierwsza wyciąga rękę do przywitania.

„Dobre maniery w przedwojennej Polsce” to książka, która nie jest literaturą naukową, ale zbiorem wielu ciekawych informacji, anegdotek, cytatów, zasad i ilustracji, które mają za zadanie zaprezentować i scharakteryzować czytelnikowi całą sytuację. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie było ani jednego momentu w tej książce, który mógłby choćby wydawać się nudny lub mało interesujący – to chyba dobra zachęta? :) Z pewnością książka przypadnie do gustu miłośnikom historii oraz znawcom tematu. Ale jeśli ktoś poszukuje wartościowej książki, poruszającej zagadnienia historyczne, która nie tylko czegoś nauczy, ale także będzie stanowiła świetną zabawę- będzie to idealna pozycja. Serdecznie polecam naprawdę każdemu! Nawet osobom niezainteresowanym historią :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#213. „Arystokracja. Polskie Rody” – Marcin K. Schirmer

„Arystokracja. Polskie rody”


Tytuł: „Arystokracja. Polskie Rody”
Autor: Marcin K. Schirmer
Wydawnictwo: Naukowe PWN
Liczba stron: 318
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-01-16955-8
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 3 lipca 2012

„Arystokracja. Polskie rody” Marcina K. Schirmera to książka cudowna! Ale chyba nie tak powinnam była zacząć moją recenzję. Marcin Konrad Schirmer to historyk sztuki, miłośnik i badacz kultury materialnej, historii ziemiaństwa i arystokracji polskiej oraz architektury rezydencjonalnej XVIII-XX wieku. W swojej najnowszej publikacji Schirmer stara się zaprezentować w bardzo przystępny sposób polską arystokrację: od tej w czasach I Rzeczpospolitej, po tę z III Rzeczpospolitej aż do współczesnej.

Książka została podzielona na dwie części: „Arystokracja” i „Polskie Rody”. W części pierwszej: „Arystokracja” autor scharakteryzuje i zdefiniuje pojęcie arystokracji, oraz pokaże jak ona ewoluowała na przełomie wielu lat, od średniowiecza po współczesność. Natomiast w części drugiej czytelnik będzie mógł poznać dogłębnie rody Czartoryskich herbu Pogoń Litewska, Lubomirskich herbu Szreniawa, Potockich herbu Pilawa, Radziwiłłów herbu Trąby, Rzewuskich herbu Krzywda czy Zamoyskich herbu Jelita. Ale to tylko parę z największych polskich rodów, które prezentuje Marcin K. Schirmer.

Ponieważ, jak zaznacza sam autor, nie jest to książka stricte naukowa, język jest prosty, ale bardzo elokwentny i bogaty. Autor nie omawia całego zagadnienia, skupia się raczej na najważniejszych osobowościach i elementach arystokracji, albowiem ciężko byłoby omówić cały ten temat w jednej książce.

Oceniam tę książkę bardzo wysoko za całokształt. Za okładkę, liczne ilustracje pięknych rezydencji i fotografie najważniejszych magnatów oraz ich rodzin, ciekawe informacje, fakty zaprezentowane w bardzo interesujący i przystępny sposób – jednym słowem historia, którą pokocha miłośnik tematu i polubi ktoś, kto wcześniej nie miał na temat magnaterii i polskich rodów żadnego pojęcia.

„Arystokracja. Polskie rody” to książka przeznaczona dla osób, które chcą poszerzyć swoją wiedzę historyczną. Zarówno miłośnicy i znawcy tematu znajdą w niej ciekawe fakty, jak i osoby, które dopiero chcą zacząć drążyć ten temat – ta grupa ludzi ma okazję zapoznać się z istną perełką wśród książek o tej tematyce. Dzięki sprecyzowanej tematyce informacje są konkretne i dotyczą tylko wybranego działu. Książka ta idealnie nadaje się na prezent, gdyż jest po prostu prześlicznie wydana. Polecam serdecznie KAŻDEMU, ja na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN

#207. „Sroka w krainie entropii” – Markéta Baňková

„Sroka w krainie entropii”


