Archiwa tagu: powieść

#306. „Granat poproszę” – Olga Rudnicka

„Granat poproszę”


Tytuł: „Granat poproszę”
Autor: Olga Rudnicka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 336
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-461-3
Ocena: 9/10
Data przeczytania: 30 stycznia 2017

Olga Rudnicka skradła mi serce – jest jedną z moich ulubionych pisarek, jej książki są fenomenalne. Gorąco polecam ją moim koleżankom i jeszcze żadna się nie zawiodła. Olga Rudnicka jest absolwentką Pedagogiki Specjalnej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i pracuje jako asystentka osób niepełnosprawnych w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej w Śremie. Dotychczas napisała 13 powieści, głównie kryminalnych, w tym: „Martwe Jezioro”, „Czy ten rudy kot to pies?”, „Zacisze 13”, „Lilith”, „Zacisze 13 Powrót”, „Natalii 5”, „Cichy wielbiciel”, „Drugi przekręt Natalii”, „Fartowny pech”, „Diabli nadali”, „Do trzech razy Natalie”, „Były sobie świnki trzy” i „Granat poproszę”.

39-letnia Emilia Przecinek prowadzi szczęśliwe życie pisarki powieści romantycznych dla kobiet i nie spodziewa się, że zaraz to się diametralnie zmieni. Mąż z dnia na dzień oznajmia (i to przez telefon, bo honoru to mu brak!), że zostawia ją oraz dwójkę nastoletnich dzieci dla młodszej kochanki i po prostu nie wróci już do domu. Na dodatek w domu Emilii pojawiają się dwie starsze panie – babcia Adela i babcia Jadwiga, które od zawsze pałały do siebie nienawiścią, ale chęć pomocy córce/synowej i wspólny wróg zmusiły je do połączenia sił – wiadomo przecież, że wspólny wróg jednoczy największych nieprzyjaciół. Tymczasem okazuje się, że kochanka pana Przecinka wcale nie jest takim wspaniałym aniołem za jakiego on ją uważa… rodzina Przecinków znajdzie się w niebezpieczeństwie.

Czym charakteryzują się książki Rudnickiej? Przede wszystkim barwnymi postaciami oraz świetnym humorem, zarówno sytuacyjnym jak i ukrytym w podtekstach – nie sposób się nie zaśmiać. W „Granat poproszę” jest tak samo – fabuła wydaje się błaha (mąż zostawia żonę i ucieka do kochanki, ale jednak im nie wychodzi) ale nic bardziej mylnego! Zanim wreszcie do rozowdu dojdzie życie bohaterów wywróci się do góry nogami, gwarantując tym samym czytelnikowi ubaw po pachy. Uważny czytenik będzie mógł dostrzec też małe niuanse, np. słowa babci Adeli „diabli nadali”, ściśle odnoszące się do tytułu jednej z książek Rudnickiej.

I tym razem Olga Rudnicka udowodniła mi, że jest świetną pisarką i jedyne czego od niej pragnę to, by pisała więcej. Czekam z niecierpliwością na kolejne jej ksiażki, a każdemu z Was gorąco je polecam. Zapraszam także do lektury niedługiego wywiadu z pisarką, który opublikowałam TUTAJ.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#303. „Hrabia Monte Christo” cz. 1 – Aleksander Dumas

„Hrabia Monte Christo”


Tytuł: „Hrabia Monte Christo”
Część: pierwsza
Autor: Aleksander Dumas
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 704
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7779-318-3
Ocena: 10/10
Data przeczytania: 9 lutego 2017

Aleksander Dumas (1802 – 1870) – francuski pisarz i dramaturg, najbardziej znany ze słynnych na całym świecie powieści „Hrabia Monte Christo” i „Trzej Muszkieterowie”, które wielokrotnie były prezentowane na teatralnych scenach i w filmowych adaptacjach. Obie książki wpisały się do kanonu powieści, które po prostu trzeba przeczytać i znać.

W styczniu miała premierę pierwsza część przygód Edmunda Dantèsa, głównego bohatera fenomenalnej powieści – „Hrabia Monte Christo”. Zanim przejdę do recenzji, uspokoję wyczekujących fanów informacją iż premiera drugiej części JUŻ 15.02.!

Przyznam szczerze, że mimo miłości do kultury francuskiej i literatury, nigdy wcześniej nie miałam okazji przeczytać żadnej z ksiażek Dumasa. Na szczęście wreszcie się to zmieniło. Postanowiłam stawić czoła jednej z najbardziej poczytnych powieści o zemście, intrydze i miłości.

