Archiwum kategorii: Wydawnictwo Replika

#436. „Łopatą do serca” – Marta Obuch

„Łopatą do serca”


Tytuł: „Łopatą do serca”
Autor: Marta Obuch
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 328
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7674-263-2
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 22 grudnia 2013

Marta Obuch, urodzona w Częstochowie obecnie mieszkająca w Katowicach autorka komedii kryminalnych, poetka, fotograf, dziennikarka. Studiowała filologię polską na Uniwersytecie Śląskim i fotografię cyfrową w Śląskiej Akademii Fotografii. W 2007 roku debiutowała powieścią „Precz z brunetami!”, następnie spod jej pióra wyszły: „Odrobina fałszerstwa”, „Diabelska ewolucja”, „Miłość, szkielet i spaghetti” i najnowsza jej powieść „Łopatą do serca”.
Prywatna strona autorki: www.martaobuch.pl

Usłyszawszy o książce Marty Obuch „Łopatą do serca” nie zawahałam się przed jej lekturą ze względu na to, że lubię powieści kryminalne, a tym bardziej takie, w których mimo wszystko nie brak dużej dawki humoru, a i jakiś romansik się też znajdzie. I nie zawiodłam się.

Michalina, Misia, ostatnio przeżywa trudne chwile. Po kłótni z mężem, ten urażony i dumny, nie wraca do domu. Mimo że ostatnio się nie dogadują nie spodziewła się, ze mąż kryje przed nią tak mroczne tajemnice i nie z powodu obrazy majestatu nie wrócił na noc do domu. Jej Henryk, Hardy, jest okrutnym bossem mafijnym, o czym wiedzą wszyscy prócz Michaliny i jej przyjaciółki Zuzy. Tajemnica nigdy nie miała wyjść na jaw, ale sprawy przybrały niespodziewany obrót i Hardy wylądował w areszcie, a jego sekrety wreszcie ujrzały światło dzienne. Nielegalne machlojki to nic w porównaniu do zdrady małżeńskiej jakiej dopuścił się śląski mafijny boss. Żeby tego było mało w domu Misi zamieszka prawa ręka Hardego, Igła, któremu powierzono wytłumaczenie Misi całej sprawy nie zagłębiając ją w szczegóły oraz pilnowanie jej i mieszkania. Igła nie jest jednak przygotowany na to, że z Misi to jest twardy orzech do zgryzienia! Ale kto się czubi ten się…

W międzyczasie komisarz policji Piotrek Marchewka zostaje oddelegowany do sprawy Hardego. Policja wreszcie ma okazję przyskrzynić drania za wszystkie jego niecne przestępstwa. Sprawa niestety do łatwych nie należy. Na dodatek Misia z Zuzą postanawiają prowadzić śledztwo na własną rękę i nawracać przestępców. Co z tego wszystkiego wyniknie?

Mimo że fabuła książki jest przewidywalna, to nie brak w niej zaskakujących zwrotów akcji, pojawiają się też liczne pytania: kogo lub co kazał Hardy pilnować Igle? Jaki naprawdę był ten mafijny boss? I kto stoi za kradzieżą diamentów! Czy w tak trudnej chwili Misia będzie w stanie otworzyć oczy i serce?

Kreacja bohaterów zasługuje na szczególną uwagę. Misia z uważanej przez wszystkich głupiej, bogatej paniusi pokaże wreszcie pazurki, Igła okaże się być inteligentnym twardzielem-bydlakiem, czytającym książki i gustującym w dobrym winie, Zuza – kobieta wolna i niezależna pozna kogoś, kto odmieni jej życie, a całkiem przypadkiem będzie to nasz komisarz, którego serce zabije mocniej do tej pięknej istoty, pojawi się także niezwykła osobowość – pani Ryszarda.

Akcja powieści rozgrywa się w Katowicach, wyraźnie widać, że jest to miasto znane pisarce. Jest to również miasto bliskie mnie (i pod względem odległości i po względem studiowania). Fabuła – wciągająca, bohaterowie – jak żywi, jednak najważniejszy jest dla mnie tutaj język – dopracowany, przemyślany i bardzo humorystyczny. To książka, którą trzeba przeczytać w pochmurne i smutne dni.

Książka Marty Obuch trafiła mnie jak tytułowa łopata w serce. Czytałam ją z wielką przyjemnością wybuchając co chwila salwami śmiechu. Jeśli poszukujecie niezobowiązującej lektury, która poprawi Wam humor – nie możecie trafić lepiej. Z pewnością sięgnę po inne powieści tej pisarki, bo jestem zauroczona jej pomysłowością, warsztatem pisarskim oraz ilością pozytywnego humoru jaki we mnie wzbudziła jej powieść. Serdecznie polecam miłośnikom kryminałów i nie tylko!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorce, Pani Marcie Obuch

Książka przeczytana w ramach Kryminalnego Wyzwania

#252. „Pamiętnik starego pierdoły” – Roland Topor

„Pamiętnik starego pierdoły”


Tytuł: „Pamiętnik starego pierdoły”
Autor: Roland Topor
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 188
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7674-186-4
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 18 września 2012

Roland Topor (1938-1977) to francuski pisarz, rysownik, grafik, reżyser teatralny i filmowy, aktor, scenarzysta i scenograf. „Pamiętnik starego pierdoły” to już druga książka jego autorstwa, którą mam okazję czytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Replika. Zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z moją recenzją „Chimerycznego lokatora”.

„Mam osiemdziesiąt dwa lata ale to nie znaczy, że jestem jakimś starym pierdołą, wyrażam się jasno? Domagam się należnego szacunku!”

