Archiwa tagu: opowiadania

#265. „Bazar złych snów” – Stephen King

„Bazar złych snów”


Tytuł: „Bazar złych snów”
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 672
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-8069-174-2
Ocena: 6/10
Data przeczytania: grudzień 2015

Sądzę, że przedstawianie sylwetki takiego pisarza jak Stephen King jest zbędne – większość z nas czytała jego książki, inni oglądali ich ekranizacje (czasami nawet nieświadomie, że są one oparte na jego powieściach :)). Mimo że nie czytałam wszystkich książek Mistrza, mam już swoje ulubione i staram się nadrabiać zaległości jeśli chodzi o jego twórczość. Dlaczego? Nie tylko dlatego, że lubię jego horrory, powieści obyczajowe czy opowiadania z elementami metafizycznymi, ale także dlatego, że po prostu warto!

Książka ukazała się w listopadzie, ja dopiero w grudniu miałam okazję ją zacząć czytać, więc dochodziły do mnie różne opinie na temat tego zbioru opowiadań. Ale wiadomo – najlepiej przekonać się na własne… oczy :)
Tym razem autor oferuje nam aż 21 opowiadań, które powstawały w różnym czasie jego życia – jak sam pisze, niektóre pomysły dopiero po latach rosły do miary rangi opowiadania, i właśnie w tym zbiorze się znalazły. Przed każdym opowiadaniem jest krótki wstęp, ale radzę tego nie pomijać – w tych miejscach autor tłumaczy wiele rzeczy, a także odnosi się do twórczości innych pisarzy, którzy go inspirowali.

Ponieważ mamy do czynienia z dużą ilością opowiadań nie będę ich streszczać, pozwolę sobie przede wszystkim zwrócić Wam uwagę na te z nich, które najbardziej mi się spodobały i które zrobiły na mnie tak duże wrażenie, że do tej pory myśląc o tym zbiorze przychodzą mi na myśl. Lekturę „Bazaru złych snów” rozpocznamy przez opowiadanie 130. kilometr i moim zdaniem jest to jedno z najlepszych opowiadań, które znalazło się w tym zbiorze. Z pewnością nie spodziewałam się, że właśnie w ten sposób się ono rozwinie. Kolejnym, które pozostanie w mojej pamięci było opowiadanie Wydma, które jest istnym majstersztykiem świadczącym właśnie o niezwykłym i bezsprzecznym talencie pisarza – ciarki na plecach gwarantowane, mimo iż nie pojawiają się tam żadne zjawy czy potwory. Intrygujące było także opowiadanie Wredny dzieciak, który to „stanowi apoteozę wszystkich małych łobuziaków od zarania dziejów […] który bezustannie sprawia kłopoty i nigdy, przenigy nie zachowuje się jak należy.” – jednak nie sugerujcie się tym cytatem, bo opowiadanie i tak Was zaskoczy :) I na koniec coś dla miłośników czytlników Kindle – opowiadanie Ur, które z początku trochę nużące, z czasem wciąga bezgranicznie! Jeśli zaś chodzi o pozostałe (17) opowiadania – gdyby ich zakończenia były odrobinę inne, myślę, że zdecydowanie bardziej przypadłyby mi do gustu. Inne znowu są dla mnie jakby niedopracowane, zdecydowanie nie są wizytówką Kinga.

„Bazar złych snów” to nie tylko zwykły zbiór różnorodnych opowiadań, to także bazar w którym King pokazuje czytelnikowi przeróżne style narracji i sposoby pisania (z pewnością najlepiej widać to jednak w oryginalnej wersji). Ten zbiór jest naprawdę bardzo nierówny – są w nim świetne opowiadania oraz dość słabe, jednak wszystkie z nich łączy tematyka życia, śmierci oraz życia po śmierci (jeśli takie jest!). Ogólnie całość odbieram dość pozytywnie, aczkolwiek czytywałam już dużo lepsze zbiory opowiadań tego autora. Chociaż przy tak ogromnej ilości (21 opowiadań) to i tak dobrze się to wszystko czytało :)

Z pewnością jest to książka, którą muszą przeczytać wszyscy fani Stephena Kinga – bo tak właśnie robią fani. A dla tych szczególnie godnych zapamiętania opowiadań – na pewno jest warta lektury. Każdemu może spodobać się coś innego, w końcu ile ludzi, tyle opinni, dlatego polecam na długie, ciemne, zimowe wieczory!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#521. „W niewoli seksu” – K. S. Rutkowski

„W niewoli seksu”


Tytuł: „W niewoli seksu”
Autor: K. S. Rutkowskiv
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 133
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7942-172-5
Ocena: 8/10

K. S. Rutkowski jest autorem męskiej, mocnej prozy. Do tej pory w jego dorobku znalazły się cztery książki: „Kryminał tango”, „Brudne historie”, „Chiński ekspres” i „W niewoli seksu” oraz wiele opowiadań online. Nie mam wielkiego doświadczenia jeśli chodzi o literaturę erotyczną, z tego względu, że rzadko kiedy po nią sięgam, aczkolwiek „W niewoli seksu” chociaż przez niektórych klasyfikowana jako zbiór opowiadań z tego gatunku, przemawia do mnie bardziej jako mocna, męska proza, w której owszem pojawiają się wątki erotyczne, aczkolwiek nie one są na pierwszym miejscu.