Kim jest tytłowy Hrabia Monte Christo?
Dziewiętnastoletny Edmund Dantès, marynarz pełen nadziei na lepsze jutro, zakochany po uszy w Mercedes, ma zostać kapitanem statku handlowego „Faraon”. Niestety, tak jak to często bywa w życiu, niektórzy zazdroszczą mu ukochanej i awansu. Fernand Mondego i Danglars postanawiają napisać donos na młodego marynarza oskarżając go o bonapartyzm, co skutkuje aresztowaniem podczas przyjęcia zaręczynowego. Edmund Dantès w wyniku spisku oraz z powodu chęci utajenia pewnych informacji przez przesłuchującego go zastępcy prokuratora królewskiego zostaje oskarżony i skazany na bezterminowe więzienie w zamku d’If. Spędzając 14 lat w więzieniu poznaje księdza Farię, który uczy go języków, nauk humanistycznych i ścisłych, a także opowiada o olbrzymim skarbie na niewielkiej wyspie Monte Christo. Edmund Dantès ucieka podstępem z więzienia i… odnajduje skarb! Od tego momentu jego życie całkowicie się zmienia. Opętany żądzą zemsty mężczyzna starannie planuje swoją intrygę, która ma ukarać fałszywych donosicieli…

Oczywiście motywem przewodnim jest zemsta – planowana przez lata ze szczególną pieczołowitością. Mimo niezbyt udanych początków dorosłego życia, głównemu bohaterowi po ucieczce z więzienia towarzyszy niezwykłe szczęście. Książka wciąga już od pierwszych stron, z każdym kolejnym rozdziałem coraz mocniej kibicujemy głównemu bohaterowi, chcąc, by sprawiedliwości stało się zadość. Kreacja bohaterów jest niezwykle szczegółowa, a fabuła wciąga do ostatnich stron.

Zanim „Hrabia Monte Christo” został opublikowany w formie książki, pojawiał się w odcinkach we francuskiej gazecie „Journal des Débats” w latach 1844–1845. Myślę, że jest to książka, której nie trzeba polecać – fakt iż zyskała wiele wznowień, każde wydanie coraz piękniejsze (co świetnie pokazuje najnowsze wydanie Wydawnictwa MG), a liczne adaptacje często goszczą w telewizji – nie bez powodu. Jestem niezwykle ciekawa jak potoczą się dalsze losy głównego bohatera i innych postaci drugoplanowych, które w równym stopniu intrygują swoją historią, mądrością, przebiegłością. Przypomnę: premiera drugiej części 15. lutego.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo MG

#286. „Za wcześnie” – Joanna Barnard

„Za wcześnie”


Tytuł: „Za wcześnie”
Autor: Joanna Barnard
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 352
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-422-4
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 12 sierpnia 2016

Świetny nauczyciel angielskiego Henry Morgan i 15-letnia Fiona Palmer, bystra młoda dziewczyna, obojga łączy wspólna miłość do literatury. Idealizowany przez nastolatkę mężczyzna, z którym może dzielić swoje pasje staje kimś więcej. Ale kogo winić w tej sytuacji?
Mijają lata, Fiona już jako 30-letnia mężatka, spotyka swojego nauczyciela z dawnych lat. To, co dzieje się potem jest kompletnym zaskoczeniem. Wprawdzie ich romans to tylko epizod z przeszłości, ale czy na pewno? Czy będą umieli zapanować nad targającymi ich dusze i ciała emocjami, zanim komuś stanie się krzywda?

Pomysł na fabułę, gdzie nauczyciel ma romans z uczennicą nie jest zbyt oryginalny, jednak wszystko się zmienia, gdy popatrzymy na ten romans oczami głównej bohaterki, która jest 30-letnią mężatką. Narracja prowadzona jest przez Fionę, wydarzenia z teraźniejszości łączą się z wydarzeniami z lat młodości spisanymi w pamiętniku oraz ze wspomnieniami. Z czasem staje się jasne, że ani Fiona ani Henry nie są dobrymi ludźmi, oboje są egoistycznymi narcystami. Ale przecież człowiek może się zmienić, prawda?

Autorka w swojej książce dotyka takich tematów jak miłość, obsesja, zdrada, prawda i zaufanie. Przygotujcie się na sekrety, kłamstwa i mieszaninę rozmaitych emocji. Pokazuje jak łatwo, będąc silną osobowością, manipulować innymi ludźmi. Wszystkie te tematy nie są proste i przyjemne, jednak lekkość jej pióra (tudzież klawiatury komputera) sprawia, że książkę czyta się zaskakująco dobrze.