Jak sam tytuł wskazuje, książka jest utrzymana w formie pamiętnika. Narracja jest prowadzona przez głównego bohatera. Narrator jest gawędziarzem, kieruje swoje słowa bezpośrednio do czytelnika, jakby mu osobiście opowiadał wydarzenia ze swojego życia. Na końcu książki znajduje się 9 stronicowa lista cytowanych nazwisk… no cóż, trochę sław znał ten nasz bohater.

„Albo kochano mnie do szaleństwa, albo nienawidzono, żadnych letnich uczuć.”

Główny bohater to wielki artysta z Luksemburga, człowiek światowy, który od małego przejawiał ogromne plastyczne zdolności. Ciężka sytuacja w rodzinie zmusiła go do podjęcia pracy na stanowisku hotelowego czeladnika w kuchni, gdzie z czasem doceniony zostaje jego talent plastyczny. Już w wieku 15 lat Sarah Bernhardt zaprosiła go do innego rodzaju kreacji. Chaplin wzorował się na jego życiu. U Gertrudy Stein na kolacji spotkał Picassa, który został jego bliskim przyjacielem. Z Einsteinem grał w pokera. Gościł u niego Lenin, Proust, Garbo i Mussolini. Został nawet kawalerem orderu Legii Honorowej. Jego amerykańska żona leczyła się u Freuda. Vaché, Joyce, Munch, Ghandi i generał de Gaulle pisywali do niego listy. Z Edisonem pijał herbatkę, a od Henry’ego Forda dostał pierwszy automobil. Jadł śniadania z Kafką w Pradze. Hesse próbował go opisać w „Wilku stepowym”, ale na próżno. Na luźne rozmowy o literaturze spotykał się z Fitzgeraldem, Faulknerem i Chandlerem. Postawił się Alowi Capone, bo ten chciał mu płacić za obraz splamionymi krwią pieniędzmi. Disney zamówił u niego olbrzymi portret Kaczora Donalda, z natury. Hitler chciał płacić mu własnymi bohomazami za dzieła dla Ewy Brown, co ten odebrał za obrazę. Natchnął Orwella do napisania „Roku 1984”, z Hemingwayem łowił ryby, a Camus prawie go zabił. „Tak czy inaczej – znał wszystkich.”

„Można było zatuszować skandal, ale nie wolno było dopuścić, żebym ja o nim nie wiedział.”

Główny bohater to barwna postać o równie barwnej i zaskakującej przeszłości. Większą część swojego życia spędza na podróżowaniu, wystawianiu wernisaży, otwieraniu galerii i tworzeniu. Do skromnych nie należy, jednak nie jest też pyszny. Akademię Francuską nazywa domem starców i ostatnim miejscem na ziemi w jakim chciałby się znaleźć. Posuwizm, kubizm, dadaizm, surrealizm i punktylizm – to wszystko jego zasługi.

„Narodził się posuwizm. Sam z siebie. U mnie, w mojej pracowni. I żaden Francis Bacon nie będzie mi tu twierdził inaczej!”

Książka od pierwszych stron razi absurdem i wywołuje salwy śmiechu. To książka na pochmurne dni, które od razu staną się jaśniejsze. Mam wielki szacunek i podziw dla autora, za to co udało mu się stworzyć. Cenię go za pomysłowość, oryginalność, humor i bezpośredniość. Lektura z pewnością nie należy do najłatwiejszych i wymaga od czytelnika pełnego skupienia, ale jest tego warta. Czy polecam? Jak najbardziej, zarówno tę, jak i inne książki Rolanda Topora. Nie znacie starego pierdoły? Koniecznie poznajcie!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika

#233. „Chimeryczny lokator” – Roland Topor

„Chimeryczny lokator”


Tytuł: „Chimeryczny lokator”
Autor: Roland Topor
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 200
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-76741-81-9
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 8 sierpnia 2012

Roland Topor (1938-1977) to francuski pisarz, rysownik, grafik, reżyser teatralny i filmowy, aktor, scenarzysta i scenograf. „Chimeryczny lokator” to jedna z wielu jego powieści, ale pierwsza z którą ja mam okazję się zetknąć. Jak wypadło moje spotkanie z mistrzem surrealizmu, czarnego humoru i groteski?

Akcja powieści rozgrywa się w Paryżu, we Francji. Narracja jest prowadzona z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego, by wyraźniej zaprezentować cały obraz irracjonalnych wydarzeń, które otaczają głównego bohatera. Książka została podzielona na trzy części: „Nowy lokator”, „Sąsiedzi”, „Poprzednia lokatorka”.

Trelkovsky, główny bohater powieści, znajduje się na krawędzi, gdyż grozi mu eksmisja z ukochanego mieszkania. Na szczęście w porę pojawia się przyjaciel Simon z wiadomością o wolnym, małym mieszkaniu w pewnej tajemniczej kamienicy. Jak dowiaduje się od dziwnej dozorczyni Trelkovsky mieszkanie to zajmowała wcześniej kobieta, która skoczyła z okna. Z początku wszystko wydaje się być zwyczajne, jednak na problemy nie trzeba długo czekać. Po przyjęciu, które w sobotni wieczór urządził Trelkovsky ma z sąsiadami na pieńku. By ich do siebie z powrotem przekonać Trelkovsky wchodzi w formę grzecznego, porządnego sąsiada. Jednak i to nie zatrzymało sąsiadów od kradzieży przeszłości Trelkowskiego (skradziono dwie walizki i radio). Posuwają się nawet do próby zmiany jego płci, a gdy ich starania nie dają im wymarzonego efektu postanawiają się go skutecznie pozbyć. Czy samobójstwo poprzedniej lokatorki było przypadkowe? Czy Trelkovsky wyjdzie cało z tej chorej sytuacji?