Tytuł: „Sroka w krainie entropii”
Autor: Markéta Baňková
Wydawnictwo: Naukowe PWN
Liczba stron: 144
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-01-16963-3
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 15 czerwca 2012

Gdy tylko ujrzałam debiutancką książkę Czeszki Markéty Baňkovej „Sroka w krainie entropii” – wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Zachwyciła mnie okładka, która jest bardzo pomysłowa. Ta ilustracja, jak i pozostałe, które są umieszczone w książce są twórczością autorki, która na co dzień zajmuje się fotografią, projektowaniem stron internetowych, filmem i grafiką oraz jest pionierką net artu. Jaką książkę mogła napisać taka osoba? Muszę powiedzieć, że bardzo dobrą! :)

„Sroka w krainie entropii” to książka składająca się z 9 bajek, które w spisie treści są odpowiednio podzielone: dla dzieci, dla młodzieży, dla dorosłych lub dla wszystkich. W każdej bajce głównymi bohaterami są zwierzęta, które zostały uosobione z ludźmi. Małpa, hipopotam, królik, kura, lisica, koty, psy, tytułowa sroka, a nawet mała mysz – oni wszyscy starają się rozgryźć proste i skomplikowane prawa fizyki. Na końcu każdej bajki znajduje się ramka w której zrozumiale wytłumaczono poruszane wcześniej prawo fizyki lub przedstawiono znaną osobowość, naukowca, który odkrył i zdefiniował konkretne prawo fizyki (Archimedes, Isaac Newton czy Albert Einstein).

Ponieważ w największym stopniu książka porusza wszelkie zagadnienia związane z fizyką, osoby, które nie przepadały za tym przedmiotem w szkole pewnie myślą, że jest to nie ich bajka. Nic bardziej mylnego! Ta książka sprawi, że polubicie fizykę – macie na to moje słowo. Ponieważ wszystkie zagadnienia są szczegółowo i z humorem wytłumaczone, jest to też wyjątkowa pozycja dla rodziców, których dzieci są bardzo ciekawe świata. Przy tym, bajki Baňkovej gwarantują 100% zaciekawienia, nie nudy, zarówno u dzieci, młodzieży jak i dorosłych. Jeszcze raz wspomnę o cudownych ilustracjach, które przykują wzrok każdego czytelnika. Autorka rewelacyjnie przekazała swoje przesłanie nie tylko za pomocą czarnych literek, ale również za pomocą kolorowych, fantazyjnych ilustracji.

„Autorka znalazła oryginalną i wciągającą metodę przekazania najważniejszych zagadnień naukowych w sposób zrozumiały i dowcipny zarazem. Naukę udało jej się przemycić w cyklu opowiastek, które jednocześnie uczą zarówno młodych, jak i starszych czytelników.” – Prof. Martin Rees, Astronom Królewski, Cambridge

Nie sposób się nie zgodzić z opinią Profesora Martina Reesa. Jesteście ciekawi dlaczego hipopotam nie tonie? I czy mysz i gepard mogą być szybsze od światła? Dlaczego z borsuka jest taki alkoholik? I co to jest ta kraina entropii? Wszystkie odpowiedzi (a nawet i więcej!) znajdziecie tutaj, pośród 9 bajek. Szkoda, że ta książka ma tylko 144 strony!

Tak więc, muszę przyznać, że zwierzęta w książce Markéty Baňkovej spisały się na medal. W bardzo przystępny sposób wytłumaczyły nawet najbardziej skomplikowane prawa fizyki, a także w humorystyczny i karykaturalny sposób przedstawiły ludzi! Serdecznie polecam „Srokę w krainie entropii” każdemu, bez względu na wiek. Obiecuję Wam edukację i świetną zabawę :) Książka dostępna jest również w formie audiobooka.

Jesteście zainteresowani? Chcielibyście mieć szansę przeczytania tej wyjątkowej książki? Już niedługo na moim blogu konkurs w którym do wygrania 3 egzemplarze tej książki! Także bądźcie czujni, nie przegapcie konkursu! Zapraszam Was wszystkich już teraz :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo PWN