Uważam, że jest to udany, wciągający debiut – wiadomo, że ma silne i słabsze strony, ale dzięki tematyce jaką dotyka, książka łatwo zyskuje w oczach czytelnika. Polecam.

Joanna Barnard jest absolwentką anglistyki, obecnie zdobywa uprawnienia terapeuty. W 2014 roku otrzymała nagrodę Bath Novel Award. Urodzona na północy Anglii, przebywa na wygnaniu na południowym krańcu wyspy i tęskni za płaskimi samogłoskami, serdecznymi kierowcami autobusów oraz frytkami z sosem. (notka Wydawnictwa)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#277. „Pamiętnik Christophera. Duchy Dollangangerów” – Virginia C. Andrews

„Skąd się wzięło pisklę w jajku?”


Tytuł: „Pamiętnik Christophera. Duchy Dollangangerów”
Seria: Pamiętnik Christophera. TOM 2
Autor: Virginia C. Andrews
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 368
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8069-261-9
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 17 kwietnia 2016

Virginia C. Andrews była amerykańską pisarką słynącą z sag rodzinnych, między innymi z „Kwiatów na poddaszu”. Motywami charakterystycznymi dla jej książek była zakazana miłość (często między członkami rodziny) oraz tajemnice rodzinne. Trzytomową serię „Pamiętnik Christophera” napisał jednak inny autor, Andrew Neidermann, który od 1987 roku stał się jej ghostwriterem. Dzięki temu fani mogli jeszcze chwilę pobyć z ulubionymi bohaterami książek Andrews oraz zgłębić ich historie.

Kristin Masterwood mieszka z tatą, ponieważ jej mama nie żyje od kilku lat. Mimo tego są najbliższymi przyjaciółmi i świetnie się dogadują. Jednak Kirstin potrzebuje także miłości drugiego człowieka, innego niż jej tata. W szkole poznaje chłopaka Kane’a. Ich uczucie jest wyjątkowe. Kristin zwierza mu się z najgłębszych tajemnic i on jej także. I właśnie wtedy dziewczyna decyduje się powiedzieć chłopakowi o pamiętniku Christophera Dollangangera, który znalazł jej ojciec w ruinach posiadłości Foxworth Hall. Postanawiają czytać go razem, a w celu wczucia się w sytuację Christophera i jego rodzeństwa, postanawiają czytać pamiętnik na poddaszu jej domu. Podczas lektury czują, jakby zamienili się rolami – Kane jest Christopherem, a Kristin Cathy. Dowiadują się o sobie nowych rzeczy, zaczynają także poznawać nowe uczucia i odkrywać swoją seksualność.
Jednocześnie ojciec Kristin zajmuje się budową nowej posiadłości na miejscu Foxworth Hall, która z czasem coraz bardziej zaczyna ją przypominać. Nie wiadomo jednak kto tak naprawdę jest jej właścicielem – to kolejna tajemnica, którą trzeba odkryć.

Christopher wraz ze swoją siostrą i dwójką młdszego rodzeństwa przez lata byli zamknięci na poddaszu dużej posiadłości przez matkę, której zależało tylko na pieniądzach i babkę, która jedyne, co uznawała za dobre to swoją szaloną wiarę i oddanie Bogu. Dzieci były przez lata pozostawione bez opieki, bez miłości, mogły liczyć tylko na sporadyczne odwiedziny matki, oraz mroczne wizyty babki dla której głodzenie czy bicie dzieci miało tylko pomóc ich dobremu wychowaniu. Cathy i Christopher musieli przejąć rolę matki i ojca, mimo że sami byli dorastającymi nastolatkami, walczącymi z burzą hormonów. Dlatego też główni bohaterowie – Kristin i Kane tak łatwo potrafią wczuć się w sytuację opisywaną przez Christophera w pamiętniku, mimo że nie są ze sobą spokrewnieni. Pamiętnik Christophera daje dwójce młodych ludzi możliwość poznania tamtych wydarzeń, jakiej nie oferują gazety, internet czy nawet najbardziej wiarygodne plotki. Ukryci na poddaszu domu Kristin, podobnie jak dzieciaki Dollangangerów, czytają z wypiekami na twarzy wydarzenia sprzed lat, wczuwając się w nie i zatracając się w lekturze.