„Widział, że nienawiść tych ludzi nie była udawana. Oni nie żartowali. Czuło się, że instynktownie znów zaczynają się zachowywać jak na wojnie, że nagle przypomnieli sobie to, czego nauczono ich w wojsku. Nie byli już spokojnymi lokatorami, lecz zabójcami w akcji.”

Główny bohater jest przez sąsiadów nieustannie manipulowany, jego życie z pozoru uporządkowane staje się totalnym chaosem. Sąsiedzi stają się tym, co go zniewala, a on jest zwykłą zniewoloną, marionetką, która porzuciła swoją indywidualność i tożsamość, nawet nie wiedząc kiedy i gdzie. Książka jest czystą formą satyry społecznej. Sąsiedzi reprezentują różne przywary społeczeństwa. Są dla głównego bohatera całkowitą zagadką, od samego początku do momentu gdy widzi ich odprawiających dziwne rytuały w ubikacji, do samego końca, kiedy chcą szarpnąć się na jego życie.

Powieść jest pełna niespodziewanych zwrotów akcji, intryg i zagadek. Ale jest także napakowana różnorakimi konwencjami, których odkrycie sprawi czytelnikowi najlepszą zabawę. Sytuacje przedstawione w tej powieści są wręcz surrealistyczne i groteskowe, ale podszyte czarnym humorem wywołują wrażenie kompletnie niemożliwych. Ale kto powiedział, że są niemożliwe?

Nie można też przejść obok cudownej okładki. Być może jest ona odrobinę surrealistyczna, ale ściśle odnosi się do fabuły powieści. A co najważniejsze… przyciąga wzrok czytelnika! :)

Przy tej książce po prostu nie można się nudzić, a jeśli ktoś się nudził, to po prostu nie odebrał jej prawidłowo i nie dostrzegł tych wszystkich cudownych perełek w postaci rewelacyjnych zdań, które mogą posłużyć za cytaty, alegorii i licznych symboli, które trzeba w czas dostrzec, by odebrać pełny obraz, które kreuje autor. Jest to naprawdę świetna powieść na podstawie, której Roman Polański nakręcił film „Lokator”. „Chimeryczny lokator” to wyjątkowa książka, dawno się tak nie ubawiłam czytając. Mam nadzieję, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z Rolandem Toporem. REWELACJA. Polecam serdecznie.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika

#220. „Prawdziwe morderstwa” – Charlaine Harris

„Prawdziwe morderstwa”


Tytuł: „Prawdziwe morderstwa”
Autor: Charlaine Harris
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 284
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-76741-82-6
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 15 lipca 2012

11 lipca miała miejsce premiera „Prawdziwych morderstw” – pierwszego tomu najnowszego cyklu książek Charlaine Harris zatytułowanego „Aurora Teagarden”. Charlaine Harris jest autorką głośnego cyklu o wampirach na podstawie którego nakręcono serial „True Blood”, ma również na swoim koncie cykl kryminalnych książek o Lily Bard. Natomiast za cykl książek „Aurora Teagarden” amerykańska pisarka była nominowana do prestiżowej nagrody „Agatha Award”.

Aurora „Roe” Teagarden to bibliotekarka mieszkająca w niewielkim miasteczku Lawrenceton w stanie Georgia, gdzie każdy się zna i wie o sobie praktycznie wszystko. Kobieta wiedzie spokojne, samotne i uporządkowane życie stereotypowej bibliotekarki i należy do klubu „Prawdziwe Morderstwa” zrzeszającego 12 członków omawiających znane morderstwa sprzed lat. Podczas spotkania na którym Aurora miała zaprezentować postać Williama Wallace’a zostaje brutalnie zamordowana jedna z uczestników, pani Mamie Wright. Co gorsze okazuje się, że została zamordowana w sposób bardzo przypominający morderstwo Julii Wright sprzed lat. Kto odważył się popełnić tak makabryczną zbrodnię? Czy jest to któryś z członków klubu? Niedługo po tym incydencie na nazwisko matki Aurory, a jej adres domowy przychodzi pudełko ich ulubionych czekoladek ,które okazują się być zatrute. W kolejnych dniach ginie coraz więcej ludzi. Sytuacja robi się bardzo niebezpieczna i dramatyczna. Na dodatek każda próba morderstwa lub właściwe morderstwo jest wzorowane na jakimś konkretnym głośnym morderstwie z przeszłości. Kto za tym wszystkim stoi? Dlaczego zabija ludzi związanych z klubem „Prawdziwych Morderstw”? Jaki motyw ma morderca? I najważniejsze: czy uda się go złapać na gorącym uczynku nim będzie za późno?

Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie z punktu widzenia głównej bohaterki. Język jest prosty, łatwy w odbiorze. Książkę czyta się zaskakująco szybko, akcja wciąga i ciekawi już od pierwszych stron. Jednak przyznam, że oczekiwałam czegoś mocniejszego – ale mimo to nie jestem w stanie znaleźć faktycznych minusów tej powieści.

Dużym plusem jest oczywiście kreacja bohaterów w tej powieści. Jak w każdej książce Charlaine Harris tak i w tej, zaraz po fabule są oni mocną stroną jej pióra. Główna bohaterka Aurora jest osobą, która z każdą stroną książki wręcz ewoluuje ze spokojnej i uporządkowanej bibliotekarki zmienia się w adorowaną przez dwóch mężczyzn kobietę – detektywa. Muszę przyznać, że od razu polubiłam postać głównej bohaterki ponieważ jest bardzo sympatyczna. Zakończenie również jest niczego sobie, z pewnością zadowoli i zaskoczy czytelników.