„Będąc w niewoli seksu, najczęściej samemu daje się dupy.”

„W niewoli seksu” to zbiór dwunastu krótkich opowiadań, z czego ostatnie stanowi tytułowe opowiadanie. Jeśli chodzi o zróżnicowanie tematyczne, to zdarzyło się, że kilka opowiadań było do siebie podobnych określonym motywem przewodnim, jednak kompletnie różniły się pod względem wykonania lub zachowań bohaterów. Największym zaskoczeniem (oczywiście pozytywnym) było dla mnie opowiadanie „Noce oczekiwania”, natomiast za dość przewidywalne uważam „Amerykańskie rżnięcie”, za to „Dzień porządnego faceta” bardzo mi się podobał ze względu na pomysłowość fabuły.

Czym charakteryzuje się taka mocna, męska proza? Głównymi bohaterami opowiadań z tego zbioru są oczywiście mężczyźni. Stają oni przed dylematami moralnymi, które wbrew pozorom, stanowią naszą szarą codzienność. Język jest dosadny, momentami ostry, czasami autor używa wulgaryzmów. Oczywiście seks pojawia się w opowiadaniach, jednak nie jest on głównym ich motywem, z tego też względu brak opisowych scen erotycznych. Zastąpiono je długimi, lecz pod żadnym pozorem nie nudnymi, przemyśleniami głównych bohaterów, ich walką z własnymi myślami, z trudami podejmowania decyzji z jakimi muszą się zmierzyć, by odmienić swoje życie. K. S. Rutkowski w każdym ze swoich opowiadań dotyka tematów trudnych, jednak bardzo życiowych – zdrada, miłość, patriotyzm, morderstwo…

Muszę przyznać, że te opowiadania są naprawdę dobrze napisane. Dlaczego? Bo dobrze się je czyta. Wielokrotnie zakończenia opowiadań zaskakiwały mnie, nie zabrakło także czarnego humoru. A bohaterowie są postaciami z krwi i kości, ludźmi, którzy mogą żyć obok nas.

„W niewoli seksu” to zbiór opowiadań obyczajowych, które obnażają najgorsze strony ludzkiej natury.
K. S. Rutkowski pisze męską prozę, co absolutnie nie znaczy, że kobiety mają nie sięgać po jego książki! Nawet w niektórych opowiadaniach nie brakło szczęśliwego zakończenia. Całość mimo dosadnego języka i pojawiających się od czasu do czasu wulgaryzmów, czyta się zaskakująco dobrze, z rosnącym zainteresowaniem oczekując na dalszy rozwój wydarzeń. Polecam.
Zapraszam również na stronę autora ksrutkowski.alternatywa.com

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorowi.

#469. „Mój Adam” – Ewa Nowak

„Mój Adam”


Tytuł: „Mój Adam”
Autor: Ewa Nowak
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 315
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-237-7706-9
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 23 lutego 2014

Ewa Nowak, polska pisarka, która zadebiutowała w roku 1997 w magazynie „Filipinka”, a następnie w 2002 wydała swoją pierwszą powieść skierowaną do młodzieży (ale i do dorosłych!). Czytałam większość powieści z Miętowej Serii, a jedną nawet recenzowałam „Wszystko, tylko nie mięta”. Ostatnio czytałam także powieść „Bransoletka”. Tym razem zmierzyłam się z opowiadaniami, które oscylowały wokół tematu miłości, złamanego serca – zarówno w przypadku nastoletniego zakochania, jak i dorosłej miłości, która miała być tą jedyną.

Autorka prezentuje cały wachlarz bohaterek, to one są narratorkami, które zmierzają się ze swoimi uczuciami. Poznajemy Ewę, która na studiach spotyka Artura, który chodzi z młodszą dziewczyną. Przyjaźń szybko zmienia się w obustronne uczucie, ale do czego to doprowadzi? Kolejną bohaterką jest 14-to latka przeżywająca rozwód rodziców, a nowy partner matki okazuje się być świetnym nauczycielem matematyki, następną postacią jest Beata chodząca z przyjacielem chłopaka swojej przyjaciółki, mimo braku jakichkolwiek uczuć do tego chłopaka. Przedstawione zostanie także życie Laury, która zaszła w ciąże w maturalnej klasie, ale prawdziwą miłość poznała dopiero po kilku latach, jednak nie tego się spodziewała. I tytułowy Adam – nastolatka jedzie na ferie do babci, gdzie spotyka Adama, który zmienia całe jej życie… Te oraz wiele innych historii czeka na Was w książce „Mój Adam”.