Widziałam różne opinie na temat tej książki, ale według mnie jest ona naprawdę wciągająca i z pewnością stanowi świetny dodatek dla miłośników tej serii. Podobał mi się cały aspekt psychologiczny postaci – opis dojrzewania nastolatków, odkrywania siebie po raz kolejny, oraz tajemnice, które towarzyszą głównym bohaterom na każdej stronie. Całość jest bardzo przekonująca i ja ją kupuję :)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

#276. „Nie oddam szczęścia walkowerem” – Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska

„Nie oddam szczęścia walkowerem”


Tytuł: „Nie oddam szczęścia walkowerem”
Autor: Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 464
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8015-248-9
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 13 kwietnia 2016

„Nie oddam szczęścia walkowerem” to kwietniowa nowość Wydawnictwa Czarna Owca. Zdecydowałam się na lekturę tej książki głównie ze względu na pozytywny tytuł oraz jej formę (o tym za chwilkę :)). Autorkami książki są Agnieszka Jeż (absolwentka filologii polskiej i filologii bałtyckiej na Uniwersytecie Warszawskim, związana z branżą wydawniczą) i Paulina Płatkowska (absolwentka Katedry Teorii Literatury, Teatru i Filmu na Uniwersytecie Łódzkim, pracująca w branży wydawniczej). Obie panie mają więc (przynajmniej w teorii) doświadczenie związane z literaturą, ale jak to wyszło w praktyce przy pisaniu książki w duecie? Zaprazam do lektury recenzji.

Jagoda i Magda, dojrzałe kobiety, które walczą o szczęście i miłość mierząc się z trudami życia codziennego i jego monotonią. Spotykają się po latach i w celu odnowienia znajomości z dzieciństwa postanawiają pisać do siebie maile, zwierzając się sobie nawzajem ze wszystkich myśli, sekretów i obaw, wspierając się i pomagając sobie.
Jagoda jest żoną i mamą – jednak od jakiegoś czasu czuje niedosyt, zwłaszcza w jej małżeństwie przez co zaczyna interesować się innym mężczyzną. Natomiast Magda jest już rozwódką i samotną matką. Na jej drodze również pojawia się mężczyzna, jednak ma rodzinę…

Historia z pozoru może wydać się banalna – dwie kobiety, problemy w związku – cóż w tym nowatorskiego? Przede wszystkim sposób opowiadania historii, to, że tworzą ją dwie kobiety oraz tematyka jaką porusza powieść. Autorki bardzo postarały się, by bohaterki zostały wykreowane w taki sposób, by można było poczuć się ich najbliższą przyjaciółką, by można było bez trudu wczuć się w ich życie, wręcz się z nimi zżyć i zacząć im kibicować w podejmowaniu trudnych decyzji – bo tych do podjęcia w tej książce co nie miara. Oprócz tego cały aspekt psychologiczny i socjologiczny, bardzo skrupulatne opisy oraz obserwacje – to wszystko składa się na dobrą, wciągającą powieść literatury kobiecej.

Co urzekło mnie w tej książce? Przede wszystkim jej forma – już wcześniej czytałam książki, które historię bohaterów przedstawiały poprzez wymianę wiadomości, czy to na czacie, w smsach, czy też właśnie jak ma to miejsce tutaj: w mailach. Myślę także, że dzięki temu powieść jest bardziej spójna, zwłaszcza, że piszą ją dwie kobiety – tak jak dwoma kobietami są bohaterki tej książki. Oceniam ją dość wysoko ze względu na to, że fabuła niezwykle mnie wciągnęła (mimo że nie jest to kryminał czy thriller, jednak wcale nie brakuje to zwrótów akcji czy zaskoczeń).

Komu polecam tę książkę? Z pewnością osobom, które poszukują opowiedzianej w inny sposób historii o poszukiwaniu szczęścia czy miłości, o trudach macierzyństwa, o wartości prawdziwej przyjaźni i życiu. Na pewno żeńska część czytelników będzie zadowolona z tej książki, zwłaszcza, że jest liczy ona prawie 500 stron, więc można się przyzwyczaić do bohaterek :) Odpowiadając na pytanie, które zadałam sobie na początku recenji: obie panie świetnie poradziły sobie z tą książką i liczę na kolejne w ich wydaniu! Bardzo pozytywna powieść oczywiście ze szczęśliwym zakończeniem – idealna na poprawę humoru!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Czarna Owca

#535. Wyniki konkursu z „Zapomnianym Legionem” Bena Kane’a i Wydawnictwem Znak!

Najmocniej przepraszam, bo wyniki miały być wczoraj, więc pewnie wszyscy bardzo się niecierpliwą, by dowiedzieć się, czy znaleźli się wśród grona Szczęśliwców.

Wyniki na instagramie już są. Kliknij tu i odszukaj zdjęcie konkursowe, wyniki w komentarzu.
Wyniki na facebooku już są. Kliknij tu.