„Prawdziwe Morderstwa” to prawdziwy kryminał z krwi i kości, jednak lekki i przyjemny w odbiorze. Z pewnością przypadnie fanom gatunku jak i autorki. Kolejny tom „Kości niezgody” jest już w przygotowaniu, a premiera wyznaczona została na wrzesień. Już nie mogę się doczekać dalszych losów Aurory „Roe” Teagarden! Polecam serdecznie fanom kryminałów.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika

#214. „Ludzie z bagien” – Edward Lee

„Ludzie z bagien”


Tytuł: „Ludzie z bagien”
Autor: Edward Lee
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 400
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-76741-75-8
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 4 lipca 2012

Edward Lee jest w Polsce znany dzięki wydanej nakładem Wydawnictwa Replika książce „Sukkub”. „Ludzie z bagien” to kolejna książka, która dosłownie rozłoży Was na łopatki. Od razu muszę zaznaczyć, że jest to makabryczna groza, tylko dla miłośników gatunku – ludzi o naprawdę mocnych nerwach! Tacy czytelnicy docenią kunszt literacki amerykańskiego pisarza!

„Jedyna rzecz gorsza od psychopaty to psychopata, który prowadzi interesy.”

Główny bohater Phil Straker to twardy, ambitny policjant z Wydziału Narkotykowego. Od kiedy wyprowadził się z rodzinnego miasteczka Crick City, zapadłej dziury o której świat zapomniał, jego życie nabrało kolorów. Do czasu kiedy zostaje oskarżony o zamordowanie małego dziecka, które do niego strzelało podczas akcji antynarkotykowej. Jednak Phil wie, że został wrobiony… „W wieku trzydziestu pięciu lat jego błyskotliwa kariera w policji dobiegła końca” i ląduje w fabryce robiąc za stróża nocnego. Pewnej nocy odwiedza go szef policji z rodzinnego miasteczka i ku uciesze Phila, ten oferuje mu pracę na stanowisku policjanta.

Gdy Phil wraca do Crick City widzi, że prawie nic się tu nie zmieniło. Jednak powrót do miasteczka przywołuje również bolesne wspomnienia. Wspomnienia tajemniczej i mrocznej „Chaty”, którą prawdopodobnie odwiedził w wieku 10 lat, oraz wspomnienie ukochanej, Vicky Steele, eks-narzeczonej, która po jego wyjeździe stoczyła się na dno… Zadanie, które stawia przed Philem jego szef, wydaje się nie być specjalnie skomplikowane – musi rozbroić miejscową szajkę narkotykową handlującą PCP, anielskim pyłem, która składa się z miejscowej ludności – Bagnowych. Bagnowi to ludzie lasu, którzy od pokoleń szerzyli kazirodztwo, co zaskutkowało tym, że teraz wszyscy są zdeformowani, oszpeceni i niedorozwinięci. Okazuje się jednak, że przywódca bagnowych, Cody Natter to bardzo cwany człowiek, który chce przejąć władzę w mieście. Dlatego Phil zostaje policjantem pod przykrywką na pełen etat i od tej pory śledztwo rusza z miejsca!

Akcja nabiera szybszego tempa, gdy szef policji odnajduje obdarte ze skóry i oskalpowane ciało człowieka, który bez wątpienia był zamieszany w handel PCP. Okazuje się, że to nie pierwszy taki przypadek mafijnych porachunków w mieście. Jak potoczą się losy Phila? Czy uda mu się odkryć prawdę nim będzie za późno? Czy jego miłość do Vicky przetrwała taką długą rozłąkę? I jak rozwinie się sytuacja z początku mu niechętną, piękną dystrybutorką Susan? Czy Phil wyjdzie cało z bagna, które zgotują mu… bagnowi? Czy ochroni ludzi, na których mu zależy?

Edward Lee jest tak naturalistyczny i groteskowy jak tylko się da. Łamie wszystkie bariery estetycyzmu, w zamian ofiaruje obrzydliwości o jakich Wam się nie śniło. Charakterystyczne dla jego pióra są bardzo opisowe, drastyczne i momentami wulgarne opisy, a także wulgarny i dosadny język – bez zbędnego owijania w bawełnę. Główny temat wokół którego oscyluje Lee to kazirodztwo, kanibalizm i sekciarska religia rodem z piekła.

Na okładce słowa Jacka Kechuma gwarantują czytelnikowi ,że „Edward Lee jest jak piła mechaniczna na pełnych obrotach. Jeśli podejdziesz zbyt blisko, urżnie ci nogi.” – z czym się całkowicie zgadzam. Na dodatek zakończenie jest kompletnie zaskakujące, gwarantuję Wam, że nie tego się będziecie spodziewali! „Ludzi z bagien” polecam tylko fanom książek grozy i horroru, wszystkim tym, którzy mają nerwy ze stali! POLECAM!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika

_______________________________________________________________________

„Prawdziwe morderstwa”

Autorka bestsellerowego cyklu o Sookie Stackhouse, bohaterce serialu „Czysta krew”, w zupełnie nowej odsłonie!

Poznajcie Aurorę Teagarden – wyjątkową kobietę, której inteligencja, intuicja i przenikliwość pozwalają rozwikłać najbardziej niezwykłe tajemnice i pełne mroku zagadki.