„Kiedy jesteś dziewczyną faceta, który ma dziewczynę, nie możesz się za bardzo mazać. Nie możesz też o nic się dopominać. Nie możesz robić awantur: „Przecież od początku wiedziałaś” i koniec. Wiedziałaś od początku, więc o co ci teraz chodzi?”

Myślę, że ta książka to też swego rodzaju opatrunek na serce dla każdej nastolatki, która przeżyła zawód miłosny i nie wierzy w to, że jej popękane serce może się pozbierać. Autorka pokazuje, że każdy z nas chociaż raz kiedyś cierpiał z miłości i niestety nie zawsze możemy oczekiwać szczęśliwego zakończenia. Szkoda tylko, że nie poruszone zostały żadne inne tematy socjologiczne i dotykające młodzież, jak miłość.

Cechą rozpoznawczą Ewy Nowak jest to, że w każdej swojej książce porusza tematy ponadczasowe, które są obecne w życiu każdego człowieka. Czytając bardzo łatwo było mi się wczuć w sytuację każdej bohaterki, a to wszystko dzięki świetnej kreacji postaci oraz bardzo realistycznym historiom. Autorka ma bardzo lekkie pióro, więc książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem.

Dla mnie książka była zbyt pesymistyczna, czasami nawet przytłaczająca. Być może spodobałaby mi się bardziej, gdybym akurat cierpiała, a tego sobie jednak nie życzę na najbliższe lata. Jednakże uważam, że jest to ciekawy zbiór opowiadań i na pewno znajdą się osoby, którym przypadnie do gustu. Polecam także zapoznanie się z serią miętową Ewy Nowak.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Egmont

#317. „Rozmowy telefoniczne” – Roberto Bolaño

„Rozmowy telefoniczne”


Tytuł: „Rozmowy telefoniczne”
Autor: Roberto Bolaño
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 208
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7758-306-7
Ocena: 6/10
Data przeczytania: 25 kwietnia 2013

Roberto Bolaño (1953 – 2003) to chilijski pisarz, poeta, prozaik. Rozpoznawalnym pisarzem stał się dopiero w połowie lat 80. jednakże międzynarodową sławę przyniosły mu książki napisane pod koniec lat 90. Jedno z jego największych dzieł, powieść „2666” została opublikowana po jego śmierci, przynosząc pisarzowi pośmiertny rozgłos i pochlebne słowa wielu krytyków literackich. „Rozmowy telefoniczne” to moje pierwsze spotkanie z twórczością chilijskiego pisarza, które do najłatwiejszych nie należało.

O czym są „Rozmowy telefoniczne”? Głównie o rozmowach, to prawda, jednak nie telefonicznych, a częściej rozmowach twarzą w twarz. Kim natomiast są bohaterowie opowiadań Roberto Bolaño? Są przede wszystkim zwykłymi ludźmi, często z średniej klasy społecznej. W opowiadaniach znajdą się początkujący pisarze, policjanci, żołnierz, a nawet „upadłe” kobiety. Mnogość bohaterów przeplata się z mnogością pomysłów na fabułę oraz życie głównych postaci, jednak akcja każdego z opowiadań rozgrywa się bardzo powoli.

„… dobrzy pisarze potrzebują złych pisarzy, choćby nawet tylko jako czytelników albo giermków.”

Wielu z głównych bohaterów powieści to alter ego pisarza w pewnym etapie jego życia. Są początkujący pisarze, biedujący i niedocenieni przez krytyków, wydawców i czytelników. Poruszony zostaje także bolesny wątek z historii życia pisarza, mianowicie czas, kiedy został aresztowany i oskarżony o bycie terrorystą. W opowiadaniach akcja jest niejako jednostajna, wszystko dzieje się powoli, ale na przestrzeni lat. Mimo że są to opowiadania, pisarzowi świetnie udało się wykreować postacie, którym niczego nie brakuje. Po skończeniu jednego opowiadania od razu przechodziłam do drugiego, nie czując niedosytu czy smutku z powodu zakończenia danej historii. Czułam, że są to kompletne historie i niczego więcej im nie brakuje.

Czym wyróżnia się Roberto Bolaño w „Rozmowach telefonicznych”? Z pewnością tak szeroko chwalonym stylem gawędziarskim. Jednakże każde słowo wydaje się być dokładnie przemyślane, idealnie pasuje w tym właśnie miejscu w którym jest. Jego opowiadania są precyzyjnie skonstruowane i dopracowane w najmniejszym szczególe.