A teraz pora na wyniki z bloga. W tej odsłonie konkursu można było zdobyć aż 5 egzemplarzy książki „Zapomniany Legion”, wystarczyło się tylko zgłosić w komentarzu podając maila. Nie przedłużając podaję listę zwycięzców, których proszę o przesłanie adresu do wysyłki nagrody na mojego maila: martha.kosmala@gmail.com

1. Dziewczyna z książkami (shatterme@onet.pl) blog: http://zagoramiksiazek.blogspot.com
2. Michał (michalpajak2006@wp.pl)
3. Monweg (monweg@wp.pl) blog: http://monweg.blog.onet.pl
4. Gab riela (gabolek000@o2.pl) blog: http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com
5. Maciek (tokom@op.pl)

Gratuluję! A już niedługo kolejny konkurs :)

#524. „Sekret mojego męża” – Liane Moriarty

„Sekret mojego męża”


Tytuł: „Sekret mojego męża”
Autor: Liane Moriarty
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 504
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7839-776-2
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 7 sierpnia 2014

„Niektóre sekrety powinny pozostać sekretami już na zawsze. Spytajcie Pandorę.”

Każdy skrywa jakieś tajemnice. Czasem są to zwykłe błahostki, jednak czasami ludzie muszą walczyć z demonami przeszłości, które wypuszczone niczym z puszki Pandory mogą zmienić życie w koszmar. Niestety z takimi też tajemnicami będą mieli do czynienia bohaterowie najnowszej powieści Liane Moriarty.

Książka „Sekret mojego męża” ukazała się w cieszącej się dużym zainteresowaniem kobiet serii „Kobiety To Czytają”. Jednocześnie jest to klub dla czytelniczek, które dyskutują o książkach znanych autorek wydawanych pod patronatem Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Sama należę do tego klubu i serdecznie Was zachęcam do uczestnictwa.

„A więc tak to właśnie wygląda. Tak żyje się z tajemnicą. Po prostu to robisz. Udajesz, że jest w porządku. Ignorujesz uporczywy, przypominający skurcz ból gdzieś w trzewiach.”

Akcja książki rozgrywa się z punktu widzenia trzech kobiet, które z początku wydają się być kompletnie ze sobą niezwiązane. Mamy Cecilię, która ma 3 córki, prowadzi życie przykładnej żony i matki pracującej na pół etatu. Jednak jej życie zaczyna diametralnie się zmieniać, gdy na strychu znajduje zaadresowany do siebie list od męża, na którego kopercie jest napisane, by otworzyć po jego śmierci.Cecilia nie zdaje sobie sprawy z tego, że list zawiera wyznanie męża… wyznanie, które zmieni nie tylko jej życie. Drugą bohaterką powieści jest Tess, której mąż pewnego dnia wyznaje, że kocha jej kuzynkę. Osobę, która całe życie była dla Tess jak siostra bliźniaczka, z tym, że zawsze była gruba, a odkąd schudła wszystko się zmieniło. Dlatego też Tess pozwala im przeżyć ten bzdurny romans, z nadzieją, że po wszystkim będą mogli wrócić do normalnego życia, zabiera swojego małego synka i udaje się do stolicy, gdzie zamieszka z matką i spróbuje przez jakiś czas normalnie żyć. To właśnie w Sydney poznaje pozostałe kobiety. Trzecią bohaterką jest starsza kobieta, Rachel, która nie ma już nikogo oprócz syna, synowej i ukochanego wnuczka. Jednak i tę rodzinę ma stracić, ponieważ planują przeprowadzkę do Nowego Jorku. Na dodatek mija kolejna rocznica śmierci jej córki, morderstwa, które nigdy nie zostało wyjaśnione – czy w tym roku będzie inaczej? Czy Rachel wreszcie pozna kto jest mordercą?

Autorka postanowiła skonstruować złożoną powieść, w której każdy element układanki wpasowuje się na swoje miejsce wraz z upływem stron książki. Wprawdzie jest to powieść obyczajowa, jednak nie brak w niej romansu, odrobiny sensacji i wątku kryminalnego. Bohaterowie są naprawdę dobrze wykreowani, a problemy z jakimi się mierzą mogłyby być problemami każdego z nas. To wszystko tworzy udaną, dobrze napisaną książkę, która zainteresuje każdą czytelniczkę. Całość jest bardzo fajnie napisana, nie brakuje zaskakujących momentów, nie brakuje smutku, radości – wszystkie emocje przeżywa się z bohaterami tej książki. Jedyny moment jaki mnie zirytował to zbytnia pobłażliwość dla kuzynki Tess pod koniec książki, ja czułam, że szaleją we mnie emocje, a główna bohaterka zachowywała się odrobinę nierealnie (przynajmniej w moim odczuciu).