Lawrenceton w stanie Georgia, przedmieścia nieustannie rozwijającej się Atlanty, to de facto nadal małe miasteczko. Bibliotekarka Aurora „Roe” Teagarden wychowała się tutaj i wie więcej, niż trzeba, o mieszkańcach miasta. Także o tych, którzy – podobnie jak ona – interesują się ciemniejszą stroną ludzkiej natury.
Wraz z nimi Aurora należy do klubu Prawdziwe Morderstwa, którego członkowie spotykają się raz w miesiącu, by analizować słynne sprawy kryminalne. To nieszkodliwe hobby… do czasu. Pewnego wieczoru Roe znajduje ciało członkini klubu, zamordowanej w sposób przypominający zbrodnię, którą tego dnia miała omawiać.
Po kolejnych przypadkach „kopiowanych” zabójstw Roe będzie musiała spróbować odpowiedzieć na pytanie, kto ukrywa się za tą przerażającą zabawą, w której wszyscy członkowie Prawdziwych Morderstw, z nią włącznie, są głównymi podejrzanymi… a także potencjalnymi ofiarami.

Autorka: Charlaine Harris
Tytuł: Prawdziwe Morderstwa. Aurora Teagarden
Cykl: Aurora Teagarden
Premiera: 11 lipca 2012
ISBN: 978-83-7674-182-6
Stron: 284
Cena: 29,90
Wydawnictwo Replika
KONKURS: Kliknij TU

#184. „Emigracja uczuć” – Agnieszka Bednarska

"Emigracja uczuć"


Tytuł: „Emigracja uczuć”
Autor: Agnieszka Bednarska
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 344
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-76741-51-2
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 30 kwietnia 2012

Debiutancka powieść Agnieszki Bednarskiej „Emigracja uczuć” sprawiła, że mój weekend majowy rozpoczął się bardzo pozytywnie jeśli chodzi o nowe doświadczenia literackie. Powieść Agnieszki porusza tematykę emigracji. Autorka świetnie jest rozeznana w temacie, który opisuje ponieważ sama od 2005 roku mieszka wraz z rodziną w Wielkiej Brytanii.

Agnieszka Bednarska przedstawia czytelnikowi losy czterech rodzin, czterech przyjaciółek – Agaty, Ewy, Róży i Mirki. Mimo że są przyjaciółkami każda z nich jest kompletnie inna pod każdym względem.
Agata jest pracownicą banku, matką z dużym stażem – jej dzieci są już dorosłe. Wydawałoby się, że ma wszystko – jednak nie ma najważniejszego – męża przy sobie. Jej mąż Tomasz prowadzi podwójne życie za granicą. Agata kierowana samotnością i potrzebą bycia kochaną wdaje się w romans z kolegą z biura. Agata jednak pragnie by jej życie z mężem było takie jak dawniej. Postanawia wyjechać do niego…
Ewa samotnie wychowuje dwójkę córeczek ponieważ jej mąż wyjechał za granicę w celu zarobienia pieniędzy na rehabilitację jednej z nich. Kobieta z trudem znosi każdy samotny dzień wypełniony ciężką pracą. Kiedy jej mąż, Sebastian, wreszcie wraca okazuje się, że nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Czy ich związek będzie można odbudować na nowo po tak długiej rozłące?
Róża razem ze swoim mężem postanawiają, że dziecko będzie rozwiązaniem ich małżeńskich problemów. Jednak i tu pojawiają się schody, kiedy okazuje się, że Róża nie może zajść naturalnie w ciążę. Małżeństwo decyduje się na metodę in vitro, która niestety jest bardzo droga. Leszek wyjeżdża za granicę za pieniędzmi. Czy wyjazd Leszka zbliży ich do siebie? Czy Róży uda się zajść w ciążę i urodzić dziecko?
Mirka mieszka z mężem i małym synem Rafałem. Kiedy jeden z jej kochanków umiera na AIDS kobieta postanawia zmienić swoje postępowanie. Jednocześnie jej mąż traci pracę i za jej namową wyjeżdża za granicę. Czy Mirka zmieni swoje zwyczaje?

Problem emigracji jest niestety obecnie na czasie. Tu mąż wyjechał „za chlebem” tam żona za „lepszymi perspektywami pracy”, a córka „za lepszym życiem”, jednak nie zawsze szczęście się uśmiechnie. Akcja powieści jest ponadczasowa, sytuacje opisane w książce mogą przytrafić się każdemu z nas. Autorka zmusza czytelnika do przemyśleń wszystkich „za” i „przeciw” takiego wyjazdu emigracyjnego, a dzięki temu książka nabiera większej wartości. Język którym posługuje się autorka jest prosty w odbiorze. Bohaterowie, których kreuje są nieszablonowymi postaciami, którym czytelnik będzie kibicował na każdej kolejnej stronie powieści. Motywami przewodnimi w książce, oprócz emigracji, są: miłość, rodzina, przyjaźń i zdrada.

Co zachęciło mnie do przeczytania tej książki? Nie tylko bardzo zachęcający opis z okładki, ale również sama okładka. Wygląda wręcz na filmową i prezentuje się rewelacyjnie poprzez żywą kolorystykę i świetnie wkomponowane zdjęcia odrobinkę ukazuje motyw przewodni powieści.