Ponieważ nie wszyscy sięgają po opowiadania, polecę je w szczególności miłośnikom twórczości Roberto Bolaño, jak i tym, którzy po krótką formę sięgają z entuzjazmem. Ja nie czuję się do końca usatysfakcjonowana opowiadaniami Bolaño, aczkolwiek na pewno jeszcze do nich wrócę, bo być może uda mi się odkryć drugie dno.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Muza S.A.

#292. „Sklepy cynamonowe” – Bruno Schulz

„Sklepy cynamonowe”


Tytuł: „Sklepy cynamonowe”
Autor: Bruno Schulz
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 256
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7779-121-9
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 3 lutego 2013

Bruno Schulz był nauczycielem rysunku, prozaikiem, grafikiem, malarzem, rysownikiem i krytykiem literackim żydowskiego pochodzenia. Odkąd zostały opublikowane jego zbiory opowiadań stał się cenionym pisarzem. Niestety, w 1942 roku został zastrzelony przez gestapowca w swoim rodzinnym mieście, Drohobyczu.

„Sklepy cynamonowe” to zbiór 15 krótkich opowiadań, w tym jedno o tym samym tytule, co książka, które zostały wzbogacone o ręcznie wykonane ilustracje Brunona Schulza. Jako że życie Schulza było ściśle związane z rysunkiem, ilustracje te stanowią wielką wartość samą w sobie, momentami górują nad treścią. Zarazem warto zauważyć, że jest to pierwsze ilustrowane wydanie „Sklepów cynamonowych”.

Akcja „Sklepów cynamonowych” rozgrywa się w niewielkim, galicyjskim miasteczku niedaleko Lwowa, które od razu nasuwa skojarzenie z rodzinnym miastem autora. Narratorem jest Józef, jako dziecko, jako młody chłopak i jako mężczyzna, który może być zarazem alter ego pisarza. Józef opisuje swoimi oczami świat, który go otacza, swoją rodzinę, swoje miasto. Jednak bohaterem opowiadań w głównej mierze nie jest narrator, a ojciec, Jakub. Opowiadaniom brak chronologii, niewiele się w nich dzieje, ponieważ tu forma góruje nad treścią. Język jest poetycki, wiele w nim obrazowych porównań, barwnych metafor czy wyszukanych epitetów, wyraźny jest także oniryzm. U Schulza trzeba doszukiwać się drugiego dna, więc bądźcie na to przygotowani.

„Nasze kreatury nie będą bohaterami romansów w wielu tomach. Ich role będą krótkie, lapidarne, ich charaktery – bez dalszych planów.”

Żeby za wiele nie zdradzić nie będę streszczała tych krótkich opowiadań. Skupię się teraz na bohaterach i wydarzeniach, które mają miejsce w ich życiu. Ojciec w opowiadaniach Schulza jest centralnym bohaterem i łączy świat realny z tym w jego głowie. „Dziś dopiero rozumiem samotne bohaterstwo, z jakim sam jeden wydał on wojnę bezbrzeżnemu żywiołowi nudy drętwiącej miasto.” Przyjmuje wiele ról, z pozornie spokojnego kupca przeistacza się w szaleńca, jest nie tylko niewidzialnym członkiem rodziny, filozofem i prekursorem nowych idei opętanym przez kacerską doktrynę, ale także demiurgiem, herezjarchą i egzystencjalnym poetą. „Pozbawiony wszelkiego poparcia, bez uznania z naszej strony, broniłten mąż przedziwny straconej sprawy poezji.” Ojciec jest postacią silnie skontrastowaną z postacią matki, o której dowiadujemy się niewiele. Jest kobietą praktyczną, zajmuje się sklepem, daje subiektom klucze sklepowe. Jednak jest słaba, ponieważ to filozofie ojca na zawsze zostają w pamięci syna.

„Zabójstwo nie jest grzechem. Jest ono nieraz koniecznym gwałtem wobec opornych i skostniałych form bytu, które przestały być zajmujące. W interesie ciekawego i ważnego eksperymentu może ono nawet stanowić zasługę.”

Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Bruno Schulza zarówno jeśli chodzi o twórczość pisarską, jak i artystyczną. Jestem pozytywnie zaskoczona i z pewnością nie jest to moje ostatnie spotkanie z prozą pisarza. „Sklepy cynamonowe” to pięknie ilustrowana książka, która mimo że krótka, jest pełna treści. Zapraszam Was do „Sklepów cynamonowych” w których można kupić najniezwyklejsze rzeczy. Serdecznie polecam każdemu czytelnikowi szukającemu ambitnej literatury.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo MG

#287. „Wszystko dla niej” – Beata Rudzińska

„Wszystko dla niej”


Tytuł: „Wszystko dla niej”
Autor: Beata Rudzińska
Wydawnictwo: Amea
Liczba stron: 164
Data wydania: 201
ISBN: 978-83-934098-6-0
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 13 stycznia 2013

Jakiś czas temu Isadora postanowiła nagrodzić moje trudy przy pomocy tworzenia pytań do jej wywiadu i nagrodziła moje starania tą właśnie książką. Tyle, że dopiero teraz mam czas ją przeczytać (sesja się zbliża, zaliczenia też i ogólnie mam mało czasu, ale potrzeba czytania była większa…). Autorką książki „Wszystko dla niej” jest Beata Rudzińska, zarządzająca Wydawnictwem Amea, współautorka antologii opowiadań: „Babskie Gadanie”, „Dziewczeńskie bajki na dobranoc”, „Nie pytaj o Polskę”, „Wbrew naturze”, oraz „Baśniowych okruszków” skierowanych do najmłodszych czytelników.

Ta niedługa, bo licząca sobie 164 strony książeczka należąca do serii „Krótkie formy” prezentuje nad wyraz wartościowy zbiór 14 opowieści, których elementem łączącym jest „Ona” – kobieta osadzona w szarej codzienności. Autorka postarała się, by wszystkie opowiadania, choć łączy je wszystkie jeden czynnik – kobieta – były kompletnie różne. Oczywiście mężczyzny tu także nie zabraknie :) Ponieważ to właśnie kobieta ma być bohaterką opowiadań, możemy porównać każdą z bohaterek i ze smutkiem stwierdzić, że życie kobiety jest nie tylko przerażająco melancholijne, ale także zaskakująco przewidywalne w swoim szybkim przemijaniu. Rodzimy się, dojrzewamy, kwitniemy, mamy dzieci lub nie, przekwitamy, starzejemy się i umieramy.

Co mi się podobało, to zmienna narracja, raz poznajemy sytuację oczami mężczyzny, raz kobiety. Opowiadania są pięknie ubrane w słowa, pełne barwnych epitetów i porównań. Język jest niemalże poetycki. Niektóre opowiadania miały w sobie elementy wręcz fantastyczne, nierealne, jednak wcale im to nie ujmowało.

Nie będę pokrótce streszczała każdego opowiadania, ponieważ mogłabym przypadkiem zdradzić za dużo. Same tytuły także niewiele zdradzają, chociaż ściśle nawiązują do treści opowiadań. W każdym opowiadaniu jest pokazany tragizm życia codziennego Polaków, bo to oni są właśnie bohaterami wszystkich opowiadań. Pochodzą z różnych grup społecznych, wierzą w różne rzeczy, mają odmienne upodobania, odmienne preferencje seksualne, jednak wszystkim czegoś brakuje – miłości, szczęścia, seksu, czegoś nowego w życiu, przerwania monotonni dnia codziennego. Czytając mamy wrażenie obcowania z bohaterami opowiadań, nawiązujemy z nimi silną więź emocjonalną, to im kibicując, to martwiąc się z nimi lub ciesząc się ich szczęściem.

„Wszystko dla niej” to, według Anny Janko, trzecie dziecko Beaty Rudzińskiej. Książeczka mimo że krótka i niewielka ma w sobie ogromny przekaz i siłę. Wciąga od pierwszych stron, intryguje, zmusza do refleksji, czasami smuci i wzrusza, jednakże cały czas pozostaje jak najbardziej realna i prawdopodobna. Polecam tę książkę każdemu, a zwłaszcza kobietom, które szukają w literaturze czegoś ciekawego.

#221. „Dym i lustra” – Neil Gaiman

„Dym i lustra”


Tytuł: „Dym i lustra”
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: Nowa Proza
Liczba stron: 384
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7534-093-8
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 16 lipca 2012

Neil Gaiman to znany angielski pisarz, który ma na swoim koncie wiele świetnych powieści takich jak: „Koralina”, „Gwiezdny pył” czy „Amerykańscy bogowie”. Niedawno miałam okazję czytać i recenzować moją pierwszą książkę Neila Gaimana „Nigdziebądź”, która bardzo przypadła mi do gustu. Gdy tylko Wydawnictwo Nowa Proza wydało kolejną książkę tego angielskiego autora wiedziałam, że muszę ją przeczytać. „Dym i lustra” to zbiór różnych utworów, który po raz pierwszy opublikowany był w 1988 roku.