Całość oceniam bardzo pozytywnie. Książka dała mi do myślenia, zresztą jak wszystkie powieści, które ukazują się w klubie „Kobiety To Czytają”. Po prostu nie można przejść obojętnie wobec problemów z jakimi mierzą się bohaterowie tych książek. Serdecznie zachęcam do lektury, bo warto.

Jak podaje nota Wydawnictwa:

Liane Moriarty – australijska pisarka, autorka pięciu powieści, które cieszą się dużą popularnością, trafiły na listy bestsellerów i zostały przełożone na wiele języków. Pod pseudonimem wydała też cykl książek młodzieżowych. „Sekret mojego męża” to jej najnowsza powieść, która od zeszłego roku utrzymuje się na najważniejszych listach bestsellerów, a prawa do jej tłumaczenia sprzedano do 30 krajów. Autorka mieszka w Sydney wraz z mężem i dwojgiem dzieci.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

książka przeczytana w ramach mojego Kryminalnego Wyzwania

#499. „Najlepsza Jedenastka” – Janet Evanovich

„Najlepsza Jedenastka


Tytuł: „Stephanie Plum: Najlepsza Jedenastka”
Seria/tom: Stephanie Plum / 11
Autor: Janet Evanovich
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 384
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7574-966-3
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 25 maja 2014

Zapewne wiecie, że jedną z moich ulubionych pisarek powieści sensacyjnych z humorem i romansem w tle jest Janet Evanovich, amerykańska pisarka, która zasłynęła serią o przezabawnej łowczyni nagród, Stephanie Plum. W 2012 roku uplasowała się na 3 miejscu w rankingu Forbesa jako najlepiej zarabiająca pisarka (w 2013 roku znajduje się w pierwszej dziesiątce!).

Agentka do spraw windykacji poręczeń, jak ładnie i profesjonalnie nazywa się stanowisko, które piastuje Stephanie Plum, zostaje zwolnione – Stephanie ma dosyć pracy jako łowczyni nagród, dosyć odrapanych kolan, wybuchających samochodów, zastraszania i ścigania przestępców różnej rangi. Jednak bez pracy pozostać nie może, więc zatrudnia się w fabryce guzików, szybko traci tam stanowisko na rzecz kolejnej pracy – w pralni, by i tę stracić w mgnieniu oka i zatrudnić się na chwilę w ulubionym fast foodzie Luli. I chociaż zerwała z zawodem łowcy nagród, zaczyna otrzymywać tajemnicze pogróżki, ktoś nawet włamuje się do jej domu i w biały dzień oddaje strzały w jej nowo zakupiony samochód. Kto tak bardzo pragnie zemsty?

Co więcej Steph próbuje zrobić sobie przerwę od Joe i Komandosa w celu uporządkowania swoich uczuć względem tych dwóch bogów seksu, jednak będzie to trudne, gdy z jednym się mieszka, a z drugim pracuje… Żeby problemów nie było za mało, cała rodzina bardzo stresuje się drugim ślubem siostry Stephanie, Valerie, a sama Śliwka będzie musiała uzbroić się w stalowe nerwy, bo wybuchające samochody będą na porządku dziennym (gdyby nakręcić tę cześć to chyba drogo bo to wyszło). Nie zabraknie też Luli, tym razem w roli łowcy nagród, a Babcia Mazurowa również będzie miała swój udział w tej historii.

Janet Evanovich ma niezwykły talent i lekkie pióro, dzięki temu stworzyła fenomenalną serię książek, która począwszy od pierwszego tomu w dalszym ciągu trzyma wysoki poziom. Nie brakuje zagadek, zaskakujących zwrotów akcji i radzę nawet nie próbujcie marnować sił na powstrzymanie śmiechu, bo z pewnością się Wam to nie uda!

„Najlepsza jedenastka” wciąga od pierwszych stron. Co więcej ze Stephanie Plum jest tak, że nie może się nam ona znudzić, jest zbyt zabawna i zaskakująca w swoich decyzjach. Jeśli jeszcze nie poznaliście tytułowej Śliwki, to serdecznie Was do tego zachęcam. Nie przerażajcie się ilością tomów, bo to nie jest nic strasznego, a raczej plus – w przeciwnym razie chyba bym się popłakała ze zbyt szybkiego rozstania z moimi ulubionymi bohaterami. Pod koniec czerwca ukaże się 12 część o Stephanie Plum czego z niecierpliwością oczekuję!