„Emigracja uczuć” jest bardzo dobrą książką, więc mogę bez obaw powiedzieć, że debiut Agnieszki Bednarskiej okazał się sukcesem. Komu polecam tę powieść? Przede wszystkim paniom, zarówno tym, dla których poruszana w książce tematyka jest w jakiś sposób bliska, jak i tym, które szukają dobrej lektury.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika

#170. „Nieugięty” – Sam Millar

"Nieugięty"


Tytuł: „Nieugięty”
Autor: Sam Millar
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 360
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-76741-57-4
Ocena: 8,5/10
Data przeczytania: 5 kwietnia 2012

Samuel Ignatius Millar będzie jednym z najbardziej znanych Irlandczyków w USA. Dlaczego? Z pewnością nie dlatego, że przysłużył się temu wielkiemu krajowi. Millar jest człowiekiem, który nie tylko przeżył horror północnoirlandzkiego więzienia Maze, ale również dokonał jednego z największych w historii Stanów Zjednoczonych napadów… i pozostał praktycznie bezkarny. Dziś mam przyjemność zaprezentować Wam jego biograficzną książkę opisującą te wydarzenia.

Książka jest podzielona na dwie części: „Belfast, ten cholerny Belfast” i „Nowy Jork”. W pierwszej opisuje swoje najmłodsze lata i koszmar z którym zmierzył się w więzieniu. Razem z wieloma innymi Irlandczykami walczącymi o swoje przekonania został osadzony w najgorszym więzieniu, w Maze (Long Kesh) w Blokach H, bez sprawiedliwego procesu. Tam przeżył wiele lat tortur, poniżania, cierpień. Więźniowie przebywali w celach wysmarowanych ekskrementami, z zabitymi deskami oknami. Byli zbyt dumni, zbyt patriotyczni by się poddać i zdeterminowani by przeżyć. To, że Sam wyszedł z więzienia cało i bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym graniczyło z cudem. „…nieposiadanie niczego oznaczało, że Brytole już nic nie mogą ci zabrać.” Millar jednak był jednym z tych najbardziej wytrwałych, „nieugiętych”, nawet współwięźniowie opisywali go jako tego „który wzniósł się ponad strach.”

„Trzy minuty. Tylko tyle to zajęło. To było przerażające, ta łatwość. […] Trzy lata planowania, a cała akcja skończyła się w trzy minuty.”

Druga część opisuje życie Millara po wyjściu na wolność. Sam jest nielegalnym imigrantem, któremu pomaga ksiądz Pat. Millar zakłada rodzinę i znajduje pracę w nielegalnych kasynach. Jednak dobra passa nie trwa długo, kasyna zaczynają upadać. W końcu Sam wpada na absurdalny pomysł. Chce obrabować firmę Brinks Security w Rochester, której systemy zabezpieczeń dają wiele do życzenia. W styczniu 1993 roku wciela swój plan w życie, razem z zaufanym kolegą udają się wtorkową nocą do Rochester i kradną ponad 7 milionów. Tylko 7 bo więcej nie zmieściło się na ich ciężarówkę. Jakiś czas po rabunku Sam chce ukryć pieniądze w lepszym miejscu i zgłasza się do księdza Pata. Niestety, niedługo potem agenci FBI przyłapują ich na gorącym uczynku i planują spektakularne zatrzymanie. Rozpoczyna się zażarty proces w którym oskarżyciele skaczą do szyj obrońcom. Jak to się wszystko potoczyło, że skazany człowiek został uniewinniony przez samego Billa Clintona? Tego musicie dowiedzieć się już sami.

Każdy rozdział otwierają dwa cytaty stanowiące niejako motto dla danego rozdziału. Język jest prosty w odbiorze ale bardzo dosadny. Akcja szybko się rozkręca i ciekawi, jest bardzo rozbudowana. Ci wszyscy którzy uważają biografie za „nudne pozycje w literaturze” z pewnością nie zawiodą się na „Nieugiętym”. Tu nie ma ani grama nudy. Sytuacje momentami wydaję się być tak absurdalne, że nie mogłyby mieć miejsca w rzeczywistości… jednak miały. Jednak Sam nie jest superbohaterem, jest zwyczajnym człowiekiem o ogromnej woli przetrwania.

„Nieugiętego” polecam wszystkim fanom dobrych, trzymających w napięciu, nawet sensacyjnych książek z elementami biograficznymi. Muszę przyznać, że bardzo mile zaskoczyła mnie ta, wyjątkowa pozycja. Serdecznie polecam, bo jest to lektura warta przeczytania!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika

#144. „Pustkowia” – Blake Crouch

"Pustkowia"


Tytuł: „Pustkowia”
Autor: Blake Crouch
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 304
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-76741-01-7
Ocena: 8,5/10
Data przeczytania: 15 lutego 2012

„Nie straszcie mnie kosmosem, gdzie próżnia jałowa
Międzygwiezdnych przestrzeni – bez życia, bez słowa.
O wiele bliżej – w sobie – mam tego dość wiele,
By straszyły mnie własne, prywatne pustkowia.”*

Andrew Thomas, głównym bohater thrillera Blake’a Croucha, jest sławnym pisarzem. Poznajemy go w momencie, w którym właśnie skończył pisanie kolejnej książki pełnej wyszukanych morderstw i odpoczywa w swoim domku zbierając siły na trasę promocyjną. Sielankę przerywa zaskakująca wiadomość bez adresata. Autor listu podaje, że na terenie posiadłości Thomasa znajdują się zwłoki bestialsko zamordowanej kobiety, sąsiadki pisarza. Na dodatek na jej ubraniu są ślady jego krwi. Podaje mu dalsze instrukcje według których mężczyzna musi postępować jeśli nie chce, by morderca dostarczył policji dowodów zbrodni obciążających niewinnego pisarza. Na dodatek Andrew musi wykonywać wszystkie podane mu przez mordercę polecenia – inaczej komuś z jego rodziny, lub przyjaciół stanie się krzywda. Najciekawsze jest jednak to, że mężczyzna czuje się, jakby prześladowca był jego cieniem, a co dziwniejsze ma przeczucie, że skądś go zna… Tuż przed premierą swojej książki, opuszcza dom, udaje się na lotnisko i wyrusza w morderczą podróż w nieznane w towarzystwie psychopaty, z której nie wiadomo czy ujdzie z życiem.