„Dym i lustra” to wielki zbiór, ponieważ składa się aż z 35 utworów i wstępu. W skład utworów wchodzą: wiersze, opowiadania i krótkie nowelki. Nie bez powodu zbiór ten nazwany został właśnie „Dym i lustra”, ponieważ „dym zaciera ostre kontury” a lustra ustawione pod odpowiednim kątem mogą kłamać tak przekonująco, że zaczniemy wierzyć w to, co nam pokazują, a po drugie opowiadania są w pewnym sensie lustrami, które ukazują jak funkcjonuje świat. „Wstęp” jest tym ciekawszy i warty przeczytania, że autor opisuje w nim cały proces tworzenia zarówno wszystkich utworów po kolei, jak i całości tego zbioru. „Większość zebranych tu historii traktuje o miłości pod różną postacią” jednak jest to najczęściej miłość czysto fizyczna lub bardzo mroczna – tym samym ciekawsza, bardziej tajemnicza i intrygująca. Pozostałymi tematami, które dotyka Gaiman jest śmierć, mrok, sny i marzenia oraz koniec świata – czy to brzmi troszkę pesymistycznie i niepokojąco? Prawidłowo.

Utwory Gaimana to wręcz surrealistyczne wizje równoległej rzeczywistości. Metafizyka i świat magiczny przeplata się z rzeczywistością i światem nam znanym. Czego można się spodziewać w utworach zamieszczonych w tym zbiorze? Na pewno alternatywnego opowiadania ślubnego, historii o starszej kobiecie, która znalazła Święty Graal, pojawi się również troll-strażnik, nieszczęśliwy Mikołaj, kot w wersji extreme, Wielki Cthulhu, aniołowie, szatan i Bóg, połączenie Beowulfa and Baywatch’a oraz wiele, wiele innych, których na pewno się nie spodziewacie! Warto również zwrócić uwagę na pomysłową i skrupulatną kreację wyjątkowych, nieszablonowych bohaterów i postaci. Wymagający czytelnicy na pewno będą zadowoleni.

Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o okładce, która jest prześliczna – odrobinkę mroczna, tajemnicza ale utrzymana w miłych dla oka, choć może odrobinkę zimnych kolorach. Mimo wszystko jest to okładka, która od razu przykuje wzrok ciekawego czytelnika. Jeśli chodzi o minus w wydaniu to może być to niewielka czcionka, jednak nie jest tak mała by skutecznie utrudniała czytanie.

„Dym i lustra” to zbiór opowiadań w którym czytelnik ma okazje zobaczyć i utwierdzić się w przekonaniu, że warsztat pisarski Neila Gaimana jest naprawdę na najwyższym poziomie. Trzeba przyznać, że Gaiman jest doświadczonym pisarzem. (A kto tego nie wiedział, powinien jak najszybciej się o tym na własne oczy przekonać!) Ale nie tylko to stoi za jego wspaniałym warsztatem pisarskim. Ten angielski pisarz ma wielką wyobraźnię i łatwo operuje słowem pisanym, co w rezultacie skutkuje świetnymi powieściami, wierszami, opowiadaniami i nowelkami. Czytelnik ma nieustanne wrażenie przebywania w metafizycznym, nierealnym świecie, który staje się coraz bardziej realny z każdą kolejną przeczytaną stroną.

Kolejne moje spotkanie z Neilem Gaimanem uważam za udane. Mimo że nie każdy utwór przypadł mi do gustu, to większość z nich była naprawdę wspaniała. Z pewnością jeszcze kiedyś wrócę do tej lektury. „Dym i lustra” polecam wszystkim fanom autora, jak i również tym, którzy jeszcze nie mieli okazji przeczytać żadnej z jego książek. Czy polecam? Jak najbardziej!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Nowa Proza

#186. „Marzyciele i Pokutnicy” – Krzysztof Spadło

"Marzyciele i Pokutnicy"

„Marzyciele i Pokutnicy”


Tytuł: „Marzyciele i Pokutnicy”
Autor: Krzysztof Spadło
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 344
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7722-399-4
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 4 maja 2012

Krzysztof Spadło choć urodził się w Kędzierzynie od kilku lat mieszka, jak sam pisze, „w malowniczej miejscowości, która nazywa się Risør. Interesuje się przede wszystkim filmem, ale również i szeroko pojętą sztuką. „Marzyciele i Pokutnicy” to jego pierwsza, debiutancka powieść.

„Marzyciele i Pokutnicy” to zbiór 10 różnych opowiadań zatytułowanych kolejno: „Przewoźnik”, „Piętno morfeusza”, „W imię twoje”, „Chłopiec w czapeczce z daszkiem”, „Oczy”, „Absolutny hit!”, „Mroczny łańcuch”, „Niepokorni”, „Kopacze” i „Szczęściarz”. Jak to często bywa w zbiorach opowiadań, jedne są lepsze, zapadają w pamięć a inne są gorsze i nie przywiązujemy do nich szczególnej wagi. Mnie najbardziej przypadły tutaj do gustu dwa opowiadania: „Oczy” i „Absolutny hit!”. Dlaczego? Tego musicie dowiedzieć się sami, bo być może i Wam one przypadną do gustu :)

Akcja wszystkich opowiadań toczy się we współczesnej Polsce, jednak nie jest to Polska jaką znamy z codziennego życia. Tutaj wszystko ma swoje drugie dno, mroczne i tajemnicze oblicze, które przeraża i fascynuje.