Z tej serii recenzowałam także:
1. „Po pierwsze dla pieniędzy”
2. „Po drugie dla kasy”
3. „Po trzecie dla zasady
4. „Po szóste nie odpuszczaj”
5. „Szczęśliwa siódemka”
6. „Ósemka wygrywa”
7. „Wystrzałowa dziewiątka”

Książka przeczytana w ramach Kryminalnego Wyzwania oraz wyzwania Czytam literaturę amerykańską

#497. „Demony Leningradu” – Adam Przechrzta

„Demony Leningradu”


Tytuł: „Demony Leningradu”
Seria/tom: część pierwsza
Autor: Adam Przechrzta
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 453
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7574-996-0
Ocena: 7/10
Data przeczytania: 11 maja 2014

„Demony Leningradu” są pierwszą książką Adama Przechrzty, opowiadającą historię rosyjskiego majora, żołnierza, dla którego nie ma spraw niemożliwych do rozwiązania. Drugą częścią jest, recenzowana przeze mnie jakiś czas temu książka „Demony wojny”.

Historia zaczyna się w 1942 roku w Leningradzie. Jest to miasto, działające niczym pole bitwy – walka o przeżycie, siarczysty mróz i czyhające na każdym kroku niebezpieczeństwo są na porządku dziennym i bynajmniej nie sprawiają, że jest to miejsce w którym chce się żyć. Główny bohater, Aleksander Razumowski, a jednocześnie narrator jest majorem wojennej rozwiedli, który jako jeden z nielicznych utrzymał się po Wielkiej Czystce. On i jemu podobni mają wyraźną protekcję Stalina, w przeciwieństwie do niezbyt lubianych gości z NKWD. Tym razem zadaniem Razumowskiego będzie odnalezienie przywódcy kanibalistycznej sekty, która morduje profesjonalnych żołnierzy, weteranów wojska, w celu zyskania paranormalnych zdolności, zostawiając na miejscu mnóstwo krwi i ciała bez serca. Na szczęście w tym trudnym zadaniu nie pozostanie osamotniony – pomocną dłoń wyciągną doń oddani przyjaciele. Jednak czy to wystarczy by odnaleźć i pokonać niebezpiecznego wroga?

Aleksander Razumowski jest bardzo ciekawą postacią. Niejednokrotnie musiał mierzyć się z zadaniami nie do wykonania, przez co jest niczym James Bod w wersji rosyjskiej. Nie są mu obce trudne warunki, niebezpieczni ludzie i straszne intrygi, czy nawet kanibalizm (wprawdzie surowo karany).

I chociaż „Demony Leningradu” to powieść wojenna, bazująca na wydarzeniach historycznych, nie brak w niej także wątku kryminalnego. Język jest prosty, często wulgarny, ale przez to świetnie oddaje klimat wojny. Brakowało mi jednak tłumaczeń rosyjskich wtrąceń, bo przecież nie wszyscy czytelnicy posługują się tym językiem. Autor miał naprawdę świetny pomysł na powieść, w fabule oraz kreacji bohaterów wyraźnie widać ogromną kreatywność i pomysłowość. Opisy nie ogrywają tu pierwszoplanowej roli, raczej dialogi i wewnętrzne przemyślenia bohaterów. Pod koniec książki umieszczono posłowie, w którym opisano wiersze, piosenki, tłumaczenia i ciekawostki, a zaraz potem krótka nota o autorze.

„Demony Leningradu” to idealna książka dla wszystkich osób zaczytujących się w powieściach wojennych, opartych na wydarzeniach historycznych, gdzie pojawia się wątek kryminalny, elementy charakterystyczne dla powieści fantasy, a oprócz tego dużo wciągającej akcji i ciekawie wykreowani bohaterowie. Czy odważycie się wyruszyć na spotkanie z „Demonami Leningradu”? Polecam!

Notka wydawnictwa:
Adam Przechrzta – historyk, doktor nauk humanistycznych, pedagog, autor artykułów na temat historii, sztuk walki nożem i okinawańskiego karate. Interesuje się działaniami służb specjalnych. Jako pisarz zadebiutował w 2006 roku, od tego czasu wydał pięć powieści oraz tom opowiadań. Zwolennik czytania przy jedzeniu. Czytuje wszystko, od podręczników pszczelarstwa, poprzez literaturę głównonurtową i fantastyczną, aż po romanse dla pań. Te ostatnie przeważnie w poczekalni u dentysty. Marzy o świętym spokoju.