Celem psychopaty, który zostaje przez media nazwany „Kardiochirurgiem” (zresztą nie bez powodu), jest uśmiercenie ludzi w pewien szczególny sposób oraz zmuszenie Andrew do pogodzenia się z jego mroczną stroną. Przed pisarzem stanie śmiertelnie straszne zadanie – będzie asystentem mordercy. Jednak najważniejszy jest cel mordercy. Mówi on: „To dla mnie ważne, żebyś zrozumiał, co robię. Czy możesz spróbować?” Zwykły człowiek będzie musiał zacząć polegać na swoich morderczych instynktach, by stawić czoło nieobliczalnemu psychopacie i jego pomocnikowi. Jak zakończy się ta śmiertelna gra? Tego musicie dowiedzieć się już sami!

Książka jest podzielona na 4 części, z których każda stanowi pewien odrębny etap w życiu głównego bohatera. Narracja jest pierwszoosobowa, co ułatwia wczucie się w sytuację Andrew. Muszę też przyznać, że bardzo spodobała mi się okładka. Jest mroczna, intrygująca ale zarazem idealnie oddaje treść książki („w oku” widać pewne symboliczne elementy).

Akcja książki pędzi już od pierwszych stron, całkowicie wciąga i zaskakuje. Bohaterowie powieści są bardzo wyraźnie i skrupulatnie wykreowani. Aspekt psychologiczny również zadowoli wymagającego czytelnika. Czy każdy morderca jest skazany na bycie tym kim jest poprzez uwarunkowania genetyczne? A może bardziej chodzi tu o doświadczenia, które go w życiu spotkały? Czy ludzie po prostu rodzą się źli, a może jednak zło to coś, co nabywamy z czasem? Czy pisarz zabijający ludzi na kartach swoich książek, jest takim samym morderczym psychopatą, jak człowiek, który zabija ludzi naprawdę?

Myślę, że autor mógł jeszcze trzymać czytelnika w niepewności i nie zdradzać już w 5 rozdziale kim jest nadawca listu. Chociaż po drodze pojawiły się oczywiście pewne niespodzianki, które rekompensowały tę wiadomość.

Zdecydowanie polecam „Pustkowia” jako thriller psychologiczny wszystkim fanom gatunku, oraz tym, którzy uwielbiają dobre książki z morderstwem w tle. Bardzo realistyczna i wciągająca powieść sprawia, że czytelnik zapomni o otaczającym go świecie, a całkowicie pochłonie go świat Andrew i psychopatycznego mordercy. Pamiętajcie jesteście „tylko kwiatem medytacji na pustkowiu.” Polecam!

*Robert Frost „Pustkowia”

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika

#124. „Królestwo Spokoju” – Jack Ketchum

"Królestwo Spokoju"


Tytuł: „Królestwo Spokoju”
Autor: Jack Ketchum
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 424
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-7674-141-3
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 1 stycznia 2012

Jack’a Ketchum’a chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Sam Stephen King mówi o nim: „Ketchum stał się bohaterem wszystkich tworzących opowieści pełne grozy i suspensu. On po prostu jest jednym z najlepszych w tym biznesie.” „Królestwo Spokoju” to zbiór 32 utworów, które autor napisał w przeciągu ostatnich 11 lat, od 1992 do 2003 roku. W zbiorze tym, nie zabraknie również nagrodzonych utworów, takich jak „Pudełko” i „Zniknięcie”, które zdobyły prestiżową nagrodę Brama Stokera. Również opowieść „Czas zamykania” zdobyła statuetkę. Ta antologia czystej grozy, to na pewno nie zbiór dla ludzi o słabych nerwach!

Jak łatwo można się domyślić występuje tu zmienna narracja, kolejny plus dla pisarza, który idealnie potrafi wczuć się w każdego swojego bohatera, nieważne czy jest to dziecko czy dorosły, kobieta czy mężczyzna. Warto zwrócić uwagę na okładkę, która jest świetnie dopasowana, mroczna ale zarazem intrygującą, zupełnie jak utwory w książce. Ponieważ jest to obszerny zbiór, to synkretyzm rodzajowy i tematyczny jest tu wielkim plusem.

Akcja większości utworów będzie realistyczna, ale nie zabraknie tu odrobiny fantastyki. I pewnie jak zwykle, Jack Ketchum czerpał inspirację z życia. A to przeraża. Bohaterowie w utworach pisarza, są często niemile doświadczeni przez los jakimś wydarzeniem, lub w każdym razie będą… Autor zaprezentuje czytelnikowi cały wachlarz czarnych charakterów, które nie pozwolą spokojnie zasnąć w nocy. Mimo wszystko, bohaterowie będą „normalnymi ludźmi” jeśliby nie liczyć ich psychoz czy problemów.

Co można łatwo zauważyć u Ketchuma, i co jest zdecydowanie jego mocną stroną, to nie tylko wyjątkowo pomysłowe historie, czy precyzyjnie wykreowani bohaterowie, ale właśnie opisy emocji im towarzyszących, które błyskawicznie udzielają się czytelnikowi. Ketchum chce byśmy się bali – boimy się, chce byśmy byli źli – jesteśmy źli, chce byśmy byli smutni – jesteśmy smutni.