Dużym plusem jest tutaj wszechobecny synkretyzm rodzajowy: mamy odrobinkę fantastyki, science-fiction i horroru. Metafizyka przeplata się z realizmem i rzeczywistością. Nie każdy pisarz potrafi, jednak Krzysztofowi Spadło się to udało, pisać z perspektywy różnego narratora. Także zmienna narracja to kolejny atut tego zbioru. Bohaterowie w „Marzycielach i Pokutnikach” są bardzo precyzyjnie wykreowani, co dodaje im pełnowymiarowego wyrazu. Język, którym posługuje się autor jest prosty i zrozumiały, ale również barwny dzięki licznym metaforom czy epitetom. Często pojawiające się opisy pozwalają ujrzeć świat i bohaterów takimi jakimi są w rzeczywistości. Bardzo podoba mi się również okładka, która idealnie oddaje nastrój opowiadań.

„Marzyciele i Pokutnicy” jako debiut w karierze pisarskiej Krzysztofa Spadło jest bardzo dobrym zbiorem opowiadań, który serdecznie polecam każdemu czytelnikowi poszukującemu wrażeń w literaturze. Z pewnością osoby, które lubią formę opowiadań będą zadowolone z efektu, jaki osiągnął autor. Ja jestem zadowolona :) Polecam!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Novae Res

#106. „15 blizn” – Joe Hill, Jack Ketchum, Graham Masterton [i inni]

"15 blizn"


Tytuł: „15 blizn”
Autor: Joe Hill, Jack Ketchum,
Graham Masterton i inni
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 423
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-76741-36-9
Ocena: 8,5/10
Data przeczytania: 27 października 2011

Tytułowe „15 blizn” odnoszą się do autorów 15 opowiadań zawartych w tej książce. Wystarczy spojrzeć na okładkę i nazwiska, żeby domyślić się jaka tematyka będzie poruszana na stronicach tej książki, i w jakim gatunku i klimacie będą te utwory utrzymane. W tym zbiorze pojawiły się nigdy wcześniej nie publikowane w Polsce utwory największych sław „krajowej i zagranicznej sceny horroru”!

Co czytelnik znajdzie w „15 bliznach”? Na pewno okropnych morderców, duchy, diabła, zombie oraz wiele innych metafizycznych postaci. Z wielką precyzją są wykreowani wszyscy bohaterowie opowiadań, nierzadko odpychający, brutalni i skrzywieni psychicznie. Opisy makabrycznych scen również dostarczą wielu wrażeń odważnym czytelnikom. A akcja będzie wzrastała z każdym opowiadaniem, także nie radzę czytać niektórych z nich w środku nocy… naprawdę mocno oddziałują na wyobraźnię!

Bardzo podobało mi się to, że przed każdym opowiadaniem dany pisarz miał stworzoną własną notkę bibliograficzną, co ułatwiło mi zapoznanie się z nieznanymi wcześniej autorami. Całość jest przejrzysta i bardzo ciekawie skomponowana, co ułatwia czytanie. Ogólnie „15 blizn” przypominają mi w swojej strukturze dobrą antologię „Thriller” Jamesa Pattersona.

Przyznam szczerze, że najwięcej oczekiwałam po takich pisarzach jak Jack Ketchum, Graham Masterton, Edward Lee, Joe Hill i Łukasz Śmigiel, ponieważ z ich twórczością już się spotkałam. Przyznam, że za średnie mogę uznać trzy utwory: „Tuż za Tobą”, „Czym jest jasnookie dziecko” i „Terapeuta”, wszystkie jakby nie do końca wpasowały się w schemat trzymającego w napięciu opowiadania grozy. Na szczęście utwory pozostałych pisarzy w większości nasyciły mój apetyt na opowieści z gatunku grozy i horroru. Bardzo podobały mi się takie opowiadani jak: „Pokój z widokiem na koniec”, „Opowieść z owczej łąki”, „Zasiedlenie”, „Korzeń wszelkiego zła”, „Matka” czy „Mściciel krwi”.

Podoba mi się to, że oprócz licznych pisarzy zagranicznych, w tym zbiorze nie zabrakło i polskich nazwisk, które ukazały się w większości (8/15). I muszę przyznać, że utwory pisane przez Polaków również bardzo przypadły mi do gustu. Warto zwrócić uwagę na to, że i kobiece nazwisko pojawia się w tym zbiorze. Aleksandra Zielińska stworzyła ciekawe opowiadanie zatytułowane „Ostatnie kuszenie Ewy Betulew”. Różnorodność tematyczna też jest dużym plusem tej antologii, ponieważ każde opowiadanie to nowa historia, nowy świat, inne postaci i inne tło.

„15 blizn” to 15 opowiadań o zróżnicowanej tematyce, jednak zawsze dotykające gatunku grozy i horroru. Każdy fan tej tematyki znajdzie w antologii co najmniej jedno opowiadanie, które naprawdę nim wstrząśnie – gwarantuję. Na mnie ten zbiór zostawił parę dotkliwych blizn… Ale czy i na Was pozostawi tytułowe „15 blizn”?

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Replika

#10. „Wampir i inne opowiadania” – Kim Youngha

"Wampir i inne opowiadania"


Tytuł: „Wampir i inne opowiadania”
Autor: Kim Youngha
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
Liczba stron: 176
Data wydania: 2009
ISBN: 978-83-9269-408-3
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 21 maja 2011

Znacie na pewno takie dni w których wszystko jakby sprzysięga się przeciwko Wam. Przedmioty martwe „ożywają i mszczą się” na Was za wsze czasy. Ale to nic, w porównaniu z tym, co spotkało bohatera opowiadania „Co się stało z tym mężczyzną, który utknął w windzie?”. Coś nieprzewidywalnego i absurdalnego w swoim tragizmie.

Koreański autor Kim Youngha prezentuje nam coś niezwykłego. Pokonuje bariery jakie otaczają realizm i fantastykę. Przykład mamy już na okładce. Ogień o normalnej barwie – symbolizuje rzeczywistość, natomiast ten niebieski – jest symbolem świata fantastycznego. Metafizyka jest tu przeplatana z rzeczywistością tak delikatnie i precyzyjnie, że czytelnik uwierzy w każde napisane słowo. Czytając utwory ma się wrażenie bezustannego pragnienia odkrycia zakończenia, puenty, którą szykuje dla nas autor.
Kim Youngha prezentuje nam 10 utworów, które są zapożyczone z jego trzech tomików: „Pejdżer”, „Co się stało z tym mężczyzną, który utknął w windzie?” i „Wrócił brat”.

Oprócz opowiadań fantastycznych pojawia się także kryminał „Morderstwo w zakładzie fotograficznym”. Autor znakomicie buduje napięcie, prowadzi dobrą grę pozorów, z zakończeniem jakiego się nie spodziewamy.

Tytułowy „Wampir” pochodzi z listu, który narrator (alter ego Kima) otrzymuje od pewnej kobiety. Metafizyka jest tu przedstawiona w taki sposób, że wierzymy, że owy wampir istnieje. Autor nawiązuje tutaj również do swojego opowiadania „Mogę odejść, gdy zechcę”, którego fabuła zbyt bardzo przypomina mi „Rozbitka” Chucka Palahniuka.
„{…} co wyjdzie, jeśli podzielimy jeden przez nieskończoność? Zero. Jestem zero.”

W opowiadaniu „Piorunochron” wyjątkowo narratorem jest kobieta. Bardzo dziwne opowiadanie, pełne jakiegoś mistycyzmu, nieodgadnionej tajemniczości.

Autor pokazuje, że wszystko w życiu to tylko ciąg przyczynowo – skutkowy napełniający ludzi bezustannym żalem, smutkiem i pogonią za miłością, za uczuciem [„Twoje drzewo”].

Postaci są kreowane bardzo precyzyjnie z dużą uwagą skierowaną na portrety psychologiczne. Mamy do czynienia np. z bohaterem niemalże byronowskim, chorym psychicznie, zakochanym na zabój [„Śrubokręt – moja miłość”]. Czy też bohaterowie o dziwnych fetyszach, np. obsesja na punkcie mycia stóp smutnej kobiety, kobiety którą się pożąda [„Rozdzierając płótno”]. Albo poruszenie tematu „samospalenia”, które głównie dotyczy mężczyzn [„Mężczyzna, który sprzedał cień”]. Co się takiego dzieje, że oni nagle stają w płomieniach?

„Nie kochaj kobiet. To niebezpieczne {…} Kiedy pokochasz kobietę {…} staniesz się niewidoczny.” [„Linia wysokiego napięcia”]

Moim ulubionym utworem jest ostatni, 10. zatytułowany „Przeprowadzka”. Przez 19 stron trzyma czytelnika w ciągłym napięciu, istny dreszczowiec łączący za sobą czasy najnowsze, w których dzieje się akcja, z czasami Gaya (42-532 r.n.e.). Całkowicie nieprzewidywalny.

Opowiadania budzą w czytelniku chęć do refleksji, do zastanowienia się i przeanalizowania świata, który ukazuje Youngha. To jedna z przyczyn dla których, sięgnęłabym po tę książkę drugi raz.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Kwiaty Orientu


Sztukater