Książka przeczytana w ramach Czytam Fantastykę oraz w ramach mojego Kryminalnego Wyzwania

#484. „Bridget Jones: W pogoni za rozumem” – Helen Fielding

„W pogoni za rozumem”


Tytuł: „W pogoni za rozumem”
Tom: #2
Autor: Helen Fielding
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 445
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7785-442-8
Ocena: 8/10
Data przeczytania: 9 kwietnia 2014

Jakiś czas temu miałam wreszcie okazję zapoznać się z kochaną przez miliony Bridget Jones. Z wielką radością sięgam po drugi tom – „W pogoni za rozumem”, który jest równie dobrą książką jak „Dziennik Bridget Jones”. Helen Fielding, brytyjska dziennikarka prasowa i telewizyjna oraz pisarka, autorka pięciu powieści: „Dziennik Bridget Jones”, „Bridget Jones: W pogoni za rozumem”, „Potęga sławy”, „Rozbuchana wyobraźnia Olivii Joules” i najnowszej, trzeciej części z cyklu Bridget Jones – „Bridget Jones: Szalejąc za facetem”.

„Uwielbiam być samotna, bo wtedy można bawić się z mnóstwem różnych osób, a życie jest pełne wolności i potencjału.”

Bridget powraca, już nie jako uczuciowy parias, ale jako szczęśliwa kobieta w związku z idealnym mężczyzną, który na dodatek ma na nazwisko Darcy! Niestety sielanka i szczęście bycia w związku nie trwa długo, gdy do akcji wkracza wredna Rebecca, natarczywy Daniel czy niekompetentny Gary. Co więcej w pracy też lekko nie będzie, ale Bridget przez swoją niezdarność, spóźnialstwo i brak profesjonalizmu stanie się fenomenalną dziennikarkę telewizyjną. Wiele atrakcji przysporzy także wakacyjna wycieczka do Tajlandii z Shazzer obfitująca w niezwykłe wydarzenia, które w konsekwencji doprowadzą do lawiny kolejnych… Krótko mówiąc – będzie się działo!

Bez obaw, Bridget w dalszym ciągu będzie walczyła z wagą, uzależnieniem od papierosów i alkoholu oraz kolekcjonowaniem poradników. Tym razem jednak lektura książki, poprzez opisywane w niej wydarzenia, sprawiła, że bardzo wczułam się w sytuacje jakich doświadczała główna bohaterka. Razem z nią się śmiałam, razem z nią ubolewałam i ze smutkiem i nierzadko rozgoryczeniem czy złością przygnębiona przewracałam kartki książki. Na szczęście w przypadku kobiecych czytadeł pod koniec wszystko dobrze się kończy. Okrężną drogą, ale warto doczekać takiego końca jaki serwuje Helen Fielding.

Muszę przyznać, że Bridget Jones niezwykle pozytywnie mnie zaskoczyła – zarówno jeśli mowa o tomie pierwszym tego cyklu, jak i tomie drugim. Uważam, że jest to literatura jak najbardziej godna lektury, zwłaszcza przed obejrzeniem filmu (w głównych rolach grają Renée Zellweger, Hugh Grant, Colin Firth – o którym zresztą dużo w samej książce). Twórczość Helen Fielding składa się przede wszystkim z lekkiego pióra, niezwykle zaraźliwego poczucia humoru (i nie mówię tu o typowym angielskim humorze, często niezrozumiałym dla innych nacji), świetnie wykreowanych, bardzo realistycznych bohaterów oraz ciekawej, wciągającej i niezobowiązującej fabuły. W tym tomie nie zabrakło też większej ilości opisów samego Londynu, pewnych miejskich tradycji związanych ze świętami, opisami uciążliwości pracy i samotnego życia w wielkim mieście. To wszystko składa się na bardzo ciekawą mieszankę idealną zarówno na pochmurne jak i słoneczne dni.

Jeśli jesteście zainteresowane (chociaż mężczyzn też zachęcam, a co!) lekturą niezobowiązującej książki, która gwarantuje relaks, dużą dawkę humoru i ciekawą fabułę, to zachęcam do poznania tej Brytyjki. Helen Fielding i Bridget Jones od teraz wpisują się w moją kategorię „ulubione”. Z pewnością niejednokrotnie będę wracała do tych książek, teraz przede mną ostatni tom tej serii, którego już nie mogę się doczekać! Czy ktoś z Was już czytał? Jakie są Wasze wrażenia?

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję :

Wydawnictwo Zysk i S-ka