Podczas czytania towarzyszyło mi wielkie napięcie. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po kolejnej przeczytanej stronie. I nie miało tu znaczenia, czy jest to horror, kryminał, thriller lub western albo opowiadanie z pogranicza fantastyki, pełne metafizyczności. Niespodziewane zwroty akcji i ogromna wyobraźnia pisarza, uniemożliwiają znalezienie jakiegoś schematu, każdy utwór jest inny. Ciężko mi jest wybrać z takiej ilości opowiadań jedno, które moim zdaniem jest najlepsze. Najbardziej spodobało mi się zaskakujące opowiadanie z dobrze rozwiniętym wątkiem psychologicznym „Jeśli mnie pamięć nie myli” oraz nagrodzona długa opowieść „Czas zamykania”, której akcja rozgrywa się niedługo po ataku na World Trade Center i jest dość skomplikowana i pomieszana, przynajmniej z początku. Oceniam tę antologię jako całokształt, a całokształt wyszedł rewelacyjnie!

Wiele z tych opowiadań zaczyna się zupełnie niepozornie, by pod koniec zmienić się w pełne grozy utwory. Rzadko kiedy coś z tego gatunku wywiera na mnie ogromne wrażenie. Jednak opowiadania Ketchuma przyprawiły mnie o niemałe palpitacje serca i poruszyły moją wyobraźnię. Tego zbioru nie da się porównać do żadnego innego. „Królestwo Spokoju” było dla mnie odkryciem kolejnych talentów pisarza. Zdecydowanie polecam każdemu fanowi Ketchuma jak i powieści z gatunku grozy czy horroru, tę mrożącą krew w żyłach antologię. Włosy staną Wam dęba! Polecam!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika

#106. „15 blizn” – Joe Hill, Jack Ketchum, Graham Masterton [i inni]

"15 blizn"


Tytuł: „15 blizn”
Autor: Joe Hill, Jack Ketchum,
Graham Masterton i inni
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 423
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-76741-36-9
Ocena: 8,5/10
Data przeczytania: 27 października 2011

Tytułowe „15 blizn” odnoszą się do autorów 15 opowiadań zawartych w tej książce. Wystarczy spojrzeć na okładkę i nazwiska, żeby domyślić się jaka tematyka będzie poruszana na stronicach tej książki, i w jakim gatunku i klimacie będą te utwory utrzymane. W tym zbiorze pojawiły się nigdy wcześniej nie publikowane w Polsce utwory największych sław „krajowej i zagranicznej sceny horroru”!

Co czytelnik znajdzie w „15 bliznach”? Na pewno okropnych morderców, duchy, diabła, zombie oraz wiele innych metafizycznych postaci. Z wielką precyzją są wykreowani wszyscy bohaterowie opowiadań, nierzadko odpychający, brutalni i skrzywieni psychicznie. Opisy makabrycznych scen również dostarczą wielu wrażeń odważnym czytelnikom. A akcja będzie wzrastała z każdym opowiadaniem, także nie radzę czytać niektórych z nich w środku nocy… naprawdę mocno oddziałują na wyobraźnię!

Bardzo podobało mi się to, że przed każdym opowiadaniem dany pisarz miał stworzoną własną notkę bibliograficzną, co ułatwiło mi zapoznanie się z nieznanymi wcześniej autorami. Całość jest przejrzysta i bardzo ciekawie skomponowana, co ułatwia czytanie. Ogólnie „15 blizn” przypominają mi w swojej strukturze dobrą antologię „Thriller” Jamesa Pattersona.

Przyznam szczerze, że najwięcej oczekiwałam po takich pisarzach jak Jack Ketchum, Graham Masterton, Edward Lee, Joe Hill i Łukasz Śmigiel, ponieważ z ich twórczością już się spotkałam. Przyznam, że za średnie mogę uznać trzy utwory: „Tuż za Tobą”, „Czym jest jasnookie dziecko” i „Terapeuta”, wszystkie jakby nie do końca wpasowały się w schemat trzymającego w napięciu opowiadania grozy. Na szczęście utwory pozostałych pisarzy w większości nasyciły mój apetyt na opowieści z gatunku grozy i horroru. Bardzo podobały mi się takie opowiadani jak: „Pokój z widokiem na koniec”, „Opowieść z owczej łąki”, „Zasiedlenie”, „Korzeń wszelkiego zła”, „Matka” czy „Mściciel krwi”.

Podoba mi się to, że oprócz licznych pisarzy zagranicznych, w tym zbiorze nie zabrakło i polskich nazwisk, które ukazały się w większości (8/15). I muszę przyznać, że utwory pisane przez Polaków również bardzo przypadły mi do gustu. Warto zwrócić uwagę na to, że i kobiece nazwisko pojawia się w tym zbiorze. Aleksandra Zielińska stworzyła ciekawe opowiadanie zatytułowane „Ostatnie kuszenie Ewy Betulew”. Różnorodność tematyczna też jest dużym plusem tej antologii, ponieważ każde opowiadanie to nowa historia, nowy świat, inne postaci i inne tło.

„15 blizn” to 15 opowiadań o zróżnicowanej tematyce, jednak zawsze dotykające gatunku grozy i horroru. Każdy fan tej tematyki znajdzie w antologii co najmniej jedno opowiadanie, które naprawdę nim wstrząśnie – gwarantuję. Na mnie ten zbiór zostawił parę dotkliwych blizn… Ale czy i na Was pozostawi tytułowe „15 blizn”?